Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-08-25 23:05
Nie wiem czy to Ty pisałeś już wcześniej. Jeśli tak, to znaczy, że zrezygnowałeś już z pomysłu równoczesnego studiowania teologii i muzykologii. To popatrzymy dalej. (Jeśli to nie Ty, to nieważne jest jedynie powyższe zdanie).
Kończysz seminarium, otrzymujesz święcenia. Zazwyczaj masz dwie możliwości: albo otrzymujesz "przydział" do jakiejś (najczęściej małej) parafii, gdzie czeka Cię normalne kapłańskie życie: katecheza w szkole, kancelaria, spowiadanie, msze święte, inne obowiązki w parafii z jakąś grupą, dyżury (telefon, pogrzeby, chrzty) i pewnie jeden dzień wolnego w tygodniu. Dopiero wchodzisz we wszystkie obowiązki i nie ma szans na jeżdżenie i studiowanie dodatkowo.
Albo kontynuujesz naukę, a przy okazji pomagasz w jakiejś parafii w miejscu studiowania. Pewnie za tę pomoc dostaniesz jeść i będziesz miał gdzie spać. Nie wiem kto płaci wtedy za studia. Na pewno jednak musisz z kimś ustalić możliwość dalszego studiowania: czy dostaniesz zgodę na "twój" kierunek - nie wiadomo. Może jak będzie taka potrzeba w diecezji.
Przypominam o tak prozaicznej rzeczy jak pieniądze, bo młodzi ludzie najczęściej nie myślą o tym, że studia kosztują. Ktoś musi za nie płacić.
Nikt natomiast nie robiłby Ci problemu, gdybyś najpierw skończył muzykologię (czy studia organistowskie), we własnym zakresie. Teraz wiele osób idzie do seminarium po innych studiach, nie jest to nic dziwnego. Wtedy w seminarium już spokojnie mógłbyś się zająć przygotowaniem do kapłaństwa, przy okazji (być może) grając na organach przez kilka lat (podczas mszy), a jeśli przełożeni pozwolą, to część wolnego czasu także mógłbyś na to poświęcić.
Po seminarium, jako kapłan w parafii, zawsze dysponujesz jakimś wolnym czasem i nikt nie rozlicza Cię, czy jeździsz na nartach, czy grasz na organach w pustym kościele. Zamiast jeździć na urlop nad morze - możesz zastępować w jakimś kościele organistę, gdy on też idzie na urlop. Jednak podczas zwykłej pracy rzadko kiedy będzie możliwość grania podczas mszy. Pamiętaj, że podczas mszy zaangażowanych jest więcej niż jeden kapłan. Często jest tak (w Polsce), że jeden odprawia mszę, drugi w tym czasie spowiada, trzeci mówi kazanie i potem sam lub z drugim kapłanem zbiera składkę, rozdaje komunię świętą. W dzień powszedni może jest łatwiej na mszy, ale jest wiele innych obowiązków. Połączenie tych dwóch rzeczy nie jest praktycznie możliwe. Organy nie są instrumentem, który zabierzesz pod pachę na religię, na ognisko, na pielgrzymkę - a Tobie przecież chodzi właśnie o organy. I o granie podczas mszy, tak? Możliwe jest natomiast pogranie sobie w pustym kościele, na chwałę Bożą, ale pod warunkiem, że proboszcz nie zacznie Cię rozliczać ze zużytego dodatkowo prądu :))
Owszem, możesz organizować dodatkowy śpiew dla parafian, może znajdziesz chętną grupę. Niby możesz prowadzić jakiś chór, ale tam nie chodzi o Twoje granie z góry, z chóru, ale o prowadzenie ich śpiewu. Teoretycznie możesz się gdzieś załapać na nauczyciela śpiewu w szkole katolickiej, ale to nie na organach będziesz grał. Jak widzisz, same problemy. Raczej musisz to potraktować jako swoje hobby, do którego każdy kapłan w wolnym czasie ma prawo. I właśnie dlatego bezpieczniej i praktyczniej jest NAJPIERW skończyć studia, które Cię tak interesują i już z tym talentem iść do seminarium.
|
|