Autor: Sowa_Przemądrzała (---.ssp.dialog.net.pl)
Data: 2015-02-28 18:43
E, tam. Ilu ludzi tak naprawdę mogło bezpośrednio obcować z Jezusem? Ilu udało się z nim porozmawiać? Z iloma ludźmi, nawet gdyby rozmawiał non stop przez trzy lata (no, dobra, dodajmy jeszcze te trzydzieści wcześniejszych lat, więc przez 33 lata, a właściwie to raczej przez 36), Jezus mógł zamienić choć kilka zdań? To chyba jednak dzisiaj mamy lepiej, bo w każdej chwili możemy rozmawiać z Jezusem, sięgnąć po Jego nauczanie do Pisma Świętego, przyjąć Go do serca w Komunii Świętej. I w każdej chwili możemy mieć Jezusa na wyłączność. Bez poczucia, że trzeba się streszczać, bo inni też chcą z Nim porozmawiać.
Aha, że niby teraz to musimy wziąć wszystko na wiarę? No, musimy. Ale że niby dwa tysiące lat temu ludzie nie musieli wziąć Jezusa na wiarę? Że niby to tak łatwo uwierzyć, że ten sąsiad z Nazaretu, ten wędrowny nauczyciel, których pełno, to ma być Bóg? Ojej, a w czym on lepszy od nas? Nawet porządnie się ubrać nie ma w co. No, ja nie wiem... Ja bym pewnie miała problem uwierzyć.
Dlatego dziękuję Bogu, że urodziłam się teraz, nie dwa tysiące lat temu, że ktoś wybrał za mnie. Mam nadzieję, że dobrze wybrał. Bo łatwiej jest trwać w wierze ojców, niż szukać swego boga po omacku. Nie znaczy to, że nie miałam wątpliwości. I owszem, miałam. Miałam tak wiele pytań, że aż z tego wszystkiego poszłam sobie na studia teologiczne, by dowiedzieć się więcej. Co prawda po tych studiach pytań do Boga i o Boga mam coraz więcej, ale przynajmniej mniej mam wątpliwości, że Kościół Katolicki to najwłaściwsze miejsce dla mnie. Że to właśnie w Kościele najłatwiej mi spotkać Jezusa. Czego i Tobie, Darku, życzę :)
|
|