Autor: Ewa (---.play-internet.pl)
Data: 2015-04-21 16:25
Dzień dobry.
Mam problem ze starszą (88 lat) teściową.
Ma trójkę dorosłych dzieci córkę, która zawsze faworyzowała, dwóch synów oraz wnuczkę ulubienicę.
Córka i wnuczka oraz jeden syn mieszkają za granicą. Przyjeżdżają bardzo rzadko. Jest jeszcze drugi syn, który jest moim mężem.
Musze dodać, że stosunki moje z teściowa są chłodne i oficjalne. Nie była na naszym ślubie (nawet groziła, że popełni samobójstwo jak syn się ze mną ożeni). Nie była na uroczystości I komunii św. naszych synów, w ogóle jest chyba niewierząca i nie praktykująca.
Przez całe życie byłam przez nią poniżana, wyśmiewana, spluwała za mną, machała ręką i to tylko dlatego, że po prostu mnie nie zaakceptowała i nie lubiła. Ja zawsze w stosunku do niej byłam grzeczna, nigdy się nie kłóciła. Poniżała również moją rodzinę, z której pochodzę, praktykującej, wierzącej, dziadek był nawet kościelnym. Wolę tego nie wspominać, darowałam, przebaczyłam ale niestety sytuacja jest taka, że samo się przypomina, a wszyscy w rodzinie męża na to się godzili i o tym wiedzieli, bo też się z tym nie ukrywała
Bo teraz, kiedy nadszedł czas jej starości uwielbiana córka, wnuczka nie poczuwają się do obowiązku, syn mieszkający za granicą również. Wszyscy razem z moim mężem próbują mi wmówić jako, że mieszkamy w domu i mamy miejsce, aby przyjąć ją na starość. Mój mąż nie ma z nią więzi emocjonalnych, tam wszystko jest oficjalne.
W domu mieszkamy dzięki moim staraniom i przedsiębiorczości.
Żal mi jej, ale nie potrafię się zmusić do wyrażenia zgody aby z nami zamieszkała, bo to tak jakbym obrażała samą siebie i swoich przodków. I nie wiem czy dobrze myślę. LE.
|
|