logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: Anna (80.51.66.---)
Data:   2016-07-29 01:02

Mam 17 letnią córkę Monikę, druga klasa liceum, osoba bardzo inteligentna, skromna, pobożna (jest wolontariuszką, , należy do koła różańcowego, chóru, jeździ na dni skiupenia do zakonu od kilku lat, codziennie jest w kkościel, co roku uczestnicxy w pieszej pielgrzymce pomaga innym , czasem zadziwia mnie swoją otwartością na świat, tym jak się cieszy każdą chwilą ).W tym roku kilkukrotnie w rozmowach rozpoczynała temat zakonu, o tym co byśmy powiedziel z mężem gdyby zamiast drogi, matki, żony, została by zakonnicą i oddała by się w pełni Bogu. Mój mąż jest statecznym człowiekiem i nie akceptuje postawy Moniki, ciągle się z nią o to sprzecza. Chcę dla swojej córki jak najlepiej, to będzie jej wybór, a my nie możemy jej do niczego zmuszać, ale boję się że to jednak, nie jest jej powołanie i co jeżeli będzie żałować, kobieta odrazu po/maturze bez wykształcenia...
.jak z nią rozmawiać, jak się upewnić czy to dobry wybór i czy to nie jest tylko przelotna fascynacja....

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-07-29 04:25

A gdyby zaczęła "chodzić" z jakimś chłopcem, to wiedziałabyś, że to jest dobry wybór? że to jest jej powołanie? że nie będzie żałować? że to nie jest tylko przelotna fascynacja? A gdyby nawet po czasie wyszła za niego, będziesz tego wszystkiego pewna?

Rodzice często boją się oddać swoje dzieci do klasztoru, tak jakby tam groziło im jakieś zło, nieszczęście. Tymczasem zwykła ludzka krzywda może się zdarzyć wszędzie, nie da się jej przewidzieć - ale to nie musi znaczyć, że się źle wybrało. Zawsze może przyjść choroba, złe spotkania z drugim człowiekiem, załamanie psychiczne. To są normalne rzeczy bez względu na powołanie. Nawet chwile, kiedy człowiek powątpiewa czy dobrze wybrał - przychodzą i w małżeństwie, i w zakonie, bo często mamy wrażenie, że tam, gdzie nas nie ma jest lepiej. Na takich chwilach nie można się opierać. Trzeba patrzeć na radość wyboru, na początki, na pierwsze lata. To do tych lat wracamy, żeby się utwierdzić w powołaniu i znów nabrać sił do życia.

Twoja córka już od kilku lat żyje Bogiem. O przelotnej fascynacji mogłabyś mówić, gdyby właśnie wróciła z pierwszych w życiu rekolekcji i nagle wszystko jej się zmieniło. To nie znaczy, że nie można się naprawdę nawrócić w tak krótkim czasie, ale to prawda, że takie nagłe zmiany często trwają krótko. W takim stanie euforii nie powinno się podejmować ważnych decyzji, trzeba odczekać, aż pierwsze emocje miną. Wtedy bym mocno odradzała, prosiła o czas. Ludzie nawrócenie często mylą z powołaniem. Wydaje im się, że to jedyna droga, żeby Bóg był na pierwszym miejscu. Ale Ty przedstawiasz córkę jako osobę, która nie żyje emocjami, tylko ma wszystko poukładane.

Pozwól córce żyć jej życiem. Ona chyba wie, czego chce. Każda matka chce dla swego dziecka szczególnego dobra i szczęścia, ale Ty sama jej tego nie dasz. I nie przeżyjesz za nią tego życia. Czy dobrze wybierze? Nie wiesz i ona tego też jeszcze nie wie. Ale podobnie jak "chodzenie" z chłopcem trwałoby dłużej, aby się przekonać czy to on, tak i w zakonie niczego się nie przesądza w dniu wstąpienia. A tutaj akurat jest dużo mniejsze prawdopodobieństwo pomyłki i złego wyboru niż w przypadku wyboru męża. Zbyt często za pewnik powołania traktuje się moment wstąpienia. Poszła z domu i to już koniec. Tymczasem formacja w zakonie trwa kilka lat. Córka będzie mogla w każdym roku odejść, gdyby przekonała się, że to nie jest to. Potem składa się śluby czasowe. Jeszcze może się po nich wycofać. Można powiedzieć, że klamka zapadnie dopiero po ślubach wieczystych. Czyli ma bardzo dużo czasu na decyzję, dużo więcej niż zazwyczaj trwa narzeczeństwo. No i jest jeszcze druga strona, potwierdzająca powołanie: przełożeni. Mają doświadczenie w tych sprawach. Jeśli będzie taka potrzeba, to jej powiedzą, że to nie jest jej miejsce.

Jak z nią rozmawiać? No właśnie w taki sposób, żeby w razie pomyłki miała gdzie wrócić. Żeby nadal miała swój dom. Żeby nie bała się do tego domu wrócić. Powiedz jej to i poproś męża, żeby zrobił to samo. Bo jedyne co może być naprawdę złem, to przekonanie, że klasztor nie jest dla mnie, ale nie mam gdzie wrócić, więc muszę zostać. To mógłby być dramat. Jeśli natomiast Twój dom nadal będzie dla niej otwarty, jeśli rozstaniecie się serdecznie, a nie w gniewie, to nic złego się nie stanie. Jeszcze nie wiecie co przyniesie życie. Niektórzy są 2-3 lata w klasztorze i odchodzą, co nie znaczy, że przez te lata nie byli szczęśliwi. Może to był dar od Boga, takie dłuższe rekolekcje. Może to wzmocnienie duchowe będzie komuś potrzebne na kolejne lata życia. Każde życie jest trudne, więc każde wzmocnienie jest potrzebne. Najważniejsze, to zrozumieć, że pierwsze lata w klasztorze to jest dopiero narzeczeństwo. Że córka MA PRAWO się rozmyślić i to żaden wstyd, gdy wróci z klasztoru. W taki sposób trzeba też to tłumaczyć rodzinie i znajomym. Bo czasem właśnie ten głupi wstyd rodziców jest dramatem dziecka. Ciągle powtarzaj, że to będzie nadal jej dom. A wtedy możesz być spokojna.
Jedyne co można jej radzić, to żeby najpierw poszła na studia czy do innej szkoły pomaturalnej, bo zawsze jej to zostanie na wypadek pomyłki. Ale zakony często same wysyłają na studia, na takie, jakie się w ich działalności lepiej przydają. A poza tym, naprawdę nie wszyscy muszą mieć studia i nie wszyscy je mają. Ludzi po maturze nie należy traktować jako niepełnowartościowych. Oczywiście dobrze jest skończyć studia, ale to nie gwarantuje ani pracy, ani szczęścia, ani pieniędzy. Żadnych gwarancji na ziemskie życie nie mamy. Nie wiesz, co życie przyniesie.
Bóg natomiast jest gwarancją na życie wieczne. Jeśli ona chce kochać Boga poprzez klasztor - pozwólcie jej być szczęśliwą po swojemu.
Zdania "Mój mąż jest statecznym człowiekiem i nie akceptuje postawy Moniki, ciągle się z nią o to sprzecza" - nie do końca rozumiem. Nie wiem jaki jest związek stateczności z nieakceptowaniem zakonu.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: xc (31.217.78.---)
Data:   2016-07-29 07:52

Państwo mogą jej wierzyć lub nie, testu na powołanie zrobić się nie da. To jej życie, jej wybory, muszą się Państwo powoli do tego przyzwyczajać. Także do tego, że ma prawo do swoich błędów. Nie oznacza to, że uważam ten jej konkretny wybór za błąd.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-07-29 11:35

Przede wszystkim to nie Pani, nie Państwo mają się upewniać. Na pewno nie w tym rzecz. Upewnić się co do powołania, to zaproszenie i zadanie dla córki. Upewnić się może tylko ona (bez nacisków). Zwłaszcza przez kontakt ze zgromadzeniem. Przed wstąpieniem (czasem tu wyobrażenia się zmieniają) albo i po wstąpieniu. Czasu na ostateczną decyzję jest jakieś 8 lat od wstąpienia, albo i więcej.

Oczywiście, bardzo zrozumiała i piękna jest troska o los dziecka. Ale jednak trzeba pozwolić żyć dziewczynie swoim życiem i w żaden sposób nie kontrolować jej wyboru powołania.
Najlepsze, co można dać, to spokój, akceptacja, pewność, ze cokolwiek wybierze, będzie kochana. Zawsze przez Państwa kochana. Że zaakceptują Państwo tak pójście do zakonu, jak i ewentualne wyjście z niego.
Myślę, że warto, by i Pani mąż spróbował zmienić postawę. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego "stateczny człowiek" sprzecza się o powołanie córki. To paradoks. Jest tak stateczny, poukładany, spokojny, stabilny, że wchodzi w kłótnie? To niespójne. Coś tu zazgrzytało.
Co do załowania - "co, jesli bedzie żalować"? Cóż, nie ma takiej siły, by uchronić człowieka. Jeden żałuje, że nie wyjechał na wakacje, inny, że nie odważył się oświadczyć, inny, że się pomylił przy jakimś wyborze. Nie da się uchronić dziecka przed każdą możliwą pomyłka. Pomyłka zaś też może być lekcją.

Mam kilka lat doświadczenia w poznawaniu historii młodych ludzi, którzy borykają się ze swoim wyborem powołania. Jednym z ich największych dramatów, tak, dramatów, bywa reakcja rodziców. Negatywna, lękliwa, nadopiekuńcza lub brutalna, nieakceptująca reakcja, a także strach młodych przed tą reakcją, nieumiejętność rozpoczęcia rozmowy, poczucie (i sprawdzające się przeczucie), że będzie afera, sprzeczki, naciski, histerie, szantaże emocjonalne, próby urządzania życia dzieciom. Oczywiście, na szczęście nie zawsze tak jest. Sprzeczki już jednak Państwo przerobili... To raczej nie każdemu pomaga. Mało komu pomaga - moooże ktoś młody zdobywa wtedy większą świadomość siebie, o ile to uniesie, ale chyba duże jest ryzyko przeciążania, łamania, rozbicia, zasmucenia młodego człowieka. Słowem: utrudniania decyzji.
Jest w tym, co Pani pisze, jasna strona, bardzo pozytywna: córka rozmawia z Państwem (mimo sprzeczek). I Pani zależy na tych rozmowach. To dużo, bo są rodzice, którzy albo odmawiają rozmów, albo wrzeszczą, albo wywierają fatalne naciski. Być może zresztą w dobrych intencjach.

Tu jest link do wypowiedzi rodziców, którzy krzyczą: tracimy córkę: (klik).
I co ciekawe, to młodzi ludzie (pełnoletni lub nie) tłumaczą tym bardziej dorosłym, w czym rzecz.
Tu natomiast, na końcu, jest wypowiedź tych samych rodziców, po latach, tuż po ślubach wieczystych córki: (klik).
O trudach rozmowy z rodzicami na ten temat np. tu: (klik).
Podobnych przykładów jest więcej, w różnych miejscach Internetu; pomagają poznać sposób myślenia i przeżywania młodych ludzi. Zresztą, niejedna osoba konsekrowana mogłaby sporo powiedzieć o swoich doświadczeniach... Może i te warto poznawać.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: Ola (---.rev.ndi.net.pl)
Data:   2016-07-29 11:40

Przede wszystkim to córka ma mieć pewność co do swoich wyborów. Za rok będzie pełnoletnia i będzie mogła zrobić co chce. I teraz pytanie do was - rodziców. Jeżeli wstąpi do zakonu (to naprawdę nie jest koniec świata) wbrew waszej woli i zerwie z wami kontakty - będziecie zadowoleni jako rodzice? Znam kilka takich przypadków do tego stopnia, że ojciec kazał córce ściągać habit gdy była w domu. Nie mógł na nią patrzeć w tym stroju. Pomyśl, jak ją to bolało i boli do dziś. Macie prawo nie rozumieć tego wyboru, macie prawo się martwić... ale kochacie swoją córkę i chcecie, żeby była szczęśliwa? To jeżeli jej szczęściem będzie zakon - to tylko dziękować Bogu za taką drogę życia.
Samo wstąpienie nie oznacza ostatecznej decyzji - czas formacji do ślubów wieczystych to ok. 6-8 lat. To czas na weryfikację swojej drogi życia. Ważne jest, aby córka wiedziała, że cokolwiek wybierze i jak potoczy się jej życie zawsze ma swój dom rodzinny i rodziców, którzy przyjmą ją z otwartymi ramionami pełnymi miłości.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: wyszywaczek wredny (---.net.pulawy.pl)
Data:   2016-07-29 20:41

Z doświadczenia własnego: najpewniejszym dowodem autentyczności powołania córki są głębokie wątpliwości rodziców. I pójście córki za powołaniem, mimo to.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: siostra Anawim (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2016-08-03 17:13

w niektórych zgromadzeniach zakonnych jest możliwośc odbycia tzw. 'szkoły życia', gdzie bez zobowiązania można przyjżeć się życiu zakonnemu od środka, żyjąc z siostrami, to tzw czas dla Boga i decyzji. Nie wiąże się to z żadnym wstąpieniem, tylko po prostu jest się dziewczyną mieszkającą u sióstr i przyglądającą się. Warto pomyślec o czyms takim.

 Re: Jak się upewnić, czy córka ma powołanie zakonne?
Autor: Jerzy50 (---.kamiennagora.vectranet.pl)
Data:   2016-08-04 01:21

Kochani,
To nie rodzice są powołani do kierowania losem swoich dzieci. Bóg, powołując człowieka na ten świat, od razu przygotował dla niego miejsce. My, dorośli mamy jedynie za zadanie współpracować z Bogiem, a nie zastępować Go. Jego wola jest wolą świętą i występowanie przeciwko niej jest grzechem, za który trzeba będzie kiedyś odpowiedzieć przed Bogiem. Człowiek sam siebie nie może powołać do stanu duchownego. Owszem, może sprzeciwić się temu powołaniu, ale cały czas musi mieć świadomość konsekwencji, które może ponieść. W historii zdarzały się przypadki ingerencji w życie dzieci rodziców, którym bardzo zależało na "szczęściu" swoich dzieci. Później przeklinali swoje własne pomysły. Boga nie wolno poprawiać, ani zmuszać, by podporządkował się naszym wyobrażeniu o tym, co jest dobre dla nas, czy dla naszych pociech. Jeśli Bóg wzywa służebnicę swoją do Swojej służby, to widocznie do tego ją przeznaczył. Nie zapominajcie, drodzy rodzice, że On nas wszystkich wzywa do świętości, a my żyjemy na tym świecie tylko po to, byśmy określili się, czy jest nam po drodze z Bogiem, czy nie. To tak gwoli przemyślenia, zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję. Szczęść Boże.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: