logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Ręceopadają (27 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-25 20:07

Co jest owocem nawrócenia. Czy da się nawrócić i żyć zdrowo po katolicku w dzisiejszym świecie? Pytam ponieważ odkąd podjąłem radykalne kroki ku nawróceniu, kompletnie nic mi w życiu nie wychodzi. W dodatku w bardzo perfidny sposób.

Zaraz po rozpoczęciu walki o zerwanie z nałogami, zniewoleniami, jakąś tam nieczystością straciłem pracę i to po porządnej dawce mobbingu przy finiszu, od ok pół roku za żadne skarby nie mogę znaleźć jakiejkolwiek innej. Ostatnio miałem nawet sytuację, że miałem dostać pracę po znajomości (w sumie na takich warunkach, że po odliczeniu kosztów dojazdu zostało by mi 500 zł na opłaty i jedzenie), wszystko było niby umówione i dograne, miałem tylko zjawić się na test umiejętności. W momencie, kiedy wsiadałem do samochodu otrzymałem tel. że mam nie przyjeżdżać i się do mnie zgłoszą. Oczywiście później cisza. Takie liście w twarz apropo pracy dostaje regularnie, nawet już mnie to nie rusza. Znoszę cierpliwie.

Dorzucę przy okazji, że oczywiście modlę się o dobrą żonę, szukam jakby inaczej w praktykujących katoliczkach, ale z tego co widzę, te na widok "faceta", który chodzi na msze, nie pali, nie klnie, nie lezie do nich z łapami, nie jest chamem, i ogólnie prezentuje jakiś tam stopnień przyzwoitości, szufladkowany jest z automatu na przyjaciela i ani kroku dalej. Oczy świecą im się na widok facetów typu macho. Żeby było mało raz na jakiś czas się spotkam z dziewczyną, która albo chce się zwyczajnie dowartościować i pobawić, albo jest zapierścionkowana i sama nie wie po co przyszła na spotkanie. Reszta trzyma mnie na dystans. Chyba tyle w temacie zakładania katolickiej rodziny.

Mam 27 lat i jak zdarzy mi się pójść w środku tyg. na mszę to czuję się jak żyrafa na Syberii. W koło sami emeryci a pośród nich jeden kasztan poniżej trzydziestki. Nie zdziwił bym się gdyby sam ksiądz zastanawiał się podczas odprawiania co z tym chłopem jest nie tak.

Więcej, moje próby trwania w stanie łaski uświęcającej mimo trudności, to też niezły kabaret. Np. sytuacja, która skłoniła mnie do założenia tematu dziś.
Nazbierało się jakichś tam przekleństw i innych powszedniaków więc stwierdziłem, że dla pewności pójdę do spowiedzi. Jako że było wczoraj święto "sprzyjające" wszelkim łaskom, takoż uczyniłem.

Dzisiaj oczywiście do kościoła na 12. Po mszy z komunią odwiedziłem rodzinęn- jak na katolika przystało. Obiecałem, że opłacę im rachunki, skoczę do apteki itp. Rodzina skromna. Stryj, ciotka, 90 letnia babka.

Nie minęło 5 minut o mały włos nie pobiłem się ze stryjem. (osoba chora na lekkie upośledzenie - zadłuża się, wynosi rzeczy z domu do obcych ludzi) Prosił mnie o przysługę, która była nie do końca racjonalna, zaproponowałem inne wyjście z sytuacji. Jego reakcja była taka, że się wściekł, wpadł w jakąś furię, zaczął do mnie skakać z łapami, ostatecznie zbił szybę zwyzywał mnie, wjechał mi na to, że się nie nadaję do żadnej roboty po czym się uspokoił. Nie dałem się mu zdominować, aczkolwiek nawet jakoś specjalnie głosu na niego nie podniosłem i zachowałem umiarkowany spokój. Najbardziej w tym wszystkim poszkodowana była babka, która najadła się stresu po same uszy. Myślę sobie okej, nie mogę się obwiniać za wszystko, w szczególności za zachowania innych ludzi.

Nie minęła godzina dzwoni do mnie ojciec, żebym przyjechał w ustalone miejsce odebrać jakieś tam rzeczy. Dojechałem w pobliże ale jakoś nie mogłem go nigdzie znaleźć. Dzwoni telefon -Ojciec - odbieram. W słuchawce słyszę brak aprobaty w stosunku do mojej osoby i ogólne rozczarowanie wszystkim dookoła. Koniec połączenia oO. Pokrążyłem chwilę szukając ojca, dzwonię tym razem ja, spokojnie mówię, "tato, objechałem okolicę, nigdzie cię nie widzę" w odpowiedzi soczysta wiązanka i rozłączenie połączenia. W końcu nadszedł upragniony moment, znalazłem go, podjeżdżam, parkuje za jego samochodem. Przy zamkniętych drzwiach z 20 m. słyszę jak w moją stronę lecą Ch***e, Sk****ny, nieroby, itp. Oczywiście był to parking koło dużego sklepu, wkoło pełno ludzi. Mina na twarzy ojca jak bym mu życie zmarnował. Grzecznie poprosił abym "ruszył d**". Ruszyłem wylazłem z samochodu, strzeliłem pod nosem żeby s*** cisnąłem kluczyki gdzieś za siebie i zostawiłem wszystko nie patrząc za siebie (prawdopodobnie wczorajsza spowiedź też już jest zmarnowana). Wróciłem do domu z buta zostawiając samochód z otwartymi na oścież drzwiami. W zasadzie nie wiem co się tam dalej wydarzyło. Z mojej strony bardzo mądre zachowanie. Tylko w łeb się strzelić twardym kijem. Pękłem. Po prostu nie wytrzymałem tego.
Powiem szczerze, że nawet nie mam pojęcia jak powinienem się zachować w takiej sytuacji. Z moim ojcem nie da się pertraktować, a próby spokojnego rozmawiania kończą się zarzutami, że usiłuje go zniszczyć spokojem ... oO

W domciu oczywiście na kolana i różaniec w garść w intencji klęski szatana i tego typu rzeczy.

Tego typu sytuacje na 2gi dzień po spowiedzi to standard jak latam zbyt często do konfesjonału.

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Powoli mam już dość. Im bardziej próbuję ufać Bogu tym bardziej dostaje po twarzy. Doszło do tego, że mam wrażenie, że życie po katolicku zgodnie z wartościami jest w dzisiejszych czasach niemożliwe. Staram się, próbuję, wyrzekam, walczę w efekcie nie mam ani pracy, ani partnerki, ani pokoju w rodzinie. Nie wiem, czy każdy tak ma czy tylko dla mnie wbrew staraniom Bóg usilnie nie chce błogosławić na tym ziemskim padole. Oczywiście na krok nie ustąpię na drodze nawrócenia i przy pierwszej okazji znowu pójdę do spowiedzi. Martwi mnie natomiast, że w perspektywie tego typu owoców nawrócenia będę męczył się w marazmie i życiowej próżni do końca życia.

Brzmi to może nie najlepiej ale jestem już kompletnie sfrustrowany tym co się dzieje.
Tyle.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-05-25 20:49

Nie masz pracy, ale masz samochód i stać Cię na niego skoro nim jeździsz - czyli nie jest tak źle.
Co do partnerki... no cóż, ja bym nie chciała być z nerwusem, który z byle powodu rzuca przekleństwami i kluczykami od samochodu. Bałabym się, że podniesiesz rękę na mnie. Na wsparcie takiej osoby też ciężko liczyć. Najpierw popracuj nad sobą, a potem bierz się za dziewczyny.
Generalnie mam wrażenie, że bardzo, ale to bardzo chcesz, żeby wszystko w życiu było "po Twojemu", a kiedy nie jest - tupiesz nogami jak dziecko.
Intencję różańca też proponuję zmienić na mniej górnolotną, a bardziej konkretną.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Margola (---.centertel.pl)
Data:   2015-05-25 20:50

Ręceopadają jesteś świetny tak trzymaj :-) To diabeł szaleje bo się mu wymknales, przytrzymaj to (mój kuzyn kiedy wstąpił do dominikanów spowiadalal się dwa razy częściej bo diabeł podwoił ataki). Nie będę Ci dawać rad bo z tego co czytam z Boża i Matki Bozej pomocą dajesz rade. Polecam jakas wspólnotę, będziesz miał z kim pogadać o tym co tu piszesz i znajdziesz dziewczyny z podobnymi wartościami. Moj kumpel kiedys powiedzial ze odkad sie nawrocil ma dużo wieksze powodzenie u kobiet :-) trzeba tylko bywac się w odpowiednim środowisku.... Pozdrawiam.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-05-25 22:28

Nie ma czegoś takiego jak nawrócenie. Co chwilę się nawracamy. Wiara, która stoi w miejscu jest martwa.
Każdy z nas jest świątynią Ducha Świętego. Powinieneś zacząć od szukania Boga w ludziach, w drobnych rzeczach dnia codziennego i dziękować Mu za te wydarzenia. Nie tylko za dobre. Nawet I za złe bo z nich rodzi się dobro.
W twojej wypowiedzi jest mnóstwo wulgarnych okresleń. Takie słowa używa szatan podczas egzorcyzmów, więc jest to język szatana. Rozumiem irytację, w takich właśnie momentach, trudnych chwilach, kiedy czujesz, że z uszu buchnie ci para, a twarz zamieni się w buraka, powinieneś spojrzeć w niebo i odmówić choćby akt skrzelisty.
W ludziach często widzimy same wady, złe atrybuty. A jak łatwo to dostrzec u najbliższych, w końcu z nimi obcujemy. Módl się o łaskę umiejętności dostrzeżenia tego co dobre. Czasem to jest pyłek w gąszczu złego. Jak cudowna złota rybka w oceanie. Znajdź to dobro i rozpal je. Niech spali to co złe.
Ponadto niedawno świętowaliśmy zesłanie Ducha Świętego. Atrybutami Ducha Świętego są życzliwość, radość, pokój, opanowanie, cierpliwość, mądrość, roztropność. Tego nauczysz się poprzez szczere rozmowy z Jezusem. Jak przyjaciel z przyjacielem. Łask w sobie nie pomieścisz, one rozlewać się będą na innych.
Kolejna sprawa to twoje uczestnictwo we Mszy w tygodniu. Ja też jak mogę to odwiedzam Jezusa. Do Kościoła idziesz do Jezusa, odwiedzić Go, prosić o łaski. Co emeryci i ksiądz pomyślą - co ci do tego. On pragnie byś ze szczerym sercem do Niego przychodził.
Mnóstwo użalania się nad sobą a zero na temat twojej osobistej relacji z Bogiem. Sam odpowiedz sobie szczerze na pytanie czy Mu ufasz? Czy tylko chcesz by spełnił twoje zachcianki? "Święć się imię moje, bądź wola moja". Myśle, że jeśli byś Mu naprawdę ufał to byś tu nie napisał tego. Wiara w Jezusa jest trudną wiarą. Wykracza ona ponad świat widzialny i nasze wyobrażenie. Aby ufać i wierzyć trzeba zaprzec się samego siebie "nie jako ja chce, ale jako Ty chcesz, Jezu". I z każdej złej sytuacji starałbyś się wyciągnąć dobro, chociażby przez modlitwę w intencji drugiej osoby lub jako zadośćuczynienie.
Wspomniałeś o tym, że ojca probujesz zniszczyć spokojem. A czy na pewno tak jest? Spokój spokojem, ale trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć "dość" i odejść. Módl się za niego.
W twoim poście widzę wszystkich winnych tylko nie ciebie. Spójrz w głąb siebie. Znajdziemy czasem tam takie rzeczy, że aż wstyd. Coś jest nie tak z twoją religijnością -jak to powiedział mi kiedyś pewien ksiądz. Tak i ja powtarzam tobie.
Módl się, nieustannie się módl. Każdy jest zobowiązany do modlitwy bo przez modlitwę splywa łaska i dusza się zbroi do walki.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: S (---.opera-mini.net)
Data:   2015-05-25 22:29

zapytaj Boga o sens tych zdarzeń.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: kdybx (109.206.193.---)
Data:   2015-05-25 22:52

A gdybyś się od Boga odwrócił to byłoby lepiej? Inaczej byś się zachowywał i był szczęśliwszy? Biłbyś się z wujkiem, wykłócał na parkingu z ojcem i był macho pomiatając kobietami? Jak się to czyta to odnosi się wrażenie jakby Bóg był Ci coś winien. Żyj dobrze bo wierzysz, że to dobre, a nie żeby zasłużyć na święty spokój.
Módl się o pracę nowenną o pracę Josemarii Escrivy. Do znalezienia w sieci.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2015-05-25 23:51

Odniosę się tylko do jednego aspektu - zakładania rodziny.
To nie jest (niestety) tak, że znalezienie dobrej osoby jest łatwe i szybko idzie. Szukanie w katolickich środowiskach też nie gwarantuje szybkiego sukcesu.
Jestem kilka lat starsza od Ciebie, a też jeszcze rodziny nie założyłam - jestem na razie na etapie rozeznawania "czy to TEN?" Mój ukochany jest jeszcze starszy - a więc, jak widzisz, to nie jest tak, że jak się przed trzydziestką człowiek nie ożeni, to potem zostaje już tylko samotne życie starego kawalera.

Ale trzeba działać. W sposób różnorodny. Chodzić na spotkania, założyć konto na portalu, chodzić na Msze dla singli, szukać rozmaitych spotkań różnych grup tematycznych - to naprawdę jest praca, która wymaga czasu i energii. Oczywiście - są ludzie, którym udaje się znaleźć szybko. Ale nie wszystkim. I ci "nie wszyscy" wcale nie są przez to gorsi.

Nie można też ulegać stereotypom, że wszystkie kobiety lecą na typ "macho", a porządny mężczyzna nie ma u nich szans.
Mój ukochany to zdecydowanie "porządny mężczyzna" i ani przez moment nie myślałam o "przyjaźni".
Więc jeśli mimo wielu prób wciąż trafia się na "szukające przyjaciela" czy "nie bardzo wiedzące czego chcą" to po pierwsze nie należy się poddawać, ale po drugie - trzeba się zastanowić - co takiego robię, że takie osoby przyciągam?
Bo czasem to jest kwestia jakiegoś braku pewności siebie. Wiem - nie jest łatwo mieć pewność siebie, nie mając pracy, upadając pod ciężarem grzechów i tak dalej - ale wartość człowieka nie zależy od pracy, którą wykonuje (chyba, że to zawód absolutnie haniebny - np okradanie innych ludzi), grzesznikami jesteśmy wszyscy, a swoją porcję problemów wbrew pozorom każdy ma. Czasem to kwestia jakiegoś zamknięcia na innych ludzi, nieśmiałości... Dużo może być takich rzeczy - ale nad tym można pracować, a efekty - choć nie przychodzą łatwo - mogą naprawdę zaskoczyć.

Modlić się o dobrą żonę oczywiście warto. Ale trzeba pamiętać, że Pan Bóg nas nie wyręcza w działaniu, a nawrócenie wcale nie jest gwarancją, że wszystko się poukłada. Nagrodą za nawrócenie nie jest bowiem szczęście, zdrowie i powodzenie. Nagrodą za nawrócenie jest Bóg.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: D (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-05-26 00:03

Może zajmij się sobą, zacznij chodzić np. na siłownię, jeśli mieszkasz w mieście, zrób coś ze sobą. Bo jak na razie widzę człowieka, który właściwie nie wie czego chce. Jak chcesz znaleźć partnerkę w takim stanie - nie chodzi mi i to, że nie jesteś "macho", tylko o to, że nie jesteś pewny siebie. Kogo szukasz? Po prostu katoliczki? Z tym, że one szukają nie tylko katolika, ale też fajnego gościa :) Znajdź pracę, to powinien być twój cel w tej chwili. Zaręczone kobiety, które znasz raczej nie zakochały się w ludziach, którzy nie wiedzą, czego chcą, tylko w porządnych facetach. Jeśli to Ci pomaga w nawróceniu, to chodź często do kościoła, do spowiedzi, ale mi wydaje się, że Ty po prostu uważasz, że dobry katolik tylko się modli. Życie katolika to nie tylko kościółek :) Zamiast użalać się nad sobą, zajmij się realnie swoim życiem, a nie tylko się módl, bo na razie zachowujesz się jak człowiek z tego kawału:
Jest powódź, facet siedzi w oknie zalewanego domu, podpływa do niego Łódź ratunkowa. Ratownik mówi:
- Niech pan wsiada!
Ale facet odpowiada:
- Nie, mnie na pewno uratuje Bóg, modliłem się o to!
Sytuacja powtarza się kilka razy. W końcu facet stoi w zalanym pokoju i żali się:
- Boże, dlaczego mnie nie uratowałeś?
A Bóg na to:
- Idioto, wysyłałem ci łodzie, a ty ani razu nie wsiadłeś! :D
Chodzi mi o to, że w wielu sprawach sama modlitwa nie pomaga. Nagle nie zstąpi do Ciebie z Nieba jakaś idealna kandydatka na żonę. Tyle ode mnie.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: adam (149.254.183.---)
Data:   2015-05-26 00:28

Orelka... dodam czym jest nagroda za nawrócenie, a raczej za ufność w Bogu. Szczera, wewnętrzna radość, której moc objawia się zwłaszcza podczas obcowania z Bogiem. Radość podczas obcowania z ludźmi mając świadomość, że każdy z nich jest świątynią Ducha Świętego. Radość mimo niepowodzeń, ciężaru krzyża "ufam Ci, Jezu, że to jest potrzebne do zbawienia mojego i innych". Sami lgniemy do Boga jak małe dziecko do rodziców.

Wiem, że On jest we mnie i Jemu jest tam dobrze.... tym jest prawdziwa radość i nawrócenie.
Aha, nie chodzi mi o niepowodzenia i krzyż "na własne życzenie" lub przez swoją bezmyślność.

Poza tym tak sobie myślę... czy ty przypadkiem nie modlisz się o śmierć. Już tłumaczę. Będę chodził do kościoła, spowiadał i przyjmował Komunię, a Ty Jezu masz mi dać to i to. Ot, taka transakcja. To prośba o śmierć. A za kilka lub kilkanaście lat wspomnisz "poszedłem za Bogiem i przegrałem". On chce ci dużo dać. Wiecej niż możesz udźwignąć. Ale musisz Mu najpierw zaufać. Im więcej dusza ufa tym więcej dostanie. A sprawy duszy ufającej są sprawami samego Boga.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Xxx (84.114.0.---)
Data:   2015-05-26 09:42

Zaufanie budujesz właśnie wtedy, gdy nie masz pracy, partnerki, pokoju w rodzinie. Dzięki temu możesz sam siebie spytać: idę za Jezusem, bo wierzę i kocham, czy też po prostu przyjmuję chrześcijańskie wartości, bo mam nadzieję, że będzie mi łatwiej w życiu?
Uśmiałam się czytając Twój wpis. Współczuję Ci, ale uwierz proszę: problemy pomagają w nawróceniu, sprzyjają budowaniu relacji z Bogiem i ludźmi. Ludziom, którzy sprawnie sami rozwiązują problemy Bóg szybko przestaje być potrzebny.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: B. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-26 11:34

"od ok pół roku za żadne skarby nie mogę znaleźć jakiejkolwiek innej [pracy]".
Za granicą ludzie wyjeżdżający z Polski harują przy nacięższych pracach. Niedawno pisał o tym Michał. Młody, ale dojrzały, 27-letni mężczyzna pół roku wysyła CV? Przez tysiąclenia pracy nie szukało się pisząc CV. To wynalazek ostatnich lat. Kto daje Ci jeść? Przypuszczam że Rodzice? A jeżeli znalazłbyś żonę, to byłbyś na utrzymaniu żony? Drogi, Twój Tata słusznie denerwuje się. Praca jest dookoła. Można zahandlować np. kwiatami, zaczynają się zbiory truskawek, możesz zaoferować sprzątanie mieszkań albo dbanie o groby, możesz malować mieszkania (umaluj na początek swoje, nauczysz się, podpatrz w internecie, idż do malarza "na ucznia"). Dobrzy malarze są rozchwytywani, wraca się do nich po kilku i kilkunastu latach. Podobnie mnóstwo pracy mają dobrzy glazurnicy. Może ukończyłeś marketing i zarządzanie i teraz jesteś bezradny?
Żeby założyć rodzinę, trzeba zaoferować kobiecie utrzymanie tej rodziny. Gdy dziewczyna widzi, że nie może liczyć w tej sprawie na mężczyznę, jak ma się na nim oprzeć? Dzieci trzeba nakarmić i ubrać, Zadziałaj, skutecznie. I trzymaj się Boga. I nie używaj wulgaryzmów. Powodzenia.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-05-26 12:10

EWANGELIA (Mk 10, 28-31)
Nagroda za wyrzeczenia

Słowa Ewangelii według świętego Marka.

Piotr powiedział do Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”.
Jezus odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.
Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi”.


"Oczywiście na krok nie ustąpię na drodze nawrócenia i przy pierwszej okazji znowu pójdę do spowiedzi." - i tak trzymaj, to dobry kierunek. Zawirowania będą zawsze tu na ziemi, nie ominą nikogo. Wazne, żeby isc drogą Bożą.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Natalia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-05-26 12:28

Ręceopadają,
chciałabym zwrócić Twoją uwagę na jedną rzecz, którą moim zdaniem postrzegasz błędnie (i nie tylko Ty).
Napisałeś: "Oczy świecą im się na widok facetów typu macho", a Orelka dodała: "Nie można też ulegać stereotypom, że wszystkie kobiety lecą na typ "macho", a porządny mężczyzna nie ma u nich szans."
Wiele katolików ma błędny obraz wierzącego mężczyzny. Wyobraża go sobie jako łagodnego, potulnego baranka, w sweterku w serek i kołnierzykiem (przepraszam za złośliwość).
A mężczyzna właśnie ma być macho. Ma być wojownikiem Boga! Ma twardo stawać w obronie wyznawanych wartości! Ma być twardy, silny i męski. Kobiecy instynkt się nie myli, odrzucając słabość.
Moja porada: zbuduj w swojej głowie właściwy obraz mężczyzny, do którego będziesz chciał dążyć. Polecam książkę "Dzikie serce - tęsknoty męskiej duszy" (John Eldredge) - może pomóc.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2015-05-26 13:08

Ja mam w takim razie błędne wyobrażenie mężczyzny typu "macho". ;)

Ale - jak zwał, tak zwał.

Jest coś w tym, że kobieta szuka mężczyzny ogarniętego życiowo, silnego psychicznie, zdolnego do zatroszczenia się o byt.
Bardzo upraszczając - ale to kobieta będzie w ciąży, to ona będzie rodzić dziecko i to ona będzie się nim najbardziej opiekować przez pierwsze miesiące - chociażby z tego powodu, ze będzie je karmić piersią. I to ona - przez jakiś czas może nie być w stanie podjąć pracy.
A jeść trzeba.

Jest też coś w tym, że się szuka kogoś, kto będzie zasadniczy, zdolny walczyć o swoje zasady i żyć zgodnie z nimi.
A mężczyzna wierzący, który idąc na Msze w ciągu tygodnia wstydzi się, że jest sam pośród emerytek nie do końca buduje taki obraz.

A kobiety, które - mimo wszystko - szukają raczej typów spod ciemnej gwiazdy - należy omijać szerokim łukiem. To nie są dobre kandydatki na żony.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Anna (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-05-26 13:12

Hej, 7 lat temu też byłam w fatalnej sytuacji. Absolwentka renomowanej uczelni, od wielu miesięcy bez pracy, ze straszną nadwagą, z depresją, bez faceta i bez szans na znalezienie faceta... Do tego jeszcze możesz dodać bez Boga i będzie komplet moich nieszczęść. Niewierzący też mają pod górkę.

Ostatecznie jednak mi się poukładało. Okazało ze mam problem z tarczycą i stąd nadwaga i depresja. Po prawie roku pojawiła się też fajna praca, znajomy szepnął o mnie dobre słowo w firmie, w której pracował. W dalszej kolejności na horyzoncie znalazł się mój obecny mąż. Boga znalazłam dopiero na samym końcu... i ostatnio jest już git.

Weź więc się w garść, szukaj pracy. Masz fajne poczucie humoru, dziewczynę znajdziesz. Nawet niewierzące katolikiem nie wzgardzą, jeśli będzie się starał. Masz łatwiej niż wielu, w Twoim życiu jest Bóg.
Uszy do góry i powodzenia.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-26 16:40

W dużej części też tak mam, też mam wrażenie, że wbrew moim staraniom Bóg nie chce mi błogosławić. Różnię się od Ciebie tym, że raczej się poddaję, dlatego podziwiam Cię za dalsze starania i kroczenie drogą do Boga.
Mogę Cię pocieszyć, że facet ma szansę szybciej znaleźć pracę, nie wszystkie kobiety lubią typ "macho". Może Ty na takie trafiałeś? Aby Kogoś do siebie "przyciągnąć", trzeba mieć to "coś" w sobie, dla każdego jest to osobista rzecz. Nie poddawaj się i walcz dalej o swoje życie.

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: beti (---.dyn.optonline.net)
Data:   2015-05-26 21:11

Także czasami czuje się że fala życia topi moja łódź a Jezus spi :/ tak jak w ewangelii. Boje sie ale mam ufność w Panu. Pozdrawiam

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Łukasz (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2015-05-27 00:25

O proszę, jakbym czytał samego siebie :)

Również jestem dosyć świeżo po nawróceniu (pół roku temu) i od czasu do czasu przeżywam dokładnie takie chwile jak Twoje. Jestem starszy od Ciebie (30 lat), nie mam dziewczyny, mam długi, nie mogę ćwiczyć na razie żadnych sportów, bo mam uszkodzone stawy, zdarza się ból fizyczny, mój ojciec jest antyklerykałem, czasem doskwiera mi moja dawna znajoma nerwica natręctw, jestem skrupulantem, łysieję. To chyba tak w skrócie ;]

Zauważyłem jedną rzecz. W momencie, gdy zaczynam się koncentrować tylko na swoich niespełnionych pragnieniach, to wtedy pojawia się dokładnie to, co już dobrze znasz - frustracja. Jest ona destrukcyjna, wewnętrznie i zewnętrznie. Wprowadza złość, niepokój, niezadowolenie, konflikty, zgorzknienie, brak nadziei, poczucie jałowości i przegranego życia.

Zauważyłem też drugą rzecz. W momencie, gdy zaczynam się koncentrować na Bogu, Jemu staram się zaufać, Jemu oddawać siebie samego i wszystko co ze mną związane, moje marzenia i pragnienia, dziękować mu za to co mam, to wtedy pojawia się spokój, nadzieja, wyciszenie, wdzięczność, radość z drobnych rzeczy, które są wokół mnie, pozytywna energia.


Po przeczytaniu Twojej historii, widzę, że mamy wiele punktów wspólnych. Chciałbym Ci napisać rzeczy, które mi pomagają i mogą Tobie również pomóc.

- RELACJA Z BOGIEM
Koncentracja na Bogu, a nie na tym, czego nie mam - oddawanie Jemu w opiekę siebie samego i wszystkich swoich pragnień. Oddawanie Jemu tego co radosne i bolesne. Wszystkiego.

Świadomość swojego obrazu lub obrazów Boga - napisz proszę, czy chcesz, abym rozwinął ten temat, bo jest dosyć obszerny. Mocno związane z relacją z ojcem.

Słuchanie Boga - np. Pismo Św., wydarzenia w moim życiu, opinie osób głęboko wierzących, medytacje chrześcijańskie...


- WDZIĘCZNOŚĆ
Dziękowanie za to co się ma. Nawet samotny czas kawalerski ma wiele plusów :) Uwierz mi, znajdziesz je.


- RELACJA Z OJCEM i rany z tym związane:
Zrozumienie swojego ojca, dlaczego się tak zachowuje; prośba do Boga, aby pomógł Ci przebaczać ojcu, mieć cierpliwość do niego; szczera rozmowa o swoich uczuciach, przyglądanie się swoim uczuciom; mówienie jak Ty się czujesz; może być potrzebna współpraca z psychologiem (bardzo polecam, świetna sprawa do poznawania samego siebie)


- MĘSKOŚĆ:
Praca nad własnym charakterem - m.in. cierpliwość, odwaga, odpowiedzialność za samego siebie, odpowiedzialność za innych, wytrwałość, opanowanie, ambicja, nieustępliwość, niepoddawanie się, wiara w siebie, zdecydowanie, podejmowanie trudności, męstwo

Poznawanie samego siebie, zrozumienie jaki jestem, jak się zachowuję, jaką mam osobowość, jak przeżywam uczucia, jakie są moje głębokie pragnienia, jakie mam marzenia; akceptacja samego siebie

Biografie wierzących osób jako źródło inspiracji: św. Ignacy Loyola, św. Bonifacy z Tarsu (patron kawalerów i nawróconych), św. Franciszek Ksawery, Bear Grylls (jego autobiografię koniecznie przeczytaj, w sam raz dla Ciebie!), Rich Froning, Chris Lowney

Duchowość ignacjańska i podejście jezuitów - nastawienie na działanie, poznawanie samego siebie, szukanie Boga we wszystkim, rekolekcje i medytacje jako sposób na usłyszenie Boga, cierpliwość i wyciszenie. http://www.rekolekcje-jezuici.pl/

Wspólnota dla mężczyzn - np. przymierzewojownikow.pl albo po prostu męskie przyjaźnie (weź proszę pod uwagę, jacy ludzie są wokół Ciebie)

Podróże, wyprawy, pasje...


- KOBIETY:
Msze św. dla singli: http://www.dla-samotnych.pl/

Portale: przeznaczeni.pl, zapisanisobie.pl

Imprezy dla chrześcijańskich singli (chrzescijanscysingle.pl, jeśli Warszawa jest ok)

Poza tym kobiety można poznawać we wspólnotach, na pielgrzymkach, rekolekcjach.


- PRACA:
Zastanów się nad tym, co lubisz robić, przy jakich zadaniach czułeś satysfakcję.

Jakie talenty dał Ci Bóg i co z nimi zrobisz? W czym jesteś dobry?

Aktywne szukanie pracy - bombardowanie CVkami mailowo, roznoszenie CVek osobiście po firmach, pytanie znajomych, rejestracja na portalach z profilami zawodowymi

A teraz chłopaku mam nadzieję, że weźmiesz coś dla siebie z tego co powyżej napisałem. Widzisz, miałem oglądać serial, a tymczasem napociłem się z powyższym i jeszcze się nie wyśpię, haha ;) Tak więc mam nadzieję, że docenisz, to co ludziska tutaj piszą i daj znać, co Ty o tym sądzisz, jakie refleksje się pojawiły u Ciebie. Ale tak czułem, że chciałbym Ci pomóc, czy podzielić się z tym, co doświadczyłem. Jakoś się odwdzięczyć Bogu, bo zdarza się, że On mnie zaskakuje i zaczynam dostrzegać Jego prowadzenie w życiu. Bolesne doświadczenia nabierają sensu i zaczynam rozumieć, czemu się stały.

"Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane" Mt 6, 33

"Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według Jego zamiaru." Rz 8, 28

"Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła" św. Ignacy Loyola

"Do Twego portu wpłynąć może i wiara i strach, ale tylko wierze pozwól, by rzuciła kotwicę" Bear Grylls

Pozdrawiam i z Bogiem,
Łukasz

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: EmGie (---.081015177.msitelekom.pl)
Data:   2015-05-27 01:19

tu masz odpowiedź:
www.fronda.pl/a/papiez-albo-idziemy-za-bogiem-albo-za-swiatem,51946.html

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Sowa_Przemądrzała (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-05-27 16:21

Nie szukaj pracy, szukaj zarobku. Wtedy będziesz miał pracy od zarąbania. I pieniądze.
Co do całokształtu to jeśli nawróciłeś się po to, by mieć się dobrze na tej ziemi, to tego Pan Jezus swoim wyznawcom wcale, ale to wcale nie obiecuje. On obiecuje coś całkiem innego. ;>

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-05-29 19:47

Przesyłam Ci link, posłuchaj:

www.youtube.com/watch?v=uRvCsfQyHts

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: luki722 (---.zapnet-isp.net)
Data:   2015-05-30 18:04

Sowa_Przemądrzała

Oczywiście, że Jezus nie obiecuje iż będzie zawsze wszystko ekstra jeśli pójdziemy za Nim. 'A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię.' J 14, 13-14.
Tu wyraźnie widać Jezusa, który chce ludziom, swoim uczniom dać wiele ponieważ pragnie ich szczęścia. Bóg w swojej miłości pragnie obdarzyć człowieka najcenniejszymi darami oraz błogosławieństwem, ma przygotowany dla każdego wspaniały plan życia. Tylko On działa najczęściej w całkowicie odwrotny sposób niż my byśmy tego oczekiwali :)

 Re: Im bardziej ufam Bogu, tym bardziej dostaję po twarzy.
Autor: Aneta (---.range86-139.btcentralplus.com)
Data:   2015-06-01 22:16

Jak przeczytalam Twoja wypowiedz jakbym widziala wlasne zycie. Od kilku miesiecy Bog postanowil calkowicie zmienic moje zycie, nic nie jest jak bylo.
Praca wali sie i nie wiem czy jutro bede miala prace, partner na meza, nie wspomne, mowisz ze to dziwne ze idziesz do kosciola w tygodniu, ja chodze na Odnowe w Duchu Swietym, dla mnie niesamowita rzecz, zawsze jak mam trudna rzecz wolam do Ducha Swiętego. czasamo momentalnie mam odowiedz, Duch Swięty przychodzi tylko jesli Go poprosisz wiec wolaj do Niego, co moge dodac Ty sie nawrociles ja przezywam kryzys wiary, ale wierze ze jest kolo mnie ale ja go nie wiedze, wiec tak jak Hiob mowil niech bedzie blogoslawiony Bog, zrobie co bede mogla i bede blagac przy przyszedl do mnie, i mnie uratowal, moja rada, oddaj sie jemu tu i teraz, takim jakim jestes, z Twoimi grzechami, oddaj Mu wszystko, a potem zapytaj co On chce nie Ty, odpowiedz przyjdzie moze w sytuacjach moze w ludziach a moze w Pismie Sw.
Z Bogiem

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: