logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: Monka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-05-25 18:05

Moja sytuacja jest prosta i skomplikowana za razem. Trzy lata temu spotkałam mojego chłopakami, młodszego o 7 lat. Na początku było fajnie, pozniej troche gorzej ale ponieważ miałam problemy w domu z siostra i mama, wyprowadziłam sie do niego, on juz wtedy mnie kochał, ja jego ? Nie wiem... Po roku sie oświadczył, ustaliliśmy date teraz jest 3 miesiące do slubu a ja mam coraz większe watpliwości. Ja go chyba po prostu nie kocham, to nie jest człowiek dla mni, mimo ze to dobry człowiek, ale nie dla mnie! Oboje jestesmy z rozbitych dziwnych rodzin, ja jakos poradziłam sobie ze swoja i stram sie i chce zyc inaczej, to prawda ze nigdy nie miałam męskiego wzorca, tylko matkę z przerostem ambicji, które każdy jej związek doprowadzały do klęski. A on nie miał męskiego wzorca tylko matkę, która wiecznie była nie zdecydowana, bierna, i nie starająca sie wychować syna. Ja nie moge go wychowywać wiecznie, to nie moje dziecko a w sama chciałabym mieć kiedyś swoje, ale jak kiedy mężczyzna z którym miałabym je mieć sam jest nie wychowany. On strasznie rozgrzebuje, ciagle jest smutny, nie ma nic do powiedzenia, jest po prostu nudny, poza tym nie pociąga mnie seksualnie. Nie ma nawet o tym mowy. Ja mam dosc ale nie wiem jak mam to zakończyć, jestesmy juz przed samym slubem .... A ja tego nie chce gdzie mam uciekać.

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2016-05-29 17:29

Musisz sama zdecydowac. Potem tez sama bedziesz ponosic dobre i zle konsekwencje tej decyzji, niezaleznie od tego jaka ona bedzie. Ludzi idealnych (mezczyzn i kobiet) raczej nie ma. Mozesz zastanowic sie, czy malzestwo z narzeczonym przyblizy Cie do Boga i do Nieba.

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: Marek (94.154.59.---)
Data:   2016-05-29 20:52

Jeżeli już na tym etapie waszej znajomości masz wątpliwości co do przyszłości waszego związku, to mogę cię zapewnić, że dalej będzie tylko gorzej. Jeśli chodzi o waszą przyszłość, myślę że sama odpowiedziałaś sobie na swoje pytanie "....A ja tego nie chce gdzie mam uciekać". Moim zdaniem musicie szczerze porozmawiać. Myślę, że lepiej teraz powiedzieć chłopakowi co o tym myślisz, niż później przeżywać rozczarowanie, znudzenie i ewentualny rozwód co jest niewątpliwie życiową tragedią. Aby przyszły związek był udany i szczęśliwy musicie się kochać, a nie unikać. I nie mam tu na myśli miłości fizycznej będącej jedynie pożądaniem. Prawdziwa miłość, to ciągła tęsknota za drugą osobą, wspólne tematy, zainteresowania, gotowość na poświęcenie, oddanie i radość z wspólnego przebywania nawet wtedy gdy ten ktoś nie jest atrakcyjny fizycznie lub jest chory. Jeśli w waszych relacjach tego nie ma, to nie ma co liczyć na to że w przyszłości jakoś się ułoży. Jeżeli w swoim sumieniu nie chcesz tego związku, to może lepiej już teraz o tym zdecydować, niż kontynuować coś, co nie ma przyszłości. Wiem, że to trudne, ale musicie szczerze porozmawiać. Są takie chwile w życiu, że musimy podjąć decyzję, i nie da się od tego uciec. Odwagi i powodzenia.

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-05-29 21:19

Monka, po raz kolejny w odpowiedzi na pytanie dotyczące wątpliwości związanych ze ślubem przytoczę treść przysięgi małżeńskiej:
"Ja (imię Panny Młodej) biorę Ciebie (imię Pana Młodego) za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci"
Nie ma w Tobie miłości do narzeczonego za to jest pogarda. Nie ma w Tobie uczciwości wobec narzeczonego bo nie wyznałaś mu szczerze tego co o nim myślisz. Czy przy takim wizerunku narzeczonego jaki przedstawiłaś na forum jest szansa na wierność? Narzeczeństwo to czas oczekiwania, przygotowania do Sakramentu Małżeństwa a nie ostateczna decyzja. Wygląda, że szukając ucieczki od problemów w domu znalazłaś ciepłe przytulisko. Od początku nie byłaś uczciwa wobec chłopaka, dawałaś mu złudną nadzieję, śmiem twierdzić, że dla własnej wygody. No cóż, procentuje życie bez Boga. Jeżeli zataisz przed narzeczonym swój poziom braku uczuć i uczciwości i z taką świadomością będziesz składała przysięgę małżeńską, będzie ona nieważna. Jaką by nie podjąć decyzję, któreś z was wyjdzie z niej poturbowanym. Mniejszym złem wydaje się rezygnacja ze ślubu. Będzie cierpienie odrzuconego chłopaka ale nie zamkniesz mu drogi do prawdziwej, odwzajemnionej miłości, do związku sakramentalnego w uczciwości. Ty w zasadzie decyzję już podjęłaś tylko przemawia przez Ciebie strach jak z tego wybrnąć. Jeżeli nie stać Cię na szczere przekazanie tej informacji to może wesprzyj się kapłanem w parafii gdzie ślub miał być zawarty. W zapowiedziach jest prośba o informację o ewentualnych przeszkodach zachodzących między narzeczonymi. Porozmawiaj najpierw sama z kapłanem, poproś o radę. Może z towarzyszeniem kapłana, z odpowiednią argumentacją obojgu Wam będzie łatwiej z decyzją. Chyba najgorsze co mogłabyś mu zafundować to słowa ,,ale jak kiedy mężczyzna z którym miałabym je mieć sam jest nie wychowany. On strasznie rozgrzebuje, ciagle jest smutny, nie ma nic do powiedzenia, jest po prostu nudny, poza tym nie pociąga mnie seksualnie. Nie ma nawet o tym mowy''
Zawarcie ślubu w takiej sytuacji już teraz pachnie upokorzeniem przyszłego męża, brakiem porozumienia skoro taki nudny, rozdźwiękiem w ważnych kwestiach skoro niewychowany. W konsekwencji rozstaniem albo z wyżej wymienionych powodów albo gdy na horyzoncie pojawi ,, ten idealny"

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-05-30 06:26

Moniko, Ty naprawdę nie wiesz co zrobić? A gdyby ktoś inny napisał to co sama napisałaś to co byś mu doradziła? To zrób to samo.

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: afro (---.class147.petrotel.pl)
Data:   2016-05-30 13:02

Zadaj sobie jedno - proste pytanie: czy byłabyś w stanie z nim jeść z jednej miski? Jeśli kochasz - to na pewno :-) jeśli nie - czas powiedzieć: żegnaj!

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: wiosna (---.laguna.net.pl)
Data:   2016-05-31 11:47

Każdy człowiek ma swoją godność, każdemu należy się szacunek. I Tobie, i Twojemu narzeczonemu, wszystkim. Dlaczego masz postępować nieuczciwie wobec siebie i jego samego? Brak miłości, ciągła niepewność i ślubowanie dozgonnej wierności wzajemnie się wykluczają, to po prostu nie gra, a skoro tak, to nie rób tego sobie i chłopakowi. Nie jesteście pewnie jeszcze tacy starzy, jest dla was czas, możecie zmienić zdanie. Ślub za 3 miesiące - dobrze, że nie jutro!
Póki czas odpowiedz SOBIE na pytania:
- Dokąd doprowadzą mnie moje decyzje?
- Czy tego właśnie chcę?
- Czy liczę się z zamysłem Boga i tym, co On mówi o małżeństwie?
- Jakie widzę rozwiązania i czy jestem na tyle odpowiedzialna i dorosła by ponieść ich konsekwencje w pełni?

Nie uciekaj przed życiem, zmierz się z tym w co się "wpakowałaś".
Porozmawiaj z narzeczonym i w końcu zacznij być szczera.
On na to zasługuje. Ty też. Czy chciałabyś żyć w kłamstwie?
Co gorsze - dziś zerwać zaręczyny, przeżyć chwilowy "wstyd" przed rodziną i znajomymi, a następnie poukładać sobie od nowa relacje z Bogiem, ludźmi i samą sobą czy codzienne do końca żywota zmagać się z faktem, że poślubiłaś kogoś, do kogo sama nie masz przekonania?
Postąp rozsądnie.
Módl się, idź do spowiedzi, zerwij z grzechem i bądź uczciwa względem Boga, narzeczonego i siebie. A jeśli nie wiesz, dlaczego wciąż postępujesz nie tak, jak sama byś tego chciała, to pójdź na terapię do dobrego psychologa - może się okazać, że nieświadomie unikasz czegoś, brniesz jak ćma do ognia, choć nie zdajesz sobie sprawy z przyczyn tychże sytuacji. Warto je poznać.

Z Bogiem :)

 Re: Ślub za 3 miesiące, ale nie kocham go.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-05-31 14:18

Krótka piłka: jeśli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości, trzeba sobie odpuścić. Ślub to poważna sprawa, poważne są jego konsekwencje.
Skończy się wesele, suknia pójdzie do szafy, goście się rozejdą, orkiestra zabierze instrumenty i żyć trzeba razem. To nie są żarty.
Gdy ponad trzydzieści lat temu stawałem katedrze i wypowiadałem słowa przysięgi małżeńskiej, to byłem na 100 procent pewien. I ta pewność trzymała się mnie w najbardziej kryzysowych momentach. Wtedy, gdy już, już się wydawało, że koniec, że nie da się to przychodziła refleksja: dlaczego wtedy byłem pewien a teraz nie jestem. Co się stało? Jak przywrócić tamtą pewność? Co mogę zrobić ja? Co możesz Ty? Co możemy razem?
Myślę, że w życiu trzeba mieć takie opoki, punkty pewne, twierdze. Nie wszystko jest wirtualne, labilne, zmienne, chybotliwe.
Pomysł, żeby pomyśleć, pomodlić się, pobyć z samą sobą.
Nie ma żadnego wstydu w powiedzeniu drugiej stronie: "Przepraszam, ale nie wiem. Potrzebuję jeszcze czasu. Nie jestem pewna".
Człowiek, który to zrozumie wart jest tego, aby być mężem. Niekoniecznie Pani. Ale to inna historia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: