logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Ktoś (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-20 23:58

Ja i mój chłopak narobiliśmy sobie dużo złego- mimo iż ja byłam gorliwą katoliczką odrzuciłam to dla niego... Od początku czułam się z tym źle, ale miałam takie przekonanie, że jak już się ma faceta, to inaczej nie można i zgadzałam się na wszystko.... Teraz czuję się fatalnie, próbuję go namówić żeby przestać, ale żadne argumenty do niego nie trafiają. Na szczęście zrozumiał jak wiele zła zostało wyrządzone, jak bardzo nie powinniśmy się w to wikłać, ale uważa że to już stracone, że nic się nie da zrobić, że przepadło... Jesteśmy ze sobą prawie 4 lata, a ja mam poczucie że go nie znam- ciągłe kłótnie spowodowane moimi próbami powrotu do kościoła na to nie pozwalają. Kiedyś miałam tak silną więź z Panem, czuję jak mnie woła żebym wróciła, mam taką straszną potrzebę Boga, ale nie chcę zostawiać chłopaka- ma prawie depresję z tego powodu i wiem że jak mu nie pomogę to się stoczy zupełnie... Ale on nie widzi sensu zmian, bo chociażbyśmy żyli jak najzacniej nie wymażemy przeszłości- nie umiem na ten argument nic odpowiedzieć. On jest realistą i potrzebuje konkretów, dlaczego czystość jest tak ważna zrozumiał dopiero na własnej skórze, jak do niego dotarło jak to bardzo bruździ.... Mi wystarcza świadomość że Bóg jest wszechmocny, żę wybaczy i pomoże, ale nie jemu. Niby chodzi do kościoła i wierzy że jest Bóg, ale to nie ma nic wspólnego z prawdziwą wiarą.... Czy w ogóle da się nas jakoś naprawić? Czy jest jakaś szansa na normalne życie? Czy na prawdę musimy zerwać i żyć samemu, aby swoimi doświadczeniami nie niszczyć drugiej osoby? Przez to wszystko bliskość jest dla mnie czymś tak potwornie stresującym, że nawet nie wyobrażam sobie życia w małżeństwie! A tak nie powinno być.....
Nie mam się do kogo zwrócić, proszę bardzo o pomoc

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: adam (149.254.180.---)
Data:   2015-05-21 08:02

Jestem na tej samej ścieżce. Poznałem swoją kobietę 10 lat temu. Mamy 3 dzieci. Dla niej odrzuciłem Boga. Współżyliśmy bez sakramentu, do tego doszło mnóstwo innych grzechów nieczystości. I zdrada.
Po 6 latach Bóg upomniał się o mnie posyłając mnie do piekła i dał mi poznanie obecności szatana i jego demonów. Nie ma słowa, które opisze jak przerażające to jest. I tak zaczął się mój powrót do Boga.
Musimy mieszkać razem przez dzieci, ale żyjemy w czystości. Dbam o nią przez trwanie w modlitwie, częstą Spowiedź. Księża w konfesjonale często mi mówią bym żył sakramentami. Jak siostra Faustyna napisała, w Sakramencie Pokuty wierzy, że to sam Jezus mówi przez usta swego zastępcy tak i ja wierze. I widzę po sobie, że to prawda. Ogromną siłę mam w sobie by oprzeć się atakom pokus do grzechów przeszłości (akurat nie o współżycie chodzi). O czystość musisz stoczyć walkę. I to długą walkę.
Także teraz modlę się o Sakrament Małżeństwa z moją kobietą, nasza to jest trudna, nie tylko o papiery chodzi.
Nie możesz wybrać między Bogiem a chłopakiem. Wybierając Boga zapraszasz Go do swojego życia, a przez to by wszystko się unormowało. Trwanie w grzechu nie jest normalne. Przez grzech człowiek siebie potępia. Postaw Go na pierwszym miejscu, za chłopaka się nieustannie módl. Chory chorego nie uzdrowi bo obaj pogrążą się w większej chorobie. Wybierając Boga wybierasz uzdrowienie. A może to uzdrowienie ma przejść przez ciebie i przez wasz sakrament małżeństwa? Może jak on zobaczy twoją radość z powrotu do Boga on sam postanowi powrócić?

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Martha78 (---.protonet.pl)
Data:   2015-05-21 09:37

Nie szarp się. Rzadko jestem tak kategoryczna, ale zdecydowanie proponuję elegancko zakończyć związek, pojednać się z Bogiem a dopiero później rozglądać się za potencjalnym mężem i ojcem swoich dzieci. Z tego co piszesz, związek nie rokuje dobrze (o ile w ogóle). 4 lata to długo, dlaczego jeszcze nie pobraliście się? (to nie było pytanie złośliwe - może jesteście zbyt młodzi, może czekaliście na koniec studiów itp.)
Przepraszam z góry, że będzie ostro, ale chłopak po prostu klasycznie Tobą manipuluje.
Piszesz: "Na szczęście zrozumiał jak wiele zła zostało wyrządzone, jak bardzo nie powinniśmy się w to wikłać" - bzdury, niczego nie zrozumiał, ale żeby mieć stały dostęp do seksu, musi w niektórych punktach przyznać Ci rację.
I dalej: "ale uważa że to już stracone, że nic się nie da zrobić, że przepadło..." Tak, jasne. Już przepadło, po co się starać, skoro seks może być dalej. Obiecuje/grozi że będzie miał depresję? I to w dodatku"depresję z tego powodu i wiem że jak mu nie pomogę to się stoczy zupełnie" . Na 99% nie będzie miał żadnej depresji, raczej znajdzie sobie kolejną naiwną. A Ty będziesz narażała swoje (i jego) życie wieczne, żeby się nie "stoczył"? Widzisz, że ani jego argumenty ani Twoje, w miejscu, w którym próbujesz go usprawiedliwiać, nie mają sensu?
"Ale on nie widzi sensu zmian, bo chociażbyśmy żyli jak najzacniej nie wymażemy przeszłości- nie umiem na ten argument nic odpowiedzieć. On jest realistą i potrzebuje konkretów, dlaczego czystość jest tak ważna zrozumiał dopiero na własnej skórze, jak do niego dotarło jak to bardzo bruździ".
Niczego nie zrozumiał - ale ... jak wyżej.
"Mi wystarcza świadomość że Bóg jest wszechmocny, żę wybaczy i pomoże, ale nie jemu. Niby chodzi do kościoła i wierzy że jest Bóg, ale to nie ma nic wspólnego z prawdziwą wiarą" - chcesz takiego męża i takiego człowieka na ojca swoich dzieci? Chcesz?
"Czy w ogóle da się nas jakoś naprawić? Czy jest jakaś szansa na normalne życie?" Tak, jest. Dla Ciebie na początek. Pożegnać się szybko. Wracając do Boga, dziękując mu, że pomimo własnej naiwności wychodzisz ze związku bez szwanku; pomyśl, co by było, gdybyś była w ciąży.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Krzysztof (5.172.190.---)
Data:   2015-05-21 10:34

Byłem w podobnej sytuacji. Już sama świadomość stanu rzeczy jest nieoceniona. Bez świadomego wyboru właściwej drogi sytuacja z całą pewnością będzie się pogarszać. Mnie pomogły katechezy drogi neokatechumenalnej. Poszukajcie takowych być może Pan poprowadzi was we właściwą stronę. Odzyskałem spokój wewnętrzny. Mało tego, mimo bardzo poważnych grzechów, jestem wdzięczny Panu za te wszystkie wydarzenia, bo to to była moja droga do Niego. Nie potrzebują lekarza ci którzy się dobrze mają, tak naprawdę tylko im się wydaje że się dobrze mają. Jezus nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników (por. Mk 2,17)
Pozdrawiam

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: AsiaBB (---.31.44.195.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-05-21 10:51

Najważniejsze, że zobaczyłaś problem. To wielka łaska od Boga, początek nowej drogi, na którą On was zaprasza. Może właśnie te trudności, kłótnie z chłopakiem, jego depresja to wołanie do was Boga, który pokazuje wam konsekwencje grzechu. Grzech tylko wydaje się atrakcyjny, kiedy kusi. Później dokonuje spustoszenia w człowieku, niszczy jego relacje, zostawia smutek, rozczarowanie i poczucie, że jest się beznadziejnym i na wszystko za późno. To jest strategia działania złego ducha - skusić człowieka do złego, a potem mu wciskać, że i tak za późno na nawrócenie. Żeby ten człowiek za żadne skarby nie próbował się zbliżyć na nowo do Boga. A przypomnij sobie spotkanie Pana Jezusa z Marią Magdaleną. Nie powiedział jej: "przykro mi, ale czasu nie cofniesz", tylko przebaczył jej grzechy i dziś Maria Magdalena jest świętą. Dla ciebie też jest przeznaczona świętość. Nikt z nas nie jest bez grzechu - ty nie zachowałaś czystości przedmałżeńskiej, inny kogoś zabił, jeszcze inny obraził sąsiada. Ale wszystkie nasze grzechy zostają nam przebaczone w sakramencie pokuty, jeśli żałujemy. Musisz tylko szczerze żałować, a podczas spowiedzi Bóg oczyści twoją duszę tak, jakby grzech nigdy nie miał miejsca, zaczniesz przypominać nowo ochrzczone dziecko. I zaczniesz wszystko od nowa. Być może twój chłopak też, ale to zależy tylko od niego. Może się zdarzyć, że się rozstaniecie, bo tak się dzieje, kiedy druga strona nie chce zerwać z grzechem. To cię może zaboleć, bo Bóg zawsze pokazuje nawróconym Prawdę i ona boli, jeśli się żyło przez lata w złudzeniu, na przykład złudzeniu prawdziwej miłości. Ale może być też tak, że pod wpływem twojego trwania w Bożej miłości, przemiany twojego życia, zmieni je także twój chłopak. Módl się za niego, a jednocześnie powierzaj siebie Bogu, proś, żeby cię prowadził i On cię zawsze poprowadzi nie ku zgubie jak szatan, ale ku szczęściu.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Zośka (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2015-05-21 11:18

Hej Ktosiu,
To ważny problem i od razu ściągnę Cię z tych wyżyn rozpaczy. Problem wielu par przed i po ślubie. Czystość jest piękna, ale trzeba ją odkryć i zagrzebać to, co było. Pewnie, że to co się stało, to się nie odstanie, ale trzeba to skończyć, przerwać, spalić mosty. Piszesz bardzo enigmatycznie i trudno się domyśleć o czym: o pornografii, aberracjach? Też się troszkę zastanawiam, czy nie wyolbrzymiasz problemu. Jeśli się wam uda dotrwać do małżeństwa to pamiętaj, ze czystość w małżeństwie to coś więcej niż wyobrażenia rodem z epoki średniowiecza. Na przyszłość polecam Ci konferencje o seksie o. Szustaka (są na YT) czy książki o. Knotza. Co do meritum: Twoja rozpacz nad sobą, życiem, Twoim chłopakiem przywodzi mi jedną myśl: nieźle wam zły namieszał w głowach. Uświadom sobie, że zły to oskarżyciel, to jego stara jak świat strategia: najpierw pociągnąć człowieka do grzechu, a potem mu wiercić w sumieniu aż do depresji, braku poczucia własnej wartości, bezsensu itp. Tak więc czas wstać, otrzepać się z brudu i iść dalej. Polecam wam razem udać się do jakiegoś mądrego księdza. Poszukajcie kogoś w okolicy może z jakiejś wspólnoty oazowej, odnowy w Duchu Świętym itp. Jeśli jesteście z okolic Sląska to polecę kogoś ;) Myślę, że rozmowa i solidna spowiedź pozwoli wam zacząć od nowa i "jeszcze będzie przepięknie..." Jesteście na początku drogi, niektórzy dochodzą do zmian po 10, 20 latach małżeństwa. Wiele dobrego jeszcze przed wami. Tylko działajcie i nie zatracajcie się w żalu i depresji, bo o to chodzi złemu.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-05-21 13:24

Jak tak czytam ten tekst, to zastanawiam się jaki to wszystko ma sens. Robi Pani rzeczy, do których nie jest Pani przekonana. Nie ma między Wami żadnej komunikacji, jedno mówi swoje, drugie swoje. Twierdzi Pani, że po czterech latach nie zna Pani człowieka, z którym dzieli Pani życie. Że to co jest nie jest normalne. Bliskość jest dla Pani stresująca i tak dalej.
To jakaś fatalna relacja, związek co najmniej toksyczny. Ja na Pani miejscu porozmawiałbym o tym z psychologiem.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: zoska (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2015-05-21 15:02

http://188.165.20.162/langustanapalmie/Nowenna.Zeslanie.Odcinek4.mp3
Koniecznie posluchaj, do konca :-)

Jestescie ze Slaska? Moge pomoc :-)

---------

Śląsk Górny? Dolny? Opolski? Cieszyński?
moderator

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: s.e. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-21 17:24

wpisz w wyszukiwarkę you tobe frazę: Czystość z odzysku, znajdziesz konferencję o. Szustaka na ten temat.
posłuchajcie jej razem.
z Bogiem

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2015-05-21 17:37

Droga "Ktosiu"!

bardzo się cieszę, że Pan woła Cię do powrotu. W głębi serca wiesz, jak powinnaś postąpić. Natomiast co do tej czystości z odzysku...
My wszyscy jesteśmy grzeszni i zabrudziliśmy się jakoś w życiu - jedni może w sposób bardziej widoczny "na zewnątrz", a inni mniej. Można wobec tej sytuacji przyjąć trzy postawy:
1. "Wcale nie jestem brudna. Po prostu będę chodzić po kałużach dalej, aż uzyskam jednolity kolor"
2. "O nie! O nieee! Jestem brudna! Już zawsze będę brudna! To moja wina, że jestem brudna, bo gdybym nie była wtedy taka głupia, to nie wpadłabym w tę kałużę!"
3. "Widzę, że jestem brudna. Trzeba coś z tym zrobić, zwłaszcza z plamami na bluzce, bo jak zaschną, będzie je trudniej sprać."

Wiadomo, że właściwa jest postawa nr 3. Natomiast postawa nr 2 to częsta pokusa. Niektórzy sądzą, że życie to taka gra komputerowa o idealnym człowieku, który ma tylko jedno życie. Trzeba zdać maturę za pierwszym razem, od razu wiedzieć, na jakie chce się iść studia i od razu się na nie dostać, żeby nie zmarnować ani roku życia. Potem, w wieku około 24-25 lat trzeba poznać kandydata na współmałżonka, potem praca, dom, dzieci, samochód, kredyt, pies, wakacje i wszystko mniej więcej w tej samej kolejności co nasi rówieśnicy.

A życie takie nie jest. To nie jest konkurs z nagrodami, jakiś slalom gigant, w którym za strącenie chorągiewki traci się szansę na zwycięstwo. Jeśli nawet strącimy tę chorągiewkę, Bóg nas podnosi, otrzepuje ze śniegu, wyznacza inną trasę, jakby mówił: "spróbuj teraz, spróbuj jeszcze raz." Na zmiany nigdy nie jest za późno. Nie uwierzyłabyś, jak stara jest ta śpiewka złego. On nie chce, żebyś była szczęśliwa, więc syczy Ci do ucha, że wszystko stracone. Różnica między Tobą a Twoim chłopakiem polega chyba na tym, że on dał się mu przekonać, a Ty chyba jeszcze walczysz. Czy gdybyś ukradła batonik ze sklepu, to pomyślałabyś też "skoro i tak już stałam się złodziejką, to mogę równie dobrze ukraść 2 mln złotych"? Nie, bo tu konsekwencje brnięcia w grzech dalej są oczywiste. Na tej samej zasadzie, powiedzenie sobie "skoro i tak już to zrobiliśmy, to nie ma znaczenia czy zrobimy to raz więcej czy mniej" też jest kłamstwem, ponieważ to ma znaczenie, ponieważ, jeśli się na to zgodzisz:
1. Zamęczą Cię wyrzuty sumienia
2. Powinno to w sumie być na 1. miejscu - ryzykujesz życiem wiecznym, swoim i chłopaka.
3. Każde kolejne współżycie to szansa na nieplanowaną ciążę (a jeśli pojawi się dziecko, a między wami się pogorszy, to będziecie razem ze względu na nie? Znów będzie sytuacja "bez wyjścia"...) albo na chorobę.
4. Każde kolejne współżycie powoduje, że chłopak nie okazuje szacunku Tobie, a Ty jemu.
5. Nie jesteś w stanie właściwie ocenić czy chcesz w ogóle być z tym chłopakiem czy nie - bliskość fizyczna bardzo zaciemnia osąd, zwłaszcza u kobiet - udowodnione naukowo.
6. Nie masz pewności czy on jest z Tobą, bo Cię kocha, czy dlatego, że "kocha" Twoje ciało.

Myślę, że Twój chłopak niezbyt wiele zrozumiał z tego, co mu powiedziałaś. Jak można jednocześnie przyznawać, że coś jest złe i robić to dalej? Nie dziwi mnie, że nie chce rezygnować z seksu, skoro nie rozumie na czym polega wartość czystości. Chcesz mu to "zabrać", więc się buntuje. My, kobiety, lubimy być dobre dla innych i nie lubimy odmawiać. Ale właśnie odmawiając, najbardziej mu pomożesz. Nie jesteś zbawicielką tego faceta. W ogóle, ale to w ogóle mu nie pomagasz, pozostając z nim w relacji o takim charakterze jak obecnie. Żeby nie wiem jaką miał depresję, nerwicę, drażliwicę, płaczliwicę, czy co tam jeszcze, pamiętaj, że nie jesteś jego psychologiem, terapeutą ani matką. Jeśli mówi wprost lub sugeruje, że to przez Twoje pomysły na temat życia w czystości dostaje depresji, powiedz mu to, co tu napisałaś, że bliskość jest dla Ciebie czymś tak potwornie stresującym, że nie wyobrażasz sobie życia w małżeństwie i zapytaj, czy Twoje potrzeby psychiczne są dla niego równie ważne co jego dla Ciebie.

Nie uważam, że musisz całkowicie zerwać z tym chłopakiem (choć ta sytuacja z Twojego opisu nie brzmi dobrze). Zacznij od zerwania z nieczystością i zobacz czy naprawdę mu na Tobie zależy. Jeżeli traktuje Ciebie poważnie, chce ślubu i założenia rodziny, to powinien poczekać, nawet jeśli to trudne. Jeśli nie jest w stanie wytrzymać - pomyśl, że bywają w małżeństwie takie sytuacje, kiedy trzeba przez dłuższy czas powstrzymywać się od seksu. I co wtedy? Zdrada? Bo "muszę?"....Wiem, że postawienie sprawy jasno jest trudne. Z jednej strony - wiadomo, że trzeba, z drugiej - strach, że okaże się, że jemu zależy bardziej na seksie niż na Tobie. W każdym jednak razie, zyskujesz pokój serca i nie żyjesz w kłamstwie, rozdarciu, itp.

Na koniec - jak najbardziej, czystość "z odzysku" ma sens! Jest wiele historii kobiet, które wyplątały się ze związków opartych na seksie, a zwłaszcza z tego myślenia, że jest już za późno i mają cudownych mężów, dzieci i szczęśliwe rodziny. Znajdź sobie na youtube konferencje Leah Darrow (są tłumaczone na polski).

Pozdrawiam Cię z modlitwą

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2015-05-22 00:06

"Choćby wasze grzechy były jak szkarłat,
jak śnieg wybieleją;
choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna. "
Iz 1,18

A czy istnieje uczciwość z odzysku? Czy jak ktoś był złodziejem i kradł, to już nie ma dla niego ścieżki powrotu i nie ma sensu powstrzymywanie się do kradzieży?
Czy jak ktoś kogoś zabił, to ponieważ przeszłości się nie wymaże, więc co tydzień zabija kolejną osobę?

Absurdalne przykłady - to prawda. Ale działające na tej samej zasadzie.
Jedyny moment, w którym jest za późno na nawrócenie - to śmierć.

Oczywiście - nie będzie nigdy tak, jakby tej przeszłości nie było. Ale to nie znaczy, że będzie gorzej.
"Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska," Rz 5,20

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-05-22 00:37

Polecam:
http://2ryby.pl/film/czystosc-z-odzysku-zapowiedz/

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: zoska (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2015-05-22 06:49

Jestem z Gornego Slaska, znam ksiedza, swoja droga egzorcyste, do którego garna sie pary (nie tylko małżeńskie) by ratowac seoje zwiazki. Takze z podobnych problemów. Porozmawia z wami, pewnie wyspowiada i pomoze. Mily, cieply czlowiek.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Ktoś (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-22 10:44

Martha78
Nie pobraliśmy się dlatego, że mamy po 22 lata, a on studiuje 400 km ode mnie i dopóki nie skończymy studiów i nie ma szans na ślub. Myśleliśmy o tym, on po pół roku chodzenia gdyby tylko mógł to by mi się oświadczył i sam mi o tym powiedział. Bałam się, że ktoś pomyśli że manipuluje- sama mu to kiedyś wytknęłam. Szczere zdumienie powiedziało mi wszystko. Na szczęście jest totalnie beznadziejnym aktorem. To jest typ outsidera, ma swój świat i nie wiem w ogóle jak to się stało, że miał odwagę bawić się w podryw, z nikim prawie nie gada, nie ma znajomych, jestem jego jedyną przyjaciółką, znam jego najmroczniejsze tajemnice serca. Jak pisałam że go nie znam, bardziej chodziło mi o to, że ponieważ ciągle o tym gadamy co z tym zrobić, jak sobie poradzić, nie rozmawiamy o wielu ważnych rzeczach i mam poczucie uciekającego czasu.
Nie, nie grozi depresją- ja już to po nim widzę, potrafił mi się rozpłakać (ten twardy facet), że on już nie daje rady, że ma dość, że chciałby żyć w czystości, ale że już przepadło, że gdyby mógł cofnąć czas to by mnie palcem nie tknął, ale teraz już za późno i nic nie ma sensu....
Bardzo poważnie myślę o zerwaniu, ale nie zrobię tego, dopóki nie znajdę sposobu jak mu pomóc.
Asia BB
dziękuję za wsparcie!
Zośka
o paranojo! Oboje jesteśmy z oazy, wszystkich znamy i wszyscy nas znają! Mamy cudownych i mądrych księży, ale od długiego czasu próbuję go tam zaciągnąć lecz się nie da, wstyd nie pozwala nam/jemu porozmawiać o tym, tym bardziej, że wszyscy nas mają za przykładną parę

helena
„że bliskość jest dla Ciebie czymś tak potwornie stresującym, że nie wyobrażasz sobie życia w małżeństwie i zapytaj, czy Twoje potrzeby psychiczne są dla niego równie ważne co jego dla Ciebie.  „
tak, mówiłam mu o tym, powiedział mi, żebym z nim zerwała, bo on jest zepsuty, że chce mojego dobra i boi się że on mi nie da radości, że on sobie z tym nie poradzi, nie umie bez tego żyć (różne formy nieczystości były obecne w jego życiu od najmłodszych lat)

orelka
Próbowałam w ten sposób :(

To, że napisałam na tej stronie, to również jest jego zasługa- kazał mi się starać znaleźć sposób, szukać, on mnie poprosił, żebym się starała, dla niego zarzuciłam bluzki z jakimikolwiek dekoltami, bo powiedział mi że to go prowokuje i sam(!) się tego domagał... Razem słuchaliśmy o Szustaka, Malinę, kupił książki p Pulikowskiego i wszystko kończyło się tylko jeszcze większą załamką, że noc poślubna nie będzie taka cudowna jak mogłaby być, że nie wymaże się z pamięci tego co już było, że nie będzie nigdy umiał na mnie spojrzeć tak, jakby tego nie było...
Taka porąbana filozofia... nie, ona nie jest probą wykręcenia się, co widać po tych staraniach jakie sam podejmuje, ona wynika z totalnego niezrozumienia WSZYSTKIEGO

Jest jeszcze jedna ważna rzecz która bardzo go przeraża i wydaje mi się, że ona może być główną blokadą jakichkolwiek zmian- on boi się wieczności, tego że to będzie trwało wiecznie, ponieważ nie umie poczuć miłości Boga, jest to dla niego tak przerażająca rzecz, że mi kiedyś powiedział, że po śmierci poprosi Boga, aby unicestwił jego duszę... Jak mogę motywować go do zmian, skoro w jego przekonaniu wieczność to wieczność- tak samo przerażająca.

Dziękuję wam wszystkim bardzo. Zamierzam mu to pokazać jak wróci na weekend, może wreszcie uda mi się coś wskórać :)

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-05-23 11:19

"że po śmierci poprosi Boga, aby unicestwił jego duszę..." Ten człowiek sam siebie potępia, bo jak wspomniałem wcześniej, Bóg nikogo nie potępia:

Dzienniczek 699:

Słowa Jezusa do Siostry Faustyny: "(...) niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski."

Cytat z "Dzienniczka" nr 1452

Kiedy wybiła dwunasta godzina, dusza moja pogrążyła się w głębszym skupieniu - i usłyszałam głos w duszy: (63) Nie bój się, dziecię Moje, nie jesteś sama; walcz śmiało, bo wspiera cię ramię moje, walcz o dusz zbawienie, zachęcając je do ufności w Moje miłosierdzie, bo to twoje zadanie w tym i przyszłym życiu. Po tych słowach przyszły mi głębsze zrozumienia miłosierdzia Bożego. Dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia.

Jako facet powiem krótko, kobietę można kochać w całości, jej duszę i ciało, więc dbać o jej czystość, albo tylko ciało. Nie można brać ślubu, bo jesteśmy młodzi i piękni; ja biorę ciebie Agato/Zofio za żonę, czyli żenię się z twoją depresją, zmarszczkami, siwymi włosami, chorobami. Dopiero takie pojęcie daje nam zrozumienie jak ciężkim orzechem do zgryzienia jest małżeństwo.
Facet, który kocha tylko ciało kobiety traktuje ją jak narkotyk, jak żywą zabawkę z seksshopu. Seks pozamałżeński uzależnia jak narkotyk, raz spróbowany, człowiek chce coraz więcej, Aż dojdzie do momentu, że nie wie jak przestać, albo jak napisałaś, o abstynecji "on boi się wieczności, tego że to będzie trwało wiecznie." >>Jak można bez masturbacji wytrzymać do śmierci?"<<
>>Jak można wytrzymać bez seksu aż do małżeństwa?<<
Twój chłopak jest jeszcze, niestety, niedojrzałym emocjonalnie chłopcem, a dojrzałym fizycznie mężczyzną. I tu jest zgrzyt, stąd ta depresja.

Mężczyzna, odważny, dorosły emocjonalnie dba o kobietę, jej czystość. Z takim ona czuje się bezpiecznie, bo wie, że jest niewykorzytywana do jego własnych prymitywnych biologicznych żądz. Człowiek umie panować nad swoim ciałem dopiero wtedy, kiedy na pierwszym miejscu postawi Boga. Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wówczas kontrolujemy swój język, myśli (pokusy umiemy odrzucić), a więc i grzeszne żądze ciała. Dlatego seks w małżeństwie jest tylko dozwolony, by złączeni na wieki sakramentem tę miłość mogli uzupełnić w pełni przez współżycie.
Jak to ksiądz na naszych naukach przedślubnych powiedział o małżeństwie: "Kościół zaleca współżycie, współżyjcie ile chcecie. Grzechem jest zaniedbanie współżycia."
On, dopóki nie ureguluje swojej duchowości, swojej relacji z Bogiem, stanów emocjonalnych, NIE NADAJE się na męża. On ciebie bardziej skrzywdzi, aniżeli zadba,

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2015-05-23 11:38

Ktosiu - piszesz o wielu, bardzo niepokojących - szczególnie w kontekście związku rzeczach.

Po pierwsze - jeśli mężczyzna twierdzi, że lepiej byłoby żebyś z nim zerwała, bo związek z nim nie da Ci szczęścia, to najprawdopodobniej... ma rację.
Ktoś, kto tak twierdzi, albo jest tchórzem (bo nie stać go na to, by samemu zakończyć nierokujący związek), albo manipulantem (no bo to takie gadanie, "oj jaki jestem biedny i zły, lepiej mnie rzuć"), albo mu po prostu na Tobie nie zależy (bo gdyby zależało, to by coś zrobił).
Żaden z tych przypadków nie rokuje dobrze i - w moim przekonaniu - w danej chwili do małżeństwa się nie nadaje (a bycie w związku z kimś, kto się do małżeństwa nie nadaje mija się z celem).

Po drugie - człowiek, któremu zależy - działa. Jeśli ma jakieś problemy ze sobą - idzie do specjalisty, szuka terapeuty, księdza. Coś robi. Jeśli nie robi nic poza użalaniem się nad sobą (i nie - słuchanie konferencji w internecie, to nie jest konkretne działanie, to może pomóc, ale tu trzeba naprawdę porządnego wyprostowania myślenia, nie mówiąc o tym, że w przypadku nieczystości konkretem jest - a jakże - spowiedź.), to znaczy albo, ze jego stan jest już na tyle ciężki, że nie ma siły (i wtedy bezwzględnie najpierw należy pomyśleć o szeroko rozumianym leczeniu, a POTEM wchodzić w związek), albo, ze jest mu w pewnym sensie dobrze tak jak jest i nie ma motywacji, żeby coś zmienić.

Po trzecie - nie wiem, jakie nosiłaś dekolty - być może takie, które nadawały się wyłącznie do sypialni, ale niepokojąco zabrzmiało, że domagał się noszenia bluzek bez dekoltów. Czystość to nie jest kwestia braku okazji. Czystość to kwestia decyzji i silnej woli. Owszem - być może warto podjąć próbę pewnych ograniczeń - na jakiś czas. Ale nie jest to rozwiązanie na dłuższą metę. W małżeństwie też czasem trzeba zachować powściągliwość i wtedy co? Jedno z was by się wyprowadzało do hotelu?
I nie daj sobie wmówić, że go prowokujesz i to dlatego. Owszem - niektórych zachowań lepiej unikać, ale nie możemy popadać w paranoję.

Po czwarte - nie wiem, czy dobrze zrozumiałam - czy to, ze on nie widzi sensu życia w czystości, oznacza, ze zmusza Cię do rzeczy, których Ty nie chcesz? Jeśli tak, to związek jest do odstrzału natychmiast. Strefa intymna jest tak delikatną strefą i tak łatwo w niej o poranienia, które potem leczy się latami.

Po piąte - nie pomożesz mu. Nie pomożesz mu, jeśli on sam nie zechce sobie pomóc. Nie możesz być jego terapeutą/spowiednikiem/kierownikiem duchowym czy kimkolwiek podobnym. Możesz go wspierać, pomóc znaleźć mądrego księdza, terapeutę i tak dalej, ale to on sam musi chcieć do nich pójść.
I tak - czasami lepiej z kimś się rozstać. Być może to mu uświadomi, ze jednak coś zrobić trzeba.

Po szóste - ja jestem pyskata baba i być może dlatego tak reaguję, ale jakby mi facet zaczął smęcić, że noc poślubna nie będzie tak piękna, jak by mogła być, to bym go wyśmiała z góry na dół. Noc poślubna to JEDNA noc. Po niej - jak Bóg da - następuje KILKADZIESIĄT LAT wspólnego życia. Jak ktoś, mając taką perspektywę, martwi się jedną nocą, to znaczy, że nie umie patrzeć perspektywicznie.

I jeszcze jedno - w związku się jest z kimś, kogo się kocha i z kim się chce (a przynajmniej się rozeznaje, czy się chce) spędzić resztę życia. Bycie w związku z kimś, tylko dlatego, że się komuś współczuje i chce mu się pomóc mija się z celem.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Sowa_Przemądrzała (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-05-23 16:51

Dziewczyno, nigdy już nie będziesz dziewicą, bo dziewictwo traci się tylko raz. Ale życie w czystości i ŚWIĘTOŚCI jest dla Ciebie możliwe. A nawet konieczne.

Co do tego konkretnego mężczyzny, to moi przedmówcy mają rację. Przez 4 lata nie umieliście się dogadać, to nie masz co liczyć, że potem będzie lepiej. Będzie gorzej.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-05-24 02:35

"Jak ktoś, mając taką perspektywę, martwi się jedną nocą, to znaczy, że nie umie patrzeć perspektywicznie".

Możliwe, że chłopak wyciągnął niewłaściwe wnioski z cyklu, który wcześniej poleciłam. Ktosia napisała, że jest im znany, a tam jest właśnie położony bardzo duży nacisk na dbałość o noc poślubną, która podobno ma znaczący wpływ na następne. Ale zamiast zdecydować się na podjęcie kroków naprawczych, czyli podjąć postanowienie o zaniechaniu współżycia (przecież ta droga wciąż jest otwarta), on wybrał biadolenie, że wszystko, co piękne, na zawsze stracone, i poprzestanie na znanej mu bylejakości.

"Czy w ogóle da się nas jakoś naprawić? Czy jest jakaś szansa na normalne życie?"

Ktosiu, a czym dla Ciebie jest normalne życie? Czy myślisz o takim życiu, w którym nie ponosi się żadnych konsekwencji popełnionych błędów? O cudownej recepcie, która wymazałaby z Waszej świadomości i podświadomości wszystkie seksualne doświadczenia? Chciałabyś teraz wytrwale czekać na noc poślubną, która by w magiczny sposób zagwarantowała Wam udane małżeństwo pod każdym aspektem, ale bez Waszego wysiłku?

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: jsahd (109.206.193.---)
Data:   2015-05-24 10:06

Moim zdaniem szatan okropnie bruździ u Was w związku. Pomijam problemy psychiczne i emocjonalne, ale oboje możecie na początek pójść do spowiedzi i szczerze o tym z księdzem pogadać. Dopóki grzech Was wiąże cokolwiek nie robicie żeby zmienić sytuację to tylko wydłużanie sznurka w kieracie - ale uwiązani jesteście dalej.
Co to za chora koncentracja na nocy poślubnej-to dowodzi tylko tego, jak szatanowi udało się Was omotać w sferze seksualnej. To wypaczenie myśleć tylko o tym i uzależniać od tego swoje szczęście. Nawet najpiękniejsza noc poślubna nie gwarantuje udanego związku, a chyba chodzi o jakość związku a nie nocy poślubnej - no chyba, ze tylko do tego momentu ogranicza się perspektywa chłopaka.
Albo takie gadanie o tym, żeby poprosić Boga o unicestwienie duszy... To doprawdy zerowa wiara w szczęście wieczne i sto procent pychy - bo jak to niby rozumieć? Że zostanie zbawiony, stanie przed Bogiem i sam Bóg go nie zdoła pocieszyć? To myślisz, ze Tobie się uda? Paranoja. Przypominam słowa Pana Jezusa o tym, że po śmierci o nic już nie będziemy pytać, może to rzuci światło na to jak ma wyglądać wieczność - odnośnie naszego stanu duszy, ciekawości, pytań itd.
"Wy też teraz cierpicie bóle, jednak znowu odwiedzę was i rozraduje się wasze serce, i nikt wam tej waszej radości nie odbierze. I w owym dniu o nic mnie już pytać nie będziecie" (J, 16, 22-23).
Brak dystansu i koncentracja na życiu ziemskim, na jego detalach sprawia, że jest jak jest.
Ponoć Twój chłopak to nie manipulant. Może nie wiesz, że można manipulować nieintencjonalnie. Możesz go oczyścić ze złych intencji, jednak fakt manipulacji pozostaje. Dlaczego właściwie on Tobie kazał szukać pomocy dla niego/dla Was? Niech sam jej poszuka. Dlaczego jesteś z kimś, kto radzi Ci, żebyś odeszła? To już desperacja. Kochaj go miłością ewangeliczną - jeśli macie o niej jakieś pojęcie. Przyjęłaś rolę ratownika. Nie możesz go uratować, ponieważ sama toniesz i sama potrzebujesz żeby ktoś Cię ratował. Nie masz dystansu do sprawy, który jest konieczny żeby coś zmienić. Najpierw przyjmij tę prostą prawdę i uznaj, że możesz nie mieć racji.

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: Asia (---.citynet.rzeszow.pl)
Data:   2015-05-25 09:38

Twój drugi wpis jest jeszcze bardziej niepokojący niż pierwszy. To wygląda na toksyczny związek. Ja bym uciekała. Potrzebujesz pomocy. Idź do spowiedzi, pojednaj się z Bogiem i zacznij od nowa. Masz tylko 22 lat i całe życie przed Tobą.
Twój chłopak ewidentnie ma problemy emocjonalne i nie wygląda, aby chciał zmiany. Co to za mężczyzna, który tylko jęczy, nic nie robi i chce żeby jego dziewczyna wszystko zrobiła za niego? Czy takiego męża być chciała, czy Takiego ojca dla swoich dzieci?

 Re: Czystość z odzysku - istnieje?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-07-26 23:29

Ogólnie, o czystości w życiu człowieka:
http://mateusz.pl/mt/dp/Dariusz-Piorkowski-SJ-Czystosc.htm

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: