logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: Jolanta (46 l.) (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2015-04-16 08:24

Witam Was wszystkich, po długim czasie niepisania ponownie proszę Was o radę, pomoc dla mnie i mojego małżeństwa. Ja już nie wiem co robić - nie mam siły na wspólne mieszkanie z mężem. Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, znaliśmy się tylko 10 miesi. - mąż ma 50 lat a ja 46. Mieszkamy razem od 3,5 roku. Dokładnie półtora miesiąca temu podczas konfliktu obwinił mnie o to, że ja wszystkiemu jestem zawsze winna, że zawsze ja powoduje taką sytację. Najgorzej, że on nigdy nie jest niczemu winny - co by nie było, to wini mnie. Ja wtedy przed tym konfliktem 2 tyg. byłam w dołku - czułam, że mam jakąś depresję. A to wzięło się z byle jakiego powodu i tak się już w sobie zamknęłam i tak to trwalo do 3 tygodni - odzywałam się do męża służbowo. Mąż nie zapytał mnie o to, nie objął, nawet ani razu nie przytulił i też odzywał się tylko służbowo - wracał wieczorem z pracy, zjadał kolację przy tym patrząc w telewizję - po czym po 30 min. twierdził, że już marnuje czas i szedł do swojego pokoiku i tam zasiadał do komputera i znów pracował przy nim lub ogladał swoje strony - a ja tak siedziałam sama i jego obserwowałam jak go nic nie obchodzę. Jak mu to powiedziałam, to stwierdził, że nie ma czasu się mną zajmować i nie ma na to siły - zaczął mnie poniżać, krytykować - że jestem bardzo podła, że odbiegam standardem od innych kobiet. Jak powiedziałam, że mogę wpaść w depresję, to zadrwił i powiedział, że jestem zbyt dużą egoistką aby w to popaść - ja nie jestem taka jak mnie określa. Powiedział mi, że nic do mnie nie czuje i nic na to nie poradzi - wie tylko, że jestem jego żoną i że sama na to zapracowałam. Po tych słowach ja już nic nie odzywałam się i po 2 dniach wyjechałam do swojego miasta rodzinnego. Nie było mnie przez 1 miesi - przez ten czas mąż tylko 3 razy zadzwonił do mnie - powiedział, ze tak wypada zadzwonić, nie pisał sms - ów. To ja pierwsza zadawałam jakieś pytania - on tylko odpowiadał chłodno - sam mnie o nic nawet nie zapytał. Przykro mi było z tym, smutno - ale po takich konfliktach ja czuję, że moja więź z mężem zanika - nie chcę być ciągle obwiniana o wszystko, ponizana. Jeszcze do tego powiedział, żebym nie wracała do niego tylko w tamtym innym mieście szukała dla siebie pracy a na swieta tak jak dla niego to mogę nie przyjezdżać i zostać ze swoją rodziną - to utwierdziło mnie wtym , że jemu na mnie nie zależy i naprawdę nie czuje nic do mnie. Wróciłam wczoraj - atmosfera jest chłodna i nie wiem co dalej będzie i co robić? Ja poświęciłam swoją pracę i wszystko inne dla męża - przyjechałam z małego miasteczka uzdrowiskowego i teraz nie mogę sobie poradzić z tą zmianą. Nie mam tu nikogo bliskiego, żadnych znajomych. Nikt do nas nie przychodzi i ja też nie mam do kogo pójść. Z rodziną męża nie mam kontaktu - ale to inna historia i nie będę tu pisać. Siedzę od rana do wieczora sama w domu - i przychodzą momenty, że jest mi smutno. Jestem do tego osobą wrażliwą, nieufną do ludzi. Mam prawie zawsze niskie ciśnienie - i to też wpływa na moje samopoczucie. Chciałabym aby mąż mi pomógł, bo oprócz niego nie mam nikogo - a on mnie tylko wini i nie rozumie mnie i tego co czuje. Jestem gotowa na zamieszkanie z powrotem u siebie ale nie chcę sama podejmować takiej decyzji - bo później mąż to wszystko obróci na mnie. Co byście zrobiły na moim miejscu. My dzieci nie mamy. Nadal mam mieszkanie nadal w swoim rodzinnym miescie - tylko wsiąść w pociąg z walizką. Jego rodzina od początku namawiała jego na rozwód - on wszystko mi powtarzał. Ja rozwodu nie chcę. Pomóżcie

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: Martha78 (---.protonet.pl)
Data:   2015-04-16 13:57

Piszesz o tym, jak jest. A jak było wcześniej? Myślę, że to zbyt skomplikowana sytuacja, żeby Ci pomoc jakąś radą. Zbyt dużo niewiadomych, a domyślam się, że to nie miejsce, by o tym opowiadać całemu światu. Może więc uczciwie odpowiesz sobie dlaczego za niego wyszłaś? Czyżby po to, żeby nie być samej? Z góry przepraszam za szczerość i oczywiście zakładam, że mogę się mylić, ale mi to wygląda na związek bez zaangażowania uczuciowego. 46 letni kawaler (?) to trudny materiał na męża, zwłaszcza dla kobiety, która do tej pory nie była mężatką.

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: można inaczej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-04-16 15:06

Walcz.
Rozmawiaj, słuchaj, pytaj, nie czekaj aż on coś zrobi - już udowodnił, że nic nie zrobi. Więź się sama nie odbuduje, musisz tyrać.

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2015-04-16 15:28

Obawiam się, że wina może leżeć jednak pośrodku. Wina albo przynajmniej błąd. Widzisz, nie można zakładać, że ktokolwiek się czegokolwiek domyśli. Ani kobieta, ani tym bardziej mężczyzna. Zakładać, że ktoś powinien, ma obowiązek dopytać - to nieporozumienie. To wbrew psychologii komunikacji. A mam wrażenie, że tego oczekiwałaś. Traktowałaś męża, jak piszesz, służbowo, gdy czułaś się kiepsko. Chciałabyś, żeby objął i zagadnął. Tak? Nie zrobił tego. A powiedziałaś jasno, prosto i możliwie spokojnie, co Ci jest, jak się czujesz, czego Ci potrzeba? Opowiedziałas o sobie (nie o jego "winie"?) Bo jeśli tylko liczyłaś, że się zainteresuje, to mógł się jednak poczuć odtrącony przez niewyjaśnione "służbowe traktowanie".
Naprawdę - pierwsza zasada psychologii komunikacji: nie zakładajmy, że ktoś się domyśli. Nikt niczego nie musi się domyślać i to nie jest kwestia złej woli.
(polecam lekturę opracowań Elżbiety Sujak)

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: pomi (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-04-16 15:47

Wyszłaś za mąż za jakieś swoje marzenie a nie za realnego faceta. Poszłabym na Twoim miejscu do poradni życia rodzinnego. Twój mąż może w ogóle nie wiedzieć o co Ci chodzi i może być zmęczony Twoimi "humorami". Powinniście się lepiej poznać. Może zbyt wiele wymagasz od niego empatii? Mój tata jej prawie w ogóle nie ma.

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-16 19:25

"Jestem wszystkiemu winna"
To znaczy gdzie leży twoja wina? Bo piszesz bardzo ogólnikowo, skupiając się na własnych uczuciach i żalu. Może trzeba podziałać bardziej stanowczo, zrobić dobrą kolację, ubrać się ładnie i szczerze porozmawiać o wszystkim, nawet jeżeli to by bardzo bolało i groziło rozstaniem. Bo z twojego opisu wynika, że mąż najchętniej to by się ciebie pozbył, może to problem andropauzy a może po prostu jest... ktoś trzeci, ktoś kto go zauroczył i przepraszam, ale biadolenie nic tu nie pomoże. Trzeba trochę odwagi, masz prawo wiedzieć o co chodzi i co się stało, że w tak krótkim czasie miłość "wyparowała". Piszesz, że siedzisz w domu od rana do wieczora, więc rozumiem, że nie pracujesz, a może trzeba po prostu czasem gdzieś wyjść na spacer (nawet samej), do kina, na wystawę itd. Może w twojej parafii jest jakaś wspólnota, spróbuj się zaangażować, zacząć myśleć nie tylko o mężu, ale też o sobie.

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2015-04-17 16:32

Myślę, że będzie dobrze :) Jesteście osobami dojrzałymi i prawdopodobnie wkradła się nuda do waszego związku. Może i jesteś na pozycji nieco trudniejszej, bo zostałaś wyrwana ze swojego środowiska. U mnie było podobnie, ale miałam dwadzieścia parę lat, poza tym czułam się bardziej bezpieczna w środowisku męża niż tym rodzinnym, które opuściłam. Kiedyś usłyszałam od doświadczonej osoby, że małżeństwa lepiej, kiedy są zawierane z tych samych środowisk i szerokości geograficznych :) Zawsze są jakieś bariery. Tęsknimy za rodziną, znajomymi itp. Pogłębienie wiary w Boga, w zasadzie prowadzi nas do świadomości, że miejsce w którym jesteś, jest w jakimś sensie wolą Bożą i ten a nie inny mąż. Owszem jak nie dajesz rady psychicznie, a masz możliwość powrotu, więc dobrze się zastanów. Jeszcze powiem ci Jolu, że znam małżeństwo, gdzie w tych co Ty latach (ok. 44) się pobrali i też nie mają dzieci, jest jeszcze problem alk. u tego mężczyzny a i w poglądach różnych dochodzi do spięć ale mają dwa mieszkania, tak jak i Wy. Tak więc oscylują i odpoczywają od siebie, by znów choćby w chorobie się wspierać, będąc razem. Nie gniewasz się, że napisałam Ci przykłady? Życie z drugim człowiekiem, w bliskości nie jest takie proste a odległość albo was na nowo przyciągnie albo "pogrzebie". Myślę, że Twój mąż ma za mało czułości z Twojej strony i wiesz, dając ją także tym samym otrzymasz :) Mój mąż nie chce moich czułości więc mam gorzej od Ciebie.

Pozdrawiam

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-04-17 22:17

"ponownie proszę Was o radę"
Czy Twój poprzedni wątek jest jeszcze na forum? Łatwiej trafić z radami, jeśli ma się szerszy obraz sytuacji.

"powiedział, że jestem zbyt dużą egoistką aby w to popaść - ja nie jestem taka jak mnie określa"
Nie da się wykluczyć, że poświęcasz się w małżeństwie w sposób, na którym mężowi w ogóle nie zależy, natomiast ignorujesz jego oczekiwania. Czy mąż konkretyzuje swoje zarzuty? Jeśli tak, czy starasz się w miarę obiektywnie na nie spojrzeć i coś w sobie zmienić?

"Ja poświęciłam swoją pracę i wszystko inne dla męża"
Czy to Twoje poświęcenie na pewno było bezinteresowne? Nie widziałaś dla siebie żadnych korzyści w małżeństwie?

"byłam w dołku - czułam, że mam jakąś depresję. A to wzięło się z byle jakiego powodu i tak się już w sobie zamknęłam i tak to trwalo do 3 tygodni - odzywałam się do męża służbowo. Mąż nie zapytał mnie o to, nie objął, nawet ani razu nie przytulił i też odzywał się tylko służbowo"
Jego wina, że nie zapyta, nie przytuli i odpowiada służbowo, tak? Ale Twojej winy nie ma wcale, kiedy zamykasz się w sobie z byle jakiego powodu i inicjujesz służbowy ton? Uważasz, że "dołki" wszystko usprawiedliwiają?

"Jak powiedziałam, że mogę wpaść w depresję"
W prawdziwą depresję po prostu się wpada. To, co Ty robisz, zakrawa na emocjonalny szantaż.

"Powiedział mi, że nic do mnie nie czuje i nic na to nie poradzi - wie tylko, że jestem jego żoną i że sama na to zapracowałam. Po tych słowach ja już nic nie odzywałam się i po 2 dniach wyjechałam do swojego miasta rodzinnego".
Nie lepiej było posłuchać, czym konkretnie się do tego przyczyniłaś, żeby zacząć pracę nad przywróceniem uczuć?
Ucieczkami niczego się w małżeństwie nie osiągnie. A Ty uciekasz fizycznie i unikasz komunikowania się przy pomocy rozmowy, co też jest formą ucieczki. Jeśli więc zależy Ci na naprawie Waszego małżeństwa, zacznij od nauki porozumiewania się (zwróć uwagę na wpis Hanny i polecaną przez nią lekturę).

 Re: Jestem wszystkiemu winna, mąż niczemu.
Autor: Gosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-28 01:03

Jolu, oczekujesz od męża, żeby się domyślał, że jest Ci źle, ale sama nie domyślasz się, że jemu też jest źle, jak zamykasz się w sobie i odzywasz służbowo... Tak to już jest, że ile się daje, tyle się otrzymuje. Ja bym napisała do męża list, bo z rozmową to u Was ciężko. Tylko powstrzymałabym się w tym liście od pretensji i oskarżeń pod jego adresem. Bo, być może, z tym egoizmem on też ma trochę racji. Byłby to serdeczny list, w którym odsłoniłabym siebie i swoje uczucia do męża. Piszesz, że nie jesteś taka, jaką mąż Cię postrzega. Pokaż mu to. Napisz co czujesz i czego oczekujesz, gdy zachowujesz się w taki sposób jak ostatnio. Może trzeba się wytłumaczyć? Próbuj. Co masz do stracenia? Powodzenia i trzymaj się.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: