Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data: 2016-07-28 06:08
"Nie jestem osobą bardzo religijną, moja wiara jest słaba, pełna wątpliwości, kiedyś pod wpływem negatywnych doświadczeń życiowych utraciłem ją całkowicie i przez kilka lat uważałem się za ateistę a następnie agnostyka."
Adamie, twoja wiara jest taka jak wyżej, ale zrobiłeś to:
"Moja dziewczyna nie podzielała moich zapatrywań, byłą wychowana w innej religii (niechrześciańskiej) co wywołało między nami konflikt i ostatecznie było jedną z przyczyn rozstania (nie jedyną ale bardzo istotną"
Zrobiłeś to jednak nie z powodu Boga, ale dlatego:
" Kościół Katolicki cenię wysoko jako drogowskaz moralny i chciałbym aby moje dzieci również zostały ochrzczone i wychowane w obrządku katolickim".
Czy naprawdę jesteś wierzący, czy traktujesz tylko wiarę w sposób użytkowy, bo pomoże ci stworzyć lepszą rodzinę i lepiej wychować dzieci. Wątpisz, czy nawrócenie twojej dziewczyny będzie szczere? Czy ty ją w ogóle kochasz? Zdaje się, że chodzi ci tylko o to, żeby mieć święty spokój.
Katolik to tez styl życia, ale ty do końca nie jesteś pewien swojej wiary. Należałoby popracować nad tym, żeby ja umocnić, to potem będziesz mógł wymagać od innych. Wiara nie jest dana mała czy duża na stałe. Trzeba o nią walczyć. Ty jako katolik powinieneś się cieszyć, ze ktoś uwierzy w "Twojego" Boga, a nie martwić się, że nawrócenie będzie nietrwale. Na miejscu tej dziewczyny uciekałabym od ciebie, gdzie pieprz rośnie. Ona jest gotowa zmienić wyznanie, bo cię kocha, a ty nie chcesz umocnić swojej wiary, żeby stać się dla niej nauczycielem. Ty jej w ogóle nie kochasz. Kochasz siebie i swój święty spokój. Okropny wzór katolicyzmu.
|
|