logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Smutna (---.centertel.pl)
Data:   2016-12-03 11:47

Hej. Niewiem po co pisze, ale przygniata mnie moj smutek jaki w sobie czuje. Od bardzo dawna czuje ze jestem juz potepiona i odpadlam od Boga. Wiem ze Bog nikogo nie potepia ale jest napisane w Bibli ze mozna na zawsze od Niego odpasc i ja tak wlasnie sie czuje. Nie mam sily juz niesc tego ciezaru. Chcialabym chyba juz nie istniec niz o tym myslec. Swoja postawa grzesze przeciw Duchowi Swietemu a to nie bedzie nigdy wybaczone. Ciagle rozpaczam o swoim zbawieniu i nie widze dla siebie ratunku. Mimo ze probuje. Nie udaje mi sie nawiazac relacji z Bogiem. To wszystko, te moje odczucia nie wziely sie z niczego. Okolo 5 lat temu nawrocilam sie i Pan mnie prowadzil. czulam jego ovecnosc i oddalam mu swoje zycie. Doswiadczalam go. Potem jednak przez zle mysli odrzucilam go w myslach u wybralam droge zlego ducha. byla to mysl pod wplywem zlych myslu, bylam troche zdezorientowana ale poczulam ze wyrzucilam Go ze swego serca. Od tamtego czasu mam pustke w serce, modle sie ale mam wrazenie ze mowie do sciany. Mimo usilnych staran nie otrzymuje zadnych lask. Popadlam w rozpacz, niewiare i potepilam sie za zycia. Chcialabym miec bliska relacje z Bogiem a jej nie mam. Mam wrazenie ze sie oszukuje a dla mnie nie ma juz nadziei. Caly czas popelniam grzechy przeciw Duchowi Swietemu i nie umiem z tego wyjsc. Caly czas placze z tego powodu. Nie umiem z tego sie wygrzebac i nie umiem z tym zyc. Juz tyle probowalam, staralam sie. chodzilam na wspolnote. Ani cienia obecnosci Boga. widzac jak inni doswiadczaja Boga i maja z Nim relacje sprawia mi bol bo ja tez bym tak chciala a czuje ze juz nie moge. Bylam ze swoim problemem u wielu kaplanow ale nikt mi nie pomogl. modlitwy tez nie pomagaja. Czuje sie potepiona za zycia, ze dla mnie nie ma nadziei. Czuje sie z tym okropnie. Bog mnie juz nie slucha. Zawiodlam Go a grzech oddziela mnie od Niego dlatego niewidze i nie czuje juz Go w swoim zyciu.

 Re: Czuje ze na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: anonim (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-12-03 13:14

Wow! Powinnaś się cieszyć ;-) Pan Bóg chce Cię mieć blisko siebie skoro tak Cię doświadcza. Nic się nie martw. Jego Miłosierdzia i Miłości nie pokonają twoje wątpliwości tylko się Go trzymaj bo On na pewno nie odpuści walki o Ciebie ;-)

Polecam Ci Pismo Święte: Izajasz 53, 1-12.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-12-03 17:27

Kochana, Jezus Cię nigdy nie odrzuci.
Pan Jezus bardzo bardzo, ale to bardzo Cię kocha, nawet jak uczucia mówią Ci inaczej, albo masz takie myśli, że Jezus kocha innych, a Ciebie nie albo jakoś mało to nie wierz temu. To jest pokusa. Bóg czasem "skrywa swoje oblicze" ale to tylko po to, aby dusza bardziej Go szukala i tęsknila za Nim, a przez to miłowala.
On dla Ciebie dal się przybic do krzyża, dla Ciebie żył, cierpiał, zmartwychwstał.
Dla Ciebie. Nie dla jakiejś nieokreślonej masy ludzi.
Mogłabym w nieskończoność pisać Ci jak bardzo On Cię kocha!
Jezus mówił siostrze Faustynie, że jest z nią nawet jak ona tego nie odczuwa. To samo mówi Tobie.
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta która kocha syna swego łona, a nawet gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o Tobie!" (Iz 49,15)
Nieważne co zrobiłaś, robisz, gdzie jesteś, jaka jesteś, On czeka na Ciebie.

To co mogę Ci doradzić to idź z tym wszystkim do konfesjonalu. Rozumiem, że księża czasem nie rozumieją i w ogóle, ale Jezus Cię rozumie. Trwaj blisko Boga, przez częste i pelne milosci przyjmowanie sakramentów.
Moja kochana, jeśli chodzi o grzech przeciwko Duchowi Świętemu, to nie zamartwiaj się tak. Do momentu naszej śmierci /ponownego przyjścia Jezusa na ziemię, mamy czas i możliwość wrócić do Niego (najgorsze jest trwanie w grzechu, życie z myślą "pogrzesze sobie, pójdę do spowiedzi i mam z głowy". Albo ktoś nie stara się odwrócić od grzechów, żyje np. w konkubinacie ale np. odmawia codziennie np. Różaniec, albo nosi Szkaplerz i wierzy, że Maryja da mu w godzinie śmierci nawrócenie. Taka postawa może prowadzić do ostatecznego braku skruchy, a więc odrzucenia Bożego miłosierdzia. Bo to nie jest tak, że Bóg nas odrzuca, ale my Jego.
Ten temat jest trudny i jest dużo wypowiedzi księży, biskupów o grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Ciężko to trochę wytłumaczyć, ale jeśli chcesz powrotu do Boga, tęsknisz za relacją z Nim to śmiało idź do spowiedzi i nie obawiaj się "a co jeśli mam grzech niewybaczalny")

Proś Pana Jezusa, Matkę Bożą o dobrą spowiedź, o kapłana, który będzie umiał pomoc i zrozumie Twój problem.

Św. Bernard powiedział, że drogą dojścia do Chrystusa, jest przybliżenie się do Maryi, z resztą potwierdza to cała rzesza świętych. Tak więc polecam Ci bardzo zwrócić się o pomoc do Mamy, która Cię kocha tą samą miłością, co Jezus.
Oddaj się w Jej ręce, Ona Cię poprowadzi. Nawet jeśli będzie Ci ciężko, trudno, nie będziesz doświadczać miłości Boga - nie martw się. Maryja będzie się Tobą opiekować i złączy Cię z Jezusem. Ona tylko tego pragnie, by pomóc nam wrócić do Chrystusa.
Tak więc powiedz Jej, jak Jan Paweł II "Totus Tuus", oddaj Jej swe życie, siebie, swoją wieczność, wszystko co masz. Staraj się każdego dnia odmówić Różaniec, ta modlitwa sprawia Matce Bożej wyjątkowa radość, a dla nas jest skarbcem łask.
Różaniec to spotkanie z Jezusem i Maryją, to szkoła jak powinien żyć chrześcijanin, by naśladować Chrystusa.

Pozdrawiam serdecznie, otaczam Cię modlitwą, Pan Jezus jest z Tobą, kocha Cię i pragnie Twojego zbawienia najbardziej na świecie.
Trzymaj się :) <3

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-12-03 17:32

Smutna, nie popadłaś w niewiarę bo cały czas tęsknisz za Bogiem, wierzysz w Jego istnienie. Na początku drogi nawrócenia często doświadczamy wyjątkowej bliskości Boga. Ale nawrócenie to nie jest jeden konkretny moment, to pogłębienia wiary i trwanie w Bogu również w trudnościach a może nawet bardziej w trudnościach.
,,Chcialabym miec bliska relacje z Bogiem a jej nie mam''- masz tę relację poprzez nieustanne pragnienie. Masz świadomość popełnionych grzechów. Jest tylko jedna droga uzdrowienia, to Sakrament Pokuty i Pojednania. Zacznij od tego. Nawet jeśli w sercu pustka, jeśli jest Ci bardzo trudno przez poczucie odtrącenia to spróbuj oddać ból w Sakramencie Pokuty przez świadomy akt woli. Jesteś w tak głębokiej udręce duchowej, że byłoby dobrze by towarzyszył Ci stały spowiednik. Może spróbuj poszukać pomocy duchowej w którejś ze wspólnot zakonnych.
Za życia człowieka przy szczerym pragnieniu więzi z Panem Bogiem nie ma grzechu, którego Miłosierny Bóg nie odpuści.
Każdy kroczy inną drogą wiary. Może to być Twój czas prowadzący do pogłębiania wiary. Przez poczucie utraty więzi z Bogiem, przez bolesną tęsknotę uświadamiasz sobie jak wiele straciłaś przez grzech odejścia od Boga.
Smutna, módl się własnymi słowami powierzając swoje trudności, swój ból, swoją tęsknotę i pragnienie więzi z Chrystusem. W Najświętszym Sakramencie jest uobecniony Chrystus, uklęknij i rozmawiaj z najlepszym Ojcem, który kocha bezinteresowną miłością. Nie oczekuj duchowych fajerwerków, oddaj się spokojnej wierności i ufności.
Smutna, przeczytaj proszę Ewangelię św. Jana 15, 1-11. Specjalnie nie wklejam żeby zachęcić Cię do sięgnięcia po Pismo Święte.
Gorzki jest smak Twoich łez ale przyjmij je jako dar oczyszczania. Nie porównuj się z innymi, idź swoją bolesną drogą.
Proponuję Ci przeczytanie 'Nocy ciemnej' Św. Jana od Krzyża. Może będzie pomocna w uświadomieniu, że we wzrastaniu w wierze dotykają nas różne stany ducha ale Pan Bóg przez wszystkie trudy poprowadzi.
Nie wchodź w kompetencje Boga przez samopotępienie. Przez szczerą spowiedź uzyskasz odpuszczenie grzechów, będziesz mogła w pełni uczestniczyć w Eucharystii. Módl się do Ducha Świętego by otworzył Ci serce i umysł na Słowo Boże. Swoją tęsknotę zaspakajaj czytaniem nawet jeśli nie rozumiesz.
'Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam' Mt 7,8
Niech pociechą i ufnością będą Ci psalmy 16 i 121

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Ona (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2016-12-03 17:56

Mmoze po prostu przestan popelniac grzech przeciwko Duchowi Swietemu, jesli to jest zrodlem twojego ciepienia?

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Natalka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-12-03 18:02

Dobry i Miłosierny Bóg nigdy i nikogo nie opuszcza i nie pozostawia bez przebaczenia. Niekoniecznie trzeba szukać wspólnoty ani wielu kapłanów. Potrzeba szukać Jezusa - On zawsze ma otwarte Ramiona. Można Go znaleźć w ciszy i samotności :) Pozdrawiam. Wszelkiego dobra na odnalezienie Jezusa Drogi Prawdy i Zycia.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2016-12-03 18:24

Smutna,

> Byłam (...) u wielu kapłanów ale nikt mi nie pomógł. Modlitwy też nie pomagają.

Proponuję zatem wizytę u psychologa, może on Ci pomoże. Zacznij działać.
Nie załamuj się. Bóg Cię na pewno nie opuścił i nigdy nie opuści. Szybko się o tym przekonasz.

Z Bogiem

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Tomasz (---.dynamic-ra-11.vectranet.pl)
Data:   2016-12-03 18:48

nie ma sie co martwic. Jak przyjda prawdziwe klopoty wtem predzej pobiegniesz po pomoc do Niego :) A On cie kocha i ci jej udzieli. Uszy do gory ;)

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-03 19:30

Spokojnie, Bóg JEST niezależnie od tego czy Go czujesz, czy nie. Nieodczuwanie Boga nie oznacza, ze Go straciłaś. Weszłaś tylko prawdopodobnie w tzw. noc zmysłów. Ponieważ najlepiej mówią o niej słowa św. Jana od Kryza, przetoczę fragment jego "Nocy ciemnej". Czytaj. Czy nie odnajdujesz w tym opisie siebie?

"3. Wykazaliśmy już, że sposób postępowania drogą Bożą jest u początkujących bardzo niedoskonały. Przeszkadza tu bardzo miłość [własna] i różne upodobania. Bóg zatem, pragnąc ich dźwignąć z tej przyziemnej miłości i podnieść na wyższy stopień miłości Bożej, a tym samym uwolnić ich od zmysłowego sposobu ćwiczenia i modlitwy, w której tak wyrachowanym sposobem i z takim nieuszanowaniem, jak mówiliśmy, szukają Boga. Przychodząc im z pomocą, Bóg chce ich doprowadzić do ćwiczenia ducha, aby w większej mierze i w większej wolności od niedoskonałości mogli się z Nim jednoczyć. Czyni to wówczas, gdy szli oni już przez dłuższy czas drogą cnoty, oddawali się wytrwale rozmyślaniu i modlitwie, i na skutek doznawanego w niej smaku i upodobania oderwali się od rzeczy tego świata.

W takim życiu nabrali już pewnych [sił] duchowych do rzeczy Bożych, osłabili pożądania stworzeń i przysposobili się do znoszenia dla Boga ciężaru i oschłości, bez zwracania się wstecz, do dawnych lepszych czasów, kiedy to raczej dla odczuwanego smaku i upodobania oddawali się ćwiczeniom duchowym. Gdy im już jaśniej, jak sądzą, przyświeca światło łask Bożych, wtedy właśnie Bóg gasi światło, zamyka bramy i źródła owej słodkiej wody duchowej, której kosztowali tak często i tak długo, jak chcieli. Dla ich słabości i niewytrzymałości nie zawierano dotychczas przed nimi owej bramy, o której mówi św. Jan w Księdze Objawienia (3, 8). Teraz pozostawia ich Bóg w ciemności, tak iż nie wiedzą, dokąd się zwrócić zmysłami, wyobraźnią i rozumowaniem. Nie mogą zrobić ani kroku na drodze rozmyślania, jak to czynili przedtem. Ich zmysły wewnętrzne są bowiem pogrążone w tej nocy, oni zaś podlegają całkowitej oschłości. Nie tylko nie znajdują w rzeczach duchowych i pobożnych ćwiczeniach owego smaku i upodobania, którego przedtem doznawali, lecz przeciwnie, miast tego znajdują teraz gorycz i zniechęcenie. Bóg bowiem, widząc, że już nieco „podrośli”, a chcąc aby się umocnili i wyszli z powijaków, odrywa ich od słodkiej piersi i puszczając ze swych ramion uczy ich chodzić o własnych siłach. W tym stanie wszystko wydaje się im nowe, ponieważ wszystko całkowicie się zmieniło."

Uspokój się. To normalny etap życia duchowego. Bóg prowadzi cię na wyższy stopień zażyłości z sobą. Przystępuj regularnie do sakramentu pokuty, chodź na Eucharystię. Trzeba czasu. Musisz przestać chcieć czuć Boga dla smaków , które to czucie daje. Musisz zapragnąć Jego samego w czystej wierze. On czasami się zjawi, żeby cię pocieszyć, a potem, jeśli to noc zmysłów, znowu zniknie. To może trwać kilka lat. Uważaj na siebie w tym czasie, bo z zawodu, ze Go nie czujesz, możesz nawet stracić wiarę. To, co piszesz, jeśli powodem tego nie jest grzech, to objaw łakomstwa duchowego. Leczy się go cierpliwością i spokojem.

Jeszcze jedna rada. W takim stanie najlepiej usiąść przed Najświętszym Sakramentem. Takie trwanie usuwa wszelkie lęki. Siądź tylko, nic nie mów - patrz. Skup się na Jezusie w Hostii. Po chwili uspokoisz się zupełnie. Będziesz tylko ty i On. Ale nie wyrzucaj z siebie swoich żalów- On i tak wszystko wie. Mów do Niego- "Kocham cie" albo powtarzaj "Jezus". Po jakimś czasie, nie mówię, ze od razu, ze zdziwieniem zauważysz, że czujesz miłość i ona na pewno nie jest z ciebie tylko z Niego. TO przyjdzie jednak powoli i będzie zależało od twojej wytrwałości. Pierwszym co poczujesz i to szybko, będzie pokój. Zacznij od 10- 15 minut. Będzie ci trudno wytrwać w takim skupieniu, bo współczesny człowiek do tego nie przywykł. Systematycznie jednak dodawaj minut do adoracji. Z czasem przerodzi się ona w zdziwione trwanie przed Miłością.Nie będziesz mogla wyjść z kościoła. Potem, a może to trwać kilka lat, On pojawi się w twoim sercu.
Bóg działa powoli. Pozwala nam dojrzewać do swoich łask.

Pozdrawiam cię cieplutko. Odwagi...

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: jk (193.242.212.---)
Data:   2016-12-03 19:48

Droga Smutna. Też przeszłam przez rożne duchowe ciemności. Grzech przeciwko Duchowi Świętemu jeśli faktycznie go popełniasz to po prostu tego nie rób dalej bo to bardzo niebezpieczny grzech, który faktycznie może prowadzić do potępienia. Dopóki natomiast żyjesz zawsze masz szansę się nawrócić i lepiej zacznij to robić już dzisiaj. Natomiast to, że nie odczuwasz obecności Boga wcale nie świadczy o tym, że Go z Tobą nie ma. Może teraz Pan Bóg chce abyś skupiła się na pełnieniu Jego woli, nie wiem jakie masz w życiu zadanie do wykonania, ale ufne pełnienie woli Pana Boga jest właśnie miłością do Niego i wiara w Bożą opatrzność i miłosierdzie.

Polecam rozważania Pelanowskiego:
https://www.youtube.com/watch?v=GhWCcFAwCy8

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Balbina (---.hsi8.kabel-badenwuerttembe)
Data:   2016-12-03 22:36

Jeśli zgrzeszyłaś w jakiś wiadomy Ci sposób, czyń pokutę. Ona może uwolnić Cię od ciężaru grzechów. Odmawiaj regularnie Koronkę do Miłosierdzia i uwierz, że doświadczasz miłosierdzia. Bądź miłosierna dla innych.
Oddaj się Maryi, módl się prze Jej wstawiennictwo na początku każdego dnia, odmawiaj stale różaniec.
Byłam w bardzo podobnej sytuacji. Myślałam, że nie ma już dla mnie nic. Z chwilą, gdy pod wpływem cudownego snu wróciłam do modlitwy, do praktyk religijnych (10 lat nie było mnie w kościele) odkryłam, że coś jednak istnieje dla mnie na tym świecie. Moja rozpacz wcześniej wyrażała się w zaprzestaniu wszystkich starań. Żyłam z dnia na dzień. Zły duch bardzo mnie oszukał. Podpowiedział mi, że nic już nie ma sensu, nawet jakakolwiek modlitwa. Był taki moment, kiedy przechodziłam kiedyś nad morzem na urlopie koło Kościoła pod wezwaniem Bożego Miłosierdzia. Usłyszałam w duszy zaproszenie: czy przyjdziesz, jak kiedyś? Moja odpowiedź brzmiała: ale to nie ma już sensu. Przepadło. To niewiarygodne i nigdy bym w to nie uwierzyła, że to mogę być ja. To, że mam problem ze złym duchem (stan dręczeń) odkryłam po kilku latach. Sprawdź, czy u Ciebie nie jest podobnie. Sprawdź, czy nie otworzyłaś mu w swoim życiu furtek. A może dotknęło Cię czyjeś zło? Dobry poranny pacierz powinien zawierać modlitwę - egzorcyzm do św. Michała Archanioła i np. do Matki Bożej.
Dobry poranny pacierz to podstawa dnia. Ja zawsze rano odmawiam Godzinki. Nie zapominaj o pacierzu wieczornym.
Czy modlisz się za wstawiennictwem Jana Pawła II?

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-12-04 05:21

"Caly czas popelniam grzechy przeciw Duchowi Swietemu i nie umiem z tego wyjsc"

Tobie się tylko wydaje, że popełniasz grzechy przeciw Duchowi Świętemu. Nie Ty pierwsza tego nie rozumiesz, i pewnie nie ostatnia. Poczytaj wątki na ten temat (klik). Może ta lektura Ciebie też uspokoi.


"Bylam ze swoim problemem u wielu kaplanow ale nikt mi nie pomogl".

Czy im też usiłowałaś wmówić, że dla Ciebie już nie ma ratunku? Czy posłuchałaś ich rad?
Czy któryś kapłan napomknął, że Twoje problemy nie są natury duchowej, ale psychicznej?

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Maggy (213.216.126.---)
Data:   2016-12-04 13:24

Idź do terapeuty. Wizyta u terapeuty gdy to konieczne to objaw dojrzałości, odpowiedzialności za życie. Jesteś całkowicie zagubiona w meandrach swoich uczuć i myśli. Jesteś w labiryncie z którego nie jesteś w stanie wyjść bez pomocy specjalisty. Jak się tam znalazłaś, co Cię tam popchało, skąd się to wzięło w Tobie i co z tym zrobić nie wiem ale wiem, że terapia Ci da odpowiedź. Szukasz wyjścia ze swoich problemów, jak to ktoś wyżej napisał, w świecie duchowym kiedy widać jak na dłoni, że Twój problem nie tam leży. Trzeba zająć się porządnie psychiką,Smutna, ale sama nie dasz rady. Musisz do dobrego terapeuty trafić i zacznij go już szukać. To jest konkret i to można zrobić, a nawet trzeba Jeśli kapłani Ci do tej pory tego nie doradzili to kolejny dla mnie dowód na zaniedbanie w formacji seminaryjnej takiej dziedziny nauki jak psychologia. Niestety wielu kapłanów na tym polu nie zdaje egzaminu na pełnej linii. Uważam to za przewielkie zaniedbanie Kościoła. Ile taki kleryk ma godzin z psychologii w ciągu pięciu lat studiów teologicznych? No, właśnie. A później idą do ludzi i spotykają się z dramatami ludzkimi na które nie zawsze działa lekarstwo w postaci zdań "Bóg Cię kocha", "nie jesteś potępiona", "masz ciemne noce", "ciesz się. że Bóg Cię zaprasza do głębszej z Nim relacji" itd. itp. Byłoby wszystko w porządku gdyby taka osoba miała pokój w sercu, spokój myśli i wewnętrzną radość życia. Ale gdy mamy człowieka umęczonego latami przez stan w poczucia totalnej beznadziei i potępienia, człowieka który czuje się jak w klatce zamkniętej, okrutnie ciasnej z którego wyjścia nie widać, który się w tej klatce dusi w swoich myślach destrukcyjnych i uczuć dławiących z tych myśli się rodzących to znak, że problem leży tam gdzie leży czyli w psychice która zaczęła porządnie szwankować. Smutna, dla pocieszenia chcę Ci powiedzieć, że z tego labiryntu jest wyjście tylko zacznij szukać pomocy tam gdzie tą pomoc możesz znaleźć.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Tionne (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2016-12-04 13:57

Dopóki próbujesz wyjśc z jakiegokolwiek zła i grzechu, i chcesz z tego wyjść mimo upadków. To jestes na dobrej drodze do Boga i relacji z Nim. Chocbys nic nie czuła. Sam Jezus na krzyzu wołał do Ojca - Boze mój Boze czemus mnie opuścił. Widocznie kazdy musi przejsc swoją Golgotę. Zeby miec z Nim udział.
Nie myśl o innych jak kto przezywa Boga, bo czasem pozory mylą i nie wiesz czy ten ktoś nie przezywał np 10 lat wczesniej tez jakby 'odłączenia' od Boga. Mów Bogu o wszystkim co cię boli, i oddawaj Mu to, aby przemienial w pokój.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Kasia (---.205.242.128.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-12-04 14:44

Smutna, a czego Ty właściwie oczekujesz? Jakichś duchowych "doznań", uniesień czy emocji? Relacja z Bogiem nie polega na fajerwerkach, ale na stałej, mozolnej modlitwie i życiu według Bożych zasad. Teraz zapanowała taka niebezpieczna moda uczuciowego i egzaltowanego podejścia do wiary. Niektórym nie wystarcza to, że zwyczajnie praktykują, odmawiają np. różaniec, przystępują do Sakramentów, tylko oczekują czegoś niezwykłego. Stąd wzięły się te liczne grupy charyzmatyczne, gdzie co druga osoba chwali się jak nie darem języków, to darem proroctw, itp. Przebywając w takiej właśnie wspólnocie i samemu nie doswiadczajac żadnych podobnych darów, można poczuć się tak jak Ty, że "Bóg mnie nie słucha". Radzę Ci nie oczekuj żadnych takich mistycznych doznań, jakiegoś "czucia" Boga, lecz żyj całkiem normalnie , czyli módl się, nawracaj, przystępuj do spowiedzi, Komunii, czytaj literaturę katolicką, Pismo święte. Wtedy będziesz zawsze blisko Boga.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-04 15:44

" Jeśli kapłani Ci do tej pory tego nie doradzili to kolejny dla mnie dowód na zaniedbanie w formacji seminaryjnej takiej dziedziny nauki jak psychologia. Niestety wielu kapłanów na tym polu nie zdaje egzaminu na pełnej linii. Uważam to za przewielkie zaniedbanie Kościoła. Ile taki kleryk ma godzin z psychologii w ciągu pięciu lat studiów teologicznych? No, właśnie. A później idą do ludzi i spotykają się z dramatami ludzkimi na które nie zawsze działa lekarstwo w postaci zdań /.../."

Kiedyś psychoterapeutów nie było. Życie równie skomplikowane było, ale ludzie bardziej w łaskę Bożą wierzyli. Wiele osób ma doświadczenie wewnętrznego uzdrowienia przez korzystanie z wiarą z sakramentu pokuty, nawet jeśli spowiednik jakiejś szczególnie bogatej wiedzy psychologicznej nie posiada. Zwykła ludzka empatia, znajomość życia i Bóg.... - może zacznijmy od Niego.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Maggy (213.216.126.---)
Data:   2016-12-04 17:39

"Kiedyś psychoterapeutów nie było. Życie równie skomplikowane było, ale ludzie bardziej w łaskę Bożą wierzyli. Wiele osób ma doświadczenie wewnętrznego uzdrowienia przez korzystanie z wiarą z sakramentu pokuty, nawet jeśli spowiednik jakiejś szczególnie bogatej wiedzy psychologicznej nie posiada. Zwykła ludzka empatia, znajomość życia i Bóg.... - może zacznijmy od Niego."

Kiedyś ludzie zamiast pieca z piekarnikiem palili ognisko i na nim gotowali. Ale czy nie lepiej, wygodniej się żyje gdy już ten piec jest? Terapia oparta na takiej nauce jak psychologia jest wielkim darem Bożym dla ludzi i niemądrym jest jej dobrodziejstwa odrzucać, umniejszać gdy jest potrzeba z niej skorzystać. Terapia nie wyklucza absolutnie niedocenianie łaski Bożej, a wręcz przeciwnie jest widocznym dla mnie jej znakiem, znakiem działania Boga w życiu człowieka, Jego widzialną pomocą. Dobrze wiedzieć wiele o Bogu, warto dbać o relację z Nim ale też dobrze wiedzieć wiele o człowieku, jego psychice, jakie działają mechanizmy w nas pod wpływem takich a nie innych zranień i jak wpływają na nasze wybory (bardzo często sobie tego zupełnie nie uświadamiamy jak bardzo). Taka wiedza o innych, a przede wszystkim o sobie i wielka praca nad sobą pod kierownictwem terapeuty plus ufność Bogu, że w tym wszystkim jest i wdzięczność Jemu za tę wiedzę sprawia, że się po prostu lepiej żyje, spokojniej, radośniej...jak z piecem ;)

Autorka wątku napisała, że szukała u kapłanów (niejednego) pomocy ale żaden nie pomógł. Nie sądzę żeby nie mówili tego co wielu tu napisało, żeby się modliła, żeby uwierzyła, że nie jest potępiona, że ktoś też tak miał i "to" przeszło. Super, tylko gdyby to takie proste było to autorka pewnie już dawno dzięki radom kapłanów, ich słów tego typu byłaby cudownie uzdrowiona ale jakimś Bożym wyrokiem tak się nie stało. Dla mnie jasno widać, że tu jest problem wielkiego lęku, który ma swoje źródło na pewno tylko warto byłoby go odnaleźć i przy tym się zatrzymać i z tym źródłem lęku się rozprawić plus oczywiście oddanie siebie Bogu w modlitwie, prośba żeby działał przez terapeutę, jego doświadczenie i widzę. Sprawa lęku to nie tylko brak ufności Bogu To zbyt uproszczona byłaby sprawa i szkodliwa dla autorki i każdego kto z lękami, które utrudniają życie musi się zmagać.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-04 18:26

Ja mam postanowienie adwentowe Księdza Moderatora nerwy szanować, wiec nie odezwę się. Powiem tylko tyle, ze terapeuta jest potrzebny w sytuacjach, np. powypadkowych, czyli potraumatycznych, a nie w sytuacjach problemów z wiara, na które odpowiedź św. Jana od Krzyża, czyli mistrza duchowości, chociażby jest. Psychoterapeuta niechrześcijański może kazać jej pozbyć się Boga, żeby pozbyć się przyczyn lęku.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2016-12-04 18:36

Może byś skorzystała z modlitwy wstawienniczej o uzdrowienie wewnętrzne? Nie wiem, co Cię tak głęboko trapi. Może rozeznanie modlących się, by Cię naprowadziło na dobry tor.
A być może, że w życiu zaczęły się "schody", ale nie ma się co bać, tylko ufać. Czasem trzeba włożyć wiele siły, żeby wytrwać. Dawno temu też moja wiara miała piękne momenty, ale wartościowe jest to co zdobyte w trudzie. Dawniej biegłam na Mszę świętą jak na skrzydłach - jakbym była niesiona. Dziś idę z trudem - ale to jest prawdziwy dowód mojej miłości.
Podobnie jak w rodzinie - czasem trzeba mocniej popracować dla dobra innych, złożyć jakąś ofiarę z siebie.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-12-04 21:00

Mamy psychologów i psychoterapeutów chrześcijańskich. I do takich można się zwrócić o pomoc. Nawet niektóre osoby duchowne pełnią tego rodzaju posługę. A bynajmniej nie zajmują się wyłącznie sytuacjami powypadkowymi i traumatycznymi.

"Leczenie" w obecnych czasach osób o zaburzeniach lękowych św. Janem od Krzyża i zniechęcanie ich do konsultacji psychologicznych to jak wsadzanie niegdyś do pieca na trzy Zdrowaśki.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Katarzyna (---.play-internet.pl)
Data:   2016-12-04 21:24

Przepraszam, ale muszę się odezwać. Protestuję przed wciskaniem komuś, za pośrednictwem internetu, diagnozy o nocy ciemnej. To może ocenić tylko kierownik duchowy lub inna osoba która dobrze zna życie duchowe tej osoby. To jest zbyt poważna sprawa i zbyt delikatna by móc ot tak sobie nią szafować.
Myślę, że powinnaś wiarę potraktować poważnie i narzucić sobie rytm comiesięcznej spowiedzi, najlepiej u tego samego spowiednika, regularnej komunii, modlitwy, a potem dopiero możesz porozmawiać o tym z jakimś kapłanem. Bo ja w Twoim poście widzę wiele uczuć, nieuporządkowanych uczuć, a na nich nie buduje się relacji z Bogiem. Dobrze gdybyś je ponazywała i komuś o nich powiedziała. Może to być psycholog, może być ktoś inny, byle mieć do niego zaufanie.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-12-04 23:01

Do Anny: "...nie odezwę się. Powiem tylko tyle, że". Ładny chwyt retoryczny, owszem, udajemy, że milczymy, ale nie, jednak nie dotrzymujemy. A potem serwujemy treści, które jak widać, nie tylko moim zdaniem mogą być szkodliwe.

Pomoc, zwłaszcza ludziom mało znanym, nie polega na mierzeniu jedną miarą (takim np. Bogu ducha winnym Świętym Janem od Krzyża), na wpisywaniu w jeden model duchowości (choćby uznany za superuniwersalny), na zniechęcaniu do innych (racjonalnych i moralnych) dróg.
Tak, Anno, racja, zacznijmy od Boga, ale nie ograniczajmy człowieka do wymiaru duchowego, bo człowiek jest znacznie bardziej skomplikowaną istotą. Zniechęcanie osób mało znanych, a borykających się z problemami, do korzystania z pomocy innej niż duchowa uważam za szkodliwe.

PS. Egzorcyści też często zaczynają od konsultacji z psychologiem i // lub psychiatrą. To raz. A po wtóre - łaska buduje na naturze (klasyk niekarmelitański, prawda?) A gdy natura choruje...
I to PS adresuję oczywiście także do Smutnej. Naprawdę warto upewnić się, czy coś nie szwankuje w wymiarze zdrowia. Także zdrowia psychiki. I to trzeba zrobić w świecie realnym, nie w internecie. istnieje prawdopodobieństwo, że gdy natura będzie zdrowsza, innym okiem spojrzysz na problemy ducha. Warto spróbować.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-05 06:28

"Leczenie" w obecnych czasach osób o zaburzeniach lękowych św. Janem od Krzyża i zniechęcanie ich do konsultacji psychologicznych to jak wsadzanie niegdyś do pieca na trzy Zdrowaśki."

Smutna nie ma zaburzeń lękowych. Ona ma problemy w relacjach z Bogiem- mogla wejść w noc zmysłów. Może mieć jednak problemy natury psychicznej, dlatego św. Jan od Krzyża podaje trzy wyznaczniki wejścia w noc zmysłów, odróżniając ją od melancholii nazywanej w naszych czasach depresją.Żeby jednak stwierdzić, ze Smutna ma depresję, trzeba by znać jej życie codzienne, a nie tylko obecną relację z Bogiem. Diagnozowanie kogoś jako osoby zaburzonej psychicznie na podstawie krótkiego wpisu na forum jest bez sensu i to chyba nie ulega wątpliwości.Janem od Krzyża nie leczy się zaburzeń lękowych, ale diagnozuje stan wiary, jej etap na drodze do Boga. Jeśli Smutnej księża nie umieli pomóc, to dlatego, ze wielu z nich nie zna duchowości mistrzów duchowości takich jak Teresa od Jezusa, Jan od Krzyża, Ignacy Loyola. Mógłby jej pomóc zakonnik- karmelita , jezuita, czy dominikanin / nie znam duchowości salwatorianów /.

Trzy wyznaczniki wejścia w noc zmysłów /odróżniające ją od depresji /.
"Noc ciemna"- św. Jan od Krzyża

"Rozdział IX

O znakach, z których można poznać,
czy człowiek duchowy idzie drogą tej nocy,
czyli oczyszczenia zmysłów.

1. Oschłości mogą niejednokrotnie powstawać nie z powodu tej nocy, czyli oczyszczenia pożądania zmysłowego, lecz z powodu grzechów, niedoskonałości, słabości, oziębłości, a również z powodu jakiejś melancholii lub niedyspozycji fizycznych. By można było poznać, kiedy te oschłości pochodzą ze wspomnianego oczyszczenia, a kiedy z wyżej wymienionych braków, przytaczam trzy główne znaki.

2. Pierwszym znakiem jest to, że jak dusza nie znajduje upodobania i pociechy w rzeczach Bożych, tak również nie znajduje ich w żadnej z rzeczy stworzonych. Bóg bowiem, wprowadzając duszę w tę ciemną noc dla wysuszenia i oczyszczenia pożądania zmysłowego, nie dozwala, by ją jeszcze jakaś rzecz wabiła i smakowała jej. Stąd więc można poznać, że ta oschłość i zniechęcenie nie jest skutkiem grzechów czy świeżo popełnionych niedoskonałości. Gdyby tak było, dusza czułaby pewną naturalną skłonność lub chęć smakowania w jakiejś rzeczy poza Bogiem. Ilekroć bowiem pożądanie ulega jakiejś niedoskonałości, natychmiast uczuwa ku niej mniejszą lub większą skłonność, według miary upodobania i skłonności uczuciowej tam złożonej.
Brak upodobania tak w rzeczach niebieskich, jak i ziemskich mógłby jednak wynikać z jakiejś niedyspozycji fizycznej lub z melancholicznego usposobienia, które bardzo często w niczym nie pozwala znaleźć upodobania; dlatego potrzebny jest drugi znak i warunek.

3. Drugim znakiem, potwierdzającym, że to oczyszczenie wynika z ciemnej nocy, jest ciągle zwracanie pamięci ku Bogu, z zatroskaniem i bolesną obawą, gdyż dusza sądzi, że nie służy należycie Bogu, ale się cofa, skoro odczuwa to zniechęcenie w rzeczach Bożych. I z tego właśnie można poznać, że ta oschłość i zniechęcenie nie pochodzą z oziębłości i słabości, bo zasadą oziębłości jest niedbałość i brak wewnętrznej pilności w rzeczach Bożych.
Stąd też pomiędzy oschłością a oziębłością jest wielka różnica. Oziębłość cechuje wielka słabość i opuszczenie w wysiłkach umysłu i woli wraz z równoczesnym brakiem gorliwości w służbie Bożej.
Oschłość zaś oczyszczająca niesie z sobą zwyczajnie troskę wraz z bolesną obawą, że jak powiedziałem, nie służy się Bogu. A chociaż niekiedy ta oczyszczająca oschłość może być połączona z melancholią albo z inną niedyspozycją, to jednak nie przestaje dlatego oczyszczać pożądania, ponieważ to pożądanie zostaje oczyszczone z wszelkiego upodobania i zwraca całą troskę ku Bogu. Gdy oschłość wynika tylko z jakiejś niedyspozycji, sprawia niesmak i rozdarcie natury, bez tych pragnień służenia Bogu, jakie towarzyszą oschłości oczyszczającej. W tej ostatniej bowiem, chociaż część zmysłowa pozostaje bezczynna, słaba i nieudolna do wszelkich poczynań, gdyż nie znajduje swego zadowolenia, duch jednak jest ochoczy i mocny (por. Mt 26, 41).
4. Przyczyną oschłości w ciemnej nocy jest to, że Bóg zamienia dobra i siły zmysłowe na duchowe. Ponieważ zaś zmysły i ich siła naturalna nie są zdolne pojąć tych rzeczy duchowych, pozostają głodne, oschłe i puste. Zmysłowa część człowieka nie może objąć tego, co jest czystym duchem, gdy więc smakuje ducha, ciało pozostaje w niesmaku i traci ochotę do wszelkiego czynu. Duch zaś, umocniony pokarmem, nabiera sił i większej niż przedtem energii w trosce o to, by nie opuścić Boga. To zaś, że w początkach nie odczuwa smaku i rozkoszy duchowej, lecz tylko oschłość i zniechęcenie, pochodzi z nowości tej zmiany. Albowiem podniebienie, przyzwyczajone do smaków zmysłowych, wciąż jeszcze ku nim się zwraca. Podniebienie zaś duchowe, nie przyzwyczajone i nie oczyszczone dla odbierania tak delikatnego smaku, nie może odczuwać smaku i dobra duchowego, zanim stopniowo nie przygotuje się do tego w tej oschłej i ciemnej nocy. Odczuwa więc oschłość i zniechęcenie wskutek braku tych smaków, jakich przedtem z tak wielką łatwością doznawało./.../

8. Trzeci znak, po którym dusza poznaje, że jest to oczyszczenie zmysłów, polega na tym, że chociaż dusza wiele czyni ze swej strony, nie może już rozmyślać ani rozważać przy użyciu wyobraźni [jak przedtem]. Bóg bowiem zaczyna się tu udzielać duszy nie przez zmysły, jak to przedtem czynił za pomocą rozumowania, które kojarzyło i dzieliło pojęcia, lecz za pomocą czystego ducha, w którym nie ma już rozważania sukcesywnego. Udziela się jej prostym aktem kontemplacji, do której nie dosięgają ani zmysły zewnętrzne, ani wewnętrzne niższej części człowieka. Stąd pochodzi, że wyobraźnia i fantazja nie mogą się oprzeć na żadnym rozważaniu, ani też w przyszłości już nie uczynią w nim ani kroku naprzód.
9. Odnośnie do tego trzeciego znaku należy zauważyć, że ta niewydolność władz i ich niesmak nie wypływa z żadnej niedyspozycji. Gdy to bowiem zachodzi, z zanikiem niedyspozycji, która przecież nie może trwać bez końca, dusza, gdy zechce, może wrócić do tych czynności, a jej władze na powrót znajdują oparcie. Tu zaś, przy oczyszczeniu tego pożądania, jest przeciwnie. Dusza, która raz weszła w ten stan, odczuwa ciągle niemożność rozmyślania za pomocą władz. Jedynie w samych początkach nie ma u niektórych dusz takiej ciągłości i od czasu do czasu mogą odprawiać rozmyślanie i kosztować jego smaku. Nie wypada bowiem (z powodu ich słabości) tak nagle odrywać ich od piersi. Jednak dusze pogrążają się coraz bardziej w tym oczyszczeniu, oddalając się od działań zmysłowych. I tak muszą postępować, jeśli mają iść naprzód. Zupełnie inna jest droga tych, którzy nie idą przez kontemplację. Noc oschłości nie trwa ciągle w ich zmysłach [raz ją odczuwają, kiedy indziej nie]. Raz mogą rozmyślać, kiedy indziej nie mogą. Bóg bowiem w tym celu tylko wprowadza je w tę noc, by je wypróbować, nauczyć pokory i poskromić w nich zbytnie pożądanie i wadę łakomstwa rzeczy duchowych. Nie czyni zaś tego w tym celu, by je podnieść na drogę ducha, czyli do kontemplacji. Nie wszystkie bowiem dusze, choćby się usilnie ćwiczyły w życiu wewnętrznym, ani nawet połowy z nich nie podnosi Bóg do kontemplacji, ni nawet do jej początków, a dlaczego tak czyni, to już On sam wie. Stąd też nie odrywa On takich dusz na stale od „piersi” rozważań i medytacji dyskursywnych, lecz tylko od czasu do czasu, jak to już mówiliśmy."


Posyłając kogoś do terapeuty, bierzcie pod uwagę względy praktyczne, a mianowicie dostępność terapeutów chrześcijańskich na rynku i koszt terapii. Tam gdzie w problemach z wiarą pomoże dobry, znający duchowość ksiądz, terapeuta nie jest potrzebny. Załatwiając wszystko przez psychologa, zaprzeczamy łasce Bożej.

"Gdy oschłość wynika tylko z jakiejś niedyspozycji, sprawia niesmak i rozdarcie natury, bez tych pragnień służenia Bogu, jakie towarzyszą oschłości oczyszczającej."

Smutna wyraźnie cierpi z powodu niemożności służenia Bogu, tak jak by chciała. Jest to oznaka nocy zmysłów. Współcześni komentatorzy Jana od Krzyża, a i on sam też podkreślają, ze noc zmysłów czy noc ducha mogą mieć postać zaburzeń depresyjnych czy być z nimi połączonymi, ale jest to zupełnie inna etiologia choroby depresyjnej i nadaje się do konsultacji kapłana znającego duchowość i psychologa chrześcijańskiego. Nie wiemy tutaj, czy Smutna cierpi na depresje. Piszę o zaburzonych relacjach z Bogiem, a to, co pisze, wskazuje na noc zmysłów w CZYSTEJ postaci.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-05 13:10

"Przepraszam, ale muszę się odezwać. Protestuję przed wciskaniem komuś, za pośrednictwem internetu, diagnozy o nocy ciemnej".

Noc ciemna to Łaska Boża. Przeżyli ja wielcy świeci łącznie z Matka Teresą z Kalkuty i Faustyną Kowalską. Bez nocy ciemnych nie ma postępu duchowego.
Jan od Krzyża pisze o nocy tak:

"Księga Pierwsza

Omawia noc (bierną) zmysłów

Strofa pierwsza

W noc jedną pełną ciemności,
Udręczeniem miłości rozpalona,
O wzniosła szczęśliwości!
Wyszłam nie spostrzeżona,
Gdy chata moja była uciszona.

Objaśnienie

1. W tej pierwszej strofie opowiada dusza o sposobie, jakim się posługiwała, aby pod względem uczucia wyjść z siebie samej i ze wszystkich rzeczy, oraz umrzeć dla nich i dla siebie przez całkowite umartwienie po to, ażeby zacząć żyć z Bogiem życiem miłości słodkiej i rozkosznej. Wspomina, że to wyjście z siebie samej i ze wszystkich rzeczy BYŁO NOCĄ CIEMNĄ. Przez to wyrażenie rozumie się tu kontemplację oczyszczającą, jak to jeszcze później objaśnimy. Ona to bowiem sprawia biernie w duszy wspomniane zaparcie się samej siebie i wszystkich rzecz./.../"

To fragment "Nocy ciemnej"

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2016-12-05 17:40

Anno, wpis Smutnej przede wszystkim wyraźnie wskazuje na brak zrozumienia, czym są grzechy przeciw Duchowi Świętemu. Jeśli zwracała się z tym problemem do wielu kapłanów i żaden nie zdołał pomóc jej wygrzebać się z tej matni, to powinna szukać pomocy u chrześcijańskiego psychologa. Zniechęcenie jej do takiego kroku, stawianie w zamian "uspokajających" diagnoz o nocy ciemnej, samozwańcze wchodzenie w kompetencje kierownika duchowego po przeczytaniu jednego krótkiego wpisu (sic!), jest dla mnie przejawem skrajnej nieodpowiedzialności.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Anna (---.dzierzoniow.vectranet.pl)
Data:   2016-12-05 19:44

Jeśli ona napisze, ze ma stany depresyjne w życiu codziennym, będziemy leczyć przez psychologa. W tej chwili wygląda to na stan duszy.
Kapłan znający duchowość, przez którego działa Duch Święty czyni cuda. To jej chyba na razie wystarczy. Pozdrawiam serdecznie, J.

J. zachęcam do modlitwy do mojego ukochanego świętego św. Jana od Krzyża. 14 grudnia jego święto. Już pierwszy dzień wiele tłumaczy.
http://www.karmel.pl/nowenna-do-sw-jana-od-krzyza/

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Maggy (213.216.126.---)
Data:   2016-12-05 22:40

"Przepraszam, ale muszę się odezwać. Protestuję przed wciskaniem komuś, za pośrednictwem internetu, diagnozy o nocy ciemnej".

"Noc ciemna to Łaska Boża. Przeżyli ja wielcy świeci łącznie z Matka Teresą z Kalkuty i Faustyną Kowalską. Bez nocy ciemnych nie ma postępu duchowego."

Ad.Anna.

Anno, dostrzegam u Ciebie problemy czytania ze zrozumieniem, a zatem postaram się rozjaśnić pewną rzecz. Anno, rozumiejąc Twoje niedomaganie w czytaniu ze zrozumieniem, pragnę Cię poinformować, że Katarzyna nie zaprzeczyła faktowi istnienia nocy ciemnych. No, jakoś tak wyszło, że nie zaprzeczyła, ku pewnie Twemu zdziwieniu. Napisała tylko, że protestuje przeciw wmawianiu autorce za pośrednictwem internetu że to co się z nią dzieje to te właśnie ciemne noce przy okazji (a to już moje) zniechęcając ją do szukania pomocy u psychoterapeuty/ psychologa argumentując to między innymi absurdem nad absurdami jakoby wizyta u specjalisty i załatwianie "wszystkiego" u niego była zaprzeczeniem łaski Bożej. Tak na marginesie ciekawe co kryje się według Ciebie za tym "wszystkim" w wypadku autorki opisującej problem. Znając Cię z Twoich wypowiedzi wcześniejszych zwłaszcza, z tych pamiętnych związanych z "bratkiem" i jej niby romansem z księdzem stawiam, że będziesz dalej brnęła w w swoje głupoty nieprawdopodobne tym samym szkodząc. Wielka szkoda ale to tylko Ty będziesz za te absurdalne wypowiedzi odpowiadać kiedyś.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2016-12-05 23:59

Sylwio - czasem bycie przy Bogu to po prostu trwanie, pomimo wszystko, bez uczuć. Może to jest czas na to, żebyś była Mu wierna na tyle, na ile możesz - tylko tyle i aż tyle.

Anno, po raz kolejny: nie masz kwalifikacji i kompetencji, żeby decydować, czy ktoś ma zaburzenia lękowe lub depresję i czy potrzebuje terapii czy nie - zwłaszcza przez internet. Zostaw to lekarzom i terapeutom.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Kasia (---.205.246.115.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2016-12-06 16:57

Smutna dostała 27 odpowiedzi. Trochę to dziwne, że Autorka nie odezwała się, choć tyle osób poświęciło jej swój czas i uwagę. Ale też nasunęło mi się, że brak reakcji Autorki na odpowiedzi być może wskazuje, że jej problem bierze się z tego, że ona nie chce pomocy i nie słuchała tych wielu kapłanów, o których sama pisze, że zwracała się o pomoc.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Smutna.. (---.centertel.pl)
Data:   2016-12-07 22:34

Dziekuje Wam bardzo wszystkim za odpowiedzi. Jest mi troche trudno ale rozmawialam przedwczoraj z kaplanem z mojej parafi. Czuje sie troche lepiej, lekko uspokojona tym co mi powiedzial ale watpliwosci sa- ten stan oschlosci trwa tak dlugo ze rzeczywiscie mam wrazenie ze mam jakis grzech ktory mnie od Boga oddziela- Tak jak pisalam swoja postawa zgrzeszylam Przeciw Duchowi Swietemu i stalam sie zatwardziala na grzechy. Mimo ze sie spowiadam nie czuje takiego zalu..i robi sie kolo z ktorego nie potrafie wyjsc i zrozumiec. Jedynie co mysle ze cos jest nie tak .. Ze utracilam ta relacje z Bogiem... Moja zle samopoczucie i smutek wzial sie wlasnie z tych problemow z ktorych nie dokonca umie sie wygrzebac...

---
Polecam wątki: (klik).

z-ca moderatora

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2016-12-08 00:11

Świetnie, że się odezwałaś. Widzisz, nie trzeba polegać na swoich wrażeniach i odczuciach. One są niekiedy bardzo złudne.

Żalu za grzechy nie trzeba bardzo czuć, nie polega na emocjach, chodzi o uznanie, rozumowe uznanie: to, co zrobiłam wbrew Bogu, jest złe.
To jest nie takie łatwe, ale przy zamęcie uczuć warto się umówić ze sobą: polegam na tym, co mówi spowiednik. Polegam na tym, co w katechizmie. Polegam na tym, co czarno na białym w dekalogu. Nie polegam na moich uczuciach, nie do końca im wierzę. A gdy świat uczuć mnie przerasta, proszę kogoś przygotowanego o pomoc w obiektywnym spojrzeniu na sytuację. Świetnie, jeśli to jest przez dłuższy czas ten sam człowiek, bo mnie choć trochę zna.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-12-08 20:05

Smutna, przyjmij odpowiedź Hanny i czyń według tej wskazówki to co jesteś w stanie zrobić sama - polegaj na tym co mówi spowiednik. Resztę pozostaw Chrystusowi, to On przez spowiednika wysłuchuje i odpuszcza Twoje grzechy. Po grzechach oddanych Panu Bogu mogą pozostać bolesne blizny, które jeszcze bolą. To tak, jak ze złamaną i zrośniętą kością - już zagojona ale przy zmianie pogody nadal rwie.
Ale to już nie boli żywa rana grzechu tylko ta blizna.
Czasu, kiedy dopuszczałaś się popełniania grzechu nie cofniesz ale po oddaniu ich Panu Bogu w szczerej spowiedzi, wypełnieniu warunków Sakramentu Pokuty nie ma ich w Twoim sumieniu.
Nawrócenie to pozostawienie za sobą tego co było złe. Może spróbuj ten ból duszy przyjąć jako karę doczesną, bo kara wieczna, która zerwałaby więź z Bogiem, przez spowiedź już została Ci odpuszczona.
Zacytuję fragment, który już Ci polecałam:
„Kto trwa we Mnie a ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ BEZE MNIE NIC NIE MOŻECIE UCZYNIĆ” (J1 5,5).
I jeszcze Łk 22,42: „Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!”.

Módl się o Bożą Wolę a nie Twoją.
Smutna, jeszcze raz Ci przypomnę - nie wchodź w Boże kompetencje bo to pycha. Ufaj w Boże Miłosierdzie, wczytaj się w Słowo i oddaj się Chrystusowi z ufnością dziecka. Pozwól się ponieść Ojcu. Może tak oczekiwany przez Ciebie spokój duszy nie przyjdzie natychmiast ale Pan Bóg ma w tym swój zamysł.

„Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy,
a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj,
abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie,
a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Bo w ogniu doświadcza się złoto,
a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą,
prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!” (Syr 2,1-6).

„Niejeden słaby potrzebuje pomocy,
brak mu sił i obfituje w biedę,
lecz gdy tylko oczy Pana łaskawie na niego spojrzą,
wydźwignie On go z nędzy
i podniesie mu głowę,
a wielu zdumieje się tym, co go spotkało.
Dobra i niedole, życie i śmierć,
ubóstwo i bogactwo pochodzą od Pana.
Dar Pana spocznie na ludziach bogobojnych,
a upodobanie Jego na zawsze zapewni im szczęście” (Syr 11,12-17).

„Przez swe cierpienia jesteś oczyszczana z niedoskonałości, których nawet nie jesteś świadoma, a dusza twa staje się jak kryształ, w którym świeci światło Boskiego Słońca” Św. Paweł od Krzyża

Może pomocne będą Ci słowa O.Pio:
„Przeszłość moją o Panie polecam Twojemu Miłosierdziu
Teraźniejszość moją polecam Twojej Miłości
A moją przyszłość oddaję w ręce Twoje Panie”.

Jeżeli rozeznajesz, że jest to problem duchowy a nie psychiczny wymagający pomocy terapeutycznej to trwaj w ufności z towarzyszeniem kapłana. Czerp siłę na przetrwanie ze Słowa Bożego.
A może odkryjesz w sobie gotowość do Rekolekcji Ignacjańskich:

TYDZIEŃ PIERWSZY
POZNAĆ GŁĘBIĘ WŁASNEGO GRZECHU I GŁĘBIĘ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Pierwszy tydzień "Ćwiczeń" daje poznanie samego siebie. Jest to dzisiaj tym ważniejsze, że człowiek współczesny wskutek nastawienia na to, co widzialne i doczesne, nie umie wchodzić w siebie, by poznać swą prawdziwą wielkość i rzeczywistą nędzę.
"Ćwiczenia" pierwszego tygodnia pomagają rekolektantowi dojrzeć nieład swego życia, głębię grzechu i jego niszczącą siłę, która zakłóca wszystkie najważniejsze odniesienia: do Boga, do bliźnich i do siebie samego. Rekolektant wchodząc w siebie, odkrywa swoje nieuświadomione, często sprzeczne motywy swego postępowania, niszczące go namiętności, zranienia i urazy. Czyni to w tym celu, aby z całym swym brzemieniem przyjść po przebaczenie i uzdrowienie do Chrystusa ukrzyżowanego, albowiem "w Jego Ranach jest nasze zdrowie" (Iz 53, 5).
Wielką zaletą "Ćwiczeń" ignacjańskich jest to, że poznawanie siebie dokonuje się w nich nie tylko w oparciu o jakąś czysto ludzką wizję człowieka i w oparciu o nowoczesne techniki psychologiczne, lecz w światłach Bożego Słowa i zawsze w klimacie modlitewnym. Najważniejszym rozmówcą, terapeutą czy uzdrowicielem nie jest w nich prowadzący, lecz sam Bóg, który zbawczo "udziela się duszy sobie oddanej i ogarnia ją ku swej miłości i chwale, a także przysposabia ją ku tej drodze, na której będzie mu mogła lepiej służyć" (CD 15).
 Więcej informacji na stronie CFD Salwatorianie (klik).

---
W systemie operacyjnym Windows można wpisać z klawiatury cudzysłów („”), naciskając klawisz "Alt" i wstukując na klawiaturze numerycznej odpowiednio 0132 i 0148. Nie jest to konieczne. W tekstach pisanych na komputerze można używać dwóch identycznych znaków: "".
Dwa przecinki i dwa apostrofy (,,'') nie zastępują cudzysłowów.

Więcej tutaj: (klik).

z-ca moderatora

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2016-12-08 22:40

Dziękuję za wskazówki dotyczące interpunkcji i za poprawki:) Ciągle uczę się metodą prób i błędów gdyż klawiatura nadal kryje przede mną tajemnice.

---
Poprawki cudzysłowów były dokonywane od dawien dawna. Stąd te wskazówki :)

Klawiatura umożliwia również napisanie cudzysłowu ostrokątnego: »«.
Dla Windows:
» - Alt i 0187
« - Alt i 0176

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Smutna.. (---.centertel.pl)
Data:   2016-12-09 23:08

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Chodz to caly czas dla mnie trudne, bede starac sie trwac i ufac Bogu chodz go nie dostrzegam. Dziekuje jeszcze raz za tak wyczerpujace odpowiedzi. Musze sie podniesc bo zamartwiajac sie nic nie wskoram.

 Re: Czuję że na zawsze odpadłam od Boga.
Autor: Maria Kamila (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-11-02 01:02

Miejcie ufność w Bogu.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: