Autor: Abc (---.centertel.pl)
Data: 2015-07-04 21:21
Marysia uciekaj! Zostaw tego pana jak najszybciej!
Mówię to z własnego doświadczenia. Ja też spotkałam pana po rozwodzie, starszego o 15 lat. Był cudowny, najlepszy, najmądrzejszy - jednym słowem ideał.
Ideał, który zostawił żonę i czworo dzieci. Oczywiście musiał się ożenić, bo był młody, głupi i wpadł. Małżeństwo było koszmarem, nigdy nie kochał żony, a teraz znalazł kobietę swojego życia. Bardzo mu współczułam. Byłam nim zauroczona, jednocześnie dziwiłam się jego żonie, którą zresztą znałam, dlaczego mówi o nim tak źle.
Nie widziałam nic złego w tym, że spotykam się z nim i rozmawiamy. Byłam pewna, ze mam kontrolę nad tym wszystkim i jeśli ja nie zechcę, to do niczego złego nie dojdzie. Doszło. Doszło i to prędzej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Poczucie samotności, przygnębienia rzuciło mnie w jego ramiona, w związek pełen grzechu, bez Boga. W dodatku ukrywałam to tak, że do tej pory wie o tym tylko garstka osób. Na początku było wspaniale, dopiero po jakimś czasie przejrzałam na oczy i uświadomiłam sobie jaki to z niego "ideał". Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to jego żona miała rację. Ten wspaniały, odpowiedzialny facet okazał się wulgarnym lekkoduchem, który nie wstydził się pożyczać ode mnie pieniędzy, nie myśląc nawet o ich oddaniu. Zmarnowałam 4 lata mojego życia. Dzisiaj patrzę na to ze wstrętem. Ohydnym jest to, że tak lekkomyślnie mogłam oddać się komuś takiemu. Wstydzę się tego sama przed sobą. Nie mogę darować sobie tego, że przyszło mi to z taką łatwością, a przecież miałam to wszystko pod kontrolą, to były tylko niewinne przyjacielskie rozmowy ze "wspanialym, idealnym" czlowiekiem...
W podjęciu decyzji o całkowitym zerwaniu tego chorego układu pomogła mi spowiedź, podczas której ksiądz dosłownie wykrzyczał mi moją naiwność i głupotę. Bo jeśli facet zostawił żonę, której ślubował przed Bogiem, zawiódł ją, to czego ja oczekuję? Kim jestem, że mnie miałby potraktować inaczej? Na czym opieram ten związek, jeśli nie ma w nim Boga?
Jestem bardzo wdzięczna temu spowiednikowi za jego słowa. Potrzeba mi bylo właśnie takiej reprymendy. Żadna z osób, które wiedziały o mojej sytuacji, nie powiedziała mi, żebym dała sobie z tym spokój, bo to grzech, bo to złe, bo to nie ma przyszłości. Osoby, które codziennie chodzą do kościoła...
B. ma rację - Ty już jesteś w nim zakochana. Rozmawiacie o przyszłości, o stwierdzeniu, że jego małżeństwo zostało nieważnie zawarte...
Uciekaj póki do niczego więcej nie doszło, bo to tylko kwestia czasu. Zanim się spostrzeżesz będziesz siedziała w tym po uszy i znajdzie się wiele osób, które będą Cię przekonywały, że to co robisz jest dobre. Że każdy ma prawo do miłości, ze teraz takie czasy, że to co robisz to tylko Twoja sprawa itd.
Uciekaj. Zerwij jakiekolwiek kontakty, zaprzestań rozmów. Postanów raz i tego się trzymaj.
Taka jest moja rada.
|
|