Autor: elle (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data: 2016-10-03 19:37
Mi też zdarzało się uczyć w niedzielę. Pierwszy raz, a był to pierwszy rok mojej pracy zawodowej i zaoczna nauka, rok 1990, zajęcia trwały prawie cały dzień w sobotę i niedzielę ok 8-15. Musiałam dojeżdżać ok 50 km, naprawdę nie miałam możliwości udziału we Mszy Św. w sobotę (mieszkałam w małej wsi, gdzie nie ma kościoła, auta też nie miałam ani moi rodzice), a w niedzielę spóźniałam się na 7 do kościoła w pobliżu szkoły. Pamiętam, ze rozważałam ten problem na spowiedzi i kapłan był równie bezradny jak ja :( Tak, że prawie cały rok szkolny miałam do tyłu z niedzielnymi Mszami. Na szczęście w święta nie było zajęć :) Kilka lat później znowu z racji pracy byłam zmuszona podnieść kwalifikacje. Wtedy też zajęcia były w soboty i niedziele. Jeździłam ze znajomymi autem. Odkryłam jednak, ze niedaleko mojej szkoły jest kościół z Mszą św o 7:30 a zajęcia były od 8 czy 8:30. Trzeba było więc nie jechać ze znajomymi wygodnie autkiem,a wstać o 5 rano i autobusem. A potem dopiero na zajęcia. Trochę ciężko, zwłaszcza w zimie. Ale warto było :)
|
|