logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Stefan (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-20 00:37

Witam jako nowy użytkownik.
Jeżeli jest to zły dział, przepraszam i proszę o przeniesienie do odpowiedniego - mi wydał się najlepszy do opisania problemu z jakim przychodzę.

Sprawa jest nieco skomplikowana, nakreślę ją więc w pewien sposób skrócony. Nieco ponad dwa lata temu poznałem pewną niesamowitą osóbkę. Połączyła nas nic wzajemnej sympatii, zrozumienia (nawet bez słów), podobnych poglądów, szanowania własnego indywidualizmu, fascynacji, zauroczenia, a także i pożądania (szczerze odpowiadam z własnej strony). Byliśmy razem przez ponad pół roku, doszło też między nami do zbliżeń przez co przekonaliśmy się, że i pod tym względem do siebie pasujemy - wspominam o tym, bo jest to istotne w dalszej części. Nie byłem jej ani pierwszym, ani drugim partnerem, nie miało to znaczenia, bo przeszłość moim zdaniem nie jest tak istotna jak teraźniejszość i przyszłość.

Później, nagle, zaczęliśmy się od siebie oddalać. Stało się kilka rzeczy: jej umarła matka, ja nie mogłem być wtedy przy niej. Te wydarzenia spowodowały jednak, że jeszcze bardziej się otworzyła, że skierowała się w stronę Boga - oświadczyła mi w pewnym momencie, że tak naprawdę zawsze gdzieś w głębi duszy czuła, że to co robiła nie było dobre, że woli żyć w zgodzie z zasadami religii. Był to dla mnie niemały szok, a że ja mam podejście dużo bardziej liberalne, nie spodobało mi się też... Oceniajcie jak chcecie - pożarliśmy się nieco i tyle. Szanse na zgodę były, ale wtedy pojawiła się inna osoba, wierząca, żyjąca teoretycznie w zgodzie z zasadami kościoła, która zaimponowała mojej dziewczynie... to był gwóźdź do trumny, poczułem się jak zdradzony, zerwałem kontakt stawiając sobie za cel zabicie żalu po czymś, co okazało się pomyłką.

Minęło półtora roku, w którym to nasz kontakt czasami gdzieś tam się pojawiał (internetowo), ale najczęściej kończył się kłótnią. Teraz sytuacja jest inna - wspomina osoba trzecia okazała się kimś, kto pięknie manipuluje innymi, jest gburem, obrażał swoją dziewczynę, a na dodatek jest strasznie mściwy. Odeszła od niego, nasz kontakt się odnowił i... coś co miało umrzeć, nadal istnieje, bo nadal jest ta ogromna nić porozumienia, niczym feniks z popiołów. Spotkaliśmy się raz aby porozmawiać, ostatnio zmów aby wyjaśnić pewne kwestie... i chcemy spróbować ponownie, bo czujemy, że ciągnie nas do siebie, że sporo się nauczyliśmy przez ten czas i potrafimy zbudować coś razem. Bo nadal się dogadujemy, prawie na każdej płaszczyźnie.

Prawie, bo w temacie wiary i seksu jesteśmy jak kosmici, jak osoby z różnych krajów, które nie znają swojego języka. Ona wierzy w to, że właściwa jest czystość przed ślubem, woli z tym poczekać. Ja nie wierzę, że jej brak jest czymś złym w sytuacji, gdy ludzi łączą uczucia. Wierzę w Boga, a zarazem jestem indywidualistą, kotem, który chadza własnymi ścieżkami: oceniam obserwując, oceniam metodą prób i błędów. I nie godzę się z bardzo wieloma zasadami głoszonymi przez Kościół Katolicki, nie wypieram się jednak wiary w Boga. Jest to problem istniejący między nami i to nie tylko w kontekście seksu. Nie patrzę na sprawę z perspektywy tygodnia czy miesiąca, lecz nawet lat do przodu - patrzę i widzę, że nasze różne podejścia mogą rodzić konflikty na różnych płaszczyznach, bo np. ja jestem za dozwoloną aborcją w przypadku gwałtu, ona nie (nie aby to nas dotyczyło, niemniej pokazuję samą różnicę w dosyć istotnej dla człowieka kwestii). Nie mam nic przeciwko chrzczeniu, a zarazem nie rozumiem kompletnie nagonki na antykoncepcję, która nie jest dla mnie żadną zbrodnią. Nie wymagam niczego od kogoś, nie dam sobie jednakże narzucić czegoś, z czym się nie zgadzam.

Chcemy spróbować, a ja patrzę właśnie i obawiam się, że prędzej czy później nadejdzie chwila gdy któreś z nas nie powie: przepraszam, wzajemnie się ranimy, to się nie uda. I obawiam się, że to spadnie na mnie, bo ona chce bardzo spróbować, niemniej aż tak dalekosiężnie nie patrzy i przy rozmowach wychodzi na to, że problemem jest tylko seks - a to nie prawda, ja wiem jaki on z nią jest i mógłbym z tym zaczekać... ale na ile to autentycznie dla kogoś wierzącego, że druga strona zaczeka do formalnego ślubu, choć w duszy w ogóle nie będzie czuła, że to coś faktycznie specjalnego? Bo ja tego nie czuję... i dla mnie takie ocenianie byłoby oszukiwaniem samego siebie. W efekcie tych dylematów nie wiem co robić: nie chcę aby ona zmieniała się dla mnie czy kogokolwiek skoro wierzy w słuszność swoich poglądów, nie chcę zmieniać siebie, bo ja wierzę w słuszność swoich. Czy tu jest miejsce na kompromis? Im dłużej myślę, tym bardziej go nie widzę.

Proszę o poradę odnośnie tego impasu. Jak Wy, inne osoby mocno wierzące się na to zapatrujecie.
Nie proszę natomiast o ocenę mojej wiary i podejścia do niej - uszanujcie to proszę, nie tego tutaj szukam.
Nie proszę też o argumenty, które uderzałyby w moje zdanie. Mam je i jest moje, na tym poprzestańmy, każdy może mieć inne i ja mu tego nie zabraniam.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: B. (---.96.194.44.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-07-20 02:58

Stefan, prosisz: Proszę o poradę odnośnie tego impasu. A następnie piszesz: "Nie proszę też o argumenty, które uderzałyby w moje zdanie."
Szanując Twoje obie prośby, mogę tylko powiedzieć - druga blokuje pierwszą.

Jeżeli zechcesz, to temat antykoncepcji był wyczerpująco omówiony tu: (klik).
Jeżeli doczytasz cierpliwie do końca, wiele powinno się wyjaśnić.

Napisałeś "Wierzę w Boga, a zarazem jestem indywidualistą".
Dobrze że wierzysz, ale Bóg chce, aby Go kochać, "także i złe duchy wierzą i drżą” Jk 2,19
A miłość do Boga polega na tym: "3 (...) miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań, a przykazania Jego nie są ciężkie" 1 J 5,3 Po prostu... W tym na spełnianiu Przykazania "nie cudzołóż". Na Forum jest mnóstwo wątków, gdzie podane zostały chyba wszystkie konsekwencje nieprzestrzegania tego Przykazania. Myślę że i tu dostaniesz ich wykaz z głębokim uzasadnieniem.
Dobrze, że szukasz. Serdecznie pozdrawiam.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2016-07-20 11:58

Moim zdaniem kompromis nie wchodzi w grę, bo albo ona musialaby dzialac przeciw wlasnej wierze lub akceptowac takie dzialania, albo wyrzec się jej całkiem, albo Ty się "nawrócić", co teoretycznie jest możliwe, bo nawrócenie to łaska od Boga dana, ale Ty tego nie chcesz, więc tu jest blok.
No i jak mielibyscie wychowac swoje dzieci, w schizofrenii moralnej?
Poza tym życie niesie różne trudne sytuacje i sprawdziany dla nas, więc w kryzysie wasze malżeństwo - nie będąc monolitem, zbudowanym na Jezusie - może się nie ostać.

Dlatego myślę, że nie powinniscie kontynuować tego związku.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Franciszka (---.45.217.26.citimedia.pl)
Data:   2016-07-20 12:28

Określasz jednoznacznie rozbieżność poglądów między tobą a dziewczyną, więc jak sobie wyobrażasz wasze wspólne życie? Jakie to miałaby być życie? Może jedynie byłaby to wspólna wegetacja. Nie ma miłości bez wzajemności, a jej nie dostrzegam w waszej relacji. Nie widzę też chęci kompromisu z twojej strony.
Na takiej postawie: "nie chcę aby ona zmieniała się dla mnie czy kogokolwiek skoro wierzy w słuszność swoich poglądów, nie chcę zmieniać siebie, bo ja wierzę w słuszność swoich" nie da się zbudować żadnej zdrowej relacji. Połączył was seks. Jak widać z tego, co napisałeś, zaczęliście budować związek od niewłaściwej strony.
Czy na świecie jest tylko jedna dziewczyna? Wystarczająco dużo przecierpiała ta dziewczyna. Nie rób jej już krzywdy. Zajmij się czymś innym, a ją zostaw.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: doświadczona (---.231.30.234.koba.pl)
Data:   2016-07-20 12:32

Nie oceniając Twojej wiary, radzę nie wiązać się z osobą, z którą nie będziecie podążać w życiu w jednym kierunku. Ta sytuacja między Wami odbije się na większości codziennych wyborów i zdarzeń, bo wiara Twojej dziewczyny jest sposobem na życie, a Twój sposób na życie jest całkiem inny. Ucierpią dzieci, bo nie będzie jednakowego przekazu w wychowaniu, popadną w nerwicę lub się pogubią. Twoja dziewczyna będzie samotna mentalnie w życiu z Tobą, nie będzie szczęśliwa. Często też fizycznie będzie sama. Seks tu ma znaczenie drugorzędne, choć wygląda na to, że jest dla Ciebie najważniejszy. Uważam,że wchodzenie we wzajemne ranienie się jest nierozsądne, nawet dramatyczne. Przy Twojej zatwardziałości zastanów się, czy Ją kochasz i czy chcesz uszczęśliwić i też, czy Ona chce tego w stosunku do Ciebie. Jeśli mówisz o kompromisie, to nie można być katolikiem częściowo, więc jak to sobie wyobrażasz, jeśli dziewczyna uwzględnia wszystkie jego zasady, a Ty nie? Po prostu się rozejdźcie, niczego nie próbujcie, bo to będzie bomba z opóźnionym zapłonem....
A tak zupełnie na marginesie - doradzam rozmowę z dobrym księdzem, może nawet niejedną... Nic nie stracisz. Twojej dziewczynie też to radzę, żebyście nie zmarnowali sobie życia. Doświadczyłam tego w swoim życiu, więc moje rady przyjmij jako praktyczne. Pozdrawiam serdecznie i życzliwie, z modlitwą,którą też polecam Tobie.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Amelia (---.cm-4-3c.dynamic.ziggo.nl)
Data:   2016-07-20 13:18

Podoba mi sie Twoj post bo wydaje mi sie, ze nakresliles sprawe szczerze i jasno. I to tyle jesli chodzi o dobre wiesci :)
Jesli chodzi o cala sytuacje - dobrze,ze wybiegasz mysla w przyszlosc bo tu wlasnie w tym moim zdaniem - tkwi rozwiazanie i zarazem glowny problem. Nie bede oceniac Twojej postawy religijnej - zgodnie z Twoim zyczeniem. Zakladamy, ze jak sam napisales - ona sie nie zmieni. Co oznacza to w praktyce - jesli Twoja przyszla zona wytrwa w swojej postawie - trudno bedzie pogodzic Wasze swiatopoglady. Zakaz seksu pozamalzenskiego to jedno - jak sam napisales - mozesz wytrwac. Jednak seks malzenski niesie za soba takze pewne ograniczenia o czym byc moze nie wiesz. Mam nie tylko na mysli zakaz uzywania srodkow antykoncepcyjnych ale jesli zatrzymamy sie chocby na tym, to juz mamy pierwszy problem. Naturalne metody planowania rodziny wiaza sie z okreslona samodycyscyplina i tu konieczna jest obopolna zgoda. Jesli jej nie bedzie - ktos bedzie cierpial w Waszym malzenstwie. Warto juz teraz to przemyslec i szczerze porozmawiac. Kompromisu w sprawach moralnych nie da sie osiagnac. Jednak Twoja ewentualna zgoda na zycie malzenskie zgodne z nauka Kosciola nie moze byc chwilowym kaprysem. Sadzac po tym co piszesz - masz tego swiadomosc. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze jest to absolutnie mozliwe. Jednak taka decyzja musi byc podjeta po dokladnym zbadaniu tematu, dobrowolnie i najwazniejsze - w swiadomosci odpowiedzialnosci za te droga osobe.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-07-20 14:57

Trudno zająć stanowisko nie odnosząc się do Twojego światopoglądu. Szczere wyznanie wiary wiąże się z przyjęciem i życiem zgodnie z zasadami Dekalogu, na co dzień życie Słowem Bożym. Twoja partnerka jest wobec Boga, siebie i Ciebie uczciwa i wierna zasadom wiary którą wyznaje. Według Przykazań Bożych współżycie przed ślubem sakramentalnym jest cudzołóstwem, aborcja jest zabójstwem. Dla osób wierzących jest to niepodważalne, nie podlegające dyskusji. Współżyliście wcześniej ale Twoja partnerka weszła na drogę nawrócenia i wasz dawny układ przestał obowiązywać. Są następujące wyjścia.
1. Ty prezentując własny światopogląd (trudno mi użyć słowa wiara) przyjmujesz fakt, że kobieta wierzy w Boga, wierzy Bogu, praktykuje według swoich potrzeb duchowych, pozostaje we wstrzemięźliwości seksualnej do ślubu, po ślubie opieracie się na metodach naturalnej regulacji poczęcia dziecka, wyrażasz świadomą zgodę i trwasz w niej w kwestii katolickiego wychowania dzieci. Jednak przyjęcie takich wzajemnych zasad z czasem może okazać się zbyt trudne. Dla Twojej partnerki wchodzi w grę tylko ślub sakramentalny, dla Ciebie przy takim podejściu do wartości chrześcijańskich już niekoniecznie.
2. Zderzenie waszego podejścia do wiary jest tak dalece rozbieżne, dla Ciebie nie do zaakceptowania są wymienione w punkcie pierwszym warunki zgodnego trwania razem i rozstajecie się im szybciej tym lepiej by każde z was mogło układać swoje życie według swojej wizji.
3. Jest jeszcze trzecia opcja. Trafiłeś na portal katolicki. Może to nie przypadek. Nie wiem jak to ująć żeby nie wchodzić w ocenę Ciebie ale napiszę tak - może to Pan Bóg delikatnie puka do Twojego serca i chce dać wam szansę na wspólne, zgodne życie gdzie żadne z was nie poniesie strat. Ten punkt jednak wymaga od Ciebie oceny na ile wasz związek jest dla Ciebie wartością wynikająca z wzajemnej miłości a na ile zaspakajaniem wyłącznie swojej wizji. Ten punkt wymagałby od Ciebie pewnego nakładu pracy. Sięgnięcia po Pismo Święte, może rozmowy z kapłanem i przyznanie się przed sobą, że miałeś wypaczony pogląd na wiarę. Gdybyś zdobył się na taki trud z szansą na łaskę nawrócenia moglibyście żyć długo i szczęśliwie. Trud niewielki - odkrycie czym naprawdę jest wiara, odkrycie że jest to samo dobro. Nie będę się zagłębiać w temat ale zapewniam Cię, jest co odkrywać przez całe życie. Nie udało mi się mimo starań uniknąć odniesienia do Ciebie ale celem nie jest ocena tylko pokazanie możliwych dróg.
I jeszcze na koniec. Jeżeli w sobie nie widzisz szans na skłonienie się ku temu co prezentuje Twoja kobieta to dajcie sobie wzajemną wolność. Uszanuj jej podejście do wiary. Człowiek jest istotą grzeszną, może ulec pokusie a ta kobieta miałaby dużo do stracenia. Coś co dla Ciebie jest bez znaczenia, bez wartości dla niej jest ogromną wartością w drodze do zbawienia.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-20 16:12

Nie podejmuję się radzenia Panu w tej materii. Wydaje mi się, że nie jest to temat na forum publiczne.
Mam natomiast taką refleksję natury ogólnej. Jak to się dzieje, że relacja seksualna dwojga ludzi, która z natury swojej powinna ich łączyć, spajać i być źródłem obopólnej radości staje się przyczyną rozłąki, rozterki i bólu?
Skoro założenia są dobre, efekt nie zgodny z planem, to może warto zastanowić się dlaczego tak jest? Wykonanie złe? Okoliczności obiektywne? Brak komunikacji?

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Stefan (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-20 16:33

Przede wszystkim, dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi, dają dużo do przemyślenia.

Ja się ze względu na uczucie mogę dopasować. Mogę zaczekać do ślubu, mogę wziąć ślub kościelny (którego póki co nie planowałem, acz do którego nie jestem zrażony czy coś). Czy to jednak będzie prawdziwie katolickie, czy to nie będzie fałszywe?

Ona będzie czekać, bo chce być z mężem. Ona będzie odczuwać ogromną radość podczas ślubu i przysięgi przed Bogiem. I jej radość byłaby dla mnie najcenniejszym, co można dostać od życia. Ona chce czego chce, bo wierzy w słuszność praktykowania. I nic mi do tego. To jest jej wybór i muszę go uszanować.

Tylko na ile to prawdziwe w oczach Was, katolików, aby brać ślub z osobą, która ma inne poglądy - bo dla mnie dowodem miłości jest uczucie, wzajemny szacunek, wierność, to że będę oparciem, a nie przysięga, sam ślub jako taki. Nie ja odszedłem do kogoś innego, nie zrobiłbym tego (tak, wiem, że sporo ludzi tak mówi a robi co innego, ja jestem konsekwentny w takich działaniach). Dla mnie seks czy to przed ślubem czy po nim: nie ma znaczenia, bo i tak może mieć miejsce tylko jeżeli między ludźmi jest uczucie. Przez 1,5 roku gdy nie byłem z nią poznałem wiele osób, miałem przynajmniej raz okazję jako facet "skorzystać". Nie, bo niczego do tej osoby nie czułem: a szanuję zarówno inne osoby jak i siebie samego.

Mam wątpliwości co do prawdziwości takiej relacji. Bo ja mogę i chcę być dla niej wierny, chcę być drugą stroną, uzupełnieniem i podporą. Możemy się dogadywać, a zarazem na płaszczyźnie religii będzie to z mojej strony jedynie dostosowanie się - nie dlatego, że wyznaję to samo, bo patrzę na sprawy inaczej, ale dlatego, że chcę, aby ona była szczęśliwa.

Gdy próbuję się postawić w roli osoby mocno wierzącej i kierującej się zasadami Kościoła Katolickiego i wyobrażam sobie związek z taką osobą jak ja sam, to odczuwam fałszywość - niby jest co trzeba, ale nie jest to prawdziwe wspólne życie także i religijne.

Jestem osobą wierzącą, acz kierującą się przede wszystkim własnym rozumem, otrzymanym od Boga - dlatego nie zgadzam się z niektórymi zasadami głoszonymi przez Kościół Katolicki. Wiem, że dla wielu osób jest to nie do zaakceptowania, że to podejście "niepełne", niewłaściwe, lub "wygodnickie, na skróty". Mam sumienie, staram się być dobrym człowiekiem i.. tyle. W przypadku dzieci nie widzę najmniejszego problemu z przyjmowaniem sakramentów, choć w kwestii nauki życia, kierowałbym się nauką, tym, co mówi mi sumienie - dawać przede wszystkim przykłady jak starać się być człowiekiem (starać, bo czy taki jestem, to nie mi oceniać). To ja od swojej strony.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: katarzyn (---.146.68.54.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-07-20 18:38

W Księdze Izajasza 18 "Chodźcie i spór ze Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby czerwone jak purpura, staną się jak wełna."
Masz prawo prowadzić spór z Bogiem, masz prawo mieć wątpliwości, masz prawo szukać, masz prawo pytać. Ale jeżeli z góry założysz, że twoje opinie "wykute są w kamieniu", to twój umysł i serce pozostaną zamknięte na Prawdę.

Ale w sytuacji, gdy masz swojego Boga, w którego wierzysz i swoją religię (jak napisałeś - rozum i naukę), to uczestnictwo w sakramentach Kościoła katolickiego będzie rzeczywiście trąciło fałszem.

Podziwiam jednak twoją postawę, w imię miłości do ukochanej chcesz jej ofiarować swoje uczestnictwo w czymś, co jest dla niej ważne. Ale uważam, że skoro Bóg jest Prawdą, to twoja postawa też powinna być prawdziwa. Przeczytaj o zawieraniu w Kościele tzw. małżeństw mieszanych i im podobnych (klik).

Jeżeli zachowasz cały czas szacunek do jej wiary, do tego, że Jezus Chrystus jest naszym Panem i Zbawcą - to może wam się udać taki związek. Będziesz kierował się rozumem - to będziesz miał z nią wspólne, bo w KK "wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy" JPII. Nauka się zmienia, ale przecież nikt w KK nie odrzuca nauki, najwyżej wnosi do niej moralność. Bo chyba zgodzisz się, że nauka nie jest wartością absolutną - piszesz przecież, że starasz się być dobrym człowiekiem (w odróżnieniu od np. dr Mengele)- to też będziecie mieli wspólne. I co najważniejsze może was łączyć - wasze starania o dobro wzajemne jako współmałżonków.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Jan (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2016-07-20 20:29

Stefan... wiesz co? ty nie zgadzasz się nie z niektórymi prawdami głoszonymi przez Kościół, lecz nie zgadzasz się z jądrem doktryny Kościoła nakreślonym przez Jezusa. Faktycznie możesz być osobą wierzącą - ale wygląda na to, że ciężko nazwać to katolicyzmem. No ale co zrobić? Jesteś tak bardzo zakochany i tak bardzo Ciebie do niej ciągnie, że nie trafią do Ciebie racjonalne argumenty. Ale jest jeden - jak się z nią ożenisz (a jest możliwy ślub godny z osobą niewierzącą, jest tylko trochę inny ryt), a nie nawrócisz, a ona jest tak wierząca jak piszesz, to zniszczysz jej życie i sobie. Naprawdę warto dla roku/dwóch motylków w brzuchu? Jak przyjdą trudności (nie życzę ale przecież się zdarza) to nie wytrzymasz i nie będziesz w stanie się poświęcić (sam piszesz, że aborcja dla ciebie jest dopuszczalna - dla katolika w żadnym wypadku) i być może tę dziewczynę, którą tak bardzo teraz "kochasz", po prostu zostawisz (wada płodu a ona nie zgodzi się na aborcję... co jej w takiej sytuacji byś powiedział). Wybrałeś z katolicyzmu to, co CI pasuje, odrzuciłeś krzyż... przysięga małżeńska się nie zmieni na: i ślubuję Ci w zdrowiu, szczęściu, przyjemności i zawsze kiedy fajnie nam będzie... Ona brzmi inaczej. Czy naprawdę jesteś w stanie wytrwać w chorobie, trudach i nieszczęściu - czasem trudach spowodowanych wyborami wynikającymi z wiary katolickiej (np. 1,5 roku bez seksu, bo się zmienia miesiączka jak w kalejdoskopie po porodzie, a wcześniej zagrożona ciąża)... czy może powiesz: nie na to się pisałem i dobrze o tym wiedziałaś. Czy jesteś gotowy do takich poświęceń? Jeśli nie, to nie marnuj jej życia. Za to też weźmiesz odpowiedzialność

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: 9722 (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-07-20 22:00

Heh, przyjmijmy, że przychodzisz na forum z problemem, które jest tytułem...
Na ten temat mogę powiedzieć tylko jedno: odpuść, daj dziewczynie spokój, poszukaj sobie kogoś, kto myśli tak jak Ty.
Mi było ciężko wytrwać w małżeństwie z facetem, który ma poglądy podobne do mnie, wierzy w to, co ja, ma podobny kręgosłup moralny, a Ty chcesz się związać z kimś z innej planety? po co? jak? na jak długo?
jesteś masochistą? ona jest?
to po co Ci to?

Nie jesteś osobą wierzącą. To znaczy wierzącą w Boga. W coś tam wierzysz...

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Alina (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2016-07-21 03:48

Znaki prawdziwej miłości - ks. Sławomir Kostrzewa (klik).

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: AsiaBB (79.139.65.---)
Data:   2016-07-21 10:08

Ktoś mądry kiedyś mi powiedział, ze małżeństwo to może mieć różne pasje, bo małżonkowie mogą się uzupełniać albo w najgorszym przypadku jedno nie przeszkadza drugiemu w realizacji jego zainteresowań, których na przykład sam nie lubi. Ale inaczej jest z fundamentalnym spojrzeniem na najważniejsze sprawy w życiu. Tu powinno być patrzenie obojga w tym samym kierunku. Często różne poglądy wykluczają się, bo w konkretnej sytuacji trzeba postąpić albo tak albo tak, nie ma wyjścia pół na pół. Ktoś wcześniej podał przykład aborcji i to jest dobry przykład - albo rodzicie chore dziecko albo nie. Nie da się tu osiągnąć kompromisu. Dlatego może przemyśl, co dokładnie przeszkadza ci w nauce Kościoła, czego absolutnie nie jesteś w stanie zaakceptować i czemu byś się z całych sił sprzeciwiał. Jeśli znajdziesz choć jedną taką sprawę, to może naprawdę warto zastanowić się nad sensem ślubu z kimś, kto myśli dokładnie odwrotnie. Natomiast jeśli jesteś osobą, która nie ma radykalnych poglądów, którą cechuje raczej obojętność, to mówiąc kolokwialnie - wystarczy, że nie będziesz przeszkadzał swojej żonie w praktykowaniu jej wiary i katolickim wychowaniu waszych dzieci. Jakoś tak wygląda przysięga małżeńska z osobą niewierzącą. Najważniejsze, żebyś był w tym wszystkim szczery. Bo jak weźmiesz ślub jako katolik, przysięgając coś, z czym się nie zgadzasz, to rzeczywiście będzie fałsz. W dodatku hipokryzja.

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Amelia (---.cm-4-3c.dynamic.ziggo.nl)
Data:   2016-07-21 10:47

Odniose sie do Twojego pytania:
"Tylko na ile to prawdziwe w oczach Was, katolików, aby brać ślub z osobą, która ma inne poglądy - bo dla mnie dowodem miłości jest uczucie, wzajemny szacunek, wierność, to że będę oparciem, a nie przysięga, sam ślub jako taki."

Taki slub ma sens bo moze byc tzw. slubem jednostronnym. To strona wierzaca przysiega przed Bogiem - Ty slubujesz. Wtedy jest to uczciwe dla obu stron. Jestem osobiscie przeciwna udawaniu, ze ktos jest wierzacy lub zmuszaniu drugiej strony poprzez nacisk np. na Sakrament Pokuty przed slubem.
Jest mozliwosc zawarcia w Kosciele malzenstwa z osoba niereligijna lub niewierzaca jednak niesie to wiele zagrozen dla strony praktykujacej i zagrozen dla samego malzenstwa. Znow wroce jak mantra do mojego poprzedniego postu - to o czym piszesz to zaledwie prolog. Przed Wami bedzie cale zycie w ktorym co krok bedziesz musial bo glownie Ty - wykazac maksymalna tolerancje dla uczuc i praktyk religijnych Twojej zony i nie tylko, bo byc czlowiekiem gleboko wierzacym wspolczesnie to ogromny trud i czesto pojscie wbrew i na przekor swiatu. Czy jestes na to gotowy aby wspierac w tym swoja przyszla zone? Czy gotowa jest takze Twoja narzeczona? Dobrze byloby o tym pogadac chocby z dobrym ksiedzem. To wymaga naprawde ogromu dobrej woli i Milosci przez duze M. Pisze to z perspektywy wieloletniego, szczesliwego malzenstwa, gdzie takie wlasnie roznice wystepuja :)

 Re: W temacie wiary i seksu jesteśmy jak osoby z różnych krajów.
Autor: Fiołek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-08-16 06:22

Hej, mam taki problem ze swoim mezem, przystepuje do spowiedzi na swieta, ze dwa albo 3 razy do roku, nie uznaje wspolzycia bez zabezpieczenia(w naszym przypadku prezerwatywa)ale ja modle sie o jego nawrocenie. Przed slubem nie myslalm o tak poważnej kwesti. Myslam ze jakos to sie ulozy, ale bez bombardowania nieba tak poprostu nie ulozy sie. Wiec pomysl ty nie czujesz sie wimny i nawet nie wiesz co moze czuc ta druga połówka. Razem na tym samym wózku do piekla. Polecam posluchac ks. Piotra Glasa to sie oczy dopiero otwieraja. Z Panem Bogiem. ps: jak sie kogos kocha to bierze sie pod uwage jego uczucia. pragnienia marzenia. zwiazek sakramentalny to jednosc a nie juz osobne zycie

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: