Autor: vicka (20 l.) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-08-21 14:44
Witam serdecznie,
Od dobrych kilku lat mam dziwny problem, który mnie męczy. Mianowicie - boję się szatana. Ale w sensie takim, że strasznie obawiam się, że on w rzeczywisty sposób ingeruje w moje życie, nie wiem czy nazwać to jakimś opętaniem, ale może dręczeniem? Zacznę może od początku: jako dziecko chodzące do kościoła i wierzącą w Boga wiedziałam o istnieniu szatana, ale tak naprawdę dopiero różnego rodzaju horrory i filmy dokumentalne/artykuły na temat opętania spowodowały, że zaczęłam się bać i faktycznie zdawać sobie sprawę, że te złe duchy są obecne. Od tych kilku lat zdarza mi się czuć taki strach (nie codziennie, tylko od czasu do czasu), zwłaszcza w nocy kiedy zasypiam i oczywiście ciemność potęguje ten strach, takie uczucie, że szatan kręci się w okół mnie, że czuję czyjąś obecność w pokoju. Dodam też, że mam naprawdę bujną wyobraźnie i leżenie w ciemnym pokoju w takiej sytuacji jest dla mnie koszmarne, bo zaczynam mieć wrażenie, że widzę różne dziwne rzeczy (myślę, że to jest akurat kwestia mojej psychiki). Każdy szelest, każdy dźwięk powoduje, że odczuwam ogromny strach i bardzo się boję, że jakiś zły duch jest obok i może mnie w jakiś sposób skrzywdzić (naczytałam się kiedyś o tym, że ludzie opętani czuję chociażby jak coś ich dusi przez sen i zaczynam fiksować, że mnie też to spotka). Raz zdarzyło mi się, że obudziłam się tak przerażona, że musiałam spać z zapalonym światłem i miałam tak ogromne przeczucie, że wokół mnie, w moim domu jest COŚ złego, że w życiu chyba czegoś takiego nie doświadczyłam. W dodatku już od nastoletnich lat zdarzało mi się w takich sytuacjach myśleć, np jak zaczynałam się modlić (bo myślałam, że jeśli faktycznie dręczy mnie jakiś zły duch to modlitwa pomoże najbardziej) to czułam, że w ten sposób denerwuję szatana i drażnię i on jeszcze bardziej będzie chciał we mnie uderzyć i wtedy wolałam szybciej skończyć tą modlitwę. Nie mam problemów z chodzeniem do kościoła, sakramentami tylko ten przymus kończenia szybciej modlitwy z lęku przed diabłem mnie martwi... Jeszcze zauważyłam, że obecność różnego rodzaju figurek, masek czy posążków np buddy itp. też wywołuje u mnie jakiś niepokój. Czy rzeczywiście mam się czegoś obawiać, czy mogę być w jakiś sposób opętana lub jest jakieś ryzyko, że to co przeżywam sugeruje coś poważnego? Czy po prostu za dużo sobie wmawiam (a jestem też z natury osobą raczej nerwową, więc wszystko przeżywam podwójnie)? Tak mnie to męczy, ten strach i wyobrażanie sobie tych wszystkich strasznych rzeczy, jakie szatan może zrobić z człowiekiem... Wiem, że pewnie gorsze byłoby dla mnie gdybym w szatana nie wierzyła, bo on chyba wtedy najłatwiej może działać, ale boję się, że mimo tego, że jestem osobą wierzącą to robiłam też wiele głupich rzeczy w swoim życiu i boję się, że jakieś trwanie w grzechu (nawet nieświadome) mogło kiedyś otworzyć furtkę szatanowi...
Jeszcze dodam, że byłam jakiś czas temu na pielgrzymce i po powrocie przez kilka nocy znów miałam takie problemy, a potem przeszło.
Proszę o odpowiedź czy ja wariuję (bo czasem czuję się jak głupia z tym wszystkim) czy ze mną na prawdę dzieje się coś złego.
Kiedyś czytałam, że Bóg dopuszcza działanie złego ducha na kogoś tylko na tyle, na ile ta osoba jest w stanie znieść (On wie ile) - nie wiem czy mnie to dotyczy ale ja w tych momentach tego nie wytrzymuję
* Przepraszam, że taki długi wpis
|
|