logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Tomek (---.limes.com.pl)
Data:   2015-04-17 11:55

Witam wszystkich,

nie chcę się zbytnio rozpisywać nt. swojej przeszłości. Zajęłoby to sporo czasu, a i tak pewnie nie ująłbym wszystkiego.

Pisząc najzwięźlej jak można: chodziłem do katolickiej szkoły podstawowej. W wieku gimnazjalnym zacząłem uczęszczać do wspólnoty. Z czasem zaczęła się ona przeradzać w duszpasterstwo młodzieży, potem akademickie. Uczęszczałem na spotkania, ponieważ miałem potrzebę pogłębiania wiary, ale też z powodu spotkań z innymi ludźmi.

Z powodu ogromnych problemów w domu (ojciec był surowy i pamiętam go pijanego, gdy wrócę pamięcią wstecz), moje relacje z kolegami i koleżankami do najlepszych nie należały. Skończyło się to na trwającej już niecałe 3 lata psychoterapii. Dopiero od niedawna moje relacje ze znajomymi zaczęły nabierać kolorów. Niedawno się wyprowadziłem od rodziców i zauważyłem, że na tym polu też jest coraz lepiej. Nadal jednak nie jest to sytuacja mnie satysfakcjonująca. Najgorzej spośród tego wypada moja relacja z Bogiem.

Pomimo formacji duchowej nie potrafię utożsamić sobie Boga z dobrym Ojcem. Jest dla mnie niczym kat, czyhającym na przewinienie, nie baczącym na to co dobrego zrobiłem. Bardzo przypomina mi mojego biologicznego ojca. Nie potrafię oddzielić wizji mojego ojca od Ojca Niebieskiego. Również przypomina mi mojego przełożonego, który wobec mnie stosuje mobbing, a także kradnie moje wyróżnienia (przypisuje sobie bycie pierwszym autorem artykułów i otrzymuje nagrody, podczas gdy ja będąc pierwszym autorem nie otrzymuję nic; jestem doktorantem). Mam wrażenie, że na bardzo wielu płaszczyznach muszę walczyć. Tak było też z moimi korekcjami oczu oraz operacją, o które musiałem sam zabiegać, a które mi rodzina starała się wybijać z głowy.

Zawsze mam wrażenie, że muszę o coś walczyć, nawet o Bożą miłość. Czuję, że jestem gorzej traktowany przez Boga. Pewnie jest to odbicie lustrzane problemów w domu rodzinnym, w relacjach z innymi i gorszym traktowaniem na uczelni (co jest potwierdzone po rozmowach z innymi doktorantami). Nie umiem spojrzeć na Boga inaczej, niż na kogoś, kto woli się mi się zaśmiać w twarz z powodu mojego płaczu, niż mi podać pomocną dłoń. Mam wrażenie, że całe życie chodzę sam, bez Niego.

Wiem, że napisałem bardzo chaotycznie, lecz to z powodu dużej ilości nerwów i emocji, które prawie każdego dnia mnie nękają. Możliwe, że są to problemy o podłożu czysto psychologicznym. Nie mniej, nakładają się na wiarę. Proszę o pomoc w naprawieniu relacji z Bogiem - jak mogę go ujrzeć takim, jakim rzeczywiście jest?

Nie chcę dalej chodzić przez życie samemu. Proszę o pomoc. Dziękuję.

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Sowa_Przemądrzała (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-04-17 15:29

Tomku, jestem DDA, całe życie (a większość tego życia już na pewno mam za sobą) pracuję nad moim obrazem Boga Ojca. Nigdy jednak nie postrzegałam tego jako walki. Może i Ty spróbuj inaczej?

"Czy nie lepiej byłoby zamiast tępić zło szerzyć dobro?"
(A. M. R. de Saint-Exupéry)

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Maciek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-17 17:33

To bardzo trudny temat, dlatego też nie chcę za dużo mówić, ani się wymądrzać. Zwłaszcza że nie znam dokładnie sprawy, a jest ona bardzo intymna. Postaram się jednak sformułować kilka sugestii. Aby dobrze to wszystko osądzić, wydaje mi się, należy uwaznie rozeznać, na ile wszystkie te problemy z relacją z Bogiem powodują Pana grzechy, a na ile mają one pochodzenie zewnętrzne. Najlepszym rozwiązaniem byłaby tu chyba rozmowa z doświadczonym spowiednikiem. Jeżeli okazałoby się, że problemy te nie mają pochodzenia grzechowego, trzeba by poszukać rozwiązań proponowanych w takich trudnych okresach przez świętych Kościoła (oczywiście, najlepiej również pod kierownictwem doświadczonego kapłana). Jest taka bardzo dobra strona z podstawowymi informacjami na ten temat, link zamieszczam poniżej:

http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/index.php?page=09&id=09-01&sz=&nr=98

W rozważaniu tych kwestii trzeba też, na ile mogę powiedzieć z mojego skromnego doświadczenia, pamiętać o dwóch rzeczach: bezwzględnym zaufaniu do nauki Kościoła, który głosi samą Prawdę, i - choć nie jest to ponoć niezbędnie konieczne, ale bardzo pomaga - oddaniu tych wszystkich spraw Matce Najświętszej. Maryja jest słynna ze swoich cudów w wypadkach problemów duchowych (proszę sobie choćby poczytać o historii św. Franciszka Salezego), dlatego też wydaje mi się, że szczera modlitwa za Jej wstawiennictwem (w dowolnej formie, mojej wrażliwości najbardziej odpowiada Różaniec) mogłaby tu przynieść dobre owoce.

Z Bogiem i proszę się nie załamywać.

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Kaja (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-04-17 21:00

A jak Twoje relacje z matką? Spróbuj sobie wyobrazić Boga jako kochającą mamę.

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Coya (---.internet-krakow-sebastian-gacek.3s.p)
Data:   2015-04-17 21:32

Cześć Tomku,

Proś o uzdrowienie, bo to jest to, czego Ci w tej chwili brakuje. Do skutku - Msze z modlitwą o uzdrowienie, modlitwa wstawiennicza - tak długo, jak trzeba będzie.

Żeby było jasne - to nie znaczy, że masz przerwać psychoterapię czy swoją własną pracę nad sobą. Bóg czasem działa widoczne cuda, a czasem wykorzystuje bardziej "konwencjonalne" metody.

Piszę z własnego doświadczenia.

Od czasu uzdrowienia moją najczęstszą modlitwą jest po prostu słowo "Tato" - wychowałam się bez ojca i przez 30 lat nie wypowiedziałam tego słowa na głos, więc to diametralna różnica :)

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Ya (78.10.85.---)
Data:   2015-04-17 22:51

To nie myśl o Nim jak o Ojcu. To tylko jedno z podsuniętych wyobrażeń: jest jeszcze Pasterz, lekarz dusz itd. Myśl o Nim jak o Bogu - czyli kims, kto wymyka się naszym wyobrażeniom, jest większy od nich, a każde określenie tylko ogranicza nasze spojrzenie. Jeżeli szukasz kim jeszcze może być, to spójrz na litanię, np. do Imienia Jezus. Jak wiele określeń tam jest. Określenie ojcem ma być pomocne, bliskie, a skoro nie jest, to znajdź takie, które jest dla Ciebie najlepsze. Może przyjaciel? Nie wiem, ale nie zamykaj się na tym słowie. Odkryj Boga na nowo.

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Iks (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2015-04-18 13:33

Życie nie jest łatwe a jednak Bóg jest w tym życiu obok nas. Trzeba spojrzeć na Jego ziemskie życie, na Jego cierpienie dla nas. Jak wiele jest cierpienia na ziemi, jak wielu cierpi, czy to znaczy, że On nas nie kocha? Czy przeciwnie przyszedł na ziemię, żeby nam pokazać jak bardzo nas kocha, i że nie jesteśmy sami w cierpieniu.
"Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu: tyś moim! Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień nie spalisz się, i nie strawi cię płomień. Albowiem Ja jestem Pan Bóg twój, Święty Izraela, twój Zbawca...Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję... Nie lękaj się,bo jestem z tobą" (Iz 43, 1-4)
"Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od Ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą"
(Iz 54,10). "Ukochałem cię odwieczną miłością" (Jer 31,3)
Bogu trzeba zaufać, zaufać Temu, który kocha, zaufać, że On przeprowadzi człowieka przez życie, że On się troszczy. Zaufać właśnie wtedy, gdy jest ciężko.
"Każde ludzkie życie jest drogą prowadzącą do Boga" Phil Bosmans

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-18 19:01

Najlepiej módl się, aby Bóg Ci pokazał, jaki naprawdę jest, aby pozwolił Ci odkryć swoją miłość do Ciebie. Też mam niewłaściwy obraz Boga, trudno mi wierzyć w Jego miłość, myślę, że On chce, abym cierpiała, bo doświadcza mnie trudnymi sprawami. Wtedy trudno mieć obraz Boga jako kochającego nas. Mnie pomaga świadomość, że Jezus cierpiał tak, jak i my i w tym wyraża się Jego miłość. Myślę o Nim też jak o Przyjacielu, do którego mogę iść, gdy mi ciężko i który mnie zrozumie, nie odrzuci. Każdy może czuć się gorzej traktowany przez Niego z jakiegoś powodu, bo czegoś w życiu nie dostał. Też tak się czuję, jakbym nie zasługiwała na coś. Relację z Nim zacznij od modlitwy. Doceń też to, co masz, pracę, znajomych, mimo tego, czego nie masz, walki o coś. O miłość Boga nie musisz walczyć, ona nie zależy od tego, ile w życiu dostałeś, ona jest bezinteresowna. Tylko musisz w taką Miłość uwierzyć.

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Piotr (---.centertel.pl)
Data:   2015-04-18 20:09

Polecam przeczytać książkę: Daniel Ange "Zraniony Pasterz".

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-04-19 21:45

"Pomimo formacji duchowej nie potrafię utożsamić sobie Boga z dobrym Ojcem".

Czy podejmowałeś jakieś konkretne działania, żeby zobaczyć w Bogu dobrego Ojca? Czy prosiłeś na modlitwie o ten dar? Czy modliłeś się o uzdrowienie wewnętrzne? O wyprowadzenie Cię z duchowej ślepoty? Czy zabiegałeś o modlitwę wstawienniczą nad Tobą?
Czy jesteś gotowy na pełnienie Jego woli, kiedy już przejrzysz? (Po uzdrowieniu zaczyna się więcej i inaczej widzieć / słyszeć). Czy liczysz wyłącznie na łatwiejsze, przyjemniejsze życie, wg własnych planów?

"Czuję, że jestem gorzej traktowany przez Boga".

Czy podejmujesz wysiłek, żeby dostrzec i docenić dary, które od Niego otrzymujesz? Czy dziękujesz za nie? Jak często to robisz? Czy nie skupiasz się przede wszystkim na życiowych trudnościach i na porównywaniu się z tymi, którym w Twoim mniemaniu wiedzie się w życiu lepiej. (Czy naprawdę Ci się wydaje, że każdy człowiek otrzymał od Boga predyspozycje, by być doktorantem? Albo że każdy, kto tylko będzie usilnie dążył do celu, ma możliwość skutecznej korekcji wad wzroku?)

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-20 09:40

Niedawno był tutaj wątek pozornie zupełnie inny, ale tak naprawdę to jest ten sam temat: "Nie umiem modlić się do wszystkich". Możesz poczytać tutaj: (klik).

W taki sam sposób potraktuj swój problem. "Nie umiem" to niekoniecznie "nie potrafię nic wymyślić na ten temat". To także "mam wewnętrzne opory". Taki problem jak Ty ma bardzo wiele osób, które w dzieciństwie były źle traktowane przez ojca, które przeżywały prawdziwe piekło w domu, które swojego rodzonego ojca nienawidziły przez wiele lat (jeśli ktoś nie wyszedł z takiego domu, to lepiej niech nie pisze, że tak nie wolno, bo to będzie jedynie znaczyło, że nic nie rozumie). Im dłużej to trwało, tym trudniej myśleć o Bogu jako dobrym Ojcu. Chyba, że "po drodze" byli inni dobrzy ludzie, którzy okazywali prawdziwą miłość - bo to może wiele w nas uleczyć.

Trzeba zacząć od tego, że (choć możesz tego nie zauważać) Ty już jesteś w lepszej sytuacji niż inni. Nie wiem czy to efekt szkoły katolickiej czy terapii, ale Ty JUŻ O TYM WIESZ. Wiesz skąd bierze się problem. Uwierz mi, to już jest bardzo dużo. Najczęściej tego się nie wie od razu. Człowiek czuje swoje opory, swoje złe emocje i oskarża siebie o jakieś nieokreślone zło. Jestem zły, skoro nie umiem kochać Boga. Jestem zły, skoro tak czuję. Źle wierzę. W takim stanie człowiek najchętniej ucieka od Boga, którego nie umie pokochać, bo nie chce czuć się winnym. Jeśli wreszcie dowiaduje się, że w jego sytuacji to jest normalne, czuje ogromną ulgę. Całe dzieciństwo przecież czuł się winien nienawiści ojca, sytuacji w domu (dzieci zawsze czują się winne, gdy dzieje się coś źle, na tym przecież polega największy psychiczny problem dzieci niekochanych). Gdy już wie, że ten lęk przed ojcem przeniósł na Boga, jest mu dużo łatwiej. Wreszcie nie jest czemuś winny.

To pierwszy krok do normalnego kontaktu z Bogiem. Ty dobrze wiesz, skąd się wziął problem, jesteś więc już o krok dalej. To prawda, że te uczucia nadal przeszkadzają, ale uczuć nie zmienisz z dnia na dzień. Na to potrzeba czasu, a dla każdego ten czas jest inny. Z wszystkimi uczuciami jednak jest tak, że skoro ich nie dasz rady zmienić, to trzeba przestać się nimi przejmować. One są i jest Ci z nimi trudniej niż innym, którzy tego nie czują. I nie ma tu znaczenia jakie to są uczucia, czy Bóg jest katem czy zakochałeś się w mężatce. To podobnie przeszkadza w życiu, jeśli nie chcesz się tym uczuciom poddać. Ale niechcianych uczuć nie odrzucisz przez myślenie o nich i ciągłe zamartwianie się. Myśli trzeba zająć innymi tematami.

Każdy szuka swojego sposobu, bo każdy z nas jest inny. Ale jedna z propozycji może być taka: odłóż Boga Ojca na później. Na nieokreślone później. Bóg jest w trzech Osobach. Są ludzie, którym Duch Święty przez całe lata jest zupełnie obcy, Tobie obcy jest Bóg Ojciec. Dla wielu ludzi, którzy nie mieli prawdziwego domu, najłatwiej jest pokochać Jezusa. Bóg jest jeden, ale gdy patrzymy na Jezusa nie widzimy w Nim przede wszystkim stwórcy, władcy, kogoś potężnego, kto wymaga i karze. Widzimy kogoś, kto jest pokrzywdzony, kto zna cierpienie, zna samotność, niezrozumienie, opuszczenie przez najbliższych (apostołowie uciekli, gdy najbardziej potrzebował miłości). Po ludzku sprawa wygląda jeszcze gorzej: został pokrzywdzony nawet przez własnego Ojca, który Go wysłał na krzyż. Którego zabrakło obok, gdy umierał (Boże, czemuś mnie opuścił). Przylgnięcie do Jezusa to jest naprawdę dobry start dla wszystkich, którzy w domu mieli piekło. Nie zaczynaj od Ojca, którego nie rozumiesz, nie czujesz. Zacznij od Jezusa, którego na pewno rozumiesz. Bo sam znasz cierpienie. Na Niego patrz, Jego słuchaj. Odstaw Boga Ojca na później. Nie bój się. Bóg Ojciec nie jest zazdrosny o Jezusa. Po to przecież posłał swego Syna na ziemię, abyśmy umieli Go pokochać (mogliśmy Go widzieć, dotknąć, słyszeć). Nie bój się, że przez tę wybiórczość coś stracisz. Raczej zawsze zyskasz. Pozwól tylko, by Jezus mówił i dobrze słuchaj. Jezus sam Cię do Ojca zaprowadzi. Nie wiem kiedy, bo dla każdego jest inny czas. Ale Jezus Cię doprowadzi. Posłuchaj przez czytanie Biblii co Jezus mówi o Ojcu. Niby pokrzywdzony na ludzkie wyobrażenie przez Ojca, wie że jest kochany i sam Go kocha. Ale to będzie później. Najpierw pokochaj Jezusa całym sercem. Skrzywdzonego, odrzuconego przez świat, przeze mnie i przez Ciebie Jezusa. To na pewno nie jest kat, tylko Ofiara. Jest kimś, komu zabrakło ludzkiej miłości, tak samo jak Tobie.

W naszej wierze nie chodzi o jednakowe traktowanie wszystkich Osób, które tę wiarę tworzą. Chodzi raczej o to, żeby nie odrzucać. Niektórzy nie potrafią zbliżyć się do Maryi, szczególnie, gdy czuli się odrzuceni przez własną matkę. Trzeba to odłożyć. Maryja się nie obraża, że bardziej kochamy Jej Syna, bo o to przecież chodzi. Ale także i w drugą stronę: jeśli Maryja jest komuś najbliższa, nie ma potrzeby się martwić. Jeśli tylko nie odrzucamy, nie lekceważymy Jezusa, to Maryja nas do Niego zaprowadzi. Nie możesz odrzucić Boga Ojca, nie możesz Go lekceważyć, nie możesz przestać wierzyć, że jest dobrym Ojcem, bo to będzie jakaś forma herezji. Ale masz prawo powiedzieć szczerze: ja tego jeszcze nie czuję. I skupić się na Jezusie. W chrześcijaństwie Chrystus jest w centrum. Najpierw zajmij się Nim. Wszystko inne z czasem się poukłada. Trójca Święta to nie są ludzie walczący o względy dla siebie o to kto z nich zdobędzie najwięcej przedwyborczych podpisów, potem głosów. To jest Jedność, sama Miłość. Więc przestań się martwić. Startuj z miejsca, które jest Tobie najbliższe. Nic nie stracisz, nikt się nie obrazi. Żyj dla Jezusa.

I choć doskonale o tym wiesz, muszę Ci to powiedzieć. Tomek, Jezus za Ciebie umierał na krzyżu. Czy wiesz, jak bardzo Cię musiał kochać? Jak bardzo Cię kocha?

 Re: Mimo formacji Bóg dla mnie jest katem.
Autor: Zbigniew (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-04-27 11:07

Ja ze swoich problemów (to stara historia, sprzed ponad trzydziestu lat) wyszedłem przez dziękczynienie. Któryś ze spowiedników zlecił mi uczenie się spostrzegawczości polegającej na dostrzeganiu dobra. Miałem dziękować: jak się da, to za napotkanych ludzi i sytuacje, jak nie widziałem nic z aktualności, to za życie, za wiarę, za chrzest, za każde rozgrzeszenie, za zaproszenie do zbawienia itp.
Dziękować nie z emocji, a z rozumu. To zawsze można i zawsze pomaga, tylko trzeba poczekać.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: