Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2016-08-25 10:09
Ja uważam, że człowiek powinien walczyć ze swoimi słabościami, w tym nałogiem tytoniowym.
Jeśli komuś w tej walce pomaga przysięganie, to niech przysięga. I myślę sobie, że Pan Bóg w naszych walkach z naszymi słabościami poważnie nam kibicuje. I co, miałby gniewać się, że ulegliśmy, że się nie udało? Ile razy się nie udaje?
Jezus przychodząc do ludzi pokazywał "drugą twarz" Ojca. Miłosierny, opiekuńczy, troskliwy, słuchający bardziej niż karzący, wymagający, gniewny i daleki. Jezus: Bóg i człowiek jednocześnie. Emmanuel - Bóg z nami. Jak taki Bóg mógłby Panią ukarać? Bo starając się dojść do dobra, posłużyła się Pani taką metodą jaką Pani znała, jaką uważała za najlepszą? Proszę nie żartować!
A co do dzieci, to co my tu możemy powiedzieć? Możemy życzyć Pani i Jej mężowi wszystkiego najlepszego, modlić się w intencji. Reszta zależy bardziej od Was samych niż od nas. Myślę, że będzie dobrze.
A palenie naprawdę warto rzucić, bo to nałóg wyjątkowo głupi. Tak się złożyło, że w moim życiu miałem do czynienia z ludźmi zajmującymi się produkcją papierosów. Menadżerami wysokiego szczebla, tkwiącymi w tym biznesie dziesiątki lat. Nikt, z jednym wyjątkiem, z nich nie palił. A ten wyjątek, to dziś ma serce szyte przez wszystkich możliwych chirurgów, stendy, bajpasy i cuda wianki w organizmie.
I na sam koniec tej mojej przydługiej i rwanej porady. Jest jeden, uniwersalny i bardzo dobry sposób, który oferuje Kościół, a dzięki któremu można przekonać się czy Pan Bóg wybaczy.
Wystarczy udać się do konfesjonału, w ramach sakramentu zwanego pokuty (dziś używa się raczej nazwy: pojednania) i powiedzieć siedzącemu tam mężczyźnie: zrobiłam/robiłem tak i tak, proszę Boga o wybaczenie.
|
|