logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Niewiara dzieci
Autor: Babcia (---.231.30.234.koba.pl)
Data:   2016-07-19 16:25

Mam dwoje dzieci w wieku dojrzałym . Już dawno odeszły od wiary i Kościoła. Wnuczkę nauczyłam pacierza i mówiłam o Bogu. Przydało się na religii, owszem. Dla oceny. Ale na religię chodzi tylko dlatego , żeby nie siedzieć w świetlicy i udaje ,że się modli na lekcji. Bo mama czyli moja córka powiedziała, że można się nie modlić , można nie chodzić do kościoła . Boga raczej nie ma. Dziecko ma niecałe 8 lat. Mój ból jest dotkliwy. Ale nie o mnie chodzi. Żyjemy w różnych światach, z drugą córka również. Na tematy ważne rozmowy nie ma, unikanie matki/babci/ nagminne, bo średniowiecze, bo dieta niezdrowa, bo ciasno w mieszkaniu. bo poglądy prawicowe.
Dziadek , mój mąż, ma lepiej, nie przeżywa, bo sam od lat nie praktykuje . A ja jestem nawiedzona, przeginam itp. Wychowałam dzieci do matury z religii. Potem było już tylko gorzej. W moim mniemaniu daję im wolność, ale nie odbieram sobie prawa do przypominania o korzeniach. A to przypominanie wystarcza, żeby np izolować wnuczkę od babci. Kiedyś płakałam, teraz chyba widać żal na mojej twarzy, choć staram się , żeby tak nie było. Atmosfery rodzinnej nie ma, bo :"co tam święta, takie same dni jak inne"- cytat z córki. Wigilia z modlitwą i ewangelią- kpiące uśmiechy i udawanie.... Modlę się wciąż, ale czy jako matka, jako człowiek, mogę jeszcze coś zrobić? Choć już chyba nie mam ani siły, ani zdrowia, ani pomysłu, bo nie jest to jedyne cierpienie w moim życiu.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Szymon (---.lilonet.pl)
Data:   2016-07-19 19:46

Wydaje mi się że zrobiła już Pani wystarczająco dużo. Jeżeli oni nie szukają Boga to znaczy że nie chcą z Nim być a mają takie prawo. Pomoc by była konieczna wtedy, gdy np. poszukiwaliby Boga, ale mieliby jakiś problem. Każdy człowiek sam wybiera swoją drogę i my katolicy nie możemy im tego odebrać. My mamy obowiązek ich upomnieć.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-07-19 22:37

Nic na to nie poradzisz. Możesz się tylko modlić. Jak mawia mój proboszcz, refleksja przychodzi, kiedy przychodzi ciężką choroba. Wyprowadziliśmy cmentarze za miasta i wydaje nam się, że człowiek jest nieśmiertelny. W moim starym mieście kiedyś ludzi chowano dosłownie o drugiej stronie ulicy i śmierć była nauczycielką życia. Teraz starość jest pochowana, cmentarze są pochowane i ludzie nie wiedzą, ze są na tej ziemi tylko na chwilę.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-20 00:14

W tym przypadku trzeba się modlić. Dzieci podlegają wychowaniu rodziców. To oni za nie odpowiadają przed Dobrym i Miłosiernym Bogiem i przed ludźmi. Pani już swoje dzieci wychowała (w wierze katolickiej), więc podstawy wychowania religijnego i wszelkiego mają. Do wiary nie da się nikogo zmusić (czasem a nawet często przynosi to odwrotny skutek). Rodzina wie, jakie są Pani przekonania i to wystarczy. Modlitwa czyni cuda:) Bywa, że trwa długo, ale Św. Monika modliła się za swego syna Św. Augustyna o nawrócenie ze 30 lat. Dobry Bóg widzi Pani troskę i starania, ale to w Nim Moc i Siła:do kierowania ludzkimi drogami ) Warto odmawiać w intencji rodziny Koronkę do Miłosierdzia Bożego:) I spróbować nie upominać stale dzieci i wnuków, robić swoje: modlić się, Święta przygotować zgodnie z Chrześcijańską tradycją. Dzieci, jak podrosną wybiorą same obserwując życie Pani i życie w ich domu rodzinnym. Ważne, by sprawy wiary łączyły się z miłością i naturalnym przykładem a nie z przymusem:)

Pozdrawiam i życzę wszelkiego dobra na każdy czas, ten trudniejszy szczególnie:)

 Re: Niewiara dzieci
Autor: B. (---.96.198.79.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-07-20 03:15

"Modlę się wciąż, ale czy jako matka, jako człowiek, mogę jeszcze coś zrobić?"
Modlitwa jest najważniejsza, to wstawiennictwo i błaganie Boga o pomoc.
Czy możesz jeszcze coś zrobić? Oczywiście. Jesteś pewna, że Bóg jest i kocha. Więc skąd ta niepewność w stosunkach z dziećmi? Nie lękaj się. W odpowiedzi na "nie przeginaj" można śmiało powiedzieć, że w tych sprawach mamy być zimni albo gorący: "(...) Obyś był zimny albo gorący! 16 A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust." Ap 3,15-16
Czytaj chociaż po troszeczku Pismo Święte każdego dnia, a z pomocą Bożą nabierzesz pewności. Serdecznie pozdrawiam.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Gienka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-20 07:45

Polecam poczytać o świętej Monice, matce, która 30 lat modliła się o nawrócenie syna Augustyna nie ingerując w to co robi, nie nakazując nic - bo w końcu był dorosłym mężczyzną, tylko trwała przy nim w modlitwie. Augustyn się nawrócił tak, że sam został świętym 😊.
Są też piękne modlitwy do świętej Moniki właśnie w sprawach, o których piszesz.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-20 09:47

Wiara to nie tylko nauka religii, katecheza lub uczestnictwo w obrzędach (mniej lub bardziej aktywne).
Rodzice mają całkowitą wolność w zakresie wychowania swoich dzieci. Mogą im przekazać wiarę, ale mogą też jej nie przekazać. Kościół nie katechizuje, nie udziela sakramentów dzieciom wbrew woli rodziców.
Jeśli Pani dzieci zdecydowały tak jak zdecydowały, nawet jeśli nie jest dobra decyzja, trzeba ją uszanować. Nie wolno nawracać wnuków wbrew woli ich rodziców. Konsekwencje takiego postępowania mogą być bardzo przykre. Sam wiem coś o tym.
Co robić? Modlić się, prosić Boga. Z drugiej strony dawać świadectwo. Chrześcijanin to ktoś taki, kto naśladuje Jezusa. Proszę wrócić do korzeni i zastanowić się, co robił Jezus w podobnych sytuacjach. Polecam lekturę Ewangelii wg św. Łukasza rozdział 7. Jezus uzdrawia w Kafarnaum sługę setnika.
Setnik, to oficer armii rzymskiej, dowódca kompanii (ok. 100 osób), ranga mniej więcej dzisiejszego kapitana lub majora, pan życia i śmierci w tym mieście.
Kafarnaum to miejsce szczególnie intensywnej działalności Jezusa. Pierwsze publiczne wystąpienie (Mk1), zamieszkanie (Mt 17), liczne uzdrowienia (Mk2, Łk4, Mk1), nauczanie (J6, Mt 11, Mt17, M1). Bardzo intensywna działalność, bez specjalnego sukcesu. Nie nawrócił mieszkańców. Nawet uzdrowiony paralityk (Mk2) uciekł od niego bez słowa podzięki. A nawrócił pogardzanego Lewiego, poborcę podatkowego, który był obcy, pogardzany i niedotykalny (Mk2).
Więc, patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, jakiś sukces piarowy by się przydał. A ON nic, nawet do mieszkania tego prominentnego oficera się nie pofatygował. Zrobił swoje, na odległość. Nawet specjalnie się nie chwalił. Akcentował postawę oficera pełną wiary, o samym uzdrowieniu, cudzie prawie się nie zająknął. Można powiedzieć, cud niejako na marginesie.

Myślę, że to jest właściwa droga. Dawać świadectwo, przykład, pomagać. Niekoniecznie o tym mówiąc, niekoniecznie będąc "w". Dzieci mają instynktowna "lepkość" w stronę dziadków. Dziadek/babcia są od rozpuszczania dzieci. Od wtykania tuczących łakoci, przymykania oczu na grzeszki, od ciepła, opowieści i dobrej atmosfery. Babka i dziadek nie muszą wychowywać, to jest rola rodziców. Nie muszą (i nie mogą) karać, mogą tylko nagradzać.
To wraca po wielu, wielu latach. Niewiele mam wspomnień o mojej śp. Babci ze strony ojca. Umarła relatywnie młodo, gdy miałem 9 lat. Pamiętam atmosferę, uśmiech, ciepło, zapach chleba, który piekła, dobre słowo. Drugą Babcię pamiętam dużo lepiej. Spędziłem z nią kawał dzieciństwa, mieliśmy potem dobry kontakt, odeszła jak byłem już dorosłym człowiekiem, ojcem jej prawnuków. I też pamiętam przede wszystkim atmosferę, uśmiechy, ciepło, miłość. Choć wiem, że różnie to bywało. Była nieduża, charkterna, rządziła Dziadkiem i całą rodziną.
Ale to co po niej zostało, to coś bardzo nieuchwytnego. To czego nie zostało to śpiew w kościele. Pędziła mnie na chór, abym śpiewał. Bóg dał mi liczne talenty (jak z nich korzystam to inna sprawa), ale tego mi nie dał. Nie nauczyłem się nigdy porządnie śpiewać, w kościele bardziej markuję niż wydaję dźwięki. Intensywnie się starała aby było inaczej. "Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze" powiedział klasyk.

Niech Pani po prostu będzie dobrą Babcią i tyle.

Na sam koniec. Jesteśmy wolnym, demokratycznym krajem. Jako młody człowiek demonstrowałem za wolnością słowa, swobodą poglądów i tak dalej. O to się modliłem. I Bóg spełnił moje prośby. Ale, jak to ON, po swojemu, nie po mojemu. Dziś mamy wolność, prawo do posiadania i głoszenia poglądów. No to skłóciliśmy się, podzieliliśmy. Linie podziałów biegną poprzez rodziny. Babcia prawica, rodzice centrum, dzieci lewica. To samo w sobie nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nie umiemy "różnić się pięknie" (Norwid). Nie umiemy prezentować swoich poglądów, nie umiemy przyjmować prezentacji poglądów innych. Nie potrafimy odróżnić poglądu od osoby, która ją głosi.
Przykre, bardzo przykre. Lepiej wnukom upiec szarlotkę. Jak widzę jest Pani "internetowa". No to może poszuka Pani w sieci przepis na "zdrową" szarlotkę? Albo na coś innego, tak aby wyjść naprzeciw postulatom drugiej strony?

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Karolina (---.icpnet.pl)
Data:   2016-07-20 10:45

Myślę, że zrobiła już Pani wszystko, co mogła. A przynajmniej zdecydowanie dużo. Takie jest moje zadanie, tylko właśnie - nikomu nie można niczego narzucać, ponieważ wiara powinna być własnym świadomym wyborem. Myślę, że nie powinna Pani ustawać w modlitwie, być może kiedyś przyniesie to owoce, a jeśli nawet nie, z pewnością Bóg to Pani wynagrodzi. Wiem, że zależy Pani na życiu wiecznym swoich pociech. Dużo osób mówi, że zbliżają się czasy ostateczne... Jednak nie zawsze możemy cokolwiek poradzić, czasem jesteśmy po prostu bezsilni. Niech Pani będzie dla nich przykładem, niech Pani nie ruszają komentarze rodziny o tym, że jest Pani nawiedzona itp.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: justyna (---.sileman.net.pl)
Data:   2016-07-20 14:40

Pewnie, że może Pani zrobić i to dużo! Po pierwsze naśladować Pana Boga, który nas ciągle kocha, nawet jak się do niego obracamy plecami. Córki wybrały same i mają do tego prawo. A co do wnuczki? Zamiast żalu na Pani twarzy, niech córki i wnuczka widza radość, właśnie radość i uśmiech! Gęba smutną świata nie nawrócisz - mówi ojciec Knabit. Jeśli pani chce zapalić ogienek wiary i nadziei w sercach tych młodych kobiet to tylko przez radość, dobroć i uśmiech. I wtedy przyjdzie do ich serca refleksja: skąd ona to ma, że jest taka dobra, mimo, że nie spełniamy jej oczekiwań? Skąd oni to mają, że się tak miłują - czytamy w Piśmie św. o uczniach Jezusa. Jeśli Pani wierzy, to proszę to oddać Jezusowi i zaufać... każdy ma swoja drogę do Boga. Czasami po latach braku praktyk coś się w ludziach budzi. Rzadko jest to spowodowane jakimś nabożeństwem, częściej to POSTAWA jakiejś osoby wierzącej: jej miłość, dobroć, pokora.
Proszę pomyśleć: co was łączy? Może jakieś wspomnienia, wspólne zdjęcia, przecież tyle dobrych chwil było w waszym życiu. A na pożegnanie proszę szeptać; kocham Cię córeczko! To ważne. I chwalenie, docenianie,.
Wnuczka sama będzie mówić: mamo, jak to Babcia robi, że zawsze jest taka radosna, że zawsze się uśmiecha? A jak Panią zapyta, to Pani wskaże na Jezusa. Proszę zmienić podejście do córek. Prosić o to Jezusa i uśmiechać się często, z głębi serca...

 Re: Niewiara dzieci
Autor: perełka (---.150.196.134.w2s.net.pl)
Data:   2016-07-20 19:31

W ewangelii na dziś (Mt 13, 1-9) jest przypowieść o siewcy. Rzucone przez niego ziarno pada wszędzie, na różne podłoże. Tak Bóg mówi do każdego człowieka, czeka na każdego, jest cierpliwy, do niczego nie zmusza, czeka aż człowiek otworzy się na Jego Słowo. Zależy mu na każdym człowieku. Wychowała Pani dzieci w wierze najlepiej jak Pani potrafiła. Teraz nie pozostaje nic innego, jak modlić się i ufać, że Bóg w odpowiednim czasie sprawi, iż to skaliste podłoże serca skruszy się.

„Modlitwa to „awantura” o łaskę u drzwi Boga” mówi o. Augustyn Pelanowski. Przy Jasnej Górze funkcjonuje dzieło modlitwy „Z Maryją ratuj człowieka”, Wspólnota obejmuje modlitwą wstawienniczą osoby, które zagubiły się w grzechu śmiertelnym. Takich ludzi potrzebujących modlitwy jest wielu. Warto odmawiać tę króciutką modlitwę za osobę znaną Bogu (klik).

 Re: Niewiara dzieci
Autor: MM (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-20 23:00

Oprócz osobistej modlitwy, można tez zamówić Mszę świętą w intencji dzieci i wnuków o nawrócenie i przemianę życia. Ofiarowanie Mszy świętej w jakiejś intencji to bez wątpienia największy dar duchowy, jakim możemy kogokolwiek obdarzyć.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: babcia (---.231.30.234.koba.pl)
Data:   2016-07-21 22:53

Dziękuję za wszystkie wpisy , serdeczne, mądre, pełne zrozumienia. Muszę sobie dać radę ,choć to na pewno potrwa... Wszechogarniająca bezradność , jaką czułam, jest po części chyba przeszłością. Chłonę katolickie porady i wciąż zdumiewa mnie to poświęcenie czasu i serca piszących w mojej sprawie. W swojej rodzinie, bliższej i dalszej tego nie mam. Serdeczne Bóg zapłać i życzę wszelkich Łask od Boga wszystkim ,którzy napisali. Warto było przed Wami się otworzyć. Pozdrawiam wszystkich i każdą osobę z osobna.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Bronek (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2016-07-22 22:02

Jeszcze może kilka uwag: Proszę się zastanowić czy w przeszłości popełniła pani jakieś błędy w wychowaniu katolickim dzieci. Jeśli były, to przeprosić Pana Boga i dzieci. I nie wracać do myśli, że pani błędy zaważyły na wierze dzieci. Od tego momentu to sprawa Pana Boga co z tym uczyni. Oprόcz modlitwy (nie mnożyć modlitw – lepiej jedna a wytrwała) miłe Bogu są post i jałmużna, ale na swoje możliwości. Ważny jest pani przykład życia chrześcijańskiego na co dzień. Zadbać o poprawę relacji z dziećmi właśnie na poziomie zwykłym - ludzkim. Poszukać sobie grupy wsparcia: grupy modlitewnej przy parafii czy okolicy, zapytać o to proboszcza. Zafundować sobie (najlepiej parodniowe) rekolekcje, może pielgrzymkę. Proszę też nie zapominać, że troska o zbawienie dzieci powinna być poprzedzona troską o zbawienie małżonka. Pani mąż i pani dzieci są też dziećmi Boga i On uczyni wszystko by je uratować. Natomiast przez wstawiennictwo pani otrzymają specjalne łaski. Niech Bόg pani błogosławi.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: babcia (---.231.30.234.koba.pl)
Data:   2016-07-23 09:05

Błędy oczywiście popełniłam, były zaniechania młodości, były nerwy i zmęczenie, trudny mąż, którego sama wybrałam, nie kto inny.... To właśnie On nie był i nie jest zainteresowany wiarą. Był podwójny przekaz w domu, biegunowo różny. Wiem to i rozumiem, że efekt tego mógł być taki , jak jest. Przede mną jeszcze ciężkie lata, przy Bożej Pomocy dam sobie radę, rozpaczy nie ma, tylko żal.... Cała moja trójka - mąż i dzieci- to wielka zatwardziałość serc. Ale ich kocham i mam Nadzieję. Najbardziej boli izolacja wnuczki no i brak szczerej rozmowy . Jest ucinanie , milczenie, ale i sporadycznie totalny atak. Pisałam o tym wcześniej. Dziękuję Panu za życzliwość. Każda rada jest cenna i otwiera mi oczy. Szczęść Boże.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Bronek (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2016-07-23 23:58

Proszę sobie często czytać ten kapitalny fragment z Listu do Rzymian: "Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru" (Rz 8,28). Te słowa znaczą, że wszystko może zostać przemienione w dobro dla miłujących Boga, nawet nasze złe postępowanie z przeszłości. Po prośbie o przebaczenie wobec Boga i bliźniego, (możemy uznać w sumieniu, że trzeba to też zrobić w sakramencie pokuty) odbieramy sobie prawo do oskarżania siebie z tych grzechόw z przeszłości. Tak samo postępujemy wobec bliźniego, ktόremu przebaczyliśmy – nie wolno wyrzucać jemu jego uczynkόw, ktόre są przebaczone. Szatan natomiast wykorzystuje nasze błędy i będzie nam je ciągle wypominał. Chce byśmy byli smutni, rozżaleni, niezdolni do miłości. Przez swόj krzyż zbliży się pani Boga i otrzyma Jego umocnienie. Niech Bόg ma panią w swojej opiece.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-07-24 06:09

Jeśli w twoim domu autorytetem był mąż, który jest negatywnie nastawiony do wiary, nie ma się co dziwić, że dzieci poszły za nim.Wnuczka ma zdwojony przekaz negacji wiary - od dziadka i rodzica wychowanego przez dziadka. Mam taki przypadek w rodzinie. Jeśli dziecko chodzi na religię, ale nie ma przekazu wiary w domu, prawdopodobnie nie będzie wierzyło. Nie wiem, jakie są twoje dzieci i wnuki, ale za brakiem przekazu wiary w rodzinie może iść brak przekazu jakiejkolwiek etyki i wtedy pokolenie po twoich dzieciach, czyli twoje wnuki będą już pozbawione wszelkich zasad, a ty w skrajnym przypadku możesz być obiektem ich agresji, gdyż wiedza niezgłębiona na temat Kościoła, sycąca się zazwyczaj prasowymi doniesieniami o skandalach , obiera sobie za obiekt ataku osobę wierzącą w rodzinie, bo niechcący budzi sumienia już samym faktem, że jest.
Musisz mieć jakieś wsparcie. Nie wiem, ile masz lat, ale zapisz się chociażby do Kółka Różańcowego. Wbrew obiegowym opiniom panie z Kółek to mądre osoby, doświadczone już przez życie i wspierające się nawzajem w rożnych sytuacjach. Będziesz miała modlitwę i wspólnotę. Twojej rodzinie dobrze zrobi świadomość, ze wychodzisz z twoim problemem na zewnątrz.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Mirka (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2016-07-26 19:03

Współczuję bardzo, mam 3 dorosłe córki, które otrzymały ode mnie i mojego męża wychowanie w wierze, zawsze razem msze św., modlitwa. Widziały nie tylko mnie ale i ojca na kolanach przy modlitwie. I... najstarsza uciekła do chłopaka, ciąża, ślub i rozwód, bo to był damski bokser. Teraz spotyka się moja córka z nowym facetem, jaki to ból dla nas rodziców. Średnia wyszła za nieochrzczonego, był ślub kościelny i tylko ona przysięgała i widzę, że to małżeństwo nie ma szans... Najmłodsza córka nie widzi nic złego w tym że żyje z kobietą... Nasze dzieci, ukochane, fundują rodzicom krzyż. Musimy żyć jak najdłużej i modlić się żarliwie, wierzę, że doczekam chwili, że one wrócą. Jezu Ufam Tobie.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-07-26 22:39

Mirko, czasami nadmiar modlitwy i Kościoła powoduje u dzieci reakcję odwrotna od oczekiwanej - uciekają od tego co w dzieciństwie i młodości było dla nich ciężarem.

 Re: Niewiara dzieci
Autor: babcia (---.231.30.234.koba.pl)
Data:   2016-07-26 23:08

Odwzajemniam współczucie. Jestem poruszona. W naszej sytuacji tylko zbliżenie do Boga pozwoli przetrwać w równowadze. To tragiczne, że dzieci tak łatwo odrzucają zbawienie i wartości, odrzucają Prawdę. Ja już mam diagnozę przyczyn. To są moje błędy i słabości, grzechy, niepraktykujący mąż. W Twoim przypadku zrozumienie przyczyn jest trudniejsze. Cierpisz więc tym bardziej. Ale z wielkich grzeszników wywodzą się też wielcy święci. Wszystko w swoim czasie, niekoniecznie za naszego życia. Chyba tylko to nam pozostało - czekać, modląc się. I kochać. Tego się uczę m.in. na tym forum. Niech Pan Bóg da Ci siłę.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: