Autor: Kinga (---.laguna.net.pl)
Data: 2015-08-26 08:07
Wydaje mi się, że nie mam silnego charakteru. Ba, nawet jestem tego pewna. Mam teraz mnóstwo pracy i po prostu nie potrafię się do niej zabrać, czuję niechęć, znużenie, działam na ostatni moment. Dosłownie. Od ponad roku próbuję zrzucić na wadze, regularnie biegam, bo bardzo to lubię, ale nie potrafię zapanować nad impulsami, które skłaniają mnie np. do zjedzenia całej czekolady zamiast śniadania. Wystarczyłoby odłożyć słodycze na bok, a dzięki temu, ile kilometrów jestem w stanie codziennie przebiec już w miesiąc wyglądałabym o stokroć lepiej. Nie potrafię powiedzieć sobie "nie". Codziennie powtarzam"od jutra zacznę żyć, jak sama tego pragnę, będę działaś konstruktywnie" jednak, kiedy przyjdzie co do czego, to nie umiem walczyć ze sobą, wystarczy gorszy humor i leżę pokonana. To samo z grzechami, np. z wulgaryzmami. Tyle razy obiecywałam sobie, że będę zachowywała kulturę języka. I co? Trochę złości i już obietnica złamana. Dochodzę do wniosku, że mam tak słaby charakter, że nic w życiu przez to nie osiągnę, bo jak skończyć studia i utrzymać pracę, skoro samokontroli za grosz, nie umiem się do niczego zmusić? Jak osiągnąć niebo, skoro codziennie przepraszam Boga za grzechy i zawsze je powtarzam? Mam tego zupełnie dosyć, nie wiem jak z tym walczyć, proszę o jakąkolwiek pomoc.
|
|