logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Dinka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-24 13:09

/.../

Przecenia Pani internet. Sprawę należy przedstawić w sądzie biskupim.
moderator

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-10-24 14:25

Małżeństwa nie można unieważnić. Sąd biskupi może jedynie stwierdzić, że nie zostało ważnie zawarte.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2016-10-24 16:13

Dinka,

A co to znaczy > jak zwał tak zwał< ? Terminy te dobrze sobie przyswoić, aby nie popełniać w przyszłości błędów. Czym więcej wiemy, tym chyba lepiej. Prawda?
Po co Ci w ogóle ślub sakramentalny, skoro myślisz na zapas o unieważnieniu małżeństwa? Ślubujesz mężowi (uwaga!), że >nie opuścisz go aż do śmierci< .
Musisz mieć świadomość, że rozwodu nigdy nie otrzymasz, co najwyżej możesz uzyskać unieważnienie.
Ale to musi być dogłębnie zbadane, czy nie zachodzą przypadkiem jakieś drastyczne sprzeczności, wcześniej nieznane, błędnie interpretowane etc. A to trwa jakiś czas.
Pamiętaj, ze nie jest to związek cywilny. Tam możesz go sobie zawierać do woli.
Dlatego raz jeszcze zastanów się głęboko, zanim podejmiesz ostateczną decyzję.

Pozdrawiam

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Dinka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-24 16:50

przecież ja nie myślę na zapas o tym, co ja bym chciała zrobić.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-10-24 21:30

Do Magdaleny:
"Musisz mieć świadomość, że rozwodu nigdy nie otrzymasz, co najwyżej możesz uzyskać unieważnienie".
Syzyfowa praca u podstaw?
Dobrze, do skutku.
Nie istnieje unieważnienie małżeństwa w Kościele. Nie ma takiej procedury. Jeśli małżeństwo zostało ważnie zawarte, to ważnym być nie przestanie.
W kontekście "jak zwał, tak zwał" to szczególnie istotne. Nie mieszajmy pojęć, bo to szkodzi, wprowadza zamęt.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: B. (---.96.200.75.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-10-25 03:00

Ludzie mają z tym problem. Popularnie mówią "unieważnienie małżeństwa", "kościelny rozwód". To rzeczywiście nie jest proste. Szczególnie gdy ktoś jest słabo wierzący, na etapie krytyki Kościoła - nie rozumie tego i uważa to za obejście Prawa Bożego. Kościół ma prawo weryfikować takie procedury, może kiedyś to zrobi?
Ktoś np. chce wystąpić o stwierdzenie nieważności małżeństwa, ale słucha dobrych rad i godzi się z żoną. W tym momencie to on decyduje, że małżeństwo jest ważne, podczas gdy sąd kościelny mógłby stwierdzić nieważność, nie wiadomo. To de facto ważne jest takie małżeństwo jest czy nieważne?
Ktoś inny dostaje stwierdzenie nieważności z uwagi na niedojrzałość emocjonalną (tzw. niezdolność psychiczna do podjęcia obowiązków małżeńskich - podobno takie przyczyny też mogą być?). A za moment ten ktoś bierze następny ślub kościelny z inną osobą. To znaczy, że jest już dojrzały emocjonalnie? A skoro "dojrzał", to i w poprzednim małżeństwie mógł się z żoną "dotrzeć", bo jego pierwsze małżeństwo, ważne czy nieważne, cieszyłoby się domniemaniem ważności dopóki by trwało.
Skomplikowane to niesłychanie. Ale trzeba szanować decyzje Kościoła. Niemniej wszystko przed nami. Kościół dokonał pewnych reform np. po działaniach Lutra, tak i teraz lub w przyszłości może dokonać zmian i w tej sprawie. Ludzie niewierzący lub słabo wierzący oceniają te procedury jako omijanie Prawa Bożego (omijanie przysięgi że małżeństwo aż do śmierci, słów Jezusa "człowiek niech nie rozdziela").
To tak z pozdrowieniami dla Księdza Moderatora :) Mając doświadczenia z poprzednich wątków poruszających temat nieważności małżeństwa, myślę, że nożyce cenzorskie już są w ręku :)

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Dinka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-25 11:57

tutaj gdzieś przepadł chyba główny post. Mówię o przypadku gdzie bardzo, bardzo młodzi ludzie zaliczają wpadkę (17 i 20 lat), "dla dobra dziecka" biorą cywilny ale im nie wychodzi. w momencie, kiedy związek już praktycznie nie istnieje, ksiądz ODMAWIA (dla mnie to absurd i nawet papież Franciszek mówi, że to barbarzyństwo) udzielenia chrztu dopóki nie wezmą kościelnego. Bardzo młodzi ludzie, małe miasteczko, dziecko przecież niczemu niewinne, ale mają ścianę (tak wiem, ja bym poszła do innego księdza ale oni mieli taką a nie inną sytuacje) wiec się godzą. Kilka miesięcy później (nie wiem czy pół roku minęło) zamykają kwestie cywilną i na tym związek się kończy. Kończy się też znajomość, jedyne kontakty to kwestie dziecka. Mija 18 lat.
No i 2 lata temu pojawiam się ja.... a dla mnie to jednak ważne.

chociaż im więcej czytam na ten temat, tym bardziej stwierdzam że szczekam na niewłaściwe drzewo. To lata szamotaniny, udowadniania, roztrząsania... samo myślenie o tym mnie przeraża a przeszłości nie zmieni... zawsze będę miała piętno tej drugiej. Myślałam, ze się z tym uporam jakoś ale zdecydowanie mi nie idzie. Bardzo mi na nim zależy i on też się stara zrobić wszystko, żeby mi jakoś pomóc ale po prostu nie mogę.

Tak czy siak, dziękuję za odpowiedzi.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-10-25 12:35

Kim dla Ciebie są te osoby?

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Dinka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-25 12:41

chodzi o mojego obecnego partnera, ktory ma taka wlasnie przeszlosc. A ja sie motam, nie wiedzac co zrobic.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-10-25 13:01

18 lat temu pójście do innego księdza, jak zakładasz z dzisiejszej perspektywy, niekoniecznie zmieniłoby sytuację, ponieważ taka była - pamiętam - jasna tendencja. Jeśli para nie miała przeszkód i mogła się pobrać przed ołtarzem, a nie czyniła tego, dzieci niekoniecznie chrzczono, ponieważ rodzice nie dawali swoją postawą szans czy pewności na wychowanie w wierze. To na marginesie.

Dla Ciebie zaś najistotniejsze wydaje się spokojne dojście do tego, czy w ogóle jest o co walczyć. Czy w ogóle jest sens podejmować próbę w sądzie. Bo niewątpliwie masz rację - przy mężczyźnie z przeszłością, czyimś mężu lub nawet niemężu, ojcu dziecku (z dziecko zdaje się niewiele od Ciebie młodsze), zawsze będziesz tą drugą w historii życia. Jest pytanie, czy na tę historię, na to dorosłe dziecko itp. jesteś zdolna otwartym sercem, spokojnie i ufnie przystać. Jeśli nie, to - jeśli miałoby to być ze względu na Ciebie - nie ma co się szarpać po sądach.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2016-10-25 15:29

Chyba najlepiej w tym wątku wypadł Ksiądz Moderator, bo go zlikwidował. Chociaż jakąś cząsteczkę udało mi się jeszcze złapać i odczytać...

Rzeczywiście ktoś tu 'naszczekał na niewłaściwe drzewko' ;))
pozdrawiam

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Fortepian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-25 22:31

Myslę że prowadzenie procesu (tu w sądzie biskupim) po 18 latach jest trudne juz z racji na sam upływ czasu i związane z tym trudności dowodowe - bo przecież te okoliczności powodujące nieważność małżeństwa muszą być ustalone co oznscza że najpier muszą zostać wykazane. Zatem lepiej rzeczywiscie przygotowywac się na trudnosci niż na oczywisty wynik sprawy - co w jakiś sposób rekompensowałoby czas zawieszenia w waszej znajomosci i stres z tym związany. Poza tym jeśli okoliczności związane z zawarciem tego małżeństwa znasz tylko od swego partnera czy wykluczyłaś możliwość że nie do końca jego opis odpowiada rzeczywistości? W kazdym razie dla mnie one jawią się bardzo jednostronnie. Nie twierdzę że Cię okłamuje bo możliwe że widzi to wszystko tak jak opisuje z powodu związku z Tobą. Dla ciebie to jest ważne, a dla niego nie (wnioskuję po tym że przez 18 lat nie podjął żadnych kroków), za to Ty jesteś ważna, a wobec perspektywy utraty kochanej osoby pojawia się żal i rozgoryczenie. No i łatwo zobaczyć wszystko w nowym świetle - w dośc zbliżony sposób np. zakochawszy się w kimś innym małżonek/ka "nabiera wreszcie rozumu", "przegląda na oczy" i widzi że jego/jej małżeństwo to był jakiś jeden wielki błąd i porażka zupełna i dla dobra wszystkich trzeba się rozstać.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-10-25 23:02

Skoro zamieszkali razem jako para, to wydaje mi się, że ksiądz słusznie namawiał do ślubu. Ale gdyby nie byli dalej parą, to by ich nie namawiał, tylko ochrzcił.
Mój kolega w podobnej sytuacji chodził do księdza po poradę i ksiądz mu ślub odradził, bo ten związek nie rokował jako podstawa rodziny. Ślub brany z przymusu to nie jest rozsądne rozważanie.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2016-10-26 08:30

Gdybyście zostali jednak małżeństwem sakramentalnym, a gdyby Wam "nie wyszło", obyś wtedy Ty nie była tą, z powodu której Twój partner zawarł ślub w kościele, czyli tą przymuszającą. Jak rodzice dziewczyny niegdyś, jak ksiądz. Czymże różni się to co Ty teraz robisz w kwestii ślubu od tego co robili oni 18 lat temu? Przecież też chcieli dobrze. Problem może leżeć gdzie indziej: Twój partner jest... niewierzący? I odrobina zdrowej nieufności mogłaby się tutaj przydać, bo jednak każdy chciałby trudną przeszłość nieco podretuszować.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2016-10-26 18:25

Do Hanny:
"Syzyfowa praca u podstaw' Po co ten złośliwy wtręt?
Pytanie tylko do rozważenia, nie do odpowiedzi, bowiem dyskusje mamy w innym miejscu Katolika - tam często moderator zaprasza.

1. A jeżeli małżeństwo nie zostało ważnie zawarte, to co wtedy? Jak nazwiemy ostateczny werdykt procesu biskupiego. No, jak...
Przypominam, że jest aż 12 punktów unieważniających małżeństwo zawarte nieważnie.

2. Nie rozumiem: "Jak zawał tak zwał" to słowa Dinki z części postu, który umknął.

Serdecznie pozdrawiam

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: B. (---.96.201.42.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-10-26 19:32

Dinka, sprawa jest prosta. Ten mężczyzna jest żonaty. Dziewiąte Przykazanie i szóste są jednoznaczne:
"Nie pożądaj żony [męża] bliźniego swego" i "nie cudzołóż". Takie są Boże Drogowskazy i Prawa.
Od żonatego ucieka się gdzie pieprz rośnie. Kierunkiem jego myślenia powinno być pojednanie z żoną.
Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci (i jemu) Bożej pomocy w dobrym życiu.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-27 02:03

Do Magdaleny

"Jak nazwiemy ostateczny werdykt procesu biskupiego. No, jak... "
No tak jak już niektórzy napisali: stwierdzenie nieważności małżeństwa.

"Przypominam, że jest aż 12 punktów unieważniających małżeństwo zawarte nieważnie."
Gdzie jest te 12 punktów "unieważniających"?
Zauważ, że jest tutaj nielogiczność: "unieważniających małżeństwo zawarte nieważnie". Skoro małżeństwo zostało zawarte nieważnie, to znaczy, że go nie ma. Nie trzeba wtedy unieważniać, tylko stwierdzić, że go nigdy nie było.
Natomiast małżeństwo, które jest nieważne (przez jakieś braki) można UWAŻNIĆ, czyli sprawić, że od tej chwili będzie ważne.

Hanna Ci pewnie odpowie na Twoje pytania, ale owo "W kontekście "jak zwał, tak zwał" to szczególnie istotne", rozumiem tak, że skoro komuś to obojętne, a Ty chcesz mu prawidłowo wytłumaczyć, że to nie obojętne i jak ma być, to należy właśnie prawidłowo wytłumaczyć jak ma być. Inaczej Twoja odpowiedź nadal będzie równa odpowiedzi "jak zwał tak zwał", czyli "wszystko mi jedno jak się to nazywa". Przy poprawianiu kogoś trzeba już powiedzieć poprawnie :))

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Magdalena (---.wtvk.pl)
Data:   2016-10-27 10:29

Pani Bogumiło,

Proszę uszanować moją prośbę, ale nie zamierzałam prowadzić z nikim dyskusji na żaden temat w tym miejscu i proszę mnie do tego nie zmuszać. Chyba nie jest to przymus. Po co wywierać nieświadomie presje. Utnijmy tę bezprzedmiotową zagadankę - 'Golono" ,strzyżono".i okażmy zaufanie moderatorowi, który wie, co przepuszcza; chyba ze to Pani jest cichym moderatorem i wie już z góry, kto komu powinien odpowiedzieć. Pewnie nie jest to tylko moje odczucie....
Proszę wreszcie okazać miłosierdzie i dać sobie trochę wytchnienia. Nie są mi potrzebne do niczego Pani pouczanki w tej sytuacji i nie jestem ich spragniona. Pani je napisze, ale już tylko sama do siebie. Kropka. :))

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Hanna (---.centertel.pl)
Data:   2016-10-27 11:06

Dziękuję, Bogumiło. Podpisuję się pod tokiem myślenia: skoro wytykamy komuś (jak Magdalena) niewłaściwość sformułowania "jak zwał, tak zwał", a potem sami mieszamy pojęcia, posługujemy się wadliwym nazewnictwem, i to nie raz (co wykazała Bogumiła), to znaczy, że najwyraźniej sami nie zwracamy wystarczającej uwagi na poprawność sformułowań. A wysiłki porządkujące nie przynoszą na razie wystarczających skutków. Robota wciąż od nowa :)
Biorąc pod uwagę powszechność nieporozumienia (unieważnić czy uznać za nieważne itp.), widzimy skalę problemu, nie tylko co do nazwy (nie chodzi tu o zbędne zabiegi purystyczne), ale i co do rozumienia zjawiska, a w konsekwencji - oczekiwań wobec sądów biskupich.

 Re: Uniewaznienie małzeństwa
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-10-27 14:14

Magdaleno, przykre to co napisałaś i bardzo niesprawiedliwe.

Twój pierwszy akapit brzmiał: "Do Hanny: "Syzyfowa praca u podstaw' Po co ten złośliwy wtręt? Pytanie tylko do rozważenia, nie do odpowiedzi, bowiem dyskusje mamy w innym miejscu Katolika - tam często moderator zaprasza."

Zauważ, że tego problemu nie poruszałam. Po pierwsze: wyraźnie napisałaś, że jest do Hanny, po drugie - napisałaś, że nie oczekujesz odpowiedzi na TO pytanie (liczba pojedyncza). Uszanowałam Twoją prośbę.

Potem osobno zadałaś dwa pytania.
1. "to co wtedy? Jak nazwiemy"
2. "Nie rozumiem: "Jak zawał tak zwał"
Na tym forum odpowiadamy na pytania i ja właśnie Ci odpowiedziałam. Dziękować nie musisz. Też zdążyłam przeczytać post Dinki zanim go moderator nie wyrzucił. Też mam zaufanie do moderatora i sądzę, że miał jakiś cel, że ten post na chwilę się ukazał. Poza tym jej kolejne posty nadal "wiszą".
Zadałam także jedno pytanie, na które mi nie odpowiedziałaś, więc dalej nie wiem.
Pytanie i odpowiedź to nie jest dyskusja. Na tym polega to forum.

"chyba ze to Pani jest cichym moderatorem i wie już z góry, kto komu powinien odpowiedzieć"
Ponieważ kiedyś ludzie z forum o to pytali - było tutaj wyjaśnienie, że nie jestem i nigdy nie byłam moderatorem. A moderator nie jest w stanie przewidzieć kto zdąży przeczytać, kto odpisze i jak się dalej potoczy temat. Sama wiesz, że nikt Ci nie kazał odpowiadać, podobnie jak i mnie nikt nie kazał.

"Proszę wreszcie okazać miłosierdzie i dać sobie trochę wytchnienia. Nie są mi potrzebne do niczego Pani pouczanki (...). Pani je napisze, ale już tylko sama do siebie"
Jak już napisałam: odpowiadałam na pytania. Ja też bym chciała miłosierdzia od Ciebie, ale spotkałam się z bardzo nieprzyjemnym postem. Ale odpowiedź piszę nie dla siebie, tylko dla innych czytających. Skoro publicznie tak mnie podsumowałaś, to mam prawo do obrony. Obrony dobrego imienia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: