logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Justyna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-05-24 21:00

Czytam książki, modlę się o dar wiary, naprawdę CHCĘ. Niestety, jestem skażona poglądami ateistycznymi, które we mnie wtłaczano od lat, chyba już nieodwracalnie. Czy jeśli będę mimo to trwać w wierze aktem woli [czyli nie potrafię rozumu przekonać, ale całą swoją wolą jednak chciałabym być wierząca] to jak myślicie, czy Bóg to zaakceptuje? Czy doceni moje próby uwierzenia mimo braku sukcesów w tym zakresie? Czy zrozumie, że propaganda ateistyczna jest bardzo silna, a ja jestem tylko człowiekiem o "bardzo małym rozumku", który mało wie o rzeczywistości, więc nie mam jak się obronić przed tą wszechobecną ateizacją?

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-24 22:50

Twój post przypomina mi to, co przeżywała Pani Stefania Horak na pewnym etapie życia.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-24 22:52

Dobry i Miłosierny Bóg wie wszystko :)

"Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę. (Ps 139, 1-5

Dobry i Miłosierny Bóg pochyla się nad każdym najmniejszym stworzeniem, a nad poszukującym Go człowiekiem szczególnie:)

Zaprasza do modlitwy o potrzebne Łaski:
"Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Mt 7, 7-8)

Kochający Bóg błogosławi tym, którzy Go w pokorze szukają i zachowują Jego naukę:
"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami" (Mt 5, 3-11)

Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas Bożej wędrówki w Prawdzie ku życiu z Wiarą, Nadzieją i Miłością w sercu przepełnionym pokojem :)

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-05-24 23:44

Justyno,
Pytasz czy Pan Bóg doceni Twoje próby? Pan Bóg docenił je od pierwszego momentu nawrócenia. Ty sercem już kochasz Boga. 'Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą'
Mt 7, 7-8

Trwaj w ufnej modlitwie.
Czy zagłębiasz się w treści Pisma Świętego? Pismo Święte to najbardziej wartościowa lektura we wzrastaniu w wierze. Lektura trudna, szczególnie na początku drogi może być niezrozumiała. To Księga, którą żeby rozumieć trzeba czytać z natchnieniem od Boga. Proś o takie natchnienie. Może zacznij od Psalmów, które same w sobie są modlitwą na każdą okoliczność. A obok Psalmów, Nowy Testament gdzie każde Słowo Boże jest pełnią miłości, prawd wiary. Stary Testament zostawiłabym na koniec kiedy będziesz już ugruntowana w wierze.
Wiara jest trudna, przychodzą okresy ciężkiej próby kiedy wydaje się że Pan Bóg nas nie wysłuchuje.
,,Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany''
Rz 5, 1-5
Co może być pomocne w praktyce, żeby oprócz otwartego serca otworzyć na Boga również umysł.
- Świadomość i pogodzenie, że umysł nigdy w pełni nie zgłębi tajemnic wiary

- Wyznaczenie miejsca i czasu na modlitwę gdzie nic i nikt nie będzie zakłócał osobistej relacji z Bogiem. Justyno, wydaje Ci się, że jesteś odległa od wiary ale prawda jest dla Ciebie pomyślna. Masz wolę, szukasz wsparcia, Chrystus już Cię do siebie przygarnął. Może dla Ciebie dobrym miejscem i czasem do osobistych rozmów z Panem Bogiem jest świątynia poza czasem liturgii. Może znajdziesz taką gdzie jest w ciągu dnia możliwość Adoracji Najświętszego Sakramentu-żywego Pana Jezusa.

- Unikanie tak jak w każdej pokusie, okoliczności które przygaszają Twój wątły jeszcze ognik wiary. Jeżeli przebywasz w zateizowanym środowisku unikaj na razie dyskusji na temat wiary.
Może się stać również tak jak w Humorze Ojców Pustyni:
Pewien niedawno nawrócony młodzieniec pyta starca:
- Abba, to teraz całkiem będę musiał wyrzec się świata?
- Nie bój się – odparł starzec. – Jeśli twoje życie będzie naprawdę chrześcijańskie, to świat natychmiast wyrzeknie się ciebie. Ale nie lękaj się, Pan Bóg nie pozostawi Ci pustki nawet gdyby tak się stało.

-Staraj się żyć według Dekalogu. Jeżeli będziesz przestrzegała Dziesięciu Przykazań zmieni Ci się spojrzenie na moralność , etykę, miłość, dobro i zło. Przychodzi czas, że nic nie jest już takie samo jak przed nawróceniem a dostrzeżonego dobra i łaski nie chcesz porzucić.

- Może jest dla Ciebie dobry moment na towarzyszenie kierownika duchowego. To może być każda osoba ugruntowana w wierze ale chyba najlepiej jeśli jest to kapłan, który pomoże rozwikłać dylematy, udzieli wskazówek na drodze wzrastania w wierze. Kierownictwo duchowe to rozległy temat. Wrzuć temat w wyszukiwarkę, jest dużo materiałów.

- Nic nie wspominasz jak jest z Twoim z życiem sakramentalnym. Sakrament Pokuty i Pojednania kiedy osiągniesz taką dojrzałość wiary, że będziesz do niego gotowa. Po dobrym przygotowaniu może być to spowiedź generalna, która wyzwoli Cię ze starego ateistycznego życia przynosząc pokój serca i bliskość
Miłosiernego Chrystusa.

- Udział w Eucharystii i przyjmowanie komunii świętej jeżeli będziesz w stanie łaski uświęcającej. Nawet jeżeli jeszcze nie rozumiesz istoty Eucharystii ale masz otwarte serce to pozwalaj jak najczęściej by zamieszkał tam Chrystus. Jeżeli jeszcze sama nie czytasz Pisma Świętego to staraj się z uwagą słuchać
czytań i homilii.

- Na youtube jest ogrom materiałów do odsłuchania. Pierwsze nazwiska, które mi przyszły do głowy to ks. Piotr Pawlukiewicz, o. Augustyn Pelanowski i wielu innych. Każdy z autorów nagrań ma swoją duchowość i sposób przekazu. Katolik jest portalem salwatoriańskim. Wejdź na inną salwatoriańską stronę: (klik) - znajdziesz na niej wiele komentarzy do Słowa Bożego. Szukaj takich źródeł żeby rozumieć Słowo Boże, uczyć się nim żyć, być żywym świadectwem wiary dla otaczających Cię ateistów, partnerem do konstruktywnych rozmów z nimi.

- To co jeszcze może być bardzo pomocne to Rekolekcje Ignacjańskie. Pozostawiasz za sobą na tydzień cały zewnętrzny świat. Jesteś Ty, Pan Bóg w Słowie Bożym i towarzyszący Ci kierownik duchowy. To dni spędzone w całkowitym milczeniu. Na stronie Salwatorianów możesz znaleźć świadectwa i wszelkie informacje. Tam Pan Bóg dokonuje prawdziwych cudów nawrócenia, uzdrowienia duchowego. właściwych relacji z Bogiem, bliźnim i samym sobą.

Justyno, jeżeli te wszystkie rady są dla Ciebie na razie zbyt trudne to trwaj w swojej dotychczasowej modlitwie, bądź ufna i cierpliwa. idziesz najlepszą z dróg. I jeszcze coś dla Ciebie: 'Wiara to nie nauka. Wiara to darmo dana Łaska. Kto jej nie ma tego dusza wyje z bólu szukając naukowego uzasadnienia; za lub przeciw'.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: B. (---.96.195.116.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-05-25 02:27

"jestem skażona poglądami ateistycznymi, które we mnie wtłaczano od lat, chyba już nieodwracalnie"
Justyna, bez przesady :) Jest wielu b y ł y c h ateistów. Możesz przeczytać ciekawy tekst nt. budowania teorii ewolucji (m.in. przyczyniły się do tego dotacje, jakie naukowcy otrzymywali):
http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=aktualnosci/archiwum/2006/730_1.htm

Pan Jezus jest postacią historyczną. Poncjusz Piłat też. W Ziemi Świętej widziałam kamienne wykopaliska z inskrypcjami na ten temat.
Nie jest konieczna "wiara na ślepo", nawet przy małym rozumku :) Uporządkowanie wszechświata i życia na ziemi jest takie, że niemożliwe jest prawdopodobieństwo powstania tego z przypadkowych zdarzeń. Tak jak niemożliwe jest napisanie encyklopedii Britannica za pomocą przypadkowych uderzeń w klawiaturę maszyny do pisania.
"Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę." Ks. Mądrości 13,5

Biblia opisuje wiele znaków, jakie czynił Pan Jezus - ślepi odzyskiwali wzrok, głusi słuch, wreszcie cud Zmartwychwstania. Do dziś są takie cuda - znaki. Większości kanonizacji towarzyszy cud. Aktualnie są cuda w Sokółce czy w Legnicy.
Zachwycająca jest stopniowa, szanująca wolną wolę człowieka, przemiana barbarzyńskich obyczajów ludzkości na coraz bardziej humanitarne wraz z przyjmowaniem przez ludzi wiary w Boga Jedynego.
Życie bez Boga (od buntu Ewy i Adama to masowe ofiary z... ludzi. Bóg nazywa w Biblii takie praktyki obrzydliwością. Ludzie bali się pioruna, powodzi, chorób, nieznanych sił, więc składali tym siłom (bożkom) ofiary. Abraham, od którego wolnego "tak" rozpoczęła się historia zbawienia, na skutek Bożej interwencji rozpoczął składanie ofiar ze zwierząt (chociaż był jeszcze gotów złożyć w ofierze swego syna Izaaka). Potem Mojżesz przekazał ludowi Izraela Prawo zawierające szczegóły tej liturgii . Na koniec Chrystus ustanowił ofiarę już nie ze zwierząt, ale z chleba i wina, które po konsekracji stają się Jego Ciałem i Krwią (Chrystus złożył w ofierze samego siebie). Po co w ogóle Chrystus podtrzymał obyczaje ofiarne? Przez nasze ludzkie i wszelkich innych stworzeń duchowych kamienne serca. Szatan nieustannie oskarżał człowieka przed Bogiem (Ap 12,10) - całe niebo słyszało jaki człowiek jest zły. Bo jest (Mt 7:11). Potrafi zabijać, kraść, krzywdzić w najokrutniejszy sposób (np. Oświęcim). Miliardy aniołów i wszelkich istot duchowych patrząc na człowieka mogły być zgorszone. Tymczasem Bóg... stał się krewnym człowieka i dał się mu zabić. Całe niebo oniemiało. Jeżeli mimo naszej grzeszności Bóg tak wielką okazał z nami solidarność, to naszym naturalnym odruchem powinna być wdzięczność. O to właśnie Bogu chodzi, do miłości stara się nas wychować. My możemy okazać Bogu i ludziom miłość przez stałe podnoszenie się z grzechów (spowiedź, odpuszczanie grzechów gdy żałujemy za nie) i przez życie zgodne z Jego Przykazaniami. Do nauczania i przekazywania Prawdy o Swojej Ofierze i Nauce ustanowił Chrystus Kościół (Piotra i Apostołów oraz ich następców). Głową Kościoła jest On Sam (np. Kol 1,18), a członkami - wszyscy wierni.
Życzę Ci Justyno nie tylko odnalezienia wiary, ale i zachwycenia się Bogiem.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-05-25 05:27

Ateizacja ateizacji nierówna. Chodzi ci o ateizację w ramach indoktrynacji ideologicznej czy o jakąś inną? Może zbyt szumnie nazywasz to, w czym żyłaś ateizacją, a była to tylko obojętność religijna. Termin ateizacja bowiem wiąże się z planowa walką z religia w ramach jakiegoś systemu politycznego. Jeśli jednak nie ma w tobie wiary, to wynika to chyba z tego, ze nie udało ci się jeszcze spotkać Boga Osobowego. Wiara bowiem to nie system nakazów i zakazów, tylko relacja miłości i najlepiej jak to pierwsze wynika właśnie z drugiego, a nie odwrotnie. Czy myślałaś kiedyś o Bogu właśnie jako Miłości?Bóg jest bliżej niż ci się wydaje. Mieszka w twoim sercu, ale do tej pewności dochodzi się latami.
Kiedy zaczęłaś za Nim tęsknić?
Jeśli miałaś dzieciństwo bez Niego, jesteś w zupełnie innej sytuacji niż inni. Nie ma bowiem w tobie niczego utrwalonego, do czego możesz się odwołać.Wszystko musisz zdobyć własnymi rękami przy pomocy łaski Bożej i ludzi. Ty w środku jesteś jak pusta przestrzeń. Twoja wola chce, ale nie masz się na czym oprzeć i to nie twoja wina. Jeśli dopiero teraz zaczęłaś Go szukać, przed tobą długa droga, żeby móc powiedzieć, ze wierzysz. Wiara aktem woli to swego rodzaju przyznanie się do bezradności. Bóg to przyjmuje, ale w samej tobie, w twojej psychice nie rodzi się akt zawierzenia. Nie dzieje się nic. Napisz mi, kiedy zaczęłaś i jaka to była ateizacja, to napiszę ci, co może być dalej i co dalej robić.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: martaaa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-25 07:32

Ale przecież Ty wierzysz. jakbyś nie wierzyła to byś się nie modliła, nie zastanawiała nad tym co Bóg myśli, jak byś nie miała z Nim relacji, to byś tego nie robiła.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Maciej (---.elpos.net)
Data:   2016-05-25 11:11

Bóg patrzy w serce. Ważne, że chcesz wierzyć. Akty wiary są ważniejsze od rozumienia. Nie da się wszystko zrozumieć ale można próbować wierzyć. Bóg docenia małe akty wiary. Ufać komuś, bo ten Ktoś zasługuje na szacunek, bo oddał życie za ludzi, poświęcił za nich swoje życie.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-05-25 13:46

Wiara to wiara, nie można jej zdobyć, kupić, pożyczyć, ukraść, zamienić i tak dalej.
Nie ma jakiegoś jedynego, skutecznego algorytmu wiary. Nie można robić tego lub tamtego albo owego, żeby mieć wiarę.
Wiara jest darem, łaską. Przychodzi do człowieka i jest. Albo nie przychodzi i jej nie ma. Oczywiście są okoliczności sprzyjające wierze lub ją osłabiające.
Rodzina, psychika, duchowość i tak dalej.
Czy ja wierzę? W co wierzę? Jak wierzę? Jak wiara moja się objawia?
To są pytania, które mogą (wręcz muszą) towarzyszyć każdemu z nas na jego drodze życia.
Nie ma tak, że ateista to człowiek niewierzący. Każdy w coś wierzy. Wierzę w piękno, dobro, miłość. Wierzę w to, że moja Mama mnie kocha. Wierzę w to, że moi przyjaciele nie zostawią mnie w potrzebie. I tak dalej.

Ks. Tischner mówił kiedyś: "Nie spotkałem człowieka, który straciłby wiarę przez komunizm, ale spotkałem takich, którzy stracili ją przez proboszcza". Mądre słowa i nie chodzi tu o jakiś antyklerykalizm czy niechęć do Kościoła hierarchicznego.
Chodzi o to, że wiara "indukuje się" poprzez przykład. Jeden może przekazać wiarę drugiemu słowem, czynem, uczuciem. Czy Pani ma takiego "induktora" wokół siebie? Czy sama "indukuje" wiarę innym?

Fundamentem naszej wiary jest Pusty Grób. Czy wierzy Pani w to, że Jezus żył, umarł i zmartwychwstał? Zmartwychwstania nie da się udowodnić, wyjaśnić w sposób naukowy. Nie ma świadków tego wydarzenia, nikt nie widział jak Jezus wstawał i opuszczał grób. Nie mamy wiedzy, mamy wiarę. Albo się wierzy, albo nie.
Ja konfrontuję się z tym pytaniem.

Od czasu do czasu, zerkam w Credo. Czytam je, zdanie po zdaniu i zadaję sobie pytanie: jak ja mam się do tego?

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Justyna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-05-25 20:37

Dziękuję za tak wyczerpujące i podnoszące na duchu wypowiedzi i rady :)

>>>> Nic nie wspominasz jak jest z Twoim z życiem sakramentalnym. Sakrament Pokuty i Pojednania kiedy osiągniesz taką dojrzałość wiary, że będziesz do niego gotowa.<<<<

Przez wiele lat nie przystępowałam do sakramentów, ale miałam kilka miesięcy nawrócenia prawdziwego (tzn. z przekonaniem graniczącym wręcz z pewnością, że Bóg istnieje), wówczas odprawiłam nowennę do Miłosierdzia Bożego a następnie w święto Miłosierdzia Bożego w tym roku przystąpiłam do spowiedzi generalnej oraz przyjęłam Jezusa. Odczułam to dosłownie jak najważniejszy dzień w moim zyciu. Niestety, ten stan nie trwał za długo, bo wówczas wszystkie odciągające mnie od wiary czynniki tak się spotęgowały, wręcz potroiły i szybko uległam. Po tym się zniechęciłam i znowu odpadłam od wiary i miałam poczucie, że ta sinusoida nigdy się nie skończy :/ męczyło mnie pytanie, czy ja naprawdę nie mogę uwierzyć raz a porządnie?

>>>>- Może jest dla Ciebie dobry moment na towarzyszenie kierownika duchowego<<<<

Czytałam Dzienniczek S. Faustyny Kowalskiej i właśnie ona wiele napisała o potrzebie i wartości posiadania kierownika duchowego. Może faktycznie mi tego potrzeba tylko za bardzo nie wiem, jak szukać takiego kierownika, mam spytać księdza podczas spowiedzi? Zapisać się do jakiegoś kółka kościelnego czy coś? Może to głupie pytania, ale nie mam pojęcia, jak takie sprawy się załatwia, nie znam nikogo ze środowiska kościelnego.

Anno, wiem, co znaczy termin "ateizacja" i świadomie użyłam tego słowa, by podkreślić, że miało to tło środowiskowe, "systemowe" w pewnym sensie. Chodzi mi konkretnie o to, że wokół mnie jest mnóstwo "ateistycznych misjonarzy" i ogólnie środowisko, które uważa osoby wierzące za przysłowiową "ciemnotę i ciemnogród", jestem otoczona tymi poglądami a nie mam żadnej przeciwwagi, żadnej osoby wierzącej, która by mi mogła pomóc w umocnieniu mojej wiary. Osoby, wśród których żyję to ludzie, którzy patrzą bardzo z góry na osoby wierzące, trudno mi to wszystko opisać ze szczegółami, krótko mówiąc gdy weszłam w to środowisko, miałam jeszcze wiarę wyniesioną z domu rodzinnego ale w styczności z tym środowiskiem oni systematycznie podkopywali moją wiarę zarówno argumentami merytorycznymi jak i różnymi szyderstwami, ogólnie w tym środowisku bardzo trudno jest osobom wierzącym a już tym bardziej wierzącym jawnie, bo spotykają się z falą nieprzyjemności towarzyskich i zawodowych, spotykają się też z licznymi atakami na wiarę nawet przy zupełnie rzekomo neutralnych tematach. Nawet w takich tematach znajdzie się tu jakaś szpila do wbicia w wiarę i osoby wierzące. Nie mogę za bardzo pisać o szczegółach, ale mam nadzieję, że wiesz, o jakie środowisko mi chodzi. Najgorsze jest to, że tak mi wypaczyli światopogląd, że martwi mnie, czy nawet, jeśli kiedyś uda mi się zmienić środowisko, to ta mentalność już zawsze będzie we mnie tkwiła.

-------

Forowicze odpowiadają, jak znaleźć kierownika duchowego: (klik).
moderator

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-05-26 04:27

> męczyło mnie pytanie, czy ja naprawdę nie mogę uwierzyć raz a porządnie?

Justyno, odpowiem Ci słowami Biblii:
Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania,
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu,
a nie przepadnie wasza zapłata.
Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra,
wiecznego wesela i zmiłowania!
Mądrość Syracha 2, 1-9

> Odczułam to dosłownie jak najważniejszy dzień w moim życiu.

Pan Bóg obdarzając nas łaską nawrócenia często w jego początkowym etapie z obfitością daje łaski, uciechy, radosne doznania duchowe. Odpowiedz sobie w szczerości serca ile w tych doznaniach było Twojej własnej uciechy a ile rzeczywistej MIŁOŚCI do Boga. Celowo podkreślam słowo miłość by uświadomić Ci co jest istotą wiary. Te wszystkie ciepłe, pozytywne odczucia są bardzo ważne w budowaniu więzi z Panem Bogiem ale czy po spowiedzi nie było tak, że poczułaś ulgę pozbycia się grzechów, doznałaś swoistej psychoterapii ale główny cel Sakramentu Pokuty i Pojednania- więź z Chrystusem nie była na pierwszym miejscu. Nie wiem, tylko pytam ale jeżeli w swoim sercu odpowiesz na to pytanie to może znajdziesz odpowiedz na to, które zacytowałam w pierwszym zdaniu.
Nie da się uwierzyć raz a porządnie. Odpowiedział Ci na to pan xc. Wiara to nieustanne nawracanie, wzrastanie, dojrzewanie. Sama spostrzegłaś, że po spowiedzi, która jak piszesz była najważniejszym dniem Twojego życia szybko uległaś pod wpływem trudności. Jak widzisz Twoja wiara jest nadal chwiejna, nieugruntowana i mam wrażenie, że opierająca się na razie na JA a nie na ON-PAN BÓG. To nie jest obiektywnie nic niepokojącego, niepokój jest tylko w Tobie. Niepokój, tęsknota za Chrystusem, niedosyt. To dobrze, bo uświadamia Ci za Kim tęsknisz. Każdy ma swój tok nawracania i tylko Pan Bóg wie co jest dla Ciebie najlepsze. Doświadczasz prób lojalności, wierności, uległości złemu, chwiejności. To nie są bezowocne próby, one stanowią Twoją formację. Tu mogą pojawić się zarzuty wobec Pana Boga, że Ty tak bardzo pragniesz a On nie spełnia Twoich oczekiwań. Nie odniosłaś się do pytania o czytanie Pisma Świętego więc zaproponuję Ci konkretne modlitwy Psalmami odpowiednie na poczucie odtrącenia, niewysłuchania. To Psalm 16, 25, 31, 86, 121. Każdemu inaczej w duszy gra ale może te propozycje pomogą Ci otworzyć się na ufność Bogu. To trudna droga ale jeżeli zaufasz to owoce będą obfite. W Koronce do Bożego Miłosierdzia są słowa Jezu ufam Tobie. Powtarzaj je w każdym trudzie ale niech to nie będą puste słowa. Doświadczyłaś mocy Boga ale może to jeszcze nie ten czas kiedy przychodzi świadomość, że wszystko jest w Jego ręku.

> Najgorsze jest to, że tak mi wypaczyli światopogląd, że martwi mnie, czy nawet, jeśli kiedyś uda mi się zmienić środowisko, to ta mentalność już zawsze będzie we mnie tkwiła.

udzie wypaczyli Ci światopogląd ale jest Ktoś kto jest silniejszy od ludzi, kto ten światopogląd naprostuje. Odpowiedz sobie również na pytanie- czy Ty nie wstydzisz się wiary? Jeżeli tak, to nie jest to chwalebne ale po ludzku szczególnie w środowisku wrogo do wiary nastawionym zrozumiałe kiedy sama jesteś jeszcze chwiejna. Jeżeli ten wstyd istnieje to spróbuj poddać go analizie. Czego się wstydzisz, przed kim się wstydzisz, czy masz poczucie, że robisz, myślisz, wypowiadasz się źle? Jesteś dorosła, masz prawo do samostanowienia o swoich poglądach. Czy presja tłumu to jest to co Cię zadowala? Czy ulegając tej presji czujesz się z tym dobrze? Wygląda na to, że nie bo inaczej skąd byłaby Twoja obecność na tym forum.
Może spróbuję Ci trochę pomóc przez własne doświadczenia. Codziennie uczestniczę w Eucharystii. Wychodząc z domu wcześnie rano spotykałam się z pytaniami gdzie idę. Na początku różnie to było z odpowiedziami, najczęściej jakieś bliżej nie określone mruknięcie typu-sprawa do załatwienia. Aż przyszła refleksja, że nie mam powodu do wstydu, krycia się z wiarą. Nałożyło się to w czasie kiedy byłam gotowa nawracać cały świat. I wiesz jak to teraz wygląda, osoby które pytały proszą o modlitwę. Wcale nie rzadki zaobserwowany na ulicy czy w komunikacji obrazek podczas mijania kościoła - znak krzyża i są to bardzo często młodzi ludzie. Ten temat był niedawno poruszany na forum ale wspominam w kontekście dawania świadectwa wiary. Ludzie nie wstydzą się okazywać niecnych czynów, słów. Czy jest powód żeby wstydzić się dobra? Czy nawet wtedy kiedy jesteś słownie atakowana określeniami ciemnota i ciemnogród wiąże się to z ostracyzmem? Jeżeli tak to pomyśl ile warte są takie znajomości, na czym się opierają. Wiara to kształtowanie się w zakresie wartości, moralności, uczucia dobra i zła.
Justyna wrócę do propozycji kierownictwa duchowego zwłaszcza, że jak piszesz nie masz swoim otoczeniu osoby wierzącej. Ks. moderator podał Ci odnośniki. Najskuteczniejsze są proste metody wynikające z otwartości serca i pragnienia. Może podczas udziału w Eucharystii w jakiś szczególny sposób dotrze do Ciebie głoszone Słowo, może sposób sprawowania Eucharystii i doświadczysz dotknięcia Ducha Świętego. Możesz bez lęku podejść do zakrystii i poprosić kapłana na początek o rozmowę. Łatwiej jest we wspólnotach zakonnych.

Wracając do pytania - czy nie można uwierzyć raz a porządnie? Wiele osób mocno osadzonych w wierze doświadcza nocy ciemnej, udręki duchowej. Dla wszystkich wierzących zawsze aktualne są słowa Jezusa: 'Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!' Mk 1,15

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-05-26 05:05

Masz wiarę z domu rodzinnego to wiele. Gdzieś w okolicy musi być u was adoracja Najświętszego Sakramentu. Kiedyś posadził mnie przed nim pewien mądry ksiądz salezjanin. Zaczynałam od kilku minut, żeby skończyć na godzinie lub więcej.Bywało tak, ze uciekałam do Niego na przerwie w pracy. Jak się wyciszyłam, gdzieś po 45 minutach ,zaczynałam odczuwać Miłość. Było to po latach duchowej posuchy tak szokujące dla mnie przeżycie, że siedziałam przed Nim i siedziałam. Nic mu nie mów, patrz tylko. Możesz sobie wybrać jakiś ulubiony werset z NT, np.: "Jezus Chryste, Synu Boży zmiłuj się nade mną" lub samo Imię Jezus. Potem dowiedziałam się, że jest to tzw. modlitwa serca, ale moje serce trafiło na nią samo. Siedź, powtarzając tę modlitwę i zobaczysz, że czyni cuda. Zastanawiałam się cały czas, co będzie dalej, bo wydawało mi się, że nie znajduję Boga poza NS, ale ten ksiądz salezjanin powiedział mi, że z czasem odnajdę Go w swoim sercu.No, i tak się stało, z tym że trwało to dosyć długo- przynajmniej kilka lat. Spróbuj takiej drogi. Jeśli w okolicy masz dobrze prowadzoną Odnowę w Duchu Świętym, podkreślam dobrze prowadzoną, bo źle prowadzona sprowadza ludzi na manowce,zainteresuj się tą wspólnotą. Ja zawsze byłam gdzieś obok, bo nie odpowiada mi pobożność zbudowana na emocjach, a jej - wspólnocie, nie odpowiada mój rozsądek, ale i będąc obok, można wiele skorzystać, ponieważ Duch święty na pewno wykorzysta okazję, żeby cię formować. Okradam Go z dóbr przeznaczonych dla wspólnoty i jakoś sobie radzę - he, he... Odnowa obudzi w tobie Ducha Świętego. Spróbuj... Jak już zobaczysz, ze On nie jest systemem religijnym, ale żywą Osobą, zaczniesz współczuć osobom, ktore mówiły ci, że Go nie ma....

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: marcin (---.146.66.224.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-05-27 14:00

Chcesz mieć pewność naukową że Bóg istnieje i dopiero wtedy uwierzysz? Tak sie nie da za bardzo, bo wiara nie opiera się na empirycznych dowodach i zgłębianiu jej naukowo. Gdyby wiarę oprzeć na metodach naukowych, to nie byłaby to "wiara" tylko pewność że coś jest albo tego nie ma. Samego Boga nie poznamy naukowo, bo próbujemy opisać go naszymi ograniczonymi fizycznie zmysłami. A sam Jezus mówił że Jego królestwo nie jest z tego świata, więc też wg mnie ciężko na tym świecie pojąć rozumowo istotę Boga. Możemy tylko poznać Jego działanie w tym świecie i tu akurat dowodów jest mnóstwo. Poznawaj Boga poprzez ludzi w których jest, poprzez przyrodę którą stworzył tak pięknie i doskonale że nawet najwięksi naukowcy tego świata nie są w stanie zrozumieć jak to wszystko działa i jak zostało stworzone.

Jeśli chcesz umocnić swoją wiarę i poznać ludzi wierzących to zapisz sie do jakiejś wspólnoty przy kościele (np. odnowa w Duchu Świętym, Kościół Domowy), szybko zmienisz znajomych na takich, którzy będą razem z Tobą iść do świętości. Bo celem naszego życia jest świętość i osiągnięcia tego celu niniejszym z całego serca Ci życzę.

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-05-27 20:31

Nie zdobędziesz wiary swoim wysiłkiem - możesz dojść do pewnych podstaw rozumowo, jednak wiara to coś więcej.
Wiarę może dać tylko Bóg.
Pomódl się do Tego, w którego pragniesz uwierzyć (nawet na zasadzie jak Pazura w "Zdarzeniu" - "Panie, proszę Cię, żebyś był!").
On nie lubi sztuczności - otwórz Mu swoje serce (nawet jeśli w sercu masz do Niego jakieś żale).
Nie bądź bezczelna (to jednak Bóg...) ale bądź bezpośrednia i szczera, broń Boże świętoszkowata.
Z moich obserwacji wynika że On najpotężniej działa, gdy człowiek dojdzie do tego że sam już nic nie może, gdy szczerze wyrzuca z siebie "Ja tu już nie poradzę, Ty to zrób, zostawiam to Tobie"
powodzenia

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-05-29 21:18

"Niestety, ten stan nie trwał za długo, bo wówczas wszystkie odciągające mnie od wiary czynniki tak się spotęgowały, wręcz potroiły i szybko uległam".

To typowe. Szatan nie siedzi bezczynnie, kiedy ktoś mu się wymyka z rąk.


"Zapisać się do jakiegoś kółka kościelnego czy coś?"

Dobrze by było, gdybyś znalazła wsparcie w ludziach wierzących. Może to być jakaś kościelna wspólnota. Bylebyś tylko nie zakładała, że spotkasz w niej samych świętych. Może też być to zwykły krąg znajomych, choćby jedna wierząca osoba na początek. Nawet jeśli przyszło Ci pracować wyłącznie z wojującymi ateistami, nadal możesz decydować, z kim się spotykasz w życiu prywatnym. Pokręć się trochę więcej przy kościele, niekoniecznie parafialnym, spróbuj poszukać okazji do zawarcia nowych znajomości.

W "kółkach kościelnych" (pytaj o wspólnoty, a nie kółka) nie przydzielają kierowników duchowych ;) Na kierownika z przydziału, na krótki okres, trafia się na niektórych rekolekcjach, np. ignacjańskich. Ale o kogoś, kto by Ci dłużej towarzyszył, trzeba się modlić i aktywnie go szukać. Nie zawsze musi się to zakończyć sukcesem, zwłaszcza szybkim. Nie zrażaj się tym. O duchowych problemach możesz też próbować porozmawiać z upatrzonym kapłanem, bez proszenia go o kierownictwo. Czasem parę rozmów lub nawet jedna może być istotną pomocą.


"Najgorsze jest to, że tak mi wypaczyli światopogląd, że martwi mnie, czy nawet, jeśli kiedyś uda mi się zmienić środowisko, to ta mentalność już zawsze będzie we mnie tkwiła".

Poznałam kiedyś osobę, która od dziecka nasiąkała ateizmem, przysłuchując się rozmowom dorosłych. I dała radę z tego się wygrzebać. Zaczęła pracowicie uzupełniać braki w edukacji religijnej. Spędzała też długie godziny przed Najświętszym Sakramentem, prosząc o wiarę. Wiele razy zaczynała modlitwę od słów: "jeśli jesteś tu obecny".


"podkopywali moją wiarę zarówno argumentami merytorycznymi jak i różnymi szyderstwami"

Nie można udowodnić istnienia Boga ani Jego nieistnienia. Można tylko uwierzyć w jedno bądź drugie. Uwierzyć wierzącym w Boga albo tym, którzy wierzą w Jego nieistnienie. Czy dla Ciebie autorytetem są ci, którzy podpierają swoją argumentację szyderstwami?

 Re: Od lat robię wszystko, co mogę, by uwierzyć w Boga.
Autor: Justyna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-24 20:28

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, są bardzo pouczające i wspierające.

Ciągle pracuję nad sobą, ale im więcej myślę o tym wszystkim, im więcej czytam o tym, to rodzą się kolejne wątpliwości. Praktykuję Koronkę do Miłosierdzia Bożego i staram się trwać przy Bogu siłą woli.

Przypominam sobie w takich chwilach o tym, jak Jezus wychwalał prostotę duchową i wiem już chyba o co Mu chodziło - by nadmiernie nie intelektualizować, bo się w tych swoich przemyśleniach można pogubić i wyjść na manowce. Czasem trzeba po prostu zaufać, zamiast dociekać, szukać dziury w całym.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: