Autor: B. (---.96.201.132.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2016-09-28 21:27
"Pomyślałem że Bóg mnie nie słyszy może dlatego że nie modlę się do niego w Kościele", "Może po prostu zapomniał kto ja jestem. W końcu 25 lat nie było mnie przed ołtarzem"
Przemek, Bóg wygląda na Ciebie z tęsknotą wszędzie i przez cały czas. Nie zapomniał ani przez ułamek sekundy kim jesteś.
25 lat to długo. Wiesz, że trwa aktualnie rok miłosierdzia? Jest to istotne m.in. z tego powodu, że w tym roku każdy ksiądz może np. odpuścić grzech aborcji. Normalnie taki grzech może być odpuszczony tylko w kościele katedralnym lub zakonnym (abstrahuję tu oczywiście od Twoich grzechów, piszę ogólnie).
Napisałeś "próbowałem wrócić, modliłem się, czytałem Biblię, ale bez rezultatu. Nie czułem tego, mimo iż bardzo chciałem poczuć to ciepło i miłość Boga o której tak wszyscy mówią"
Przemku, nie musisz czuć nic, zacytuję Biblię:
"3 albowiem miłość względem Boga polega na spełnianiu Jego przykazań (...)" 1 J 5,3
Po prostu. - na spełnianiu Jego przykazań. Pokój ducha wynika z tego, że masz PEWNOŚĆ, że żyjąc według Bożych Przykazań idziesz drogą właściwą.
Zatem pierwszy krok to przypomnienie sobie Dziesięciu Przykazań. Jeśli nawet pójdziesz do spowiedzi i powiesz "u spowiedzi nie byłem 25 lat, przez ten czas zgrzeszyłem przeciwko wszystkim Przykazaniom oprócz ....", to i tak ksiądz pomoże Ci dalej.
Przykładowy rachunek sumienia jest np. tu:
http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=religia/archiwum/2004/421_1.htm
Znam osobę, która po około 20 latach poszła do spowiedzi i nachodziła się, bo... okoliczne kościoły były zamknięte :) Ale była wytrwała i kolejny kościół był otwarty (może już otwarty).
Przemku, chęć powrotu do Boga nie jest powodem niepowodzeń ("poczułem chęć rozmowy z Bogiem. Wystarczyło że tylko o tym pomyślałem i znowu mi się wszystko zawaliło"). Chyba że zachodziłby przypadek opętania? zniewolenia? O czymś takim piszesz: "Wystraszyłem się nie na żarty. Poczułem że jest ze mną źle (...). Przecież tylko szatan boi sie wejść do Kościoła (...). Nie wszedłem. Bardzo chciałem ale nie mogłem."
Mam nadzieję, że absolutnie nie zachodzi przypadek opętania (wiele z tego co piszesz jest dobre), ale szatan jest istotą realną i pewne jest, że stara się człowieka zwieść. Dlatego Bóg dał nam Dziesięć Przykazań i Chrystusa z Jego Ofiarą i nauką. Czyli Drogowskazy, ale i siłę nadprzyrodzoną.
Napisałeś też: "miałem nawroty wiary kiedy życie mi się waliło. Wtedy modliłem sie do Boga o pomoc. Pomoc nie przychodziła". Przemek, nie przychodziła? A to że jesteś w całkiem dobrej formie psychicznej, że nie jesteś np. ciężko chory? To nie jest oczywiste że jest się zdrowym. Jest mnóstwo osób chorych i niepełnosprawnych. Ale nawet największa niepełnosprawność nie oznacza końca nadziei i możliwości. Czy słyszałeś o człowieku bez rąk i nóg? Jest mówcą sławnym na całym świecie, przepiękna dziewczyna została jego żoną i mają już dwoje ślicznych dzieci. Jeżeli wpiszesz w Google "człowiek bez rąk i nóg" to wyświetlą się linki do filmów o nim i do zdjęć.
Napisałeś, że próbowałeś radzić sobie sam i znowu Ci się życie układało - nowa praca, nowa dziewczyna. Rozumiem, że pragniesz więc założyć rodzinę? W wieku 37 lat (za moment będzie 40 lat) mógłbyś mieć już prawie dorosłe dzieci, a tymczasem wciąż jest "nowa dziewczyna"... Jeżeli zapragniesz żony i dzieci, proś Boga o to. Radziłabym konkretnie :) Np. ładna, wierna Tobie Boże, wierna mnie, gospodarna, niekłótliwa, itd. Może aktualna dziewczyna?
"Potrzebuję długiej rozmowy z księdzem. Ale z księdzem mocnej wiary. Który mnie nie osądzi ale wysłucha i pomoże (...) Mam nadzieję że przeczyta to jakiś ksiądz, który zaprosi mnie na rozmowę a przede wszystkim wyspowiada bo od pewnego czasu czuję że ważę chyba z tonę. Muszę to wszystko z siebie zrzucić."
Po prostu idź do pierwszego lepszego kościoła, do kancelarii parafialnej i powiedz "Chcę iść do spowiedzi, nie byłem wiele lat". Każdy ksiądz ucieszy się i wskaże, poradzi, pomoże. Albo możesz zadzwonić do kancelarii parafialnej jakiegokolwiek kościoła (w godzinach otwarcia kancelarii). Zapytaj "czy mówię z księdzem?". Każdy ksiądz też wskaże, podpowie. Chyba żeby nie dosłyszał, wtedy powtórzysz :) Są kościoły, gdzie jest zastrzeżenie, że z powodu nawału pracy nie umawiają (np. Jezuici na Starym Mieście w Warszawie). Ale jak nie może, to znaczy że to nie ten, którego Ci Pan Bóg wybrał :)
Śmiało,
Daję Ci telefony do dwóch przykładowych kościołów (inne możesz znaleźć używając Google):
Kościół Akademicki Św. Anny
ul. Krakowskie Przedmieście 68
Warszawa
Kancelaria czynna od poniedziałku do piątku w godz. 16.00 - 18.00
tel. 22 826 89 91
Parafia pod wezwaniem Świętego Krzyża
ul. Krakowskie Przedmieście 3, Warszawa
+48 22 826 89 10
+48 22 203 59 93
+48 22 203 58 41
+48 22 826 89 10 wew. 821
Niech Pan Bóg Cię prowadzi i daje potrzebne łaski, niech błogosławi.
Serdecznie pozdrawiam.
|
|