logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Melania (---.interkonekt.pl)
Data:   2016-11-21 10:03

Szczęść Boże,
Postanowiłam napisać tutaj o nurtującym mnie od dłuższego czasu problemie.
Pracuję od dłuższego czasu w niewielkim sklepie spożywczym. Mieszkam w małej miejscowości gdzie naprawdę o pracę jest bardzo trudno, więc byłam niezmiernie szczęśliwa gdy pracę znalazłam tym bardziej że na utrzymaniu mam małe dziecko.
Na początku było wszystko w porządku, w miarę jednak jak wydłużał się mój staż pracy zaczęto mnie wprowadzać we wszystkie tajniki jak takie przedsiębiorstwo pracuje. Zdarza się, nawet dość często, że sprzedaję ludziom stare, moczone mięso (które nie nadaje się do spożycia) jako świeże. Czasem klienci pytają czy jest świeże i jeśli mogę (tzn szefostwo nie stoi obok) odpowiadam szczerze, ale zdarza się, że klienci nie pytają więc sprzedaję to co jest. Jeśli kończy się termin ważności danego produktu (i nie jest to np nabiał który po terminie ważności może szkodzić) to mamy takie odgórne polecenie od szefa aby daną datę ważności przerobić lub całkowicie usunąć. Wędliny które się przeterminują musimy myć i dalej sprzedawać. Dopiero gdy już zmieniają kolor, śmierdzą kroimy je do tzw resztek które i tak niektórzy klienci szczególnie starci kupują do bigosu. Źle się z tym wszystkim czuję, na początku to wszystko mnie przerażało jak tak można robić, ale teraz z biegiem czasu trochę chyba się do tego przyzwyczaiłam i nie robi to już na mnie dużego wrażenia.
Ciąży mi jednak na sercu uczucie, że każdego dnia popełniam grzech ciężki kłamiąc, oszukując klientów. Jeśli nie będę tego robić zostanę wyrzucona z pracy. niestety ale sama nie mogę odejść, bo jak mówiłam ciężko cokolwiek znaleźć, a skąd będę mieć pewność, że w innym przedsiębiorstwie nie będzie działo się podobnie. Ciągle słyszy się o aferach z przeterminowaną żywnością i myciem wędlin.
Czy to co robię to grzech ciężki? Jeśli tak to jak z niego wybrnąć, jak się spowiadać skoro zamierzam nadal go popełniać? Co robić?

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: B. (---.96.194.156.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2016-11-21 13:16

"Co robić?"
Pomodlić się do Boga, powiedzieć Mu to wszystko i... "rzucić się w przepaść", w Jego ręce. Mówiąc szefostwu np., że masz poważne kłopoty z sumieniem, bo sprzedając stare mięso i wędliny, nie będziesz mogła podczas spowiedzi uzyskać rozgrzeszenia, bo warunkiem jest postanowienie poprawy. Skromnie i pokornie. Po prostu :)
Czy Cię wyrzucą? Nie wiadomo, mogą bać się, że uczynisz jawnymi ich ciemne tajemnice.
Na pewno musisz być przygotowana na jakieś nieprzyjazne reakcje. Co robił Pan Jezus jak na Niego pluli? milczał. Możesz powiedzieć "proszę o zachowanie wzajemnego szacunku".
Nadeszło Twoje Westerplatte. Z pomocą Bożą poradzisz sobie. Są w życiu takie sytuacje, w których musimy Bogu zaufać i dokonać wyboru - czy żyć zgodnie z Jego Prawami czy ulec światu.
Nawet jakbyś straciła pracę, to nie lękaj się, Bóg Ciebie nie zostawi gdy Mu zaufasz.
Byłaś bierzmowana? Jeżeli tak, to otrzymałaś siedem darów Ducha Świętego, w tym dar męstwa :)
W wątku o narzeczonej która była u ŚJ jest link do świadectwa kobiet, które odeszły od ŚJ, Po pewnym czasie poszły na Mszę Świętą o uzdrowienie i córka została uzdrowiona z choroby biodra (drogę, na której przejście potrzebne było przeciętnie 15 min. ona oparta o matkę szła godzinę z ciężkim bólem. Wracała bez bólu).
Bóg był i cały czas JEST.
Życzę Bożej pomocy w podjęciu i wykonaniu dobrych decyzji.
Będzie dobrze, nie lękaj się.

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Mateusz (31.42.19.---)
Data:   2016-11-21 14:54

Po prostu odejdź z zakładu pracy, w którym jesteś zmuszana do takich nieuczciwych praktyk.

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2016-11-21 16:12

Moze anonimowo zawiadomić Sanepid?

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: wyszywaczek wredny (---.net.pulawy.pl)
Data:   2016-11-21 19:26

Napisz chociaż, gdzie ten sklep, żebyśmy go mogli omijać :P
Tak wiem, w trzech na cztery jest dokładnie tak samo.

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Fredek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-11-22 07:56

Anonimowo zawiadom Sanepid i Państwową Inspekcję Handlową. A po kontroli zaproponuj pomoc pracodawcy w innym ustawieniu sprzedaży. Staraj sie więcej sprzedawać, stosować obnizki cen by towary sie nie przeterminowały.

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Zoe (---.play-internet.pl)
Data:   2016-11-22 10:00

A czy jak odejdzie, to przestana sprzedawac nieswieze? Moze lepiej zaczac od tego Sanepidu, a w miedzyczasie probowac szukac innej pracy?

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Marta (---.20-2.cable.virginm.net)
Data:   2016-11-22 15:22

Melanio, współczuję Ci tej sytuacji w pracy.
Fakt jest faktem, że takie praktyki są dość powszechne. Pytanie, jak postąpić w Twojej konkretnej sytuacji. Wiele też zależy od różnych szczegółów, np. jak często musisz myć to mięso? Jeśli zdarzyło się kilka razy, a ogólnie nie jest najgorzej z jakością mięsa w tym sklepie, to trochę inna sprawa, niż jakby właściciel celowo zawsze przywoził nieświeże mięso przeznaczone do fabryki karmy dla psów i kazał Wam odświeżać.
Ja bym Ci radziła zamiast iść na konfrontację z pracodawcą, spróbować z nimi przedyskutować jak można uniknąć takich praktyk? Możesz nawet wspomnieć, że klienci pytają, czy mięso jest świeże – to znaczy mają podejrzenia, że nie jest. Powiedz mu wyraźnie, że traci przez to klientów i pomyśl, czy da się to jakoś inaczej rozwiązać? Jak widać, że macie dużo mięsa, które pewnie nie zejdzie, to może można zamrozić i sprzedawać mrożone? Nie wiem, czy są jakieś przepisy w tej kwestii. Oczywiste, że rozmrażać i sprzedawać jako świeże nie wolno.
Może pomóż pracodawcy w obliczeniach ile mięsa zamówić, jak to zorganizować, żeby mieć możliwość dokupienia świeżego mięsa w hurtowni jak będzie brakować, powiedz, że lepiej powiedzieć klientowi, że nie ma mięsa, i że dostawa będzie za kilka godzin lub na drugi dzień. Może nawet baner reklamowy przywiesić „u nas zawsze świeże mięso” i rzeczywiście sprzedawać tylko świeże mięso? Jak ludzie się przyzwyczają, że u Was jest naprawdę dobre, świeże mięso, to nawet będziecie mieli więcej klientów, którym się będzie chciało jechać na drugi koniec miasteczka po dobre mięso. U moich rodziców w miasteczku jest rzeźnik, który w swoim sklepie sprzedaje własne wyroby. Sprzedaje wedle własnego uznania, jak mu pasuje z ubojem, ale cale miasto wie, w jaki dzień tygodnia jest dostawa kiełbasy takiej a takiej, czy tam szynki i sporo schodzi w ten dzień, bo jest po prostu dobre i świeże. W pozostałe dni tygodnia jest inna kiełbasa czy tam mięso nieprzetworzone, nie orientuję się dokładnie, a szynki nie ma, bo poszła cała już dzień wcześniej. W Twoim przypadku, to może uzgodnij z pracodawcą, czy można przywiesić na drzwiach kartkę „świeże mięso z dzisiejszej dostawy” – myślę, że ludzie kupią nawet jak nie planowali kupować mięsa w ten dzień. Kartkę zdjąć na drugi dzień oczywiście, no chyba, że będzie nowa dostawa.
Co do nieświeżego mięsa – wiem, że wygląda obleśnie itd, ale w większości przypadków obróbka termiczna zabija bakterie i takie mięso jest jadalne. Może nie najsmaczniejsze, ale trujące nie jest. Te ścinki na bigos – myślę, że niektórzy starsi ludzie nie mają za wiele pieniędzy i jak kupują te ścinki w niższej cenie (bo przecież tego nie sprzedajecie po cenie regularnej chyba? nikt by nie kupił), to dlatego, że ich nie stać na kupienie porządnej kiełbasy w kawałku. W ich przypadku jest wybór: kupić takie ścinki i mieć ten bigos czy mieć samą kapustę na obiad? Bigos się przecież długo gotuje i bakterie tam wyginą. A i skąd wiesz, że to na bigos, a nie dla psa ludzie kupują? Więc nie wiem, czy to takie proste: wywalić podstarzałe mięso, a że dziadki nie będą miały ani kawałka mięsa przez długie miesiące, to przecież nie mój problem.
Z anonimem do Sanepidu to zły pomysł. Po pierwsze, Ewangelia mówi o upominaniu winowajcy w cztery oczy zanim się poleci na skargę (Mt 18, 15-17). Po drugie, myślicie, że Sanepid nie ma nic do roboty, tylko latać do każdego anonima? Tak, jasne, bo te anonimy to są wysyłane przez zatroskanych klientów lub ekspedientki z konfliktem sumienia, a nigdy przez złośliwą konkurencję. Po trzecie, co, jeśli szef się wyprze i powie, że Melania myła mięso (bo myła), a on nie wiedział? To się może źle dla niej skończyć. Jak już do Sanepidu, to tylko podpisany list, ale nie radzę bez uprzednich prób polepszenia sytuacji we własnym zakresie.
Co do rozgrzeszenia – dostaniesz, bo nie robisz tego przecież z własnej woli, tylko jesteś zmuszona. Żeby grzech był ciężki, musi być świadomość grzechu, nieprzymuszona wola popełnienia tego grzechu i grzech musi dotyczyć poważnej materii. A Ty tu nie masz wolnej woli. Postanowienie poprawy: dobrze robisz, jeśli mówisz klientom prawdę, wtedy kiedy możesz. Postanowienie poprawy nie zawsze znaczy stuprocentowe zerwanie z grzechem, bo to nie zawsze jest wykonalne tak od razu. Lepiej po kroku wychodzić z grzesznej sytuacji – to też jest poprawa przecież?
Melania, jestem za tym, żebyś ruszyła głową i znalazła jakieś rozwiązanie tej sytuacji, albo chociaż poprawę sytuacji. Wszyscy w miasteczku, wliczając w to szefa, skorzystają, jeśli będziesz w stanie coś zmienić w tym sklepie na lepsze. Innej pracy też możesz poszukać, jak znajdziesz, to dziękuj Bogu i zwiewaj z tego sklepu, ale być może właśnie Bóg Ci dał ten sklep jako zadanie i dzięki Tobie ma się tam coś zmienić na lepsze.
Teksty, które mi przychodzą na myśl:
'Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie' Mt 10,16
'Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj'. Rz 12,21
Trzymaj się :)

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-11-22 16:25

Melanio, współczuję Tobie tej trudnej sytuacji. Podpisuję się pod słowami Marty.
Tak mi się skojarzyło, że ekspedientka w moim sklepie ma sposób na nie sprzedawanie starego mięsa. Gdy np. proszę o kawałek schabu, a jest niedobry, ona sama mówi
- Dam dzisiaj pani karkówkę, bo właśnie przywieźli.
Może spróbuj tak?

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-11-22 22:04

Zaufaj Bogu. Bądź uczciwa, a On się zatroszczy o wszystkie Twoje doczesne potrzeby. Naprawdę! Jak to jest możliwe by najlepszy Tata nie troszczyl się o wszystko co potrzebuje Jego dziecko? :)

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: Iza (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-11-24 16:53

@Marta

Bakterie w wysokiej temperaturze zginą, toksyny niekoniecznie. Słyszałaś o jadzie trupim? Mięso to zwłoki zwierzęcia, z wszystkimi tego konsekwencjami.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kadaweryna

 Re: Nie nadające się do spożycia sprzedaję jako świeże.
Autor: W. (194.165.48.---)
Data:   2016-11-28 12:03

Hej.

Długo szukałam pracy, miałam przerwę w CV spowodowaną ciężką chorobą. W końcu się udało znaleźć - na pierwszy rzut oka - pracę marzeń. Prawie rok temu zaczęłam pracę w sklepie z ziołami i suplementami. Bardzo się cieszyłam.

Jednak gdy już podjęłam pracę, mój entuzjazm stopniowo opadał. W głównej mierze składały się na to następujące powody: miałam umowę śmieciową, według której zarabiałam grosze jako pomoc - w rzeczywistości pracowałam głównie na czarno (zarabiając "do ręki"), jako sprzedawca. Dalej - musiałam sprzedawać 20-30% towaru bez paragonów (oszukując klientów, że "gdzieś mi zginął paragon", "ojej, już wyrzuciłam do śmieci" itd.). Mieliśmy dużą marżę i bardzo wysokie ceny, a jeżeli jakiemuś produktowi się kończyła data ważności lub nie schodził ze stanu, a mieliśmy go dużo, musiałam go wciskać klientom jako "najlepszy", "najbardziej pomagający" itd. Były bardzo duże problemy z wzięciem jakiegokolwiek dnia wolnego, okazjonalnym wyjściem prywatnym, by załatwić ważne sprawy itd.

Z czasem coraz bardziej męczył mnie ten stan rzeczy. Na spowiedzi słyszałam o tym, że dziś o pracę nie jest łatwo i heroizmem by było zwrócenie uwagi pracodawcy, że to wszystko jest niezgodne z moim sumieniem - i oczywiście z prawem, z uczciwością ludzką itd. oraz odejście z pracy, nie mając innego źródła utrzymania. Miałam ochotę złożyć donos do inspekcji pracy, do urzędu skarbowego - nie zrobiłam tego, mimo, że nadal trzęsie mnie złość na myśl o tamtej pracy. Mam nadzieję, że kiedyś sprawiedliwości stanie się zadość. Albo może kiedyś doniosę...

Po kilku miesiącach pracy w tamtym miejscu zaczęłam modlitwę o dobrą, uczciwą pracę w zawodzie. Odprawiłam nowennę do świętej Rity. W międzyczasie wysyłałam CV, kłamałam w pracy, że mam wizytę u lekarza, której nie mogę odwołać i gdy mnie zapraszano na rozmowy kwalifikacyjne czy testy, chodziłam na nie. Pracowałam tam prawie pół roku. Nową pracę dostałam pod koniec odmawiania nowenny. Mam umowę o pracę, jest uczciwie. Bóg nas nie opuści, tylko trzeba pozwolić mu działać. Ja wymodliłam moją pracę za pośrednictwem św. Rity.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: