logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.188.110.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-24 10:59

Nic nie dostalam od Boga.
Jestem sama, moja rodzina to ludzie z problemami z ktorymi nic mnie nie laczy. Moj ojciec Nic nie dostalam od Boga. Jestem sama, moja rodzina to ludzie z problemami z ktorymi nic mnie nie laczy. Moj ojciec jest agresywnym alkoholikiem, robil awantury. Nigdy nie mialam przyjaciol. Nie mam talentu, nic mi nie wychodzi. Od dziecka mam problemy z pamiecia i skupieniem. To pewnie konsekwencja stresu, nie jestem odporna na niego. Jestem bardzo wrazliwa. Nienawidze swojej twarzy, jest okropna. Nigdy nie mialam chlopaka. Po za dwoma z poznanymi na dyskotece nie bylo nikogo. Nic mnie z nimi nie laczylo dluzszego, tylko jeden wieczor. Calowalismy sie, chcialam wiedziec jak to jest. Jest mi bardzo trudno o siebie dbac, mylam sie tydzien temu. Jak chodzilam na wspolnote przy koscielna, ludzie tam bedacy nie byli mna zainteresowani. Bylam ciagle
porownywana z moja starsza(choc mowili ze nie wyglada na starsza a wcześniej zawsze wygladala) o siedem lat siostra. Zawsze wypadam przy niej blado.

Jestem nizsza i gorsza. Od mojej drugiej siostry tez jestem gorsza. Ostatnio zaczepili mnie i moja siostre ludzie z misji i chcieli sie pomodlic. Tak naprawde rozmawiali tylko z nia, tylko nia byli zainteresowani. Jeden z nich ktoremu powiedzialysmy jak sie nazywamy, wciaz pytal sie o moje imie a jej caly czas powtarzal, jakby chcial pokazac ze ona sie liczy. A mnie nie pamieta. Tak jest zawsze gdzie z nia wychodze, ona jest najwazniejsza, mnie nie ma...szczegolnie wtedy. Gdziekolwiek bym nie pisała ludzie, mnie lekcewaza.
Dlaczego Bog zostawia osoby ktorym daje najmniej? Dlaczego jedni sie dla Niego licza a innych ma gdzies? Zostawil mnie. I to MNIE!!!! Ta ktora Stworzyl brzydka, glupia, wrazliwa, slaba...i ma mnie gdzies. Jestem sama wszyscy mnie opuszczaja, olewaja. Nic nie znacze. Nie wiem jak wy Jego widzicie...dla mnie jest nikim. Powiecie ze zle Go widze poniewaz mialam zlego ojca i przez to mam zly obraz Boga. Jakby tak bylo to bym nie probowala wszystkiego.

Modlilam sie, pielgrzymki, wspolnoty...szukalam, staralam sie. Staralam sie zmieniac, ulepszac i kceptowac...WSZYSTKO Nie jest tak, nie lacze ich. Bog mi nie dal nic dobrego. Jest potworem dla mnie. Zostawil mnie sama. Nigdy mu nie zaufam. Nienawidze Go. Nigdy nie bede kochac. Mam Jego wyrazny obraz. Wy nic nie widzicie. Daje wam opium, oglupia was. A PO SMIERCI WSZYSCYBPOJDZIEMY DO NIEBA I NIKT NIE BEDZIE CIERPIEC...I BEDZIE SPRAWIEDLIWOSC I MILOSIERDZIE W JEDNYM :)
Idiotyzm!!!!!!

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: sad11 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-24 15:22

Proponuję Ci ten wątet: (klik).
I zaufaj Bogu.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: 77 77 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-11-24 15:50

Kiedyś myślałam podobnie jak Ty, ale to się zmieniło. Spróbuj jakoś wyjść z kompleksów. Mnie pomogła właśnie wiara. Nie cierpiałam siebie, od kiedy zaczęłam słuchać słowa Bożego jest inaczej. I nie bierz do siebie tego wszystkiego. Mój tata też zawsze mówi, że jak coś źle to przeciw niemu. To nie jest tak. W życiu każdego jest raz dobrze, raz źle. Sukcesy i porażki. Nie doceniamy sukcesów, a porażki bardzo bolą. Spróbuj szukać tego, co Ci daje radość i odpoczynek. Dobrze by było, żebyś odpoczęła i nabrała dystansu, bo szkoda życia, że się tak denerwować.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.188.110.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-24 16:03

Nie ufam Bogu jeszcze bardziej po tym co przeczytalam .Gdyz:
Hioba doswiadczyl dla samego Siebie. Wiedzial ze przejdzie. I dal mu pozniej dwa razy wiecej. Mi nigdy nic nie dal.
Wiele osob dobrych ma tez dobrze w zyciu i wroze im niebo. Mam dosyc sluchaniavtutaj cierpisz ale po smierci.... Idiotyzm. To kazdy kto tu nie cierpi po smierci bedzie HAHA :) Bedziecie w piekle lepiej zacznijcie blagac o cierpienie i sie umartwiac!!!!
To co mnie doswiadcza sprawia ze Go nienawidze i mam gdzies. Wiec nie przeszlam.Widze jaki jest...wam nie jest to dane. Widze ze Bog wiele nie rozni sie od szatana. Ten ma swoj interes a tamten swoj, ja jestem zabawka...Hiob rowniez. Bog nie doswiadczal jego dla niego samego, lecz chcial pokazac szatanowi ze to co On tworzy jest dobre i nie zachwieje sie dla Niego. ON ONON !!!
Bog jest milosierny, wiec inni tez wejda do nieba choc dobrzy nie byli. Wystarczy wzdechnac. Milosierdzie !!!!
A i ufalam Mu. Az w koncu poznalam.
Ja kiedys myslalam jak ty, sluchalam Slowa itd. I w koncu zrozumialam ze nic się nie poprawi. Ze On jest potworem.
Nie masz pojecia jak jest u mnie, nie oceniaj mnie po przez sama siebie. Nie dostalam nic. Same porazki. Bardzo chcialabym odpoczac ale nie ma nic takiego co by mi dawalo odetchnienie. Biegalam, sluchalam muzyki...itd Teraz jest za zimno ,nie moge biegac a muzyki mam juz dosc ...nic nie pomaga. Caly czas czuje ogromny bol. Nie ma odpoczynku.
Nie jestem nastolatka. Mam dobrze po 20. Zwrocilam uwage na wyglad bo mam ogromny z tym ptoblem (pisalam o tym tez) a ludzie o tym i mowili wiele razy, komentujac ze moja siostra jest piekna i ewidentnie kazdy zwraca na to uwage, co sie widzi i slyszy na kazdym kroku.
A zyjemy ewidentnie dla Boga a Bog dla Siebie. Dziekujmy Bogu ze nas stworzyl dla siebie! Czy tego chcemy czy tez nie!!!
Emocje sa gdy sie cierpi tak bardzo. A cierpie nieznosnie. W wielu aspektach zycia. A wyglad sprawia ze mam leki przed lustrem i ocenianiem przez innych i moim wlasnym...nawet bez porownywania sie. Jest to ogromne cierpienie ...Rzako kto rozumie, bylam na terapiach. Nic mi nie pomoglo. Bol jest zbyt wielki. Nie chce zyc. Jakbym byla taka mloda pewnie jeszcze mialabym nadzieje ....nadzieja to przeszlosc.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-24 17:01

Przypuszczam, że potrzebujesz pomocy. To nie ludzie mają widzieć w Tobie dobro, piękno, tylko Ty sama. Oni patrzą na Ciebie Twoimi oczami. Nie porównuj się z siostrami, z tym, co One mają, a Ty nie. Ty też jesteś Kimś. Proponuję Ci pracę nad sobą, w kierunku szukania własnej wartości, z kimś, kto się na tym zna.
Co do Boga, to nie wiem, dlaczego jednym coś daje, innym nie, jedni mają łatwiejsze życie, inni trudniejsze. Ale to nie świadczy o tym, kim jesteś. Twój obraz Boga wynika z Twoich doświadczeń życiowych. Módl się o to, aby dał Ci poznać Kim jest i odkryć Swoją Miłość.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2015-11-24 17:31

"Jestem niższa i gorsza"
Piszesz jak nastolatka i pewnie nią jesteś. W tym wieku burza hormonów jest ostra - to zrozumiałe. Za jakiś czas problemy te znikną jak bańka mydlana, przekonasz się sama, kiedy wydoroślejesz.
Kiedyś mówiłam swoim wychowankom "nigdy nie mów nigdy", bo nikt nie zna dróg własnego życia tylko, Pan je zna.
Słuchaj, a nie zastanawiałaś się po co Ty tak naprawdę żyjesz, to Ci podpowiem słowa św. Pawła z listu do Rzymian: "Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie
dla siebie (....) Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana"
Rz 14, 7-8
Przemyśl te słowa i zastanów się, czy Ty przypadkiem za bardzo nie jesteś skoncentrowana tylko na sobie i własnych emocjach.
Pozdrawiam

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-11-24 20:01

Dziewczyno,
Przestań się tak koncentrować na sobie. Jak Ci się nie podoba wychodzenie z siostrami - wychodź sama, znajdź sobie inne od nich zainteresowania (albo jakiekolwiek) i nie wiń wszystkich dookoła jaka to Ty jesteś albo nie jesteś.
Każdy z nas jest taki, jaki chce być. Najpierw sama spróbuj się zmienić - przede wszystkim swoje nastawienie do świata (nie jesteś jego pępkiem - choć dla Boga jesteś NAJWAŻNIEJSZA ze wszystkich!).
Rozejrzyj się dookoła. Zacznij może jako wolontariusz pomagać innym, którzy mają od Ciebie gorzej i ciężej, a nie użalaj się nad sobą - bo się jeszcze w tym pogrążasz.
Idź do spowiedzi - ale nie tak na szybko 2 minuty przed mszą, tylko może znajdź gdzieś całodzienną spowiedź i pogadaj po prostu oddając swoje bóle Bogu.
Polecam też mszę o uzdrowienie - Pan Bóg jest wielki i daje nam szansę - musisz ją tylko chcieć wykorzystać.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Karolina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-11-24 20:39

To co napisałaś świadczy, że Bóg nie jest Ci obojętny, a to jest najważniejsze. Pan Jezus w Apokalipsie św. Jana powiedział o jednym z Kościołów oby był gorący lub zimny, ale nie letni bo wtedy go wypluje (por. Ap 3,15). Myślę że człowiek, który kłóci się z Bogiem nie jest od Niego, aż tak daleko jakby mogło się wydawać. Najgorsza jest zupełna obojętność.
Inna sprawa to wizja Boga jaką w sobie nosimy. Każdy z nas jakąś ma. Żadna z nich nie jest dobra i każda jest błędna. Bóg jest w swej istocie niepoznawalny, ale możemy Go doświadczać. Życie duchowe jest jak nieustająca wędrówka. Nigdy nie wiadomo co spotkamy za zakrętem. Decydując się na Boga decydujemy się na wieczną niespodziankę. Nie chcę pisać ogólników ani teologii bo to raczej tu nie pomoże ale mam kilka sugestii.
Nie musisz walczyć na siłę ze swoim odczuciem Boga. Należy szanować własne uczucia i samego siebie. Nie chodzi o to żeby "przerobić" w sobie złą wizję na jakąś lepszą. Nie chodzi też o to żeby starać się myśleć jak inni i z nimi porównywać. Jedyny sens ma poszukiwanie prawdy, szukanie Boga.
Pamiętaj, że masz prawo być tym kim jesteś. Nie staraj się być na siłę kimś innym bo to jest katowanie samego siebie. Wobec Boga nigdy niczego nie udawaj. Jeśli jesteś wściekła to wściekaj się, jeśli smutna bądź smutna, jeśli masz do Niego żal powiedz mu o tym. On i tak zna twoje serce.
Czasami niepokoje rodzą się z tego, że człowiek myśli, że wie jak powinno wyglądać jego chrześcijańskie życie, jego charakter, cnoty i wszelkie zalety. Tworzy sobie wtedy fałszywy obraz idealnego siebie i ciągle się z nim porównuje. To zła droga. Prowadzi tylko do kręcenia się wokół własnego Ja i jedyne co może zrobić to przyprawić o ból głowy. My musimy pozwolić prowadzić i kształtować się Bogu, czasami nawet w nieprzyjemny sposób i wbrew naszym oczekiwaniom. On wie co robi. Nie musimy się zanadto zamartwiać o siebie, o to jacy jesteśmy, nie powinniśmy siebie oceniać. Oddanie tego w ręce Boga przynosi pokój.
Nie wiem jak wygląda Twoja modlitwa, ale jak czytam to co piszesz to trochę tak jakbym czytała niektóre psalmy. W nich też bywa opisane takie doświadczenie, które można streścić w pytaniu "moje życie to gruzy, gdzie jesteś Panie?" Psalmy to wspaniałe modlitwy, które Ci szczerze polecam. Możesz czytać jeden dziennie.
I na koniec chce Ci powiedzieć, że modlitwa to przebywanie w obecności Boga, na zasadzie ja-ty. To co w czasie jej robimy ma drugorzędne znaczenie. Sedno modlitwy to być w obecności Boga. Nawet nie musimy nic mówić. I jak wcześniej pisałam szczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość. Nic nie udawać. Być odważnym. Masz prawo do wątpliwości. Może to jest właśnie doświadczenie przez które Pan Bóg chce Cię zaprosić do szukania Jego prawdziwego Oblicza, do odkrywania Go w sobie i otaczającym świecie. Życzę dużo bardzo potrzebnej Tobie cierpliwości w tym dążeniu. I nie porównuj się z nikim. Bądź dla siebie dobra i wyrozumiała. Nic na siłę na sobie nie wymuszaj.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Ignacy (---.google.com)
Data:   2015-11-24 23:26

Masz duszę, której część jest w rękach Boga a cześć w tobie. To co jest poza Tobą może być początkiem odnowy twojego życia.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.188.110.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-25 02:00

Jestem wciaz porownywana z siostrami dlatego o tym pisze. To nie ode mnie sie bierze. Nie chce koncentrowac sie na sobie!!! Chce zapomniec o sobie!!!!Chcialabym myslec o innych dzieki temu czuje sie dobra, ale za bardzo cierpie majac siebie przed lustem i wogole. Jestem w tragicznej sytuacji. Nie daje rady i mimo prob nic nie wychodzi. Nie wiem co mam robic, moje zycie niie ma sensu. Moje zycie yo tylko cierpienie i nienawisc do Boga. Nie widze przyszlosci.

Chodzilam do spowiedzi ,mialam stalego spowiednika.
Rozmowy z kaplanami ale to na nic.
Ostatnio uslyszalam od jednego z kaplanow ze nie moze mi pomoc.



Dzieki Karolina

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2015-11-25 02:41

Niezapominajko, czy mogę Ci jakoś pomóc? mpiotrowsky[znaczek embriona]yahoo.com

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (46.254.186.---)
Data:   2015-11-25 06:34

Ludzie, zapominacie, że niezapominajka jest tak poraniona. Z ciężkim sercem to piszę, ale twoja wypaczona wizja Boga jest spowodowana alkoholizmem i egoizmem twojego ziemskiego ojca. Twój ojciec nie dał ci tego, czego pragniesz. Nie dał ci miłości, nie przytulał, zapewne nie brał na ręce, nie pocałował, nie rozmawiał. Nie dał ci cząstki siebie, nie dał ci poznać jak to jest być kochaną. Ojciec ziemski zastępuje nam Ojca w Niebie. To jego misją, zadaniem jest przyprowadzić nas do Ojca Niebieskiego. Twój ojciec tego nie zrobił, skrzywdził cię strasznie.
Jak więc mając taką wizję Boga, strasznego i surowego Sędziego wrócić do Niego z poznaniem, że jest On Bogiem kochającym, pragnącym twojego szczęścia? On chce ci dać to czego ojciec ci nie dał i nie da.
Pytając się tu jest w tobie PRAGNIENIE, jest paliwo, ale nie ma iskry, by to paliwo zapłonęło. Pragniesz miłości, pragniesz być kochana. Jeżeli Bóg jest Miłością samą, jak może On pozwolić skrzywdzić swoje własne dziecko? A czy KIEDYKOLWIEK upadłaś na kolana mówiąc "Boże, pomóż mi, bo JA SAMA nie dam rady?" Uciekasz od Niego, od Tego, który jest ci Lekarzem, Pasterzem, Oblubieńcem, Ojcem i Matką jednocześnie, Przyjacielem. Czy kiedykolwiek powiedziałaś Bogu prosto przed Jego obliczem (przed Przenajświętszym Sakramentem) o twoich problemach? On chce ci pomóc, ale to twoje zapatrzenie się w siebie mu przeszkadza. Zwróć uwagę co Jezus mówi św Siostrze Faustynie:

Dzienniczek 1563:
Największa nędza nie powstrzymuje Mnie od (139) połączenia się z duszą, ale gdzie pycha, tam Mnie nie ma.

Żaden z twoich grzechów nie stoi Bogu na przeszkodzie w obcowaniu z tobą, ale jeśli Bóg jest zastąpiony bożkiem "ja", "mnie", "mi", nie obcuje z duszą. Pierwsze przykazanie brzmi "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Bóg jest bardzo zazdrosny jeśli zrzucimy Go z pierwszego miejsca i od razu się upomina o należne Mu miejsce. Zwróć uwagę, że tymi "bogami" mogą być pieniądze, muzyka, facebook, koleżanki, imprezy, komórka itd, ale JA SAM MOGĘ BYĆ BOGIEM dla siebie. Zastanów się czy ty nie jesteś bogiem sama dla siebie, czy twoje zakłamane spojrzenie na pewne sprawy nie stało się jakąś obsesją? Wiem, że to boli, ale nad tym trzeba zacząć pracować.
Jesteś tak bardzo poraniona, ale przypominam, że Bóg jest Bogiem Miłosierdzia. Jego Milosierdzie wypływa ze Sprawiedliwości. On ciebie kocha. Jesteś Jego ukochaną córeczką. On pragnie twojego uzdrowienia. Pozwól Mu to zrobić, zaproś Go do swojego serca. On tylko czeka na twoje pozwolenie. Czy jest ktoś na tym świecie komu jesteś w stanie zaufać tak bardzo, że ślepo byś wskoczyła za nim w czarną przepaść? Nie ma.

Dzienniczek 1487:

- Dusza: Ale jeszcze jedno, Panie: co robić, jeśli jestem odepchnięta i odrzucona od ludzi, a szczególnie od tych, na których miałam prawo liczyć, i to w chwilach największej potrzeby?

- Jezus: Dziecię Moje, zrób sobie postanowienie, aby nigdy nie opierać się na ludziach. Wiele dokażesz, jeżeli zdasz się całkowicie na Moją wolę i powiesz: nie jako ja chcę, ale jako jest wola Twoja, o Boże, niech mi się stanie. Wiedz, że te słowa, wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości. W takiej duszy mam szczególne upodobanie, taka dusza oddaje Mi wielką chwałę, taka dusza napełnia niebo wonią swej cnoty; ale wiedz, że tę siłę, którą masz w sobie do znoszenia cierpień, musisz zawdzięczać częstej Komunii świętej, a więc przychodź często do tego źródła miłosierdzia i czerp naczyniem ufności, cokolwiek ci potrzeba.

Przed tobą cudowna droga uzdrowienia, wybaczenia, piękna relacja Bóg - człowiek pełna duchowości. Być usprawiedliwionym w czynach, czy można o coś więcej prosić?

A co do Hioba. Tak, Bóg wiedział, że przejdzie. Ale Hiob miał wybór poddać się rozpaczy. Ciągnąc tę myśl dalej Bóg przed wiekami miał cię w planie stworzenia. Myślał o tobie. Dał ci tę próbę, abyś to TY poprosiła o pomocną dłoń i ruszyła ku świętości. Przygotował ci cudowną drogę do świętości, a nie ma innej drogi jak drogi krzyżowej. Jezus sam przez nią pierwszy przeszedł. On chce ci pomóc w dźwiganiu krzyża. Tak jak Hiob masz wybór odrzucenia tej drogi i poddania się rozpaczy.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Marlena (---.146.11.227.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-25 11:49

Napisałaś nic nie dostałam od Boga? Może tak bardzo Go nie lubisz, że nie dostrzegasz jak wiele masz. Z rodziną cię nic łączy, bo to osoby z problemami? Dziewczyno, sama zwracasz się z ogromnym problemem. Uważam, że masz nie tylko zaburzony obraz samego siebie, ale i Boga.
Twój ojciec jest alkoholikiem? Czy myslałaś kiedyś, że możesz być DDA (dorosłym dzieckiem alkoholika), a problemy z pamięcią i skupieniem mogą być objawem depresji? Nie musisz być idealna. Nie słuchaj osób, które cię porównują do innych. Masz prawo do błędów, do bycia kimś innym. Nie słuchaj opinii innych. Daj sobie prawo do błędu i uwierz, że Bóg cię kocha. Zaufaj Mu. I On ofiaruje Tobie największy dar jakim jest Jego miłość. Przyjmij Go. I nie oczekuj od Boga, że da ci nowy telefon, bo w sumie nie wiem co ma ci ofiarować, byś Go pokochała. On nie jest świętym Mikołajem.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: krzysztof (---.play-internet.pl)
Data:   2015-11-25 15:51

Miałem podobnie.
Wołaj i krzycz do Niego, złość się, wal wszystko śmiało... Bóg uwielbia szczerość... a nie tylko regułki modlitewne.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-25 16:00

Moj wjciec byl agresywny, ale czasem przytulal mnie i calowal, jednak mial rozne stany. Czasem wydaje mi sie ze mogl miec cos z psychika, tak sie zachowywal. Manipulowal. Moja mama powiedziala ze on chcial aby usunela mnie, wczesniej wspominal tez o usunieciu kiedy moja mama byla w ciazy z moja siostra.
Tyle ze przy mnie sie klucil o to.
Nie jestem DDA to zostalo stwierdzone.
Najpierw dostrzeglam ze nic nie dostalam, a pozniej zaczelam widziec Boga i jego obojetnosc i to ze On mysli pod wlasnym katem. Jak dobrze pojdzie i bedzie po Jego mysli to dostaniesz a jak nie to zapomnij. Cuda sie zdarzaja , aby inni ludzie szli z nadzieja i nie sprawiali problemow.
Nie da sie nie sluchac tego co mowia inni. Mam zakryc uszy. ???!To boli, bo na kazdym kroku uswiadamia mi sie ze jestem gorsza. Na kazdym kroku ze moje zycie, ja jestem do niczego.
Albo nie zauwaza sie mnie.
Nie chodzi o ideal, moje siostry nie sa idealne, nie ma
ludzi perfecto. A ja jestem gorsza, odrzucana, nie
chciana.
Nie mowie o byciu kims innym, tylko mowie o byciu gorszym.
Nie bede umiala Go kochac, nie widze dlaczego mialabym. Jestem nieszczesliwa , nigdy nie bylam , mialam tylko nadzieje ze bede. On chce abysmy pokazywali ze Go kochamy!!!Wszystko dla niego a dla mnie ....nic. Kochac Go!? O czym mowisz??!! Nic nie moze mi dac abym Go kochala. Moze mi tylko dac abym mogla byc choc troche szczesliwa i mogla normalnie zyc. Choc kochanie go bedzie wtedy napewno latwiejsze, lecz i tak bedzie potworem. Za duzo juz wiem.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2015-11-25 17:03

Kto stwierdził, że nie jesteś DDA?

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Dietrich (---.188.104.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-25 18:17

Niezapominajko, jestem przekonany, że Bóg jest bardzo głęboko i pozytywnie poruszony tym, co piszesz. Tym wszystkim, co robiłaś (i robisz), by z Nim być, tym, że nie jest Ci obojętny. Byłem w podobnym miejscu wiele lat temu i myślę, że musiałem odejść, aby móc powrócić. Nie do Boga-potwora, którego zostawiłem za sobą. Do Boga prawdziwego.

Myślę, że to dobrze, że doszłaś do momentu, w którym stawia się Bogu, którego się zna, pytanie "Dlaczego mnie bijesz". To absolutne minimum, którego człowiek powinien oczekiwać od każdego - że reakcją na moje uprzejme słowo nie będzie cios pięścią w nos, że prosząc o chleb nie dostanie się węża. Kibicuję Ci bardzo mocno i (możesz wziąć to w nawias :) wierzę, że Bóg będzie czuwał nad Twoją drogą. Walcz o siebie mądrze. Twój gniew to kapitał - zarządzaj nim roztropnie.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-11-25 18:42

A co ty chcesz aby Ci dał? Przemijające dobro ziemskie? Czy też może to:

Cytat z "Dzienniczka" nr 1486

(82) Rozmowa miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy
- Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest miłością i miłosierdziem samym.

Lecz, niestety, dusza pozostaje głucha na wołanie Boże i pogrąża się jeszcze w większych ciemnościach.

- Jezus woła powtórnie: Duszo, usłysz głos miłosiernego Ojca swego.

Budzi się w duszy odpowiedź: Nie ma już dla mnie miłosierdzia. I wpada w jeszcze większą ciemność, w pewien rodzaj rozpaczy, który daje jej pewien przedsmak piekła i czyni ją całkowicie niezdolną do zbliżenia się do Boga. Jezus trzeci raz mówi do duszy, lecz dusza jest głucha i ślepa, poczyna się utwierdzać w zatwardziałości i rozpaczy. Wtenczas zaczynają się niejako wysilać wnętrzności miłosierdzia Bożego i bez żadnej współpracy duszy daje jej Bóg swą ostateczną łaskę. Jeżeli nią wzgardzi, już ją Bóg pozostawi w stanie, w jakim sama chce być na wieki. Ta łaska wychodzi z miłosiernego Serca Jezusa i uderza swym światłem duszę, i dusza zaczyna rozumieć (83) wysiłek Boży, ale zwrócenie [się do Boga] od niej zależy. Ona wie, że ta łaska jest dla niej ostatnia, i jeżeli okaże jedno drgnienie dobrej woli - chociażby najmniejsze - to miłosierdzie Boże dokona reszty.

- [Jezus:] Tu działa wszechmoc Mojego miłosierdzia, szczęśliwa dusza, która skorzysta z tej łaski.

- Jezus: Jak wielką radością napełniło się serce Moje, kiedy wracasz do Mnie. Widzę cię bardzo słabą, dlatego biorę cię na własne ramiona i niosę cię w dom Ojca Mojego.

- Dusza, jakby przebudzona: Czy to możliwe, żeby jeszcze dla mnie było miłosierdzie? - Pyta się pełna trwogi.

- Jezus: Właśnie ty, dziecię Moje, masz wyłączne prawo do Mojego miłosierdzia. Pozwól Mojemu miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy; pozwól, niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie.

- Dusza: Jednak lęk mnie ogarnia na samo wspomnienie moich grzechów i ta straszna trwoga pobudza mnie do powątpiewania o Twojej dobroci.

- Jezus: Wiedz, duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie serca, jak obecna twoja nieufność; po tylu wysiłkach Mojej(84) miłości i miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci.

- Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie...

Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły374 w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.

- Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby Mojego serca, bierz z niego, cokolwiek ci potrzeba.

- Dusza: O Panie, czuję się zalana Twoją łaską, czuję, jak nowe życie wstąpiło we mnie, a nade wszystko czuję Twą miłość w mym sercu, to mi wystarcza. O Panie, przez wieczność całą wysławiać będę wszechmoc miłosierdzia Twego; ośmielona Twoją dobrocią, wypowiem Ci wszystek ból serca swego.

- Jezus: Mów, dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię serce miłujące, serce najlepszego przyjaciela.

- O Panie, teraz widzę całą swoją niewdzięczność i Twoją dobroć. Ścigałeś mnie swoją łaską, a ja udaremniałam wszystkie Twoje wysiłki, widzę, że na(85)leżało mi się samo dno piekła za zmarnowanie Twych łask.

Jezus przerywa duszy rozmowę - i [mówi]: Nie zagłębiaj się w nędzy swojej, jesteś za słaba, abyś mówiła; lepiej patrz w Moje serce pełne dobroci i przejmij się Moimi uczuciami, i staraj się o cichość i pokorę. Bądź miłosierna dla innych, jako Ja jestem dla ciebie, a kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do źródła miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze.

- Dusza: Już teraz rozumiem miłosierdzie Twoje, które mnie osłania jak obłok świetlany i prowadzi mnie w dom mojego Ojca, chroniąc mnie przed strasznym piekłem, na które nie raz, ale tysiąc razy zasłużyłam. O Panie, nie wystarczy mi wieczności na godne wysławianie Twojego niezgłębionego miłosierdzia, Twojej litości nade mną.

Masz pełne prawo odrzucić Jego miłość. Twój wybór. Ale nikt i nic ci Boga nie zastąpi na ziemi. Żaden człowiek i żadno dobro. O jedno się nie martwię: Bóg się i ciebie upomni w znany Mu tylko sposób. Za dużo kosztowało Go zbawienie twojej duszy, ale wybór piekła do ciebie należy. Dusze potępione wszystko by oddały by chociaż na sekundę wrócić na ziemię i wzbudzić w sobie szczery żal, odpokutować, błagać o miłosierdzie.
O czym piszę? Przez 28 lat żyłem bez Boga, tak jak ty nie chciałem Go w swoim życiu, ale wiedziałem, że jest. Upomniał się o mnie i nie odrzuciłem. Gdybym mógł tylko cofnąć te 28 lat. Teraz pojmuję potępione dusze. Ale możesz złościć się i gniewać, nienawidzieć Go. Nie jest to silniejsze od Jego Miłosierdzia i Sprawiedliwości. Bóg upomni się o ciebie w znany Mu tylko sposób. Wybór będzie twój. Jak to abp Hoser powiedział: "Chcesz żyć człowieku tu na ziemi bez Boga? Będziesz żyć bez Niego przez całą wieczność." Jak straszne to słowa.
Jaki masz powód, usprawiedliwienie aby nienawidzieć Boga? Czy też może wygodnie ci tak jak jest? Raczej to drugie. A zerwanie z dotychczasowym "ja" boli bardzo. Zerwanie plastrów z ran duszy boli, a inaczej zaleczyć nie można. Przyzwyczaiłaś się do tego i jest ci dobrze z tym. Oczekujesz zmian, ale te zmiany może ci dać tylko Bóg. Bóg na siłę wtrącać się nie będzie jak nie chcesz. Szanuje twoją wolną wolę, dlatego tyle jest dusz potępionych, bo Bóg szanuje ich wybór.

Cytat z "Dzienniczka" nr 1728

(90) - Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać (91) na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.

Tak czy siak przed Bogiem nie uciekniesz. Nie chcesz Jego Miłosierdzia, to wpadniesz w Jego sprawiedliwe ręce. Jeśli Jego miłosierdzie to czysty akt stworzenia i Jego Ofiara na Krzyżu, to jak straszniejsza jest Jego sprawiedliwość!!
Szatani uwielbiają bożą sprawiedliwość. Wybór jest twój. Do stracenia nic nie masz, a możesz tylko zyskać.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Marlena (---.146.132.79.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-25 18:55

To brzmi jakbyś była zazdrosna. Co chcesz od Niego dostać? Szczęście? To my sami uczymy się dostrzegać szczęście w szarej codzienności. Bo równie dobrze mogę mieć pretensje do Boga, że nie mieszkam na Hawajach, bo moja definicja szczęścia to życie w kraju gdzie jest ładna pogoda i morze. Dziewczyno skoro zamykasz się na Boga, to nie miej do Niego pretensji, ze jesteś nieszczęśliwa. Bo nawet w piekle ludzie są bardzo nieszczęśliwi, bo nie oglądają Boga. Uważasz, że kochamy Boga i ta miłość jest transakcja? Ludzi też kochasz interesownie? Może dlatego jesteś sama.

Poniżej są objawy syndromu DDA i strona gdzie znajdziesz informacje na ten temat. Nawet jak nie jesteś DDA, skorzystaj z pomocy psychologa, by pomógł ci pogodzić się z doznanymi krzywdami. I wybaczyć rodzicom. I zmienić swoj obraz.

Objawy syndromu DDA:
krzywda emocjonalna wynikająca z odrzucenia przez rodziców (rodzice byli albo zajęci piciem alkoholu, albo skupieni na piciu partnera, partnerki)
trudność w budowaniu relacji z innymi
niejasność uczuć i potrzeb, nieadekwatny obraz siebie, niska samoocena i poczucie własnej wartości
niskie poczucie własnej wartości, pesymizm,
samotność, izolacja,
brak równowagi, drażliwość, histeryczność, huśtawki emocjonalne, zalegające uczucia złości, lęku, wstydu, smutku poczucia winy i krzywdy, chroniczne napięcie,
potrzeba mocnych wrażeń, zachowania ryzykowne trudności z określaniem celów życiowych utrata sensu życia, utrata energii
depresje, zaburzenia jedzenia, snu, mowy
wypieranie poczucia krzywdy doznanego w dzieciństwie

http://www.stowarzyszenie.edu.pl/projekty-2010/program-partnerstwa-transgranicznego-kompetentna-pomoc-wspouzalenionym/syndrom-dda-objawy-przyczyny-i-leczenie

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Kate (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-25 19:41

Gdyby nasz kochany Ojciec był taki zły jak sobie to wyobrażasz, to nie uczyniłby tak wiele dla nas. Jego dowodem miłości było zesłanie swojego Syna, by odkupił nas, nasze grzechy. Syn Boży ogołocił samego siebie, przyjął cierpienie. Ogromne cierpienie. Tylko z miłości do nas, by otworzyć nam bramy nieba.
Gdyby był zły, to zapewne przyszedłby na ziemię, by mu służono, a było odwrotnie - to On nam służył.

Dlatego za każdym razem gdy pomyślimy, dlaczego tak bardzo cierpimy, czemu Bóg pozwala nam cierpieć, warto przypomnieć sobie mękę Pańską. Bo nasze cierpienie jest niczym wobec cierpienia Pana. A Jezus przyjął wszystko co Bóg Ojciec zezwalał, nawet śmierć.

Wykorzystaj rady załączone przez innych tutaj. Wybierz się do chorych, służ im.
Czasem ludzie mają wrażenie, jakby życie na ziemi było wieczne i jedyne, a tak nie jest. To życie ziemskie jest kropla wody w oceanie, nie zapominaj o tym. Pan nie obiecywał nam łatwego i przyjemnego życia na ziemi, ale w niebie.

A jeśli chodzi o ludzkie gadanie, zdaje sobie sprawę, że jest ci przykro i czujesz się gorsza. Ale takie gadulstwo powinnaś traktować jak plewy - bezwartościowe. Koniecznie zgłoś się na terapię, by wzmocnić poczucie własnej wartości. I rozmawiaj o tym z Bogiem.

Trzymaj sie

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-25 20:28

Nie kocham Go bo On mysli tylko o sobie , stworzyl mnie dla siebie i KAZE mi sie kochac , ale za co? Bo dal mi tyle cierpienia? Bo zmusil mnie do zycia?!

Nie chodzi o zycie na Hawajach, nie jestem pusta. Definicja szczescia....!??Pragne byc szczesliwa, nie byc gorsza od innych. To czego chce nie jest zle...ani nie jest jakims kaprysem. Nie moge zniesc siebie, swojego wygladu...sprawia mi to ogromny bol... nie do wytrzymania. I ta samotnosc.
Bylam otwarta a nawet bardzo otwarta. Caly czas o tym pisze.... Bylam przy Bogu ale to nie przynosilo ukojenia caly czas tak cierpie....od bardzo dawna. On ma to gdzies.
Probuje doszukiwac sie szczescia....niestety rzeczywistosc ktora dostalam mnie przygniotla. Nie ma nic... Uciekam od tej swiadomosci, probuje robic to tamto...szukam, lecz to na nic.
Czy jestem zazdrosna...kiedys nie bylam a teraz...chyba zaczynam czasem.Co dla mnie jest zalosne. Wszyscy zawsze podejrzewali mnie o zazdrosc...nienawidze tego uczucia. Wszyscy tak zawsze mysleli bo uwazali mnie za gorsza ...cierpienie przyciaga cierpienie.
Milosc nie moze byc transakcja! Nie da sie kochac za cos. Milosc moze byc tylko bezinteresowna.
Ale jak sie kogos kocha to daje sie mu szczescie, pokazuje ze jest wazny. Troszczy sie o niego.
Nie chce sie aby ta osoba cierpiala....Bog mnie nie kocha. Widze jaki jest. Mysli tylko o Sobie.
Stworzyl mnie abym cierpiala dla samego siebie.

Psycholog powiedzial ze nie jestem DDA.

Co mam zyskac...udawaniem???
Bac sie ...bac...bac... Tylko to mi pozostalo?! Mam gdzies co ze mna bedzie, nie mam sil.
Gdzies ktos mowil ze Bog nie chce zebysmy sie Go bali...Uwazasz inaczej?
I prosze ...tyran=Bog
Coz czasami nie da sie inaczej...On moze wszystko i tak bedzie najcudowniejszy. Kocha kazdego...
, ale jedni sa szczesliwi a inni cierpia. Po smierci bedzie na odwrot:) Tak ?
Jestem wykonczona tym. Musze odpoczac. Pewnie wszystkiego dobrze nie wyjasnilam, jestem zmeczona.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-11-25 21:46

Człowiek ma czesto tendencję do obwiniania innych, w tym Boga o niepowodzenia. A może by tak zacząc Go wołać o pomoc - Jezu ratuj, pomóż mi w tym i tym. A tym potworem, to jest diabeł, który bedzie cię bardziej pogrązał w smutku, niskiej samoocenie itp. jak nie postarasz się zmienic swojego myślenia. Przerwij to, proś Matkę Bożą o pomoc w tej walce. Poczytaj o cudownym medaliku - darze od Maryi. Powoli bedzie sie zmieniac, i ufaj jednoczesnie nie myśl negatywnie, staraj się pozytywnie. Idz do psychologa, moze i psychiatry, moze to jakas depresja.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-25 21:54

(...)

Bylam na terapii, nie pomoglo a gadulstwo (...)

Wolalam wiele razy, mam medalik i ... modlilam sie i modle...

---
Usuwam z Pani wpisu fragmenty, które nie wnoszą nic nowego.

z-ca moderatora

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: arte (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-11-25 23:06

Cześć, to naprawdę trudne i przykre co piszesz. Musiałaś w życiu (i sama o tym piszesz) doświadczyć wiele zła. Jest ci zapewne trudniej, niż wielu osobom z otoczenia. Widzisz, nie ma równości między ludźmi, każdy z nas miał inną rodzinę, inne środowisko wzrastania, inny status majątkowy, inne możliwości itd. Ja np. ostatnio patrząc na dzieciaki z bogatych rodzin, które uczę w jednej z prestiżowych szkół, pomyślałam sobie, że gdyby moi rodzice mieli więcej pieniędzy, to posłaliby mnie do fajnej szkoły i byłabym przynajmniej mądrzejsza niż jestem, znałabym więcej języków obcych itd. I tak mogłabym sobie gdybać co by było gdyby to, gdyby tamto itd... Ale wiesz, myślę, że takie gdybanie prowadzi donikąd. Jestem tu i teraz z moimi deficytami, brakami ale też pewnymi plusami - no i muszę z tego ugotować jakąś "zupę". Bo co innego miałabym robić? Leżeć bezczynnie i myśleć czemu nie jestem taka sama jak inni? Czemu nie mam tyle pieniędzy co inni? Czemu nie stać mnie na takie wakacje, jakie mają dzieci, które uczę? Bez sensu. Myślę, że Twoje narzekanie jest trochę bez sensu. Pewnie jest jakoś uzasadnione, ale wydajesz się nic nie robić oprócz krzyczenia i narzekania na swoją sytuację. Chyba czas się ruszyć w jakimś kierunku.

A teraz przejdźmy do wiary. Napisałaś, że należałaś do różnych wspólnot, ba, miałaś nawet stałego spowiednika. Brzmi dobrze. Ale wiesz, nic nie dzieje się automatycznie. To wcale nie musiało zagwarantować Ci "sukcesów" w życiu osobistym... Nie wiem, jak wyglądało Twoje bycie we wspólnocie... bo wiesz, we wspólnocie to jest tak, że coś z siebie dajesz i coś dla siebie bierzesz. Angażujesz się, współpracujesz, myślisz o ludziach ze wspólnoty, a nie tylko o sobie. Nie wiem jak to wyglądało u Ciebie, ale może warto to przeanalizować?
A jakie były wtedy Twoje motywacje? Czy bycie we wspólnocie było raczej ze względu na Boga? Czy może szukałaś tam siebie? A stały spowiednik? Czy był po to by popracować nad sobą, swoim sumieniem, życiem wiarą - czy po to by mieć kogoś do pogadania - taki jakby terapeuta. A byłaś mu chociaż posłuszna?

Narzucasz ludziom swoją wizję Boga. Bóg to potwór - Twoim zdaniem.
To tylko Twoja wizja. Tylko Twoja. Twierdzenie, że: "ja wiem lepiej niż Wy" trąci pychą. Co Ty możesz wiedzieć lepiej niż my? Przecież widzisz tylko siebie... tylko swoje problemy. I wszyscy "my" oczywiście mamy złą wizję Boga. Bo nie Twoją.

Nie wiem jaki jest Twój problem, Może to depresja, może to DDA, na pewno jakieś współuzależnienie. Pisałaś, że byłaś na różnych terapiach - a przeszłaś je w całości, byłaś szczera? Nie wiem... ale Ty to wiesz. Samo zaliczenie obecności na pewno nie wystarczy by przejść terapię. W terapię to trzeba się chyba niestety zaangażować. A to boli.

Ja nie wiem do końca jaki jest Bóg. Bóg, o którym słyszałam, nie ma nic wspólnego z Twoją wizją. To Bóg, który stał się człowiekiem, cierpiał jak my, bolało Go wszystko tak samo jak nas, posiadał swoje uczucia - nieraz zranione, był wyszydzony, opluty, bity, samotny, niezrozumiany przez najbliższych (patrz apostołowie i ci, którzy chcieli Go powstrzymać mówiąc że oszalał), zdradzony przez przyjaciół (Piotr, Judasz), upokorzony (nagi na krzyżu), bał się cierpienia ("Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich!" Mt 26, 39) a jednak zawisł na krzyżu ale i nawet tam doświadczał poczucia opuszczenia ("Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?" Mt 27,46). I umarł - i to nas też czeka. Bóg bliski człowiekowi. Do końca, do ostatnich granic. To jest Bóg Biblii i chrześcijaństwa. Nie ten z Twojej wizji. Ty sobie napisałaś własną pod natchnieniem własnej sytuacji rodzinnej i problemów z psychiką.

Myślę, że kryzys, który przechodzisz, jest dla Ciebie szansą. Możesz się poddać albo możesz dalej walczyć. Na pewno potrzebujesz pomocy. Więc chyba wróciłabym na Twoim miejscu na terapię, i mimo wszystko poszukałabym tego kierownika duchowego od nowa. Poproś Boga o ratunek. Daj Mu jakąś szansę - znajdź w sobie pokorę wobec Niego. I niczego nie żądaj. On wtedy lubi zmieniać ludzi :)
No chyba że już tak koniecznie chcesz się załamać.

I wiesz co? Jest wielu ludzi w gorszej sytuacji niż Ty.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (46.254.186.---)
Data:   2015-11-26 00:40

Powtórzę raz jeszcze. Twoja zakłamana wizja Boga jest przekazana ci przez ojca. Rany jakie on nosi przez swój egoizm i alkoholizm przekazał tobie. I ty tym żyjesz. Żyjesz w kłamstwie, a kto żyje w kłamstwie nie może mówić prawdy.
Boskie szczęście to dary większe niż ten świat może dać. Św Ludwik z Granady pisze o tym szczęściu tak: widzimy rzeczy tak piękne jakich ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć, wąchamy zapachy tak piękne, których nos nie jest w stanie powąchać, dotykamy rzeczy tak pięknych, których ręka nie jest w stanie dotknąć. Brzmi nieprawdopodobnie, jak z bajki, ale sama zobacz co święci piszą na temat obcowania z Bogiem. Co pisze św Faustyna, św Paweł.
Bóg egoista? Zobacz w jak pięknej harmonii najmniejsza cząstka działa z inną. On sam swojego Jedynego Syna posłał na Ziemię, by odkupić nas. On pragnie byśmy skorzystali z Jego męki. On przez całą Mękę myślał o tobie i pragnie byś skorzystała z Niej póki czas.
Bóg chce ci dać więcej niż tylko możesz sobie wyobrazić. Ale to TY musisz do niego przyjść. Tak, On może wszystko, ale nie zmusi cię abyś do Niego przyszła. Szanuje twoją wolną wolę.
A może oczekujesz aby ktoś ci udowodnił rację lub udowodnił, że jej nie masz? Tak się nie da. Dopiero relacja Bóg-człowiek odpowie na twoje pytania.
Powiadasz, że się modliłaś, nosisz medalik. Powtórzę raz jeszcze: żadna modlitwa nie przyniesie skutku, nie będzie miła Bogu dopóki nie wyrzekniesz się ziemskich bożków i jak córka marnotrawna upadniesz na kolana i nie wyznasz skruchy prosząc o pomoc. Bóg chce ci pomóc, ale ty Jego pomocy nie chcesz.
Mówiąc te słowa mam na myśli też i moje wspomnienia. Moje modlitwy, prośby nie przynosiły skutku, bo moimi bożkami były gry komputerowe, muzyka satanistyczna, moje własne "ja" i to co ja chce. Dopiero uznanie swojej słabości, grzeszności, że bez Boga nic nie mogę a z Nim mogę wszystko zmieniło moje nastawienie do Stwórcy. Poznanie Jego woli we mnie nadało sens życiu. Widzę w Nim Boga, który chce dać więcej aniżeli mogę udźwignąć, który obcuje z duszą tak ścisłe jak człowiek z człowiekiem nie może. Boga, który wspiera w trudnościach, pomaga i nie opuszcza. Boga, który daje krzyż, ale i daje też siłę aby go nieść z radością. Boga, który daje daje całego siebie bezinteresownie i nic w zamian nie chce, tylko mojej ufności. Im więcej dusza ufa tym więcej dostanie. Tobie też tego życzę.

A dodam jeszcze co do słów, że kto żyje w kłamstwie nie może mówić prawdy.
Zobacz droga niezapominajko na tytuł wątku "Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidzę Go". Piszesz "nigdy" a szukasz Go. "Nigdy" czyli kiedy? Bo żyjesz, a nie wiesz co dzień dzisiejszy przyniesie, co jutro będzie. "Nie zaufam", a jednak chcesz i pragniesz być kochaną. Miłość ludzka dzisiaj jest a jutro jej nie ma, jest wątła jak pyłek. "Nienawidzę Go". Szukasz kogoś kogo nienawidzisz? Pragniesz poznać kogoś kogo nienawidzisz? Oczekujesz darów od kogoś kogo nienawidzisz? Sama zobacz jak wielkie kłamstwo napisałaś. Jak więc możesz w prawdzie żyć?
Odrzuć kłamstwo, a poznasz prawdę.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-26 08:51

Pisalam ze robilam wszystko a wszystko to WSXYSTKO. Na terapiach bylam szczera i przeszlam je w calosci.
Staralam sie wypelniac wszystkie nakazy spowiednika i koniec koncow zrobilam co mi kazal choc to nie bylo.latwe.
Na wspolnocie...chcialam...milalam nadzieje ze Bog zmieni cos, jak sie nawroce to mi pomoze-myslalam.
Myslalam o sobie-od tego nie da sie oderwac-lecz czy tylko? Raczej nie.
Doswiadczylam czegos czego wy nie doswiadczacie. Dlatego pisze ze ja przynajmniej wiem. Jak ktos jest dla innych zly a dla ciebie ok to zauwazylam ze wiekszosc ludzi nie zauwaza tego ze ktos nie jest taki sam dla wszystkich.
Czy tez niektorzy ludzie zamiast myslec, naprawde poznac, poznaja Go po przez wiekowe wpajanie regulek. On jest dobry...itd A ze radza sobie jeszcze jakos w zyciu lub tez sami sobie wyscielili nieciekawie to leza ta droga. Bywa i tak ze maja taki wybudowany w sobie lek i boja nawet pomyslec w ten sposob, ze cos jest nie tak z tym Bogiem.

Czy jest to pycha...moze raczej swiadomosc. Ale rzeczywiscie chyba tylko moja. Takie doswiadczenia.
A czy ty oceniajac mnie jako ulomna psychicznie , nie jestes pyszna. Mowisz ze nie mam prawa...Nie jestes na moim miejscu. Latwo jest tak osadzac.
Bog zostawil mnie sama i zmusil do zycia...takiego zycia.
Najlatwiej zrobic kogos chorym psychicznie i zlac na jego psychike cala wine.
Niestety ale to nie tedy droga...Chyba ze walczy sie o wlasny obraz Boga a reszta- tutaj czlowiek -sie nie liczy.
Bog o ktorym slyszalas ...:) to mowi wszystko.
A jak ty Jego poznalas? Poznalas Go? Jezus cierpial jak my... Nie przeszedl wszystkiego czego my doswiadczamy. Dlaczego piszesz tylko to co najgorsze... A nie wspomnisz o milasci do niego Jego matki...czy tez ojca. Mial milosci duzo...Jego zycie to nie tylko cierpienie. I raz jeszcze ...cierpial dla Boga Ojca."Ale nie Moja lecz Twoja Wola niech sie dzieje"

W gorszej sytuacji niz ja? Sa ludzie sparalizowani..
z bardzo ciezkimi chorobami, lecz ja tez jestem sparalizowana , nic mi nie wychodzi...nie moge polepszyc wlasnej sytuacji...mimo staran. Dazenia do tego. Jestem na skraju wyczerpania. Juz wiele razy slyszalam ten tekst , nic nie daje takie porownywanie.... do niczego nie prowadzi. Co chcialas przez to uzyskac?
Moja terapeutka mowila mi ze jedtem batdzo empatyczna, wiec jesli to napisalas aby mi uzmyslowic ze Bog niektorym malo dal to naprawde nie trzeba. A moze po to zebym nie myslala o sobie jako o najbiedniejszej istocie. Nie mysle tak. Jestem zwyczajnie wykonczona. Nie chce mi sie zyc i cierpiec tak mocno dla Czyjegos "widzi mi sie" ....To ze inni cierpia nie zatrzymuje mojego cierpienia.
Jestem szczera pisze co mysle i czuje...to brak pokory?
Odpadam...
Jestem za granica...na terapi kazano opuscic dom aby byc daleko od mojej rodziny. Tylko tutaj moglam przyjechac aby wiazac jakos koniec z koncem a nie wiem czy nie bede musiala wracac ..tak wsxystko sie uklada.
Fajnie jest mowic jestes taka i taka zrob to i tamto a wszystko sie ulozy. Nie bedac na moim miejscu napewno jest fajnie.
I jeszcze jedno nie mam juz sil aby walczyc...widze ze jak tylko cos probuje to dostaje ciosy jeszcze wieksze i upadam.
Caly czas dawalam Bogu szansy lecz ja Jego nie interesuje.

Moze i tez potrzebuje zmiany...nie chce byc taka wrazliwa, ale najbardziej sa mi potrzebne laski o ktore wciaz prosze. Abym juz nie czula sie paskudnie w swoim ciele abym nie nienawidzila sie.

Bog mnie lekcewazy. To doswiadczylam z jego strony. Stworzyl dal cierpienia ktore mnie przygniotly i zostawil.
Staram sie mimo wszystko dawac mu szanse...modle sie.

Czy wy czytacie to co pisze? Wydaje mi sie ze nie.
Chcecie tylko napisac cos co sprawi wam ulge aby nie zostawic teho tematu bez odp.
Niektorzy z was pomogli tzn naprawde chcieli i to co napisali bylo dobre lecz ... to raczej nie pomoze.
Jezeli ktos sie pomodlil to dziekuje...chyba to jedst zawsze najlepsza pomoc. Choc jezeli On czegos chce lub nie to i tak bedzie co ma byc. A juz w moim przypadku....

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Kate (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2015-11-26 08:53

Bóg nic ci nie każe, dał człowiekowi wolność.
Cały czas piszesz o złym Bogu, nie widzisz winy w ludziach.
z pewnością znasz początek - stworzenie człowieka. Na początku nie było cierpienia,
Bóg chciał samych najlepszych rzeczy dla człowieka.
Ale to ludzie zawinili, zgrzeszyli. I to ich grzech przywiódł cierpienie na nas, ludzi. W ten sposób Adam i Ewa stracili wieczne szczęście.
Bóg brzydzi się najmniejszym grzechem, a mimo to zesłał Syna by nas odkupić. Nie musiał tego robić. Mógł zostawić nas we WŁASNYM bagnie. Ale chciał naszego szczęścia.

Nikt z nas nie zasłużył na wieczne szczęście, bo wszyscy jesteśmy grzeszni. Ale to miłość naszego Pana przywraca nam wieczne szczęście. Pan specjalnie dla ciebie umarł, za wszystkie twoje przewinienia. Zastanów się proszę, gdy następnym razem napiszesz ze Bóg jest egoista.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Marlena (---.146.9.221.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-26 09:30

Dziewczyno, jaką musisz czuć się samotną. Masz jakaś potrzebę wciąż mówienia jak ci źle w tym życiu. Każde zdanie zaczynasz słowem "ja" . Mnie skrzywdzono, mnie porównują do sióstr, mi jednej Bóg nic nie dał. Nie ty jedna zmagasz się z ogromnym bagażem. Tylko każdy oddaje ten swój bagaż, swoje kłopoty Bogu.
Ty nie chcesz być wyleczona. Dlatego żadna terapia ci nie pomoże. Każdy tu daje ci fajne rady, uwierz nie każdy dostaje tyle wskazówek , gdy zmaga się z kłopotami.
Bóg wyciąga do ciebie ręce. Wpuść Go wreszcie do swojego życia i zaufaj Mu. Oddaj Mu każde zmartwienie. Idź ponownie na terapię z wiarą i chęciami.Bóg ci pomoże, Bóg cię uzdrowi, ale ty sama musisz chcieć.
Ja rozumiem, że narzekasz bo chcesz zwrócić na siebie uwagę, bo czujesz się samotna, nieszczęśliwa i potrzebujesz uwagi ale uwierz, ludzie ci będą współczuć przez chwilę dwie, a potem powiedzą to samo co ja. I nie rozumiem jak można nienawidzić Boga. Tak jak ktoś tu napisał skoro nie chcesz Boga tu na ziemi, to przygotuj się na takie samotność przez całą wieczność.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Robert (---.146.73.28.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-26 11:28

No ... Ale rozwiązanie wszystkich Twoich problemów jest w Tobie. To nie Bóg ma problem i nie w Nim jest problem. Twój problem jest w tym jak myślisz i co wybierasz. Widocznie nie jesteś jeszcze w takim punkcie w którym będziesz chciała albo musiała się zmienić. To zależy tylko od Ciebie. Wylewanie żalu na Boga za błędy innych ludzi lub Twoje zranienia albo pomyłki, nie jest najszczesliwszym pomysłem. No ale teraz mogę Ci życzyć jedynie tego byś dotarła to punktu zmiany jak najszybciej, wtedy zminimalizujesz swoje cierpienie. Innej drogi nie ma niestety.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: ruslana (195.117.121.---)
Data:   2015-11-26 11:38

Odpowiedz sobie na pytanie: Czy chcę być z Bogiem dla Niego samego, czy po to żeby zapewnił mi szczęście? Polecam do odmówienia Nowennę Pompejańską.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-26 13:49

Nie jest klamstwem to ze tak czuje doswiadczjac jego obojetnosci. Szukam bo NIE CHCE tak czuc, myslec.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Pani T. (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-11-26 14:54

Po przeczytaniu wątku rozłożyłam bezradnie ręce. Na początku naprawdę chciałam Ci pomóc, Niezapominajko. Ale w miarę kolejnych Twych postów straciłam nadzieję na sukces...
Zgadzam się z Marleną, że Ty nie chcesz być wyleczona, nie chcesz nic zmienić w sobie, a być może nawet frajdę sprawia Ci histeryzowanie. Przez to jesteś w centrum uwagi, zainteresowania, dostaniesz poczucie bycia ważną i kochaną. Inni piszą, że jesteś piękna, najważniejsza dla Boga, pocieszą, chcą wesprzeć, a Ty ciągle wracasz do starej śpiewki, że Bóg jest zły. Piszesz, że Go szukasz, że chcesz Jego bliskości, ale mówisz o Nim jako o tyranie - nie wiem, czy jakikolwiek człowiek chce się zadawać z tyranem. Tym samym zaprzeczasz sama sobie.
Twierdzisz, że nie masz żadnych zaburzeń psychicznych, że byłaś na terapii, że miałaś stałego spowiednika. Ale z Twoich postów wynika zupełnie coś innego, jakbyś pisała o kimś innym. Być może trafiłaś na jakiegoś "tępego" psychologa albo szukałaś go nie tam, gdzie trzeba. Nie wiem, czy miałaś konsultację u psychiatry. I najważniejsze - wcale nie chodzi mi o Twój obraz Boga, kiedy zalecam konsultację u psychiatry, mam na myśli reakcje ludzkie. Żyjesz w totalnie irracjonalnym świecie, ciężko Ci odnaleźć się w realnym życiu. Masz zaburzone relacje z ludźmi, mnóstwo fałszywych przekonań (np. jestem najgorsza, nikt nie zwraca na mnie uwagi), niską samoocenę, doznajesz stanów emocjonalnych nieadekwatnych do rzeczywistości, a to wszystko wiąże się z Twoim dużym cierpieniem. Wykazujesz prawie wszystkie objawy syndromu DDA, co można wyczytać z Twojego pisarstwa. Piszesz chaotycznie, urywasz zaczętą myśl, obsesyjnie wracasz do jednego wątku itd. Masz problem ze skupieniem i koncentracją. Przede wszystkim zaprzeczasz jakiejkolwiek możliwości choroby i zaburzeń, podobnie jak jest w większości przypadków. Widzę podstawy, które nadają się do konsultacji z lekarzem. Pomodlimy się za Ciebie, abyś znalazła w swoim życiu ludzi, którzy wskażą Ci najlepszą drogę pomocy.
Obawiam się, że Msze o uzdrowienie ani teksty o Bożym Miłosierdziu Ci nie pomogą, bo zawsze będziesz wszystkiemu zaprzeczać. Będziesz doszukiwać się tego, że wszyscy mają lepiej od Ciebie - a to pokazuje znów, że żyjesz w nierealnym świecie. Nikt nie ma lekko. Znam ludzi, którzy przeżyli gorsze tragedie niż Ty, a mimo to są dobrymi, wspaniałymi i mocno wierzącymi ludźmi.
Najsmutniejsze jest to, że prawdopodobnie Ty wcale nie chcesz Boga dla Niego samego. Ty chcesz życia usłanego różami, choć oczywiście też zaprzeczasz, że tego chcesz. Nie potrafisz podać konkretnie czego chcesz, bo sama tego nie wiesz.
Jak najszybciej znajdź sobie pomoc... I to nie księdza, kierownika duchowego, bo kapłani nie mają wystarczającej, medycznej wiedzy. Poza wyjątkami np.
http://www.lublin.dominikanie.pl/?s=3&id=56 (psychiatra i kapłan).
Dopiero jak uporządkujesz swoje myślenie, postrzeganie świata, emocjonalność, możesz zacząć zmieniać swe życie. Warto też nawiązać kontakt z kapelanami pracującymi na oddziałach psychiatrii, bo tacy kapłani mają jakaś podstawową umiejętność rozmawiania z osobami "trudnymi", więcej cierpliwości i dystansu. Nawet jeśli nie jesteś chora, to kapelan oddziału psychiatrycznego nie jest gorszym księdzem niż inny kapłan. A na pewno będzie i Tobie, i jemu łatwiej rozmawiać...

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Fortepian (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-26 14:59

"Nie jest klamstwem to ze tak czuje doswiadczjac jego obojetnosci. Szukam bo NIE CHCE tak czuc, myslec."
Powinnaś więc zacząć od przysojenia że kłamstwem jest iż Bóg pozostaje obojetny na twoje problemy czy cię lekceważy chociaż tak się czujesz. Wiedzę o Panu Bogu czerpiemy z Pisma Świętego bo inaczej wpadamy w iluzję czy zwiedzenie. I kręcimy się jak bąk wokół swojej osoby. "Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię"(2 Tm 1,10b). Ty jednak zamiast odczytywać swoje życie w świetle Ewangeli czytasz Ewangelię w cieniu swoich doświadczeń i twierdzisz że wiesz lepiej. To jest pycha, choć może ci się wydawać świadomością.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Robert (---.146.73.28.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-26 15:26

Niezapominajko - piszesz że szukasz, ale odrzucasz drogę która jako jedyna może dać Ci szczęście. Cóż więcej mogę napisać - widocznie jeszcze nie jest czas dla Ciebie.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-26 16:26

Dlaczego swiece sie na czerwono? do moderatora
Bog dal mi rodzine i ludzi ktorych spotkalam i spotykam. Wiec jesli oni sa zli to niech stawia dobrych na mojej drodze.On wie kto jest kto. A rzeczywiscie jakbym byla silna psychicznie emocjonalnie, odporna na stres i nie miala problemow z wlasnym wygladem to to kogo spotkam nie mialoby znaczenia...Jednak jestem jednym wielkim ubostwem i dlatego to wzzystko sie dzieje. Bog mnie taka stworzyl.
Nie pisze bo chce Waszej uwagi. To sie samo ze mnie wylewa...nie wiem co mam robic, wiec aby zmniejszyc bol wyrzucam go.
Piszecie ze ludzie ktorzy pisza tutaj nie zawsze dostaja wsparcie. Moze tutaj nie ale w realnym zyciu moze caly czas....a moze nawet tego nie zauwazaja. Znam takie osoby ktore tak odczowaja a tak naprawde jest inaczej.
I nie robia nic aby to zmienic...czasem same sie w to wpedzaja.
Chce byc dobra, jest to madre. W ten sposob czlowiek naprawde sie uczy panowac nad soba itd.
Chce byc z TYM IDEALNYM BOGIEM OJCEM lecz on chyba nie istnieje. A przynajmniej nie dla mnie.
Pytanie czy On mnie kocha? Czy przypadkiem Jego Wola nie jest jego najwieksza miloscia...
A Jego Wola wzgledem mnie jest okrotna.
Chyba zawsze bede tak o nim myslec...chyba ze wyslucha mnie. Wtedy bede jak Wy patrzec na siebie i bedzie ok.... koszmar
Nie nie nie ! moje dane osobowe zostaly udostepnione bez mojej wiedzy i checi udostepnienia.
Najgorszy moment cierpienia mam za soba....Problem jest, jednak mam wiecej pokoju w sobie pomimo bolu....i wciaz tej samej sytuacji. Czuje sie rozbita , lecz latwiej teraz znow walczyc, robic cokolwiek. Nie wiem dokladnie jak, co. Jestem zmeczona.
Dzieki za rady ...Caly czas pisze czego chce. Chce nie czuc leku kiedy stoje przed lustrem, chce byc piekna nie tylko dla Boga (ktory taka mnie stworzyl) lecz choc dla samej siebie...
Nie mowie iz jestem zdrowa tylko ze zadna z terapii nie dawala pozytywnego skutku i ze nie mozna wszystkiego zwalac na barki choroby psychicznej.
Nie pisalam ze mam najgorzej tylko ze niechce zyc , ze On mnie zostawil, ze ludzie porownujac mnie pokazuja ze jestem gorsza co jest adekwatne z moim mniemaniem o sobie...i mnie przytlacza.
Moze pisze chaotycznie...jest to zwiazane z moimi brakami intelektualnymi, ktore zaistnialy w wyniku problemow z koncetracja w dalszej kolejnosci stresem.
Z emocjami rzeczywiscie mam problem, to fakt. Jednak to i tak nie ma sie ni jak do tego co pisze. A i pokazuje ze i tutaj zbyt duzo nie dostalam.
Rzeczywiscie Bog stworzyl mnie taka i zostawil ,mowiac radz sobie... I w ktora kolwiek strone nie ide te wszystkie braki sa mi uswiadamiane i jestem oceniana poprzez nie. Poradzic sobie z tym wszystkim nie potrafie...jestem tylko czlowiekiem. A terapia na ktorej mowi sie :"niestety musisz sie pogodzic z tym ze nie jestes piekna i ludzie maja gorzej" nie daje nic.
Tutaj tez to pisaliscie...
Potrzebna mi samoakceptacja, normalny dom i ludzie ktorzy beda mnie kochac i beda w miare normalni..
Po terapi wiem ze ludzi calkiem normalnych nie ma.
Sa tylko ci ktorzy probuja radzic sobie ze swoimi problemami psychicznymi mniej lub bardziej efektywnie
Nie zaprzeczam... pisze ze nie chce tak myslec i czuc ale przy tym cierpieniu ...nie umiem inaczej. Przy cierpieniu z ktorym staram sie walczyc a nic nie przynosi ulgi.
Pisalam ze Jego szukalam...i wciaz szukam ulgi w cietpieniu, dlatego prosze Go. Nie mam innego wyboru... a wierze ze jest. To moze chore ale takie jest moje zycie "tonacy brzytwy sie chwyta". Kto nie doswiadczyl ten nie wie.
PS: Pani T. Czy skupienie to nie to samo co koncetracja...tak a propos masla maslanego.
Nie mysl ze atakuje ... nie widze zwyczajnie przemawiajacych argumentow.
Do rzeczywistosci...a jaka twoim Pani T zdaniem jest moja rzeczywistosc? Ty chyba masz swoje wlasne wyobrazenie na ten temat....
Pisamal ze ludzie mnieje porownuja i pokazuja jako gorsza...to fakt. I ja tak samo mysle jak oni.
Ty skupilas sie na moich relacjach ja czlowiek a ja na Bogu...dlatego pisze tutaj. Nie bede obwiniac ludzi za to co mysla, nie oni sa winni tego jaka jestem, jaka stworzyl mnie On.. Piszesz co oni pisza co mysli Bog i na tym mam budowac poczucie wartosci wlasnej AA oni nawet mnie nie widzieli.Pisalam ze jestem bardzo wrazliwa a do tego mam problemy z emocjami..choc nie chce. Dlatego przezywam fakt ze jestem paskudna(nienawidze wlasnego wygladu- nie widzieliscie wiec nie wiecie-) oraz ze jestem wrazliwa( latwo mnie zranic) , nie moge zadbac o intelekt (brak koncetracji) nie jestem odporna na stres. Nienawidze siebie, jestem za slaba... Ludzie zwracaja uwage na mnie zazwyczaj gdy mnie porownaja lub chca cos ode mnie czy chca pouczyc, aby mi pomoc gdy sie domagam, jak juz napisalas. Wiec potwierdzasz to o czym mowie.
Oj wczesniej nie bylam letnia...a teraz juz tak...
Bog wie wszystko ...wie jaki mam stosunek do Niego. Zna moje emocje i mysli ...niestety jestem tylko czlowiekiem. I dostajac to czego nie chce , normalne ze sie zalamuje i chce tego czego mi brakuje...chociaz podstaw o ktore prosilam Jego aby moc jakos dalej sobie radzic. Mowie o normalnym zyciu.
Tyran ...potwor ...coz rzeczywiscie taki mam jego obraz.... Bo jestem nieszczesliwa...a starania nic nie daly...zero reakcji...zludne nadzieje i chwilowy pokoj nie sa pomoca wrecz przeciwnie...sa dodatkowym cierpieniem... Jestem i taka i taka , braki sa tego przyczyna. Nieszczesliwa , robie co moge , nic sie nie zmienia i nastepnie odczowam bol, jeszcze wiekszy ax w koncu moje cialo nie wytrzymuje...pisalam nie jestem odporna na stres , moje emocje sa tego dowodem
."Tonacy brzytwy sie chwyta" i tak ja robie...
Nie jestem w stanie siebie zmienic ...moje postrzeganie siebie jest zwiazane z obiektywna ocena...nie tylko moja ale i innych( wielu innych). Ja nic z tym nie moge zrobic.Taka jest prawda.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2015-11-26 17:04

"Pisalam ze robilam wszystko a wszystko to WSXYSTKO." - wiara ma byc zawsze, i masz lub jak chcesz nadal robic wszystko. Nie w cz. przeszlym - robiłam. Bóg lubi wytrwałych, ale do samego konca.

"Staram sie mimo wszystko dawac mu szanse...modle sie."
dawac szanse Bogu, z takim nastawieniem? to On jest nasza szansą. Ale modlitwa powinna nie byc roszczeniowa, tylko pokorna, ufna.

Twoje jedno 'ja' widzi Boga jako tyrana, potwora.
A drugie 'ja' prosi o zmianę, o łaski.
Jedno przekresla drugie i poki tak bedzie, to nie wiem czy Bóg obdarzy cię. Przeciez On widzi głąb serca i twoje prawdziwe intencje. Tylko czy ty to widzisz.
Zdecyduj się jako jedno 'ja' , wtedy chociaz bedziesz konkretnie okreslona. Bądz zimna lub gorąca. Widać letniość.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Robert (---.146.73.28.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2015-11-26 17:51

Niezapominajko - jeszcze raz: to wszystko o czym piszesz zależy od Ciebie a nie Boga. To jak siebie postrzegasz i jak Ciebie postrzegają inni. Tylko Ty możesz to zmienić. Nikt inny - naprawdę.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-26 19:33

Nie patrz na to, co myślą, czy mówią o Tobie inni, Twoja samoocena nie zależy wtedy od Ciebie, tylko od innych, którzy być może Cię nie akceptują lub krzywdzą. Patrzysz na siebie w ten sam sposób co oni i tak też odbierasz Boga, że taką Cię stworzył, że Cię nie kocha, nie akceptuje. Ktoś powinien Ci pomóc pokochać samą siebie, taką, jaką jesteś. Nie wiem, czy coś do Ciebie dotrze z tego, co piszą tutaj inne osoby, życzę Ci tego. Posłuchaj tego, jest to dla Ciebie.
https://www.youtube.com/watch?v=tUCVn4PswG0

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Rolson (---.google.com)
Data:   2015-11-26 22:20

Albo jest z Tobą tak zle albo tak bardzo dramatyzujesz, bo jak mozesz nic nie widziec w sobie dobrego, z takim tokiem myslenia po co wstawac z lozka w ogole.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-26 22:32

malutka dzieki ale to nic nie da... Co do filmiku to sa glupoty..ok Bog kocha jak chce ale ok. Tyle ze to nic nie zmienia , nie sprawia ze czuje sie dobrze , nie zabiera bolu. Geny sa genami i sa jakie sa. Wiesz On jest Bogiem i podoba mu sie wszystko bo On to stworzyl..ok? Nie chce tego sluchac ze dla Niego jestes piekna ...a kto nie jest dla niego taki? A jednak jedni nie maja takich problemow z uroda...maja lepsze geny.
Co chcecie mi powiedziec ze brzydota nie jest cierpieniem...wolne zarty...jest i to wielkim , doswiadczam tego kazdego dnia, nawet nie wychodzac z domu. Jestem sama i nie moge siebie zniesc...A to wszystko Jego wina. Kazda kobieta chce byc piekna ...tak zostala stworzona...i jest latwo jak sie sobie podobasz....chyba ze sie zle wybiera i pozniej sa tego konsekwencje...ale ty wybralas i to sa konsekwencje twojego wyboru.
Kazda laska uwalnia nas od bolu i trosk..a brak przysparza tego...stajemy sie wiezniami.
A ludzie widza prawde i prawde mowia...widza co mi dal...mam gorsze geny. Dostalam mniej i wciaz dostaje mniej. Lepiejby bylo dla mnie gdybym nigdy sie nie urodzila...Nie dosc ze tutaj nie moge zaznac szczescia wolnosci to po smierci bedzie to samo...gdyz ten bol zwiazany z brakiem i pragnieniami tak mnie uwiezil.
Jestem bez szans, bo on wciaz trwa i trwa...Caly czas gorsza. Dlaczego ja?! Jest Potworem dla mnie.
Nie odpisujcie mi bo to zbyt meczace dla mnie...nic pozytywnego to nie wnosi...Jakbyscie tego doswiadczali co ja nie pisalibyscie tego...wierzcie mi.
Nie rozumiecie i dlatego tak piszecie.
Ciekawe jalby tak was Bog doswiadczyl stracilibyscie akceptacje i ni jak byscie nie mogli jej zdobyc.
Co wtedy? Latami byscie robili to i tamto. I nic...bylibyscie sami z nikad pomocy...co wtedy?
A czas by plynal...a wy nic byscie nie mogli zrobic.
Pragnelibyscie bardzo...
Bardzo prosze tylko o modlitwe w mojej intencji...nie kierujcie sie wlasnymi przemysleniami aby sprecyzowac ...po prostu w mojej intencji...

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Pani T. (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2015-11-26 23:46

Kochani Forowicze, muszę powiedzieć, że jestem zachwycona Waszą cierpliwością, wytrwałym tłumaczeniem zawiłych kwestii i delikatnością wobec wszystkich osób, jakie pojawiają się na tym forum. Musiałam to powiedzieć, ponieważ jesteście skarbem tego forum, który obserwuje już jakiś czas i czasami zawstydzacie mnie, zmuszając do jeszcze intensywniejszej pracy nad sobą. Dziękuję.

Niezapominajko - spodziewałam się dokładnie takiej odpowiedzi, mechanizmu zaprzeczenia i powrotu do tych samych teorii. Nie będę z Tobą dyskutować, bo to tylko strata czasu. I tak jest z góry wiadome, że nie przyjmiesz moich argumentów. Modlę się za Ciebie, abyś znalazła ludzi, którzy naprawdę Ci pomogą. Nasze rady dawane z dobrego serca to za mało, by ofiarować Ci pomoc, której potrzebujesz. Życzę Ci wszystkiego dobrego.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (46.254.186.---)
Data:   2015-11-27 00:28

Miłosierdzie można okazać na trzy sposoby: słowem, czynem, modlitwą. Jeśli nie można czynem lub słowem to można modlitwą, bo modlitwę rozciągamy tam gdzie słowo ani czyn nie dociera.
Niezapominajka przypomniała mi o książce Pasja wg wizji błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich. Dusza ludzka twardsza jest niż kamień. Jak łatwo najtrwadszy kamień skruszyć, a duszę ludzką nawet Bóg nie skruszy jeśli człowiek odrzuca Bożą miłość.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-11-27 17:14

Niezapominajko, szukaj piękna wewnętrznego w sobie, nie zewnętrznej urody. Rozumiem, że jej nie posiadanie jest dla Ciebie ogromnym bólem, ale to od Ciebie zależy, czy siebie zaakceptujesz. O tym jest też też link, który zamieściłam. Szukaj swoich zalet, a nie braków, bo pogrążasz się sama. Nigdy nie wiesz, czy ktoś obok Ciebie też nie cierpi, więc nie oceniaj. Oddawaj Bogu swój ból, nawet gdy myślisz o Nim w ten sposób. Życzę Ci też, abyś spotkała w realnym świecie ludzi, którzy Ci pomogą i Ty też sobie pomożesz.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (---.17-1.cable.virginm.net)
Data:   2015-11-27 18:58

Z całym szacunkiem, ale to już bajki opowiadasz, że Bóg cię tak doświadczył. Co mają geny to tego, że wyglądasz tak a tak (co innego choroba genetyczna).
Czujesz się samotna, odrzucona, brzydka, bez szansy na lepsze życie, mniej wartościowa bo sama tego chcesz. Sama chcesz aby ludzie się nad tobą użalali, a ty robisz z siebie ofiarę losu i dobrze ci z tym. Przyzwyczaiłaś się do tego tak bardzo, że już nie chcesz tego zmienić.
Każda kobieta ma prawo być piękną. Od tysięcy lat kobiety poprawiały fizyczną urodę, makijaż. Cóż ci stoi na przeszkodzie aby iść do kosmetyczki, nauczyć się sztuki makijażu?
Oglądałaś "Komedię małżeńską?" Zwykła, zaniedbana kura domowa gotująca codziennie obiad dla leniwego męża i trójki dzieciaków uciekła z domu, aby zmienić swoje życie. I z takiej zaniedbanej kury jaki łabędź powstał.
Piękno kobiece nie ocenia się tylko po zewnętrznych walorach. Piękne ciało przeminie, obrzydliwa dusza pozostanie. Cóż więc było po piękności ciała. Mieszkam w Angii. Codziennie spotykam roznegliżowane ciała kobiet, dziewczyn chwalących się swoim brzuchem, nogami, dekoltem, perfumami, które tylko potęgują u wielu pragnienie seksu. Gdzie w tym piękność? Tego pragniesz? Kilka chwi przemijającej piękności? Czy też pragniesz czuć się wartościową, docenianą, o której złego słowa nie można powiedzieć? Te wartości pozostaną na zawsze.
Możesz użalać się dalej nad sobą. Twoja psychika będzie coraz bardziej i bardziej rujnowana. Nikt za ciebie się w garść nie weźmie. Masz 20-parę lat. Cudowne życie przed tobą.
Bóg nigdy nie pochwala takiego sposobu okazania seksualności. Seksualność człowieka to coś więcej niż przemijające ciało. To piękna dusza, miła Bogu. Dusza, która otworzyła się na bożą miłość jaśnieje blaskiem, I ten blask jest tak mocny, że ąż promienieje na inne dusze.
Nie chcesz otworzyć się na Boga, zaprosić Go do twojego życia - twoja to sprawa. Nie oczekuj więc zmiany w swoim życiu. Bóg daje zawsze to czego człowiek chce. Chcesz takiego życia, pełnego rozpaczy, żalu, nienawiści, kłamstwa to dostajesz to. Nie miej do Niego więc pretensji. Chcesz zmiany? Idź przed Przenajświętszy Sakrament i mów Bogu o wszystkim. Korzystaj z sakramentów wbrew wszelkiej nadziei. On cierpliwy jest i słucha. Zmieni twoje życie na życie pełne szczęścia i radości. On ZAWSZE daje to czego człowiek chce

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-27 19:48

Mowisz o seksie takim drapieznym...Czy chce tego ..o nie....rozbierac sie ...HA HA HA i widac co chodzi po glowie niektorym jak mowi sie URODA
Chyba masz pewien problem
Chce miec twarz taka ktora bede akceptowac...Ale nie rozumiesz tego niestety ,adam ...rzadko ktory facet rozumie ...jestescie inaczej stworzeni.
Nie ma ludzi idealnych kazdy KAZDY ma wady i nie ma osoby swietej o ktorej nie mozna miec rzadnych zastrzezen. ...jestesmy grzesznikami.A bardzo czesto ludzie majac dobra osobe przed soba beda sie doszukiwac tego i owego... i beda wykorzystywac.
Wiadomo jak ktos posiadl inteligencje to takiemu komus latwiej o taka metke idealnej osoby...
Seksualnosc to nie dusza tylko cialo :)

Nie szukam brakow malutka one po prostu sa... szukalam zalet ale nie ma.
Niestety, nie ode mnie zalezy moja akceptacja. Choc probowalam robic rozne rzeczy aby siebie akceptowac...

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Ј (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2015-11-27 20:12

"Nie odpisujcie mi bo to zbyt meczace dla mnie...nic pozytywnego to nie wnosi"

W jakim więc celu napisałaś na forum? Czy oczekiwałaś innego rodzaju odpowiedzi? Jeśli tak, to jakich? Jakie odpowiedzi wniosłyby coś pozytywnego?
Dlaczego tak męczą Cię odpowiedzi, które nie są po Twojej myśli?

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Monika (2.28.14.---)
Data:   2015-11-27 21:27

Niezapominajko jedno zdanie. Odrzucasz Kogoś kto też cierpiał na Krzyżu. Jezu ufam Tobie. Niedługo zaczyna się Rok Łaski, Rok Miłosierdzia ogłoszony przez papieża Franciszka. Osobiście zamierzam codziennie prosić Pana Jezusa o łaski dla mnie i mojej rodziny. Prędzej ufaj Bogu niż sobie i swoim myślom.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.094.218.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-27 22:07

Te proby pomocy dla mnie pokazuja ze nikt nic nie rozumie... mowienie zrob to , tamto a to co mam zrobic to wyjscie z wlasnego ciala staniecie obok i istnienie jako DUCH....to mnie oslabia...Nie pomagaja.
nawet nie maja podstaw aby pomoc sa jak bajka dla dziecka. ..opowiadana przez dziecko ktore gdzies ja zaslyszalo....a realny swiat to nie bajka.
I caly czas o tym mowie...
Nie mam pojecia jakich odpowiedzi chcialam uslyszec , moze abym wlasnie sie nie poddawala i modlila sie... bedac tak wykonczona szukam i szukam...
Na pewno pragnelam ...wyrzucic z siebie to wszystko, podzielic sie tym z innymi, ale tez ...chcialam wiedziec co napisza, bo moze cos by pomoglo, ale mimo ze kilka postow naprawde pokazywalo swiatlo(dziekuje im ale i wszystkim innym ktorzy starali sie pomoc) to zrozumialam ze tylko modlitwa moze pomoc i bardzo prosze o to.
No i chcialam tez pokazac wscieklosc jaka zywie do Boga, zal.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Tamara (---.wieszowanet.pl)
Data:   2015-11-27 22:38

"to zrozumialam ze tylko modlitwa moze pomoc i bardzo prosze o to."
Sama modlitwa? Zamiast ciężkiej, żmudnej i długotrwałej pracy nad sobą? To masz na myśli? To tak jakby ktoś chciał pobiec w maratonie, ale zamiast ćwiczyć modliłby się o odpowiednią kondycję. W Twojej sytuacji to byłoby wołanie o podobny cud. I nie wiem, czy taka prośba jest odpowiednia - "Boże, zrób coś zamiast mnie".
Długa droga przed Tobą, ale Bóg może Ci dać siłę do jej przejścia.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: Karolina (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2015-11-27 23:35

Niezapominajko, jeszcze raz do Ciebie piszę. Absolutnie nie miałabym śmiałości żeby Cię oceniać. Też miałam różne doświadczenia w życiu i też spotykałam się z niezrozumieniem. Te doświadczenia były inne niż Twoje ale też nie było lekko. Ludzie wokół mieli pretensje, potrafili się obrazić o to, że jestem bardzo smutna. Rzekomo wymyślam sobie... Wtedy byłam jeszcze smutniejsza i czułam się okropnie samotna. Miałam nadzieję, że Bóg pozwoli mi szybko zwinąć się z tego świata. Życie przestawało mnie cieszyć, było jałowe. Ja też chciałam być szczęśliwa ale nie da się wmusić w siebie szczęścia. Tzw. dobre rady nic nie wnoszą.
Pisząc to mówię od razu, że nie chce żadnych rad. Ja nie potrafiłabym dyskutować w takich sprawach na forum. Piszę to tylko po to żeby pokazać Ci, że Bóg dopuszcza na wszystkich ludzi, na Ciebie i na mnie i pewnie na wielu innych takie doświadczenia których nie da się łatwo wytłumaczyć. Stajemy przed ścianą i nic nie rozumiemy. Czujemy się odrzuceni i gorsi.
Dla mnie Bóg nigdy nie był tyranem, wręcz przeciwnie. W jakiś trudny do określenia sposób czułam jego miłość i zawsze chciałam ją odwzajemnić. Ale ten czas przeminął. I stało się w końcu tak, że nie potrafiłam zrobić czegoś co jest dobre, a wydawało mi się, że Bóg ode mnie tego oczekuje, a ja choć chciałam, to nie potrafiłam. I do dzisiaj nie potrafię. Jak kiedyś czułam Jego miłość, tak odczułam potworne odrzucenie. To było dla mnie bardzo trudne doświadczenie. Czułam się prawie jak śmieć. I wtedy pojawiła się we mnie tam myśl, że Bóg to tyran. Bałam się modlić. Uważałam, że On nie chce moich modlitw. Doprowadzało mnie to do skrajnego wyczerpania nerwowego. Czasami nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Nie spałam po nocach. Pamiętałam tę Jego miłość i czułam, że nie jestem jej wierna. I wtedy zaczęłam pytać się sama siebie, czy Bóg który kochał mnie miłością delikatną, subtelną i absolutną rzeczywiście mógłby nagle stać się tyranem? Wbrew sobie, wbrew wszelkim moim odczuciom, naprawdę ostatkiem sił zwróciłam się do Niego. To było coś w stylu "Pomóż mi. Nie mam już siły. Nie chce żyć bez Ciebie. Musisz mnie przyjąć taką jaka jestem. Nie potrafię inaczej".
Dopiero wtedy, po dwóch latach codziennej udręki, poczułam się lepiej. Zaczęłam się znów modlić. Złe myśli ciągle wracają. Staram się radzić sobie z nimi modlitwą. Zwykle pomaga.

Dzisiaj uważam te moje doświadczenia za bardzo cenne. Bardzo wiele mnie nauczyły i umocniły, choć nigdy w życiu nie chciałabym przeżyć tego drugi raz. Nie wiem co by się stało gdybym się wtedy poddała... Nic dobrego.

Bóg naprawdę nie jest tyranem. Pozwala jednak doświadczać ludziom cierpienia. Prawdziwego, powalającego i głębokiego, jednocześnie ich kochając bardziej niż sobie to wyobrażamy. Trudne do pojęcia. Prawdę mówiąc ja też nie potrafię tego wytłumaczyć. To jest tajemnica życia każdego z nas. Nie ma prostych odpowiedzi.

Jeśli chcesz pomocy od Boga to musisz wiedzieć, że On niekoniecznie udziela jej w taki sposób jaki oczekujesz. Bóg nie daje czegoś, tylko samego siebie. Trzeba pragnąć Boga, Jego trzeba pragnąć, Jego szukać. Nie czegoś co On mógłby Ci dać. To może być pragnienie poznania prawdy o Nim. Żeby pokazał się dla Ciebie takim jakim jest. Dla Ciebie najważniejsze jest tu nieprzywiązywanie się do tego obrazu jaki w sobie nosisz. Może nie tyle z nim walcz co pozwól samej sobie na wątpliwość w stosunku do twoich wyobrażeń. Nie czyń go niepodważalnym.
W moim odczuciu (mogę się mylić) jest coś co mi mówi, że boisz się porzucić obraz bożego tyrana. Chyba "usprawiedliwiasz" nim swoje niepowodzenia. Mocno zadomowił się w twojej wizji samej siebie. Pozwala Ci na poczucie fałszywej równowagi. Jeśli miałabyś go porzucić to w Twoim wyobrażeniu wkraczasz na głęboką i nieznaną wodę. Może boisz się, że znów będziesz przeżywać swoje lęki na nowo. Masz mało sił i boisz się choć niewielkiej utraty stabilności.
Jednak obraz tyrana i niepozwolenie samej sobie na jego zmianę jest jak postawienie znaku STOP. Bóg nie robi niczego na siłę. Ty masz dać tylko przyzwolenie i chcieć. Jeśli pragniesz Boga, to nie ma siły, pragniesz wszystkiego co najlepsze dla siebie, a On w dawaniu nie jest skąpy. Oby każdy człowiek mógł poznać jak bardzo jest kochany!

Dobrze, że się modlisz. Modlitwa ma ogromną moc. Niech Cię nic nie podkusi żeby przestać.

Mam nadzieję, że wszelkie problemy w Twoim życiu poukładają się. Szukaj pomocy jeśli będziesz czuła, że jej potrzebujesz. Bądź cierpliwa. Jestem pewna, że nie jesteś Bogu obojętna. To jest po prostu niemożliwe :). Uszy do góry! Zapewniam Cię, że będę się modlić za Ciebie. Ty też się módl za mnie! Po to jest nam dana chrześcijańska wspólnota żebyśmy mogli wzajemnie się wspierać. Niech Bóg obdarzy Cię prawdziwym pokojem, wytrwałością, znajomością prawdy, męstwem w znoszeniu wszelkich przeciwieństw. Bądź dla siebie dobra.

P.S. Polecam Ci do słuchania w wolnych chwilach konferencji o. M. Nawary. Naprawdę są fajne, głębokie i po ludzku potrafią poprawić humor. Są dostępne na stronie benedyktynów z Lubinia:
http://lubin-medytacje.pl/konferencje/

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: adam (46.254.186.---)
Data:   2015-11-28 01:24

To ty musisz być wierna modlitwie aby twoje problemy zostały rozwiązane.

Cytat z "Dzienniczka" nr 146

(69) Modlitwa. Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność; modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę.

Modlitwa jest najprostszą drogą ku zbawieniu. Zobacz co Jezus mówi siostrze Faustynie, jak skarży się na naszą obojętność:

Cytat z "Dzienniczka" nr 367

(154) + W pewnej chwili dał mi Jezus poznać, że kiedy Go proszę w intencji, jaką mi nieraz polecają, jest zawsze gotów udzielać swych łask, tylko dusze nie zawsze chcą je przyjąć. - Serce Moje jest przepełnione miłosierdziem wielkim dla dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Oby mogły zrozumieć, że Ja jestem dla nich Ojcem najlepszym, że dla nich wypłynęła z serca Mojego krew i woda, jako z krynicy przepełnionej miłosierdziem; dla nich mieszkam w tabernakulum jako Król miłosierdzia, pragnę obdarzać dusze łaskami, ale [one] nie chcą ich przyjąć. Przynajmniej ty przychodź do Mnie jak najczęściej i bierz te łaski, których oni przyjąć nie chcą, a tym pocieszysz serce Moje. O, jak wielką jest obojętność dusz za tyle dobroci, za tyle dowodów miłości. Serce Moje napawa się samą niewdzięcznością, zapomnieniem od dusz żyjących w świecie; na wszystko mają czas, tylko nie mają czasu na to, aby przyjść do Mnie po łaski.

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: niezapominajka (---.092.074.pools.vodafone-ip.de)
Data:   2015-11-28 10:07

Kiedys w Pismie Sw byly psalmy zlorzeczace ale zostalyusuniete...dlaczego? Prawda nia bedzie nawet jak bedeie sie jej zaprzeczac
/.../

Mówisz, że usunięte są Ps 58, Ps 83 czy Ps 109.
Dlaczego się upierasz? Prawda jest inna, nawet jeśli będziesz zaprzeczać faktom.
moderator

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: 77 77 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2015-11-28 22:52

Dziś na adoracji przyszła mi taka myśl: może wybrałabyś się na modlitwę wstawienniczą? Jeśli chciałabyś mogę podać Ci numer telefonu do wspólnoty "Misericordia" w Krakowie. Może to jest właśnie to czego szukasz?

 Re: Nigdy nie zaufam Bogu. Nienawidze Go.
Autor: etka (195.150.162.---)
Data:   2015-12-02 09:49

77 77 77 to chyba najlepsza rada i pomoc dla niezapominajki. Niech jej rany serca leczy Pan Jezus swoją miłością. My po ludzku, możemy więcej zaszkodzić niż pomóc, bo nam wydaje się czasem, że wiemy wszystko najlepiej.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: