Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2016-04-27 11:23
Według mnie tłumaczenie Edycji św. Pawła jest najbliższe tekstowi hebrajskiemu.
Wynika to z analizy kontekstu wcześniejszych fragmentów. Będę bazował na tekście hebrajskim. Na marginesie: trzeba mieć świadomość tego, że dzisiejsza Biblia Hebrajska (czyli to co znamy jako Stary Testament, nie mylić z Torą) została zredagowana w swoim zasadniczym zrębie gdzieś na przełomie pierwszego i drugiego wieku n.e. Po zburzeniu Świątyni. Wcześniejsza od niej, o mniej więcej 200 lat, jest Septuaginta, greckojęzyczna wersja Biblii. Fragmenty Starego Testamentu cytowane w greckim Nowym Testamencie pochodzą z Septuaginty a nie z Biblii Hebrajskiej. Ci, którzy uważają tekst Septuaginty za kanoniczny (np. prawosławie) mówią: to my posługujemy się starszym tekstem, on jest bardziej "oryginalny" od późniejszej hebrajskiej redakcji, bo zawiera w sobie pierwotny(co prawda wyrażony w grece) przekaz Słowa Bożego. Jeśli do tego uwzględnimy fakt, że Biblia jest de facto biblioteką a nie jedną księgą, która była "zbierana" przez jakieś 1000 lat (a nie objawiona jednemu człowiekowi w pojedynczym akcie, tak jak ma to miejsce z Koranem), to zawsze z ostrożnością posługuję się ze słowem "oryginalny" w stosunku do tekstu biblijnego. Koniec marginesu.
Hiob od początku rozdziału wygłasza lamentację nad swoim losem, dociekając przyczyn swojego położenia. Wyrażone jest to w serii pytań retorycznych, często pojawia się "dlaczego". I tak, w hebrajskim tekście, wers 20 zaczyna się partykułą pytającą למה (lama), "dlaczego", która odnosi się do zdań wyrażonych w następnych wersach, także 23. Niewątpliwie mamy do czynienia z pytaniem (retorycznym). Dlaczego przetłumaczono na polski tak a nie inaczej. Tłumaczenie to nie jest łatwy kawałek chleba. Dodatkowo komplikuje się sytuacja, gdy uznamy, że mamy do czynienia z dziełem filozoficzno-religijnym spisanym językiem poezji. Dziś traktaty filozoficzne spisuje się językiem akademickim, naukowym, pytania egzystencjalne stawia się w formule niemal matematycznej, teologia jest dyscypliną akademicką, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Kiedyś było inaczej.
Tekst tłumaczy się w jakimś celu. Tłumacz tekstu biblijnego stoi przed szczególnym wyzwaniem. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że tekst jego tłumaczenia będzie wykorzystywany w różnych celach.
Będzie np. służył czytaniom liturgijnym, katechezie, przedstawieniu teatralnemu, ścieżce filmowej, audycji radiowej, indywidualnej lekturze, czytaniu na głos, cichej medytacji i tak dalej.
Tomasz Polak vel Węcławski, gdy jeszcze był katolickim teologiem, przetłumaczył na polski Ewangelię wg św. Marka jako opowieść. Historię, którą opowiada się znajomym. Z przyjaciółmi siedliśmy i przeczytaliśmy ten tekst na głos, jednym ciągiem. Bez przystanków, podziałów na rozdziały, wersety i tak dalej.
Efekt doskonały. Nie wyobrażam sobie jednak aby w ten sposób przekazywano tekst w trakcie liturgii. Po prostu się nie da.
Może tłumacz nie chciał za bardzo mnożyć pytań retorycznych?
Może uznał, że nie tłumacząc dosłownie, bardziej odda ducha tekstu, jego dramatyzm, rozterkę egzystencjalną Hioba? Trudno powiedzieć.
Nie zawsze bowiem tłumaczenie dosłowne jest najlepsze. Nigdy tłumaczenie dosłowne nie jest dobre gdy dotyczy poezji. A tu mamy do czynienia z poezją. Nie traktatem prawny, nie kroniką historyczną, nie opisem obyczaju i tak dalej ale z dziełem poetyckim.
Zawsze w takich przypadkach odwołuję się do polskiego tekstu Psalmów. Według mnie niedoścignionym, najlepszym polskim tekstem jest Psałterz Jana Kochanowskiego. Mistrz Czarnoleski tłumaczył nie z hebrajskiego, nie z greki ale z łacińskiej Vulgaty (łacinę znał wybornie). I zrobił to tak, że tekst ten można śpiewać (a przecież psalmy to nic innego jak hymny do śpiewania, słowo greckie "psalmos" oznacza hymn). I inny mistrz, Mikołaj Gomółka ułożył do tego tekstu muzykę, opartą na innej niż ta starożytna hebrajska harmonii. I brzmi to wszystko fantastycznie, nawet po 500 latach.
Trudniej byłoby z czytaniem dziś tekstu Mistrza Jana w kościele. Byłby niezrozumiały.
|
|