logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (20 l.) (212.244.145.---)
Data:   2016-06-23 22:00

Witam. Mam 20 lat i pewien czas temu poznałam pana w wieku mojego ojca-50lat, żonaty, ma dorosłą córke i 10-letniego syna. Początkowo przystawaliśmy tylko na "dzień dobry" ale od jakiegoś czasu zaczęło sie to pogłębiać. Gdy jego zlżona jest w pracy zaprasza mnie do siebie np na grilla z nim i jego synem, na wycieczki autem lub rowerem lub tak po prostu rozmawiamy o wszystkim gdy się gdzieś spotkamy na mieście. I tu pytanie- czy to co robię(spotkania i rozmowy z tym panem) jest złe? Nie jestem do końca pewna, niby to nic złego ale dziwnie sie z tym czuje. Dodam że jest to facet z trudną przeszłością i doświadczeniami, ale wierzący.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-23 23:17

Dziwnie się z tym czujesz bo koleżeństwo miedzy Wami zważywszy na różnice wieku, jego stan rodzinny i okoliczność że jego żona jest wyłączona z waszych kontaktów jest jednak mało prawdopodobne. A jeśli nie koleżeństwo to na czym ma zasadzać się ta relacja? Czy jego towarzystwo jest dla Ciebie atrakcyjne, a jeśli tak to dlaczego? Czy spotykasz się z nim bo jemu zależy a nie umiesz odmówić? Jak myślisz co jest dla niego atrakcyjne w Twoim towarzystwie? I dlaczego Wasze spotkania odbywają się pod nieobecność jego żony? Czy ona wie w ogóle o Waszych spotkaniach a jeśli tak to co on jej powiedział o tobie? Nie chodzi mi byś tu odpowiadała ale byś przemyślała sens tych kontaktów. Pytasz czy robisz źle, ale czy z tych spotkań płynie jakieś dobro i to dla wszystkich - w tym jego żony. Ja w każdym razie widzę jedynie potencjalne problemy.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-06-23 23:34

A gdybyś była żoną tego pana chciałabyś żeby się spotykał z jakąś inną kobietą ot tak przy grillu, na rowerze, w mieście? A dlaczego nie? Znasz doskonale odpowiedź na pytanie, które postawiłaś. To czy ma trudną przeszłość nie ma tu nic do rzeczy. Do rzeczy ma jedno tylko - jest żonaty, a przy okazji jest nie w porządku wobec żony, swoich dzieci i wobec Ciebie. A może spotkajcie się razem wszyscy, co? Z jego żoną, synem i może zaproście jeszcze jego dorosłą córkę. Dlaczego nie? Powiedz temu panu, że chętnie poznasz jego żonę i że odczuwasz wewnętrzne pragnienie by stać się ich przyjaciółką domu. Nie? A dlaczego nie? Odpowiedz sobie na te pytania. W niebezpieczną grę weszłaś, Dziewczynko... Uciekaj stamtąd już od teraz i też zadaj sobie samej pytanie co Cię skłoniło do tego, że weszłaś w coś takiego. Znajdź w sobie źródło tego, a uchronisz się przed następnym już tak na całego niemoralnym niebezpieczeństwem.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 00:21

Nie jest ważne ile ten pan ma lat. Jeśli ma żonę i syna a spotkania są pod nieobecność małżonki, w obecności dziecka, to warto przestać się spotykać.

Na cudzej krzywdzie (żona i dziecko), kłamstwie (spotykanie się w tajemnicy), chodzeniu po kruchym lodzie (może się ta znajomość skończyć kłopotami dla wszystkich, oprócz tego, że jest niezgodna z Bożymi Przykazaniami (Nie pożądaj żony/ męża bliźniego swego - przeważnie w takich sytuacjach małżeństwo się rozpada, a wina będzie po Waszej stronie).

Warto budować swój dom (rodzinę) na skale a nie na zgliszczach czyjegoś małżeństwa... Jest dziecko i ma prawo do wychowania w pełnej rodzinie.

W tym wszystkim dochodzi kwestia zbawienia, dlatego trzeba się trzymać jak najdalej od takich znajomości i układów. Nie wolno bawić się cudzym kosztem (żony i dziecka) ani narażać siebie na problemy w sferze Ducha i ciała (nie ma żadnej pewności co do dobrych intencji tego pana, skoro z Boskiego punktu widzenia są złe).

Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas, szczególnie ten, gdy trzeba wybierać prawdziwe wartości i uszanować innych ludzi.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-06-24 00:28

Klaudio, odpowiedz sobie na pytanie jaki jest Twój cel podtrzymywania tej znajomości?
Rozmowa, grill, wycieczka jako znajoma rodziny, same jako forma spędzania czasu nie są niczym złym. Ale tu tak nie jest, żona pana zdaje się nie wie o tym, że dotrzymujesz towarzystwa.
Istotne są okoliczności w jakich się odbywają - pod nieobecność żony - i tu obawiałbym się zagrożenia. Czy celem pana nie jest zbliżenie się do Ciebie na tyle byś uległa jego "urokowi" a od tego może być już tylko krok do Twojego zaangażowania emocjonalnego. Jesteś młodą kobietą, której dojrzały mężczyzna łatwo może zakręcić w głowie. Nie chcę snuć dalszych scenariuszy ale skoro samą Cię niepokoi ta sytuacja to sygnał ostrzegawczy. Zwróć uwagę, czy nie pojawiały się choćby najdrobniejsze gesty dotyku.
Dojrzały mężczyzna w okresie "kryzysu wieku średniego" i młoda kobieta z kontaktami pod nieobecność żony to pułapka, w którą wpadniesz, jak to sama określiłaś, pogłębiając jeszcze bardziej znajomość. Z czym to może się wiązać to zapewne wiesz. Z tego co napisałaś wynika, że nie są to przypadkowe spotkania znajomych kiedy zamienia się kilka zdań, tylko regularne umawianki.
Znajomość do zakończenia natychmiast.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 07:23

Mam 34 lata, męża, dwoje dzieci i przyjaciela (w katolickim rozumieniu tego słowa), który ma lat 19. Przyjaźń polega na tym, że jestem jego mentorem w rozwoju osobistym i kierownikiem duchowym w procesie nawrócenia, bo do księdza jeszcze nie pójdzie. Spotykamy się raz w tygodniu, przed spotkaniem Odnowy w Duchu Świętym, na którą go namówiłam. Widujemy się za wiedzą i zgodą mojego męża, który go poznał. Rozmawiamy codziennie, przez Skype - w trybie głośnomówiącym. Mąż generalnie nie slucha, ale w kazdej chwili moze, bo jest w mieszkaniu podczas tych rozmow i czasami wchodzi do pokoju. Pondto, ma moje hasło do skype'a i w ogole wszystkie moje hasła - do poczty, do fb. Pełna transparentność.

15 lat, ktore nas dzieli, chwilami nie jest odczuwalne, a chwilami tak. 30 lat byloby odczuwalne na pewno. Powtorze pytanie poprzedniczek: czego szuka u Ciebie czlowiek w wieku Twojego ojca? Co możesz dac mu Ty, czego nie moze dac mu jego zona i corka? Wierzę w przyjazn damsko-meska, ale nie w modelu pan w srednim wieku i kobieta w wieku jego corki, bo obie strony beda pragnac wiecej i obie strony maja za malo rozumu, zeby powiedziec sobie i komus "nie". Ewakuuj sie z tej znajomosci ASAP, bo to sie zle skonczy.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: DorMi (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 11:47

Klaudio dziwne jest to, że nie potrafisz sama rozeznać co jest dobre a co złe. Jeśli pan jest wierzący, to powinie zachowywać się tak jak na osobę wierzącą przystało. Moim zdaniem spotykanie sie z tobą nie należy do właścwego postępowana. I odwrotnie.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-06-24 12:32

Klaudio, jeśli szukasz taty, to niestety - ten pan córki nie szuka.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: xc (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2016-06-24 13:15

Przepraszam, ale po co to pytanie? Jest Pani dorosła, ma wolną wolę, rozum, wychowanie i tak dalej. Orientuje się Pani (choćby powierzchownie) jaka jest nauka Kościołą katolickiego w zakresie relacji damsko-męskich. I oczekuje Pani, że za każdym razem, gdy ma Pani jakiekolwiek pytania natury moralnej, internauci będą za Panią decydować?
Może jakiś quiz internetowy rozpisać? Albo blog? Proszę sobie "jaj" nie robić!
Jeśli o mnie chodzi, to jak nie mam najmniejszego zamiaru ingerować w czyjeś życie intymne. To nie moja sprawa kto z kim się spotyka i co robią. O ile nie łamią prawa i są dorośli, poczytalni.
Nie mam zamiaru być Pani sumieniem, nie mam zamiaru oceniać Pani postępowania.
Żyje Pani na swój rachunek przede wszystkim i życia tego owoce będzie Pani zbierać, nie ja.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (212.244.145.---)
Data:   2016-06-24 13:42

Powiem tak-facet jest miły, sympatyczny i pomocny. Uczęszczając na msze i różne spotkania w kościele pogłębiamy wspólnie naszą wiarę i miłość. Jednak wiem, że spotkania w kościele to jedno a poza domem i rodziną to drugie. Może faktycznie za bardzo zaczęłam sie angażować w tę znajomość, ale kiedy próbowałam coś zmienić, unikać spotkania naszych spojrzeń, unikać niepotrzebnych rozmów, to czasem on pierwszy to zaczynał... nie wiem czy po prostu mnie lubi i moze traktuje jak drugą córkę.... czy to co robie jest grzechem?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-06-24 14:21

Klaudio, nie napisałaś: co na to żona tego pana?
Taka mała próba: Czy jesteś w stanie każdorazowo zawiadamiać ją: dziś się spotykamy z pani mężem tutaj, jutro tam, spędzimy razem mnóstwo miłego czasu za pani plecami? Z panią czasu nie spędzi, woli ze mną...

Klaudio, Twoje życie, Twoje sumienie, Twój bałagan moralny, nie tłumacz się tym panem i jego inicjatywą - że on zaczyna... I co z tego. Jesteś podobno dorosła. Jesteś?
Póki czujesz, że coś nie tak, masz szanse się uratować. Gdy sobie wmówisz, że to tak miło, pomocnie i pobożnie - będzie kiepsko. Sumienie można zagłuszyć.
Gdyby Ci nie podpowiadało, że coś jest nie tak, nie napisałabyś. Prawda?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 14:28

Klaudio, gdyby mial czyste intencje, nie umawialby sie za plecami zony. Czy milosc do jego zony poglebiasz rownie ochoczo? Istnieja przypadki, kiedy przyjaznia sie ze soba cale rodziny i nie ma w tym zadnych podtekstow. Ale z reguly zaczyna sie to przyjaznia malzenstw; dzieci wowczas przyjaznia sie z dziecmi, a przyjaciele rodzicow sa dla nich "wujkami i ciociami". W zyciu czlowieka sa dwa okresy, kiedy jest skrajnie kochliwy. Pierwszy to wiek 20-25, kiedy szuka meza/zony i pozniej 40-50, kiedy przezywa kryzys wieku sredniego (poczytaj). Dodaj jedno do drugiego i masz przepis na romans-katastrofę. Gdyby to byl przyjaciel rodzicow, widzac rosnace zaangazowanie z Twojej strony wycofalby sie dla Twojego dobra albo wzial na szczera rozmowe i powiedzial: jestes dla mnie jak corka, z wszystkimi tego konsekwencjami. Prawdziwa milosc polega na odpowiedzialnosci, a dojrzaly mezczyzna nie powinien obarczac Cie zadnymi problemami ani oczekiwaniami, bo nie jestes dla niego ani potencjalna partnerka, ani przyjaciolka. Wycofaj sie teraz, bo z kazdym kolejnym spotkaniem bedzie Ci coraz trudniej. O niego sie nie martw - jest dorosly, poradzi sobie.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (79.185.228.---)
Data:   2016-06-24 15:17

Problemy grzechu rozeznaje się w swoim sumieniu a nie poddaje pod osąd przypadkowych ludzi w internecie.
To co robisz nie jest mądre. Masz 20 lat, jesteś dorosła a swoje sprawy prowadzisz jak dziecko. Pogłebiasz z nim relacje potem bez słowa wyjaśnienia unikasz go, on zaczyna ty ustepujesz. Przepraszam ale to przypomina taniec godowy, a o rytuał zalotów a nie relację qwasi-rodzinną. Nadal nic nie piszesz o jego żonie. Jest szansa że ta kobieta w mało przyjemny sposób wyjaśni co sądzi na temat 20 latki kręcącej się wokol jej męża pod płaszczykiem praktyk religijnych (żony w takich przypadkach sa raczej niesprawiedliwe, z reguły też bardziej obwiniaja kobiety a nie swych meżów). Przeżyjesz upokorzenie ale może znajdziesz wtedy słowa które pomogą Ci coś zmienić, tj. wyjaśnić temu panu że jego miejsce jest przy żonie zaś ty jesteś zainteresowana tylko takimi formami spędzania czasu w których będzie uczestniczyć też jego żona.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 15:43

Powiedz mi: czy on dalej maluje korytarze? To wbrew pozorom ważne. Czy on maluje korytarze, a Ty już tutaj o nim pisałaś? Jeśli tak, to wszystko doskonale wiesz i szkoda pisania, bo i tak nie bierzesz tego pod uwagę.

Jeśli natomiast jest to ktoś inny, to trudno mi uwierzyć, że masz już 20 lat, a zadajesz takie pytania. "moze traktuje [mnie] jak drugą córkę"? Nie wierzę, że jesteś aż tak naiwna. Nazwij to po imieniu. Że się w nim zakochałaś, ale ponieważ jesteś wierząca i działasz w parafii, to szukasz wymówek, żeby się do tego przed sobą nie przyznać. Zwodzicie się nawzajem, ale oboje dobrze wiecie ku czemu to zmierza. Dopóki nie spotkacie się na tym grillu z jego żoną i Twoją mamą, dopóki macie tajemnice, a tym bardziej, jeśli Ciebie samą to niepokoi - przestań się z nim spotykać zanim będzie za późno. I weź to na poważnie, bo na razie wygląda, że ludzie sobie tutaj popiszą, a Ty i tak nic nie zmienisz, bo jest Ci z nim dobrze i tego właśnie chcesz.

"kiedy próbowałam coś zmienić, unikać spotkania naszych spojrzeń, unikać niepotrzebnych rozmów, to czasem on pierwszy to zaczynał."
Czasem? Czyli w większości inicjatywa jednak zależy od Ciebie?
A próba unikania spojrzeń jest najlepszym dowodem na to, że nie łączy was jedynie zwykła znajomość.

"czy to co robie jest grzechem?". To co robisz może szybko doprowadzić do grzechu, do rodzinnego dramatu jego żony i dzieci, szczególnie syna, bo to jeszcze dziecko. Czyli jest złem. Czy naprawdę widzisz inny sens/cel tych spotkań? Chodzi tylko o przyjemność z bycia razem, prawda? Dopóki nie zaprosi Cię na grilla jego żona, przestań tam chodzić. Samochód także należy do jego żony, bo wszystko mają wspólne.
Zadajesz to pytanie, bo wiesz, że coś mocno zgrzyta. Wiesz to doskonale. Żadna inna odpowiedź więcej nie jest już potrzebna, bo sama dobrze wiedziałaś i wszyscy to potwierdzili.
Małżeństwo jest świętością. Nawet gdyby byli po rozwodzie, to jako katoliczka (aktywna przecież) powinnaś mieć wątpliwości (do czego te spotkania prowadzą). A to, że spotykacie się także w kościele - naprawdę nie rozwiązuje sprawy. Czy katolicy nie grzeszą? Rozejrzyj się: ile małżeństw katolickich rozpadło się obok Ciebie. Oni też chodzili do kościoła. Ile osób po rozwodzie rozpoczyna życie w grzechu z rozwodnikiem i trwa w tym grzechu wiele lat. Myślisz, że wszyscy od zawsze byli źli? Że od zawsze planowali grzech? Że Ty jesteś mocniejsza niż oni? Spotkania mężczyzny i kobiety, którzy nie mogą być na zawsze razem, to bardzo niebezpieczna gra. To się czasem udaje bez grzechu, ale trzeba być naprawdę dojrzałym. A Ty nie jesteś dojrzała. I jesteś zbyt zauroczona tym człowiekiem. Prowokujesz go i zwodzisz tymi spotkaniami, a sobie też wyrządzasz krzywdę, bo nie masz czasu i chęci na spotkania z rówieśnikami. Nie chodzi mi dosłownie o rówieśników. Ale o spotkania z ludźmi wolnymi, z którymi kiedyś mogłabyś wejść w związek małżeński. Tracisz najpiękniejsze lata. A kiedyś będziesz płakać z samotności. Angażujesz się coraz bardziej w coś, co nie ma przyszłości.

Tak Klaudio. To jest złe. I doskonale o tym wiesz. Przestań przed sobą udawać, że jest inaczej.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-24 22:28

Mógłby być twoim ojcem, opamiętaj się za nim będzie za późno, albo żona zorientuje się co się dzieje. Nie zdajesz sobie sprawy do czego ta relacja może doprowadzić? Potem będziesz żałować, wierz mi.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: B. (---.96.194.229.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-06-24 22:32

Klaudio, Ty JUŻ cudzołożysz:
"27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" Mt 5,27

Następne Przykazanie, IX: "nie pożądaj żony [męża] bliźniego swego".

Od żonatego ucieka się gdzie pieprz rośnie. Z żonatym nie nawiązuje się relacji, które uczuciowo zbliżają.
Powinnaś natychmiast zerwać wszelkie relacje z tym mężczyzną, powinnaś uciec z miejsc, gdzie go spotykasz.
Klaudio, słyszałam o przypadkach, kiedy młoda kobieta otrzeźwiała, gdy rodzina takiego pana potraktowała ją ostro i zdecydowanie. Myślę, że metoda "za kudły" nie jest dobra, ale synek tego mężczyzny wreszcie powie mamie i siostrze o waszych wycieczkach i spotkaniach.
Pytasz: czy to co robię (spotkania i rozmowy z tym panem) jest złe?
Odpowiedź brzmi: TAK, to jest złe.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (212.244.145.---)
Data:   2016-06-24 23:20

Nie mam pojęcia czy jego żona wie o naszych "spotkaniach", ale raczej to by się długo nie utrzymało przed nią w tajemnicy, być może on jej o wszystkim mówi... ogólnie mówiąc to i nawet moi rodzice są na mnie źli za zbytnią zażyłośc między mną a tym panem... nie chcę w jakikolwiek sposób zaszkodzić jemu i jego rodzinie, jeśli trzeba będzie to ograniczę nasze kontakty do minimum, ale czy nie mamy szans jako tylko "znajomi"? Może z tą różnicą wieku trudno tu mówić o znajomości, ale chodzi mi tu o coś bardziej lepszego niż znajomego- człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać, znajomy rodziców itp

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-06-25 00:45

Dlaczego człowiekiem, na którego może liczyć młoda kobieta, powiernikiem, lepszym niż znajomy, osobą do spędzania mnóstwa czasu, towarzyszem wycieczek i przejażdżek, opoką i ostoją itp. - ma być żonaty pan w wieku ojca, facet po przejściach, który spędza czas z tą dziewczyną, w zażyłości, zamiast z żoną i rodziną???
Dlaczego tak bronisz tej relacji?
Obudź się nareszcie!

I poszukaj stosowniejszego towarzystwa.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-25 00:46

"ale czy nie mamy szans jako tylko "znajomi"? Może z tą różnicą wieku trudno tu mówić o znajomości, ale chodzi mi tu o coś bardziej lepszego niż znajomego- człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać, znajomy rodziców itp".

Jesteś w nim zadurzona wiec może jawić Ci się jako ideał ale to podstarzały facet z żoną i dziećmi. Żaden z niego Romeo. Nie możesz też na niego liczyć bo mężowie którzy za plecami żon spotykają się z innymi kobietami są ogólnie wiarołomni a nie godni zaufania. Nie możesz też o wszystkim z nim rozmawiać bo taką intymność to może mieć z nim żona. Próżność tego pana może łechtać 20 latka desperacko próbująca zachować z nim znajomość, ale Ty czepiając się jego, dla tych rozmów możesz przegapić kogoś kto mógłby Cię pokochać.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-25 07:42

"Czy nie mamy szans jako tylko "znajomi"? Może z tą różnicą wieku trudno tu mówić o znajomości, ale chodzi mi tu o coś bardziej lepszego niż znajomego- człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać, znajomy rodziców itp"


Nie, nie macie szans jako znajomi, ponieważ Twoje oczekiwania: "człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać" daleko wykraczają poza definicję znajomego.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-25 09:31

"Nie mam pojęcia czy jego żona wie o naszych "spotkaniach"
- a dlaczego go o to nie spytałaś? Jeśli z kimś się spotykasz, to jest ważne, czy ktoś o te spotkania nie ma pretensji. Co na to żona? - to jedno z pierwszych pytań jakie powinnaś zadać, jeśli jesteś w tych spotkaniach uczciwa. Jego czas (oprócz serca i innych spraw) należy do żony i dzieci. Kradniesz ten czas jego żonie. Musi Cię interesować co ona o tym myśli.
Czy on nie pracuje, skoro ma dla Ciebie czas wtedy, kiedy jego żona pracuje? I czy wszystkie wasze grille, wycieczki, rower itd. są z synem? Bo jeśli spotykacie się także sami, to co wtedy robi 10-letni syn?

"znajomy rodziców".
Naprawdę znajomy rodziców? To dlaczego na tego grilla i wycieczki nie przychodzą Twoi rodzice? Bo to Twój znajomy a nie rodziców, a oni go znają jedynie przez ciebie, prawda? Ile razy ich zapraszał? Czy Twoi rodzice bywają u niego i u jego żony?
I na dodatek nie podoba im się wasza zażyłość. Stań w prawdzie. Nie zmyślaj przed sobą.

"ale czy nie mamy szans jako tylko "znajomi"? (...) chodzi mi tu o coś bardziej lepszego niż znajomego- człowiek na którego mogę liczyć i zawsze o wszystkim porozmawiać itp"
Gdyby nie był żonaty, to mielibyście szansę. Bywają małżeństwa z 30-letnią różnicą wieku, sama takie znam. Dlatego uważam, że nie są na miejscu komentarze o podstarzałym facecie, bo nie o to chodzi, że jest dla Ciebie za stary. To byłby Twój wybór. Spotkania są złe nie dlatego, że on jest stary. Tu chodzi o to, ze on ma żonę. Zrozum to wreszcie. To nie Ty masz na niego zawsze liczyć. To nie Twoim powiernikiem ma być. On już wybrał sobie kobietę, która może na niego liczyć i która ma prawo do jego czasu, serca, pomocy, słuchania, obecności. Nie może być dla Ciebie bo jest już zajęty. Weszłaś na cudze podwórko bo Tobie się tam podoba, bo Ty chcesz tam być. Ale to nie jest jego prywatne podwórko tylko jego i żony. Weszłaś w cudze małżeństwo.

"Nie mam pojęcia czy jego żona wie o naszych "spotkaniach", ale raczej to by się długo nie utrzymało przed nią w tajemnicy, być może on jej o wszystkim mówi".
Może i żona już wie, o jednym czy drugim grillu. A jesteś pewna, że nie ma o to w domu awantury? A może ona ma tego już dość? A może on niejedno "zawalił", bo się skupił na Tobie, zamiast półkę przybić? Ale może też być jeszcze inaczej: że żona już nie ma do tego sił, bo ją zdradza na prawo i lewo, i już przestała mu robić wymówki, bo NIE MOŻE już na niego liczyć? Gdybyś była przyjacielem domu, a nie tego pana, gdyby Twoi rodzice byli ich dobrymi znajomymi, jak to zasugerowałaś, to wiedziałabyś o takich rzeczach. Ale Tobie pasuje nic nie wiedzieć, bo jego zona Cię nie interesuje. Ona dla Ciebie nie istnieje. A może jeszcze wysłuchujesz zwierzeń, jak to żona go ceni, nie kocha?
Napisałaś "facet z trudną przeszłością i doświadczeniami", a to można różnie rozumieć.

Dobrze, że szukasz "swojego mężczyzny". To jest normalne, Kobieta potrzebuje komplementów, potrzebuje mieć rycerza do pomocy, na którego może liczyć. Ale problem w tym, że to jest już cudzy rycerz. Już zajęty. Nie kradnij. Nie okradaj żony i dzieci z ich mężczyzny. Szukaj własnego. Ten pan ma swoją uwagę skupić nie na tobie, ale na własnej rodzinie. Jeśli pozwalasz, żeby Ciebie adorował, to albo jesteś głupim dzieciakiem (a w tym wieku to grzech), albo jesteś gotowa zająć nie tylko podwórko, ale także łóżko jego żony. A to też grzech. Wszystko prowadzi do tego. Przy coraz większej zażyłości i coraz częstszych spotkaniach, przy coraz intymniejszych rozmowach - przyjdzie chwila, gdy wystarczy jeden niekontrolowany gest - i w tym łóżku się znajdziesz. I nie mów mi wtedy, że nie wiedziałaś jak to się skończy. Doskonale wiesz.
Ale jak już napisała "B", grzech zaczyna się dużo wcześniej, a nie dopiero w łóżku. Ty ten grzech lekceważysz. Nie zauważyłaś? Przy tym grillu siedzi z wami szatan i bardzo się cieszy.

"w kościele pogłębiamy wspólnie naszą wiarę i miłość".
On ma to robić wspólnie z żoną i dziećmi, a nie z Tobą. Skoro robi to z Tobą, to w pogłębianie wiary nie do końca wierzę, ale w pogłębianie miłości - jak najbardziej. Tyle, że w kościele nie o tę miłość chodzi.

"jeśli trzeba będzie to ograniczę nasze kontakty do minimum"
Ogranicz. A tym minimum niech będą jedynie spotkania w kościele. Dopóki się nie odkochasz. I nie: "jeśli trzeba będzie". Już trzeba. Natychmiast. Zauważ: rzadko tak bywa w wątkach, ale tym razem NIKT nie ma tutaj innego zdania. Wszyscy widzimy co się dzieje. Z wyjątkiem Ciebie.

No to jak? Pisałaś o nim dwa lata temu?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: bdk (31.216.104.---)
Data:   2016-06-25 10:50

Moim zdaniem cały ten wątek jest sztuczny i wymyślony.

Jeśli się mylę jednak, i istnieje jakaś Klaudia która pakuje się w kłopoty, doradzam ci zostawić tego żonatego pana, nie dlatego zwyczajnie że to "jakiś" grzech, czy późniejsze kłopoty itp. ale zwyczajnie dlatego że to później skończy się ogromnym cierpieniem, piekłem w sensie egzystencjalnym, w twoim sercu.

Po co masz sobie to fundować? My nie mówimy zwyczajnie o grzechu że jest zły, ale przede wszystkim że rodzi konkretne cierpienie dla tego kto go popełnia. Śmierć. Nie warto.

Pozdrawiam

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: 6955 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-06-25 11:17

Klaudia, do takiej zażyłości potrzeba dojrzałości obu stron.
Przyjdź kiedyś do tego pana gdy będziesz mieć pewność, że jego żona jest w domu. Przywitaj się z nim tak, jak to robiłaś do tej pory, spróbuj z nim porozmawiać o tym, o czym zwykle rozmawiacie, powołaj się na coś, o czym rozmawialiście na ostatnim spotkaniu, wtrąć w rozmowę dzień ostatniego spotkania, zachowuj się jak do tej pory zachowywałaś, ubierz się i umaluj tak, jak to do tej pory robiłaś.
Zobaczysz co się stanie, czy jesteście na tyle dojrzali by być choćby znajomymi.
Zobacz jak swoją znajomość prowadzi Iza, która opisała swoją relację gdzieś wyżej, czy Wy potrafilibyście tak?
Masz odpowiedź na swoje pytanie.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: nakedtruth (46.7.152.---)
Data:   2016-06-25 12:55

Odpowiadając na Twoje tytułowe pytanie: Bardzo źle.

Nie mam więcej nic do dodania i nie widzę potrzeby dyskutowania na ten temat.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-25 17:04

To ja Bogumiło z Krakowa pisałam o "podstarzałym facecie" i przepraszam jeśli kogoś tym uraziłam. Być może za brzmiało to tak jakbym odmawiała osobom które nie są w młodzieńczym wieku możliwości do kochania i bycia kochania także przez osobę znacznie młodszą, nie miałam jednak tego na myśli. Nie chodziło mi też o to że jest zbyt stary dla Klaudii. Ten pan byłby podstarzały także gdyby Klaudia miała 35 lat, (a nawet sama zbliżała się do 50-tki). Dywagacje czy Klaudia miałaby szanse z tym panem bo niekoniecznie tak duża różnica wieku jest problemem są moim zdaniem jałowe właśnie dlatego, że on jest żonaty, jak sama to podkreślasz. I trudno mi wyobrazić sobie że Klaudii specjalnie pomagają.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Agnieszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-06-25 19:04

Sytuacja nienormalna. Jak nie ma żony to ma się zajmować swoim synkiem. Przypuszczam, że ten Pan dużo wie o Twoich smutkach i radościach, a nie wie co dzieje się w życiu syna. Jeśli mam rację to znaczy, że jest to patologia. Gdybym była żoną miałabyś ze mną grzeczną, ale bardzo nieprzyjemną rozmowę.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (212.244.145.---)
Data:   2016-06-25 22:51

Nie pisałam tu wcześniej o nikim. Nie spotykamy sie często, to były pojedyncze "spotkania" lub wyjazdy, zaznaczam, że bez jego żony ale z jego synkiem. Zazwyczaj to ta pani jest wtedy w pracy. Nie chcę niszczyć ich szczęścia a swoje powinnam znaleźć u boku innego mężczyzny. Tylko co zrobić z sympatią do niego? To samo nie minie...

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: D.D (---.146.6.53.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-06-26 08:12

Klaudio, kiedyś też zaangażowałam się w znajomość z żonatym facetem, na szczęście krótką. Był ode mnie 2 lata starszy. Na początku miała być to zwyczajna znajomość. Ja jestem panną więc pomyślałam tak: co mi szkodzi jak się spotkamy
od czasu do czasu, pogadamy, wypijemy kawę itd. Ale z biegiem czasu okazało się co innego. Podczas nieobecności jego żony i dziecka zaprosił mnie trzy razy do siebie do domu, chętnie się zgodziłam. Nie ukrywam że wpadliśmy sobie w oko.
Podczas gdy byłam u niego po raz drugi doszło między nami do współżycia. Nawet się nie zastanowiłam przez chwilę co ja robię. Po tym wszystkim nie mogłam przestać o nim myśleć. On zabronił mi pisać do siebie, żeby jego żona nie zaczęła coś podejrzewać. Ja z jednej strony zaczęłam mieć wyrzuty sumienia że źle robię, ale czułam że się zaangażowałam. Jak się to skończyło? On przestał do mnie pisać, zerwał kontakt. Poczułam się wykorzystana, zlekceważona, miałam pretensje do siebie że jaka ja byłam głupia i naiwna. Zle się czułam z tym wszystkim. Od tego czasu minęły 3 lata, z perspektywy czasu patrząc na to myślę że dobrze się stało że ta znajomość trwała tak krótko, bo nie wiem co by było dalej. Dlatego przestrzegam
Cię przed znajomością z tym facetem, nie wiadomo jakie ma intencje, wydaje mi się, że próbuje Cię lepiej poznać, wszystko co robi na pewno nie robi bezinteresownie.
Bądź czujna, nie daj się zwabić, jesteś młodą dziewczyną, konsekwencje będziesz później ponosić Ty.
Znajdź sobie kogoś w swoim wieku, spędzaj więcej czasu z
rówieśnikami, zajmij się swoim hobby, i skończ tą znajomość jak najszybciej, dobrze Ci radze, póki jeszcze nie jest za późno.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-26 09:20

"Tylko co zrobić z sympatią do niego? To samo nie minie..."

Minie, minie... A jeśli szczerze chcesz szukać szczęścia u boku innego mężczyzny to przestan karmić tą iluzję. Nie pozwalaj sobie na myślenie o nim - piszesz o tym ile czasu z nim spedzaś, a ile razy dziennie i jak długo zajmujesz się nim w myślach? - analizowanie jego zalet i cnót, itp. czy czegokolwiek z nim związanego. Oczywiście przestań się z nim spotkać ale tym razem wyjasnij mu dlaczego - że to jest nieuczciwe wobec jego żony, rodziny byś to ty spędzała z nim czas który powinien przeznaczać dla nich.
Warto też spojrzeć na niego trzeźwo a nie tylko przez mgłę sympatii. Bo to co pisała Bogumiła z Krakowa to prawda i albo jesteś głupim dzieciakiem albo weszłaś na cudze podwórko ale jego trudno posądzać o bycie jeszcze głupim dzieckiem i co najmniej skwapliwie ta furtkę na podwórko ci uchylał. Ma córkę w twoim wieku czy sadzisz że gdyby ją jakiś żonaty mężczyzna, jego rówieśnik zapraszał pod nieobecność swej żony na wycieczki, grille, przejażdżki to byłby zadowolony, czułby ulgę, zadowolenie, czy inne pozytywne uczucie? Bo ja myślę że gdyby chodziło o jego córkę to co najmniej niepokoiłby się, gdyż o nią - inaczej niż o Ciebie - to on się szczerze troszczy. Nie chodzi mi mi o usprawiedliwianie Ciebie a osad jego ale o to byś zobaczyła także jego wielki egoizm. Bo faktem jest że masz duży bałagan w głowie i w sercu ale faktem jest że on bardzo pomógł ci na ten bałagan zapracować. Pisałaś nam że jest pomocny, ale dokładnie przemyśl (w kontekście tego wszystkiego co napisała Bogumiła z Krakowa o twoim zachowaniu) w czym ten miły i sympatyczny człowiek Ci tak naprawdę pomagał. I gdy ogarniać będzie Cie ta sympatia to sobie przypomnij. Powinno pomagać.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Tomek (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2016-06-26 10:04

Jak sobie znajdziesz sympatię to minie. A jak bedziesz sie koło niego kręcila to pewnego dnia wyładujecie w łóżku i zniszczysz ich małżeństwo. Czemu ludzie nie rozumieją prostych rzeczy... ech...

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-26 11:32

Minie, dużo zależy od twojej postawy i zdecydowania, być może na początku będzie trochę boleć, ale minie. Zajmij się czymś, żeby nie myśleć o waszej relacji, spotkania ze znajomymi, wyjście do kina itd. w gronie osób w twoim wieku. Pomódl się o potrzebne siły i wytrwałość.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-06-26 13:48

"Tylko co zrobić z sympatią do niego? To samo nie minie..."
Na pewno nie podsycać tego przez dalsze spotkania, po prostu urwij to dla własnego i tamtego małżeństwa dobra.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-06-26 14:46

Jeśli przestaniesz się widywać (uprzedzając: możesz chodzić do innego kościoła), jeśli grzecznie, ale jasno, stanowczo i bez negocjacji zerwiesz kontakt, nie będziesz odpowiadać na telefony i zaproszenia, jeśli przestaniesz wspominać (myśli można ucinać), jeśli wyrzucisz jakikolwiek pamiątki, zaangażowanie emocjonalne powoli minie. Bardzo dużo zależy od tego, czy chcesz uciąć sprawę, czy tez będziesz w sobie hodować i chować tęsknoty, marzenia, wspomnienia, rozważania...
Obawiam się, że samo rozluźnienie kontaktów, bez radykalnych cięć, Tobie nie pomoże. Tobie starcza spojrzenie w kościele, jak pisałaś, i już jest problem...

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: A. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-26 15:45

Uczucia to jedna sprawa, a decyzja woli - druga. Jeśli podejmiesz decyzję o zakonczeniu tej znajomości i będziesz się jej konsekwentnie trzymać, unikając okazji do podtrzymywania uczuć, to zauroczenie minie. Na początku trochę poboli, ale z czasem będzie lepiej, zobaczysz. Też swego czasu nieświadomie wplątałam sie w relację z facetem po rozwodzie i z dzieckiem. Kiedy powiedział mi prawdę o swojej sytuacji (była żona z synem za granicą), zerwałam z nim i radziłam mu natychmiast wrócić do rodziny, którą już założył. Bolało, ale po pewnym czasie poznałam dopowiedniego mężczyznę. Dziś jest moim mężem, dobrym, kochającym, troskliwym, Mamy cudną starszą córeczkę i drugą w drodze. Pan Bóg wyprowadził z tej sytuacji wielkie dobro. Ty masz dopiero 20 lat, wszystko przed Tobą, nie brnij w krzywdę i zło, bo nie warto... Dasz radę:)

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Maggy (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-06-27 01:22

To prawda. Samo nie minie gdy będziesz się z nim spotykać. Nie masz żadnego prawa się spotykać z tym człowiekiem w takich okolicznościach bo jest żonaty. Nieważne ile ma lat i co przeżył ale ważne jest tylko to, że już wybrał i do końca wybierać musi swoją żonę, a Ty stoisz na przeszkodzie w tym. Piszesz tu jakbyś, wybacz, była potłuczona. To "potłuczenie" to zauroczenie tym człowiekiem. To, że czujesz to co czujesz nie jest niczym złym ale to co robisz z tym uczuciem już jest złem. Nikt Cię na te spotkania na siłę nie prowadzi. Sama decydujesz, sama tak wybierasz. Zaczadzona uczuciem wchodzisz po uszy w bagno niszcząc rodzinę. Już ją niszczysz choć Tobie się wydaje, że to tylko przecież grill, jakieś wycieczki. A ja Ci napiszę nie owijając w bawełnę: "Odczep się od nich! Odczep się od tej rodziny, Dziewczyno. Rozumiesz? Nic Ci do niej. Masz natychmiast ich zostawić w spokoju. Gdyby to nie był portal katolicki napisałabym Ci bardziej dosadnie. Ręce opadają gdy się Ciebie czyta. Ręce opadają bo wiem jak wielkim i jak bardzo egoistycznym niebezpieczeństwem jesteś dla tej rodziny, jak szatan się Tobą idealnie posługuje by rodzinę zniszczyć. Póki co w tej relacji nie jesteś dobrym narzędziem Boga, o zdecydowanie nie. Jesteś narzędziem zła. Jesteś niedojrzałą, zauroczoną żonatym mężczyzną egoistką spotykającą się z nim, szukającą wymówek dla swojego złego postępowania. Tu pogłaskania po główce, Dziewczynko, niebezpieczna, nie znajdziesz, oj nie bo tu walczymy o miłość a nie wbrew niej. Jesteś bardzo niebezpieczna w swoim egoizmie... Niech Ci Bóg da opamiętania bo już siejesz zło choć nic sobie z tego nie robisz razem z tym człowiekiem. Nawróć się.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (212.244.145.---)
Data:   2016-06-28 10:45

Dobrze, to zrobię krok do przodu i zaproszę do siebie jego z synem i jego żonę także. Powinno im pasować...

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-28 15:14

"Powinno im pasować..."

Co teraz chcesz uskuteczniać, trójkąt?
Czy im będzie pasować to trudno powiedzieć. Ale tobie bardzo - w końcu będziesz mieć z nim kontakt i wymówkę że to dla ich dobra te spotkania, dla nich to wszystko. Tylko co zamierzasz wtedy robić z tą sympatią do niego?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: m (---.rev.snt.net.pl)
Data:   2016-06-28 15:39

Jesteś potwornie niedowartościowana i przewrotna. Współczuję Ci. Nie udawaj naiwnej. Wiesz, że robisz źle.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2016-06-28 16:20

Dziwię się Klaudio Twojej naiwności, żeby nie rzec głupocie, w wieku 20-tu lat.
Czy nie rozumiesz tego, co Ci tu wszyscy tłumaczą i radzą??? Już nawet pomijając, że to niezgodne z dekalogiem - nie pożądaj żony (męża) bliźniego swego, to brnięcie w tę znajomość jest po prostu bezsensowne.
Ten "krok do przodu", to krok w przepaść. Nawet jeśli to wasze wspólne spotkanie z zoną i synem przejdzie miło i przyjemnie, to dla Ciebie i tego pana będzie tylko usprawiedliwieniem, że przecież żona wie i wszystko odbywa się jawnie i furtką do dalszych działań. A przecież najciemniej pod latarnią.
Konsekwencje Twojego postępowania to może być rozwód, tragedia i cierpienie ich dzieci, Twoja ciąża, zniszczona młodość i przyszłość, depresja i nie daj Boże - aborcja czy próby samobójcze, nieszczęśliwe życie samotnej matki i złamana psychika dziecka bez ojca.
Dlatego trzymaj się z daleka od tego pana i zajmij się swoim życiem, a miłości poszukaj wśród wolnych rówieśników.

Zrozum to wreszcie i przestań żyć złudzeniami i romantycznymi wyobrażeniami. Być może brak Ci wsparcia ojca i stąd takie zainteresowania, ale to już osobny temat (np. do przepracowania na terapii) i nie może być usprawiedliwieniem dla wślizgiwania się do cudzego życia i grzania w ciepełku cudzego małżeństwa.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-06-28 19:16

Masz swój cel i nawet go nie ukrywasz. Wybierasz wszystko, co byłoby usprawiedliwieniem dla utrwalenia Twojej relacji z tym panem. Takie nieporadne manipulacje. Na razie nie masz odwagi się do tego przyznać, czy tak?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: D.D (---.146.143.248.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-06-29 11:29

Klaudio, skoro tyle osób napisało ci tu na forum że źle robisz, że powinnaś z tym wszystkim jak najszybciej skończyć, dla swojego dobra, a Ty masz to gdzieś i daleko, chcesz w to wszystko brnąć, to rób jak chcesz i nie zawracaj tu ludziom głowy. Zachowujesz się jak dzieciak, który sam nie wie czego chce. Szukasz tu potwierdzenia lub usprawiedliwienia dla siebie lub po prostu robisz sobie jaja z ludzi, którzy poświęcają swój czas i odpisują tobie. Prędzej czy później przekonasz się, że ten facet szuka tylko seksu bez zobowiązań, wykorzysta Cię na maxa, a Ty będziesz tu później znów pisać jak to jesteś nieszczęśliwa. Więc nie pisz więcej bo to zaczyna już być nudne. Jak nie masz co robić znajdź sobie pracę na wakacje. Ludzie, nie dajcie się w to wszystko wkręcać temu dzieciakowi.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-06-29 15:39

"I tu pytanie- czy to co robię(spotkania i rozmowy z tym panem) jest złe?"

Zapytalas, wiec dostałas odpowiedzi jednoznaczne, że jest złe. A ty jednak piszez że robisz krok i jeszcze chcesz zeby zona się razem z wami spotykała i wpatrywala się jak jej mąż jest tobą zachwycony. A potem to moze tylko we dwojkę... Tylko po co pytasz, jak robisz jak ty chcesz. Myslisz ze kazdy chce ci tu zrobic na złosc, a to tylko dla twojego dobra. Pamiętaj o IX przykazaniu.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-06-29 21:56

Pan Bóg dał człowiekowi wolną wolę i rozum. Czyżby używanie tych dwóch elementów było Klaudio poza Twoimi możliwościami?

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Klaudia (212.244.145.---)
Data:   2016-06-29 22:20

Moje uczucie do niego jest silniejsze...

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Asia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-29 22:47

Jesteś totalnie zaślepiona! Brniesz w ciężki grzech. A co na to twój tata? mama? nie próbują przemówić ci do rozsądku? Przecież domyślają się co to może być za relacja. Nie próbują ochronić cię przed tym złem? Wszyscy, którzy tu pisali mają rację, ale ty i tak nie słuchasz.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-06-29 23:08

No to mamy pewien postęp, Klaudio (o ile to nie jest paskudna gra naszym kosztem, a wolałabym nie być okradana z czasu; weź to łaskawie pod uwagę).
Postęp polega na tym, że piszesz jasno o sile uczucia. Czyli cała wcześniejsza reszta Twoich tekstów to czcze dyrdymałki, maskarada, nydlenie oczu, że niewinne wypady, że rower, że synek, że spacerek, że umacnianie wiary...

Ani tato, ani mama, ani 1500 osób na forum, ani ksiądz proboszcz, ani PT Moderacja, ani nikt inny nie podejmie za podobno dorosłą kobietę decyzji o zerwaniu złej relacji.
Mam wrażenie, że wszystko zostało juz powiedziane.
Ty teraz wybierasz. Twoje życie, Twoje zbawienie, ale i uwaga: w grze jest też szczęście i zbawienie rodziny, którą egoistycznie rozwalasz. Kropka.
Koniec z mojej strony.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-29 23:42

"Moje uczucie do niego jest silniejsze..."

Uczucia mogą cierpieć, nawet bardzo, ale nie czynią nas bezwolnymi. Jeśli prawdą jest to co piszesz to nie jesteś nawet w nim zakochana ale jedynie uzależniona.

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: ewela (212.244.145.---)
Data:   2016-06-30 13:28

Jeśli chcesz- powiedz mu to. Moze akurat się wam uda. trzymam kciuki!

---
1. Pani Klaudio vel ewelo, kogo chce Pani oszukać, doradzając sobie samej? Forowiczów? moderatorów? Pana Boga? siebie?


2. Czy poniższe wątki naprawdę nie wydają się Pani znajome?

- klik
- klik

z-ca moderatora

 Re: Spotykam się z żonatym 50-latkiem. Czy źle robię?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-06-30 19:33

Dobrze, że wreszcie to jest jawne (poprzednie wątki). Pytając o nie wcześniej, chodziło mi na początku tylko o to, czy to ten sam mężczyzna. Wprawdzie wiek się nie zgadza, ale mógł być celowo podany niedokładnie. A to bardzo ważne, czy chodzi o człowieka, który molestuje seksualnie, czy człowieka całkiem OK. Chodziło mi o Twoje bezpieczeństwo. Potem już bardziej mnie interesowało, czy na pewno to jesteś Ty. Czyli osoba, do której nie docierają żadne odpowiedzi, żadne argumenty, która nie wiem po co pyta, bo i tak robi co chce, bez żadnej refleksji. Dla której własne bezpieczeństwo nie ma żadnego znaczenia, bo jedyne czego się boi to swojej mamy. Miałam wrażenie, że gwałtu się nie boisz, bo sama chcesz takiego rozwiązania.

Ale tym co teraz napisałaś - jestem przerażona.
"Jeśli chcesz - powiedz mu to. Moze akurat się wam uda. trzymam kciuki!".
Czyli Ty po prostu świadomie i dobrowolnie dążysz do cudzołóstwa? Bo co innego może znaczyć stwierdzenie, że "wam się uda"? Pomijam, że to Ty napisałaś (wiem, chciałaś pokazać, że nie wszyscy jednakowo myślą), ale napisałaś to, czego sobie samej życzysz. Zakochałaś się i nic, absolutnie nic Cię nie obchodzi to, że on ma żonę. Że przed Bogiem nigdy nie będzie wolny.

Jestem tym przerażona tym bardziej, że na forum pisałaś wielokrotnie i w innych (nie podanych tutaj) wątkach przedstawiasz się jako osoba mocniej związana z parafią, z jakąś parafialną grupą, z księdzem. Jak Ty to godzisz ze sobą: wiarę i celowe działanie wobec żonatego?

Jeszcze raz: samo uczucie nie jest grzechem. Ale to pragnienie/życzenie, że "wam się uda" plus to co robisz jest świadomym działaniem. Musisz o tym powiedzieć w konfesjonale i musisz powiedzieć, że nie chcesz tego zmienić (na dziś takie ukazujesz stanowisko). Przeciwnie, że planujesz dużo więcej, choć jest on żonaty. Musisz to wszystko powiedzieć, inaczej Twoje spowiedzi mogą być nieważne. Pamiętaj, że grzeszy się także myślą. Zgadzanie się z przyszłym grzechem, czy wręcz planowanie go - może być grzechem ciężkim i można nie uzyskać rozgrzeszenia. Dlatego nie pisz już tutaj, bo to nie ma sensu, ale uklęknij przed Bogiem i przemyśl to, co robisz, to czego chcesz od żonatego mężczyzny. To, że jeszcze nie znalazłaś się z nim w łóżku nie znaczy wcale, że jesteś czysta. Przemyśl to wszystko, przemódl. I najlepiej gdybyś podeszła do konfesjonału nawet tylko z tą jedną sprawą, żeby był czas na dłuższą, SZCZERĄ rozmowę/spowiedź. Resztę powie Ci spowiednik. Nasze pisanie przestaje mieć tu sens, bo nie traktujesz nas poważnie.
Tylko konfesjonał.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: