Autor: verti (153.19.195.---)
Data: 2015-03-26 08:36
Witaj,
Na początek powiem tylko, że to co napiszę jest wynikiem mojej drogi nawracania, a nie jakimś konkretnym zaleceniem. Ot co, dodam cegiełkę do rozważań dla Ciebie
Na początek trzeba zapytać samego siebie, na ile ten Twój trudny okres w szpitalu był wynikiem chęci "wyproszenia" zdrowia, a na ile wynikiem szczerej chęci bycia blisko Boga. Nie sugeruje tutaj obłudy itp., wielu się z tym w środku zmaga.
Czym z kolei jest nawrócenie?
Dla mnie, jest to związane z kilkoma aspektami:
1. Nawrócenie to proces, o ile to określenie jest dość dosadne, to naprawdę rzadko kiedy staje się to tak po prostu. Nawracamy się całe życie, całe życie modlimy się, spowiadamy, i dostrzegamy swoje błędy. Dlatego być może Twoim najważniejszym punktem nawrócenia nie jest to zbliżenie do Boga w szpitalu - aczkolwiek bardzo dobre i owocujące, jak sądzę, lecz właśnie to spostrzeżenie, poczucie swojej słabości po powrocie do bliskich. Dopiero teraz widzisz swoją sytuację.
2. Akceptacja swojej rzeczywistości. Praca, choroba, rodzina etc., wielu z nas tego nie akceptuje w jakiś sposób, trzeba tutaj zaakceptować trudy i zmagania, którymi zostaliśmy obdarowani wszyscy w różny sposób. Niektórzy swój krzyż dostali w postaci skłonności do grzechu, z którymi zmagają się całe życie. Musimy zatem zaakceptować to co nieodwołalne np. trudy małżeństwa, perspektywa ciężkiej choroby, terapii.
3. Jezus. Bycie Chrześcijaninem to tak naprawdę życie Chrystusem. Dlatego nawrócenie, takie "w pełni" to jest wtedy, kiedy potrafimy swoje życie kierować w zgodzie z Jego nauką. Zaufać bezgranicznie. Wtedy właśnie poświęcimy najwięcej, wygody, przyjemności dla dobra bliźniego.
|
|