Autor: Michał (77.252.202.---)
Data: 2016-04-29 11:32
W czasopiśmie "Miłujcie się!" przeczytałem artykuł pod tytułem "Racjonalność Boga Trójjedynego", autorstwa Mirosława Ruckiego, w numerze z "3/2010". To fantastyczne słowo. Bardzo może być przydatne dla pytającego. Mnie bardzo pomogło. Całość artykułu jest w internecie na stronie archiwum czasopisma:
https://archiwum.milujciesie.org.pl/nr/wiara_i_nauka/racjonalnosc_boga_trojjedynego.html
Jest podobnie jak napisał Emgie i moderator: wspólnota, relacje, rodzina, miłość.
Oto fragment:
"To jest fascynujące, że przez dwadzieścia wieków filozofowie, a tym bardziej przedstawiciele nauk przyrodniczych, kwestionowali dogmat o Trójcy, jako niezgodny z naszym codziennym doświadczeniem i zwykłą logiką. Każde dziecko wie, że 1 + 1 + 1 nie równa się 1, tylko 3. Dlaczego więc Kościół uparcie trzyma się „irracjonalnej” koncepcji, która zniechęca wielu myślących racjonalnie ludzi? Dzisiejsza wiedza naukowa pozwala nam zrozumieć, że 2 tys. lat temu został uchylony rąbek tajemnicy Trójcy, przekraczający możliwości poznawcze ówczesnych ludzi. Możemy się przekonać i uwierzyć w Trójcę nie tylko dlatego, „że tak mówi ksiądz”, ale dlatego, że tego domaga się racjonalna wiedza o otaczającym nas wszechświecie.
A mianowicie wytyczenie granic możliwości poznania zmusza nas do przyjęcia założenia, że istnieje Wszechwiedza, która wie wszystko. Logika wymaga, by ta Wszechwiedza była osobowa, ale niemożliwe jest istnienie pojedynczej osoby, która jest Wszechwiedzą. Chodzi o to, że taka „jednoosobowa” Wszechwiedza nie posiadałaby wiedzy o wzajemnych relacjach międzyosobowych, czyli nie obejmowałaby wszystkiego, co można poznać i wiedzieć. Musi więc w ramach tej Wszechwiedzy być jeszcze druga i trzecia osoba, z którymi relacje obejmowałyby całą możliwą do pomyślenia wiedzę. Profesor Jacyna-Onyszkiewicz nawet podaje prosty wzór, z którego wynika, że liczba osób w ramach Wszechwiedzy musi wynosić 3, ponieważ tylko ten warunek pozwala uzyskać tyle samo niezależnych międzyosobowych relacji – czyli właśnie trzy.
Interesujące też są wnioski dotyczące rodzaju tych wzajemnych relacji. Okazuje się, że z konieczności tą relacją jest wzajemna miłość jednej osoby, która od nikogo nie pochodzi i nie wymaga wyjaśnienia, i drugiej osoby, pochodzącej od pierwszej. Miłość ta wyraża się w trzeciej osobie, która w ten właśnie sposób pochodzi od dwóch pierwszych. Oczywiście także miłują się wzajemnie: osoba pierwsza z trzecią, a wyrazem ich miłości jest osoba druga oraz osoba druga z trzecią, których miłość wyraża się w osobie pierwszej. Każda więc z trzech osób jest Wszechwiedzą i miłością, od której nie do pomyślenia jest miłość większa. Po prostu inaczej być nie może, ponieważ tylko Trójjedyny Bóg obejmuje całą możliwą wiedzę o wszystkich rodzajach relacji międzyosobowych. Najprościej mówiąc, jednoosobowy Bóg nie może być definiowany jako Wszechwiedza, bo nie wie, co to jest miłość.
Chcę zwrócić uwagę na fakt, w jaki sposób ta trójjedyność Boga rzutuje na sens istnienia człowieka. Kiedy czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1, 27-28), przeważnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak głęboko ten akt jest osadzony w monotrynitarnej naturze Boga. Bóg stworzył mężczyznę, z którego pochodzi kobieta, a z nich dwojga pochodzi dziecko. W ten sposób, stwarzając rodzinę, Bóg zamodelował wszystkie możliwe relacje miłości, jakie istnieją w Nim samym.
Zatem postawienie tezy o istnieniu Wszechwiedzy, od której większej wiedzy nie da się pomyśleć, prowadzi nas prostą drogą do wniosków dotyczących sensu istnienia racjonalnego wszechświata i nas, istot ludzkich, w nim. Po prostu ta Wszechwiedza, która musi być trójjedyna w sensie osobowym, tak bardzo radowała się z relacji miłości, że zapragnęła tą miłością się z kimś podzielić. Dlatego zostaliśmy stworzeni w ogóle i dlatego też zostaliśmy stworzeni właśnie w takim wszechświecie, jaki poznajemy metodami naukowymi, odcinającymi się od pojęcia Boga."
|
|