logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Kasia (---.tktelekom.pl)
Data:   2016-02-08 16:17

Witam,
Moja najlepsza przyjaciółka bierze ślub cywilny w Wielkim Poście. Na początku miała to być skromne przyjęcie bez tańczenia, lecz jak się okazuje będą tańce. Młodzi załatwili nam nawet pokój, żebyśmy mogli dłużej zostać i się pobawić. Jednak mam problem z tym bo to jest Wielki Post a według przykazań kościelnych nie powinno się uczestniczyć w zabawach. Nie chce urazić koleżanki bo może być jej przykro, że nie chcę tańczyć ale z drugiej strony niechcę mieć poczucia winy. Dadam, że pytałam ją także czy będzie rozmawiała z księdzem o jakieś dyspensji a ona, że nie wie, ale coś mi się wydaje, że pewnie nie. I sama nie wiem co zrobić w tej sytuacji. Proszę o poradę.
Kasia

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-02-08 18:12

Przepraszam bardzo, alce co tu świętować? Trwanie w grzechu ciężkim? Współczuję tej twojej koleżance.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Bożena (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-02-08 18:23

Zgadzam się z powyższym wpisem.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Samson (---.play-internet.pl)
Data:   2016-02-08 19:05

Ty idź po dyspense dla siebie i innych. Byłem w zeszłym roku i dostałem nic trudnego na szczęście :-) Miłej zabawy

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2016-02-08 19:05

Nie wiadomo, czy koleżanka jest wierząca, czy nie, wiec gromy na to, że bierze "tylko" ślub cywilny są chyba przedwczesne. Jeśli deklaruje się jako wierząca, to oczywiście można wspomnieć, że trochę się to kłoci z zasadami wiary, którą wyznaje. Jeśli jednak nie, to można powiedzieć, że bardzo się dziękuje za zaproszenie, ale jako, że trwa Wielki Post, moja wiara każe mi powstrzymać się od udziału w zabawach i w związku z tym na przyjęciu się nie będzie/będzie się krótko i nie będzie się tańczyć itp.
Jeśli przyjaciółka poczuje się urażona tym, że ktoś jest wierny swojej religii, to znak, ze trzeba zweryfikować czy przyjaźń jest przyjaźnią.

Moje doświadczenia pokazują, ze jeśli człowiek uczciwie przyznaje się do swojej wiary, szanując przy tym odmienność poglądów drugiej strony - to bardzo rzadko zdarza się, ze ktoś się z tego powodu obrazi.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-02-08 21:06

Ważne pytanie. Wprawdzie w wątku są sugestie, że chodzi o wierzącą osobę, ale wolałabym to usłyszeć bardzo konkretnie. Czy przyjaciółka jest osobą wierzącą? Czy planuje w przyszłości ślub kościelny? Czy wiesz dlaczego bierze ślub cywilny?

My czasem zbyt szybko osądzamy, nie znając szczegółów. Gdyby to byli ludzie niewierzący, mieliby prawo brać ślub tylko cywilny, także w okresie Wielkiego Postu, i przyjaciółka nie trwałaby w grzechu ciężkim. Gdyby tak było, to koniecznie powinnaś być na ślubie i na uroczystości "weselnej". Na pewno nikt wtedy nie załatwi dyspensy. Możesz spróbować porozmawiać ze swoim proboszczem, bo o ile na pewno udzielane są dyspensy "od piątkowego mięsa", to nie wiem jak wygląda dyspensa od zabaw w Wielkim Poście. Jeśli jest udzielana, to taki argument (niewierząca przyjaciółka i jej ślub) byłby prawdopodobnie odpowiednim motywem dyspensy dla Ciebie.

Jeśli jednak jest to osoba przyznająca się do wiary katolickiej, to sytuacja oczywiście wygląda inaczej. Wprawdzie z tego jeszcze nie wynika, że na pewno będą żyć w grzechu ciężkim, bo bywają różne motywy takiego ślubu i nie będę w tej chwili twierdzić, że są one na pewno moralnie złe, skoro ich nie znam. Sam ślub cywilny grzechem nie jest, jeśli małżeństwo nie będzie konsumowane. Ale też nie do końca ma sens świętowanie po nim. Jeśli spodziewasz się w miarę szybkiego ślubu kościelnego, to spokojnie można odmówić wizyty na przyjęciu, z komentarzem, że zaczekasz na prawdziwe wesele (czyli przyjęcie po kościelnym). Możesz też (chyba lepsze wyjście) albo przyjść na chwilę, pogadać, wypić kawę i iść do domu, albo zostać do końca, ale nie tańczyć. Jako osoba wierząca, przyjaciółka doskonale zna przykazania i musi brać pod uwagę takie rozwiązanie. Jeśli planuje ślub kościelny, to nie powinna z tego robić problemu.

Może być jednak i taka sytuacja, jaką sugerują przedmówcy. Przyjaciółka jest teoretycznie wierząca, ale albo on jest żonaty (tzw. rozwiedziony) i kościelny ślub jest niemożliwy, albo od dawna i tak z nim żyje jak z mężem, więc nie przejmuje się przykazaniami, albo (stara śpiewka) "nie mają pieniędzy na ślub", czyli wszystko jest ważniejsze od Boga. Kościelnego ślubu albo nie będzie, albo nie wiadomo kiedy będzie. O żadnej dyspensie nie ma wtedy mowy, bo żaden ksiądz nie poprze takiego aktu, a więc i takiego "wesela". Masz okazję dać świadectwo. Nie ma tutaj wtedy powodu do radości. Szczególnie w okresie Wielkiego Postu, kiedy Jezus umiera za nasze grzechy. Jeśli chcesz pokazać, że mimo to jej nie odrzucasz, to najlepiej byłoby przyjść na chwilę i wrócić do domu. Osobiście nie umiałabym się w takiej sytuacji szczerze bawić, więc szukanie dla siebie dyspensy byłoby ogromnym zgrzytem w życiu religijnym.

PS.
Zanim wysłałam, zobaczyłam wypowiedź Orelki, ale już nie będę swojego wpisu zmieniać, niech idzie tak jak napisałam.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Sylwia (---.cheeloo.net)
Data:   2016-02-09 18:41

Droga Bogumiło z Krakowa. Bardzo lubię czytać Twoje wpisy, myślę że Twoje rady są bardzo pomocne. Ale nie rozumiem o co chodziło Ci w słowach: "Gdyby to byli ludzie niewierzący, mieliby prawo brać ślub tylko cywilny, także w okresie Wielkiego Postu, i przyjaciółka nie trwałaby w grzechu ciężkim." Nie rozumiem dlaczego mówisz o braku grzechu ciężkiego w takiej sytuacji?

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: antonima (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-02-09 18:51

Może dlatego, że do popełnienia grzechu cięzkiego jest potrzebna świadoma zgoda i zrozumienie tego, że się grzeszy? W przypadku osoby niewierzącej to nie zachodzi, bo przeciw czemu w swoim mniemaniu miałaby grzeszyć? Równie dobrze ich znajomy muzułmanin (gdyby takiego mieli) mógłby uważać, że grzeszą nie przestrzegając ramadanu. Twoim zdaniem miałby rację? To, że z naszego punktu widzenia cos jest grzechem, nie oznacza, że dla wszystkich innych ludzi także.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-02-09 19:26

Ciekawe czy
/.../

Do dyskusji zapraszam tutaj: klik.
moderator

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-02-09 21:51

Sylwio,
często używamy słowa "grzech" zamiennie ze słowem "zło", ale to nie jest prawidłowe. Grzech to pojęcie religijne. To wystąpienie przeciw Bogu, w którego wierzymy, zdrada Boga. Oczywiście, że jest to także zło wyrządzone człowiekowi, ale w kontekście miłości Boga. Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, nie może zdradzać Boga, bo dla niego Bóg nie istnieje. Człowiek niewierzący może być przestępcą, może popełniać wykroczenia, może być złym człowiekiem, może być draniem, "świnią". (Rozumiemy oczywiście, że nie powinien, ale "może być" w sensie, że taki czasem bywa). Ale jeśli jest szczerze niewierzący, to nie nazywamy tego grzechem.

Są takie przestępstwa, wykroczenia, rzeczy złe, które dla każdego człowieka są złem. Podstawowe przykazania Bóg wpisał w ludzkie serca, i bez względu na to w co wierzymy czy nie wierzymy, wiemy co to znaczy być dobrym lub złym człowiekiem. Każdy wie, że nie wolno zabijać, kraść, gwałcić, że nie wolno krzywdzić dzieci i rodziców. Ale są złe czyny, które dotyczą jedynie wyznawców danej wiary. Na przykład człowiek niewierzący je w piątek mięso. Czy robi coś złego? Jedzenie mięsa w żadnym dniu tygodnia nie jest złem. My w piątki rezygnujemy z tego ze względu na Boga, a nie dlatego, że jest to zło. W piątek Jezus za nas umierał. Dla nas to jest ważne, ale dla człowieka niewierzącego nie. My w niedzielę idziemy na mszę świętą, bo chcemy spotkać Boga. Dla człowieka niewierzącego nie ma Boga, więc normalne, że nie ma potrzeby spotykania się z kimś, kogo według niego nie ma. Ludzie niewierzący chodzą do kościoła jedynie aby obejrzeć zabytki lub aby być razem z żoną/mężem, których kochają. Mogą nawet nie wiedzieć jakie mamy święta obowiązujące, tak jak my nie znamy szczegółów innych wierzeń czy wyznań i nie żyjemy według nich.

Podobnie jest ze ślubem kościelnym. Jak sobie wyobrażasz ślub kościelny osób niewierzących? Mają przed ołtarzem udawać wierzących? Mają oszukiwać? Ślub kościelny jest dla ludzi wierzących. Dla ludzi niewierzących jest właśnie ślub cywilny. To dobrze, że dwoje ludzi chce podjąć poważną decyzję o byciu razem, chcą sobie publicznie coś obiecać. Tak trzeba na to spojrzeć. Chciałabyś brać ślub w jakimś afrykańskim obrządku pogańskim? Gdzie każdy gest jest obcy i w który nie wierzysz?
Dopóki są niewierzący, nie grzeszą bez ślubu kościelnego. Sytuacja zmieni się wtedy, gdy któraś ze stron się nawróci. Bo ją zaczną obowiązywać przykazania Boże i kościelne. Wtedy albo będą musieli się rozstać, albo gdy będzie to z jakiegoś powodu niemożliwe (dobro dzieci czy konieczna pomoc np. ciężko choremu cywilnemu małżonkowi), to mogą żyć dalej pod jednym dachem tak jak brat i siostra, a nie jak małżonkowie. Można też wziąć ślub kościelny jednostronnie, jeśli współmałżonek się zgodzi. Muszą wtedy szukać jakiegoś wyjścia. Ale dwoje ludzi niewierzących nie ma nawet prawa do ślubu kościelnego. Po co? Po to, żeby mieć ładne fotografie?

Odrobinę inaczej można potraktować ślub w Wielkim Poście. Gdyby moi najbliżsi byli ludźmi wierzącymi (a ja nie), pewnie zastanawiałabym się czy można ślub przyspieszyć/opóźnić, żeby i oni mogli się na nim naprawdę bawić. Bo wiem, co wyznaje moja przyjaciółka i inni. Byłby to piękny gest wobec wierzących przyjaciół.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Kasia (---.tktelekom.pl)
Data:   2016-02-10 11:42

Dziękuje Wam za odpowiedzi a szczególnie Bogumile z Krakowa, która mi rozjaśniła troszkę w głowie. Czasami jestem zagubiona i potrzebuję takiego nakierowania. Sprostuję, że przyjaciółka jest osobą wierzącą lecz nie praktykuje. Ślub cywilny jest w tym samym dniu co chrzest ich dziecka. Z tego co wiem to ślub kościelny jest w planach ale szczerze to nie wiem czy dojdzie do tego bo ich wiara jest słaba tzn to są moje odczucia. Dodam, że nie mieszkają w Polsce i połowa rodziny także, więc mają troszkę problemy, żeby załatwić różne formalności, choć to ich nie tłumaczy bo dla chcącego nic trudnego. Co do ślubu to myślę, że pójdę bo jestem świadkiem, pojadę na chrzest i zostanę na przyjęciu lecz powstrzymie się od tanców. Ale także przed tem porozmawiam z nią jeszcze raz. Myślę, że to będzie wymagało więcej wytrwałości i silnej woli powstrzymanie się od tanców niż gdybym na przyjęcie w ogole nie poszła.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-02-10 23:23

Do Bogumiły:
"Dopóki są niewierzący, nie grzeszą bez ślubu kościelnego."
Pogubiłam się. A chrzest się liczy? Wierzący niepraktykujący grzeszą, czy nie?

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: ruslana (195.117.121.---)
Data:   2016-02-11 10:58

Nie ma czegoś takiego, jak wierzący niepraktykujący. Albo się wierzy i praktykuje swoją wiarę, albo nie. Niepraktykujący jest też niewierzący.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-02-13 23:50

"Nie ma czegoś takiego, jak wierzący niepraktykujący. Albo się wierzy i praktykuje swoją wiarę, albo nie. Niepraktykujący jest też niewierzący."

Nie wydaje mi się, żeby można tak powiedzieć w sposób jednoznaczny. Niepraktykujący wierzący to może być "zwykły" grzesznik. Jeśli ktoś często współżyje z narzeczoną, a przez to nie chodzi do spowiedzi, to oznacza, że jest niewierzący? Jest grzesznikiem. Trwa w grzechu. Podobnie jeśli ktoś nie chodzi do kościoła w niedzielę ani do spowiedzi, może być po prostu grzesznikiem. To nie my decydujemy o czyjejś wierze. To ten ktoś musi zadeklarować się jako wierzący lub niewierzący.

Oczywiście my często powtarzamy podobne zdanie: "Nie ma czegoś takiego, jak wierzący niepraktykujący". Ale to nie w celu oceniania z zewnątrz o czyjejś wierze. Widzę, że ktoś nie chodzi do kościoła to JA WIEM że to na pewno niewierzący (bo przecież nie ma wierzących niepraktykujących). Tak mi nie wolno, bo oprócz tej osoby tylko Bóg wie, co on ma w sercu. Te słowa raczej mają komuś uzmysłowić, że jeśli naprawdę wierzy, to musi coś z tą wiarą zrobić. To ma być potrząśnięcie kimś, żeby się ocknął. I dotyczy to każdego grzechu. "Praktykowanie" to nie tylko chodzenie do kościoła. Czy bardziej wierzący jest ktoś kto chodzi do kościoła a żyje jak poganin? Jeśli kobieta zabija trzecie dziecko to jest wierząca?

Nikt nam nie daje prawa do oceny kto jest wierzący. Tak sobie tylko możemy gadać ze względów duszpasterskich, ludzkich czy innych. Ale tylko ja mogę o sobie powiedzieć czy jestem wierząca. Stop. Wiem. Można teraz uznać: "Bzdura, to każdy by mógł tak powiedzieć, skoro nie musi tego udowadniać - zbyt łatwo w ten sposób być wierzącym". Ale. Jeśli w sercu uważam siebie za wierzącą, to tym samym uznaję przed Bogiem wszystkie swoje grzechy, czyli wiem, że za te wszystkie grzechy Bóg mnie kiedyś rozliczy. Mówiąc że jestem wierząca, ja wydaję wyrok na siebie. Wierzę w Boga, który mnie będzie sądził. Dalej ktoś uważa, że to zbyt łatwo być takim wierzącym? Bo ja uważam, że o wiele łatwiej wmówić sobie, że jestem niewierząca. Że mnie przykazania nie dotyczą i od tej chwili robię co chcę. Dlatego wyżej napisałam: "jeśli jest szczerze niewierzący". SZCZERZE. Nie z wygodnictwa, ale autentycznie. A to mogę wiedzieć tylko ja. Ty możesz powiedzieć, że jestem zołza, świnia, głupia, i tysiąc innych rzeczy. Ale tylko ja wiem, czy naprawdę wierzę, lub naprawdę nie wierzę. I na podstawie tej prawdy Bóg mnie będzie sądził (nawet jeśli dziś nie wierzę, że Bóg istnieje).

Są wierzący niepraktykujący. Często to my, wierzący, zraziliśmy ich do Kościoła. Ja-proboszcz, ja-animator grupy religijnej, ja-prawie święta sąsiadka, ja-odpowiadająca na forum pomocy i tak dalej. Oceniająca, oskarżająca, wyśmiewająca, wytykająca grzesznika palcami, kamieniująca.
Bo zupełnie czymś innym jest, kiedy spowiednik w konfesjonale lub ksiądz z ambony powie: "Człowieku, skoro rok nie byłeś w kościele na mszy, to czy ty w ogóle jesteś wierzący? Przecież ty tylko udajesz wierzącego. Zastanów się nad swoją wiarą, opamiętaj się". To jest napomnienie, a nie ocena.
Człowiek może przeżywać ogromne dramaty w swoim sercu i nie nam oceniać czy jego wiara jest mniejsza niż nasza. Nam się może wiele wydawać. Ale nigdy nie będziemy wiedzieć, czy w jego sytuacji nie byłoby z nami dużo gorzej niż z nim.

"A chrzest się liczy? Wierzący niepraktykujący grzeszą, czy nie?"
W jakim sensie czy chrzest się liczy? Przecież mogę być ochrzczona (niepraktykujący rodzice walczą o ten chrzest) a wychowana bez Boga. Mogę w ogóle nie znać Boga w sensie wiary (bo w naszej rzeczywistości trudno nie słyszeć o Bogu). Mogę autentycznie, całe życie nie wierzyć w Boga. Nie odrzucać Go tylko nie wierzyć. W tym sensie chrzest się nie liczy - nie jako pewnik wiary.
Natomiast niepraktykujący wierzący oczywiście, że grzeszą. Jeśli uważam się za wierzącego, to mam obowiązek wypełniać wszystkie przykazania. Owszem, nikt z nas nie jest doskonały, ale WIEM, że grzeszę, że powinnam iść do spowiedzi, że za każdy grzech odpowiem przed Bogiem. Wiem, że uciekam od Boga nawet 30 lat. Wiem, że żyję w grzechu, bez ślubu, tylko po ślubie cywilnym. Wiem, że lekceważę piątkową wstrzemięźliwość. Że kradnę, zdradzam żonę, biję i to jest grzech. Znam swoje obowiązki katolika, choćby bardzo pobieżnie, ale znam. A za zawinioną ignorancję też będę odpowiadać.

 Re: Wesele przyjaciółki w Wielki Post.
Autor: n_ (---.derkom.net.pl)
Data:   2016-02-14 16:10

Dzięki Bogumiło, wszystko rozjaśniłaś :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: