logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Dawid (---.play-internet.pl)
Data:   2017-01-01 18:28

Witajcie,

Chciałbym zwrócić się do Was z uprzejmą prośbą o radę. Chodzi o to, że nie potrafię sobie poradzić z przeszłością mojej dziewczyny. Było już kilka wątków w podobnych sprawach - zdaje się, że wszystkie przeczytałem - ale myślę, że moja sytuacja jest trochę inna.

Nie chodzi tutaj wyłącznie o to, że moja dziewczyna nie jest dziewicą. Gdyby współżyła z jakimś jednym, czy drugim chłopakiem, z którym była w sensownym związku to jakoś bym był w stanie z tym żyć. Chodzi o skalę tego, co robiła. Włączając jednonocne wyskoki z obcymi ludźmi i inne "ekscesy", których wolałbym tutaj nie przytaczać. To nie jest kwestia tego, że popełniła błąd. To było wtedy działanie cykliczne i z pełną premedytacją.

Jesteśmy ze sobą już ponad 5 lat. Nie wiem jak mogłem dopuścić do tego, żeby tak długo to trwało bez załatwienia tak istotnej dla mnie sprawy. Na początku łudziliśmy się oboje, że samo mi to przejdzie. Niestety, nie przeszło.

Monika twierdzi, że robiła te rzeczy z niskiego poczucia własnej wartości i dlatego, żeby się przypodobać innym - wówczas uważała, że to jest "fajne". Teraz tego żałuje, ale czasu nie cofnie. Zmieniła się też przy mnie dość znacznie. Twierdzi, że w życiu by mnie nie zdradziła i że jestem miłością jej życia.

Przyszedł czas, że zaczynam czuć presję na zaręczyny, co mnie raczej nie dziwi po 5-u latach. W związku układa nam się na tyle dobrze, że nawet bym się nie zastanawiał, gdyby nie ten problem. Ale cały czas nie potrafię sobie wyobrazić tej kobiety jako żony i matki moich dzieci - właśnie przez to co robiła. Być może mam jakieś wyidealizowanie wyobrażenie kobiet, ale jakoś mi się to po prostu kłóci ze sobą. To nie tak miało być... :(

Może mógłbym Was prosić o pomoc w tej sprawie? Co sądzicie, że powinienem zrobić w tej sytuacji? Myślicie, że warto robić z siebie męczennika, czy zakończyć związek i poszukać dziewczyny, którą będę w stanie zaakceptować taką, jaką jest? Czyż nie o to właśnie chodzi w związku? Na pewno zerwanie po 5-u latach byłoby dla niej (i dla mnie) dużym bólem, a nie chcę jej krzywdzić. Problem w tym, że oświadczając się takiej dziewczynie skrzywdziłbym pewnie siebie. Boję się też, że nawet jak teraz powiem, że wybaczam, to będzie to do mnie wracać w przyszłości. Totalnie nie mogę sobie z tym poradzić. Będę wdzięczny za każdą opinię/radę.

Bóg zapłać,
Dawid

PS: Zaznaczam przy tym, że sam też nie jestem bez grzechu. Też miałem przeszłość zanim związałem się z Moniką, ale o wiele, wiele mniej wybujałą.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Suzy (---.dynamic.kabel-deutschland.de)
Data:   2017-01-11 16:56

Od Ciebie zalezy czy potrafisz jej przebaczyc i zapomniec czy nie. Mysle, ze problem tkwi tylko w twojej glowie. Szkoda urywac 5-letnia relacje, zwlaszcza jesli to mialoby byc jedynym powodem. Masz dwa rozwiazania: albo zamkniesz przeszlosc i przestaniesz do niej wracac, albo zerwac z dziewczyna i szukac dziewczyne z mniejszym doswiadczeniem. Nikt za Ciebie decyzji nie podejmie. Pytanie na ktore sobie musisz odpowiedziec: Czy jest jestes na tyle dojrzaly by wybaczyc i juz do tego nie wracac? Odpowiedz sobie na nie i potem podejmij decyzje.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: 77 (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2017-01-11 17:02

Może byś/byście poprosili o modlitwę wstawienniczą o uzdrowienie wewnętrzne? Gdybyś/gdybyście pozwolić Jezusowi dotknąć tego miejsca, i uzdrowić... Może to by pomogło podjąć decyzję?

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: maaja (---.220.109.55.umts.static.t-mobile.pl)
Data:   2017-01-11 17:38

Jeśli Wam sie układa tak dobrze, jak piszesz (o czym świadczy długość Waszego związku), to naprawdę warto by się poważnie zastanowić nad takim przebaczeniem na 100%, takim prawdziwym, żeby kiedyś to nie wracało i nie niszczyło Waszego ewentualnego małżeństwa. Na Twoim miejscu bym przebaczyła i patrzyła już tylko w przyszłość, bo chyba wystarczającą ilość czasu poświęciliście na rozmowy i myślenie o przeszłości.
Z kolei jeśli sam znasz siebie jako osobę pamiętliwą i chowającą urazy, niezdolna do prawdziwego przebaczenia, to czym prędzej zerwijcie, żeby dać sobie szansą na znalezienie innych drugich połówek. Zawsze możecie zostać dobrymi przyjaciółmi.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-01-11 18:18

Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?" Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: "Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?" A ona odrzekła: "Nikt, Panie!" Rzekł do niej Jezus: "I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!".
J 8, 3-11

Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.
Mt 18, 21-22

Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył,mamy Rzecznika wobec Ojca -
Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata.
1 J 2, 1-2

Kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi brata swego, dotąd jeszcze jest w ciemności. Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć.
Kto zaś swojego brata nienawidzi, żyje w ciemności i działa w ciemności, i nie wie, dokąd dąży, ponieważ ciemności dotknęły ślepotą jego oczy. Piszę do was, dzieci, że dostępujecie odpuszczenia grzechów ze względu na Jego imię
1 J 2, 9-12

Niech za radę posłuży Ci Słowo Boże.
Poznałeś dziewczynę z określoną przeszłością. Czy masz jakieś specjalne upoważnienie do rozliczania ciężkości grzechu wedle rachunku matematycznego?
Czy chcesz wejść w kompetencje Pana Boga w odpuszczaniu grzechu własnego jako mniejszej wagi? Czy stając w prawdzie możesz powiedzieć (sam przed sobą) że w pięcioletnim związku nie było grzechu nieczystości, w którym współuczestniczyłeś?
Kobieta, która miałaby być Twoją żoną i matką waszych dzieci zasługuje na najwyższy szacunek i ochronę u Ciebie. Ty masz ją w pogardzie.
Jeżeli nie pójdziesz za Słowem Bożym, nie pozostawisz przeszłości Bożemu Miłosierdziu to lepiej rozstań się z Moniką bo inaczej zgotujesz jej piekło wypominając przeszłość.

"My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
Jeśliby ktoś mówił: "Miłuję Boga", a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego"
1 J 4, 19-21

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-01-11 19:18

Dawidzie,
dośc długo zajęło Ci to rozważanie problemu. Czyli rozumiem, ze jeśli nie byłoby nacisków na zaręczyny, związek trwałaby sobie dalej, a Ty jeszcze przez parę lat byś się zastanawiał, czy dziewczyna nadaje się na żonę i matkę. Oczywiście teoretycznie, bo praktycznie trudno mi sobie wyobrazić, ze przez 5 lat osoby z doświadczeniem seksualnym zachowywały wobec siebie czystość przedmałżeńską. Jeżeli tak było, to oboje zdaliscie bardzo trudny egzamin dojrzałosci chrześcijańskiej i małżeńskiej, i żadna przeszłośc nie powinna mieć już tutaj znaczenia. Ale jeśli tak nie było - to w czym Ty przepraszam jesteś lepszy od tych, ktorzy wcześniej wykorzystali ją i skrzywdzili?

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-01-11 20:00

"Myślicie, że warto robić z siebie męczennika, czy zakończyć związek i poszukać dziewczyny, którą będę w stanie zaakceptować taką, jaką jest? Czyż nie o to właśnie chodzi w związku?"

I tak, i nie. Bo w związku małżeńskim chodzi przede wszystkim o miłość, a nie o akceptację (pełną aprobatę tego, co sobą reprezentuje druga osoba). Kocha się pomimo czegoś, a nie za coś. I jest to swojego rodzaju męczeństwo, bo w człowieku umiera wtedy jego własny egoizm.
A czy Ciebie stać na to, żeby u boku właśnie tej dziewczyny uczyć się kochać (przez całe życie), musisz zdecydować sam.


"Boję się też, że nawet jak teraz powiem, że wybaczam, to będzie to do mnie wracać w przyszłości".

Nie mów jej, że wybaczasz. I nawet nie myśl, że powinieneś. Jej przeszłość, która Ci nie daje spokoju, to jej ułomność. Podobnie jak jej inne ułomności, wrodzone lub nabyte. To, co robiła, nie było wymierzone wprost w Ciebie (choć Ciebie teraz dotyka). Nie działo się to w czasie trwania Waszego związku.


"Zaznaczam przy tym, że sam też nie jestem bez grzechu. Też miałem przeszłość zanim związałem się z Moniką, ale o wiele, wiele mniej wybujałą".

Czy należy rozumieć, że w obecnym związku zachowujecie przedmałżeńską czystość? Nie tknąłeś przez 5 lat dziewczyny? Nie wyobrażasz sobie z nią współżycia? Czy może "bawiłeś się" się w małżeństwo? kolejny raz? I dopiero teraz Cię olśniło: żona, matka...


"Bóg zapłać"

A jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje Bóg? W życiu Moniki? Czy ewentualne małżeństwo miałoby opierać się na Bogu czy tylko na Waszych własnych siłach?

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Kasia (---.205.245.236.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-01-11 21:21

Dawid, jeśli czujesz że nie potrafisz zapomnieć przeszłości dziewczyny, że to będzie rzutowało na wasze ewentualne małżeństwo to lepiej się rozstać już teraz. Faktycznie może tak być, że w razie jakichś problemów małżeńskich i kłótni (które na pewno się zdarzą) możesz nie wytrzymać i zacząć wypominać jej kochanków. Możesz zacząć być zazdrosny, nawet bez powodu, bo zawsze będziesz pamiętał o jej przeszłości. Jeśli już teraz masz takie obawy, to później nie będą one na pewno mniejsze, ale raczej większe, gdy już pożyjecie razem parę lat i opadnie początkowe zauroczenie, a przyjdzie szara rzeczywistość. Zdaje się, że ze względu na długość waszej znajomości ten etap właśnie nastąpił i zacząłeś patrzeć na dziewczynę już nie przez różowe okulary, ale w realnym świetle. I nie sugeruj się tym, co napisała Kalina. To Twoje życie i Twoja przyszłość. To Ty i tylko Ty decydujesz czy dasz radę żyć z taką, a nie inną osobą. Nikt nie może Ci robić wymówek jeśli stwierdzisz, że nie dasz rady. Lepiej zrobić to teraz, niż dojść do takiego wniosku po ślubie i skrzywdzić drugą osobę.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Dawid (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-01-11 21:38

Suzy,

Dziękuję za odpowiedź. Będę musiał porządnie przemyśleć to pytanie.
Problem w tym, że opowieści Moniki zawierały relatywnie wiele szczegółów i to był dla mnie spory szok psychiczny. Teraz mi się nawet relatywnie błahe sprawy kojarzą z konkretnymi jej opowieściami. Dość często. Myślę, że byłoby to możliwe, żebym zdecydował się nie wracać do tego tematu w rozmowie z Moniką, ale wydaje mi się to raczej mało prawdopodobne, żebym samemu nie wracał do tego tematu myślami właśnie ze względu na powyższe. Nie dlatego, że chce, po prostu podświadomość tak działa.

77,
Dziękuję za odpowiedź. Przyznam szczerze, że wcześniej nie słyszałem o czymś takim, ale poczytam w internecie, żeby się dowiedzieć jak się to robi :)

Kalino,
Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem, że w krótkiej chwili byłaś w stanie przytoczyć aż tyle cytatów z Pisma Świętego. Chciałbym równie dobrze je znać.

Odpowiadając na Twoje pytania - nie, nie zamierzałem wchodzić w kompetencje Pana Boga. Odpuszczenie grzechu względem Pana Boga, to "sprawa" między Moniką a Panem Bogiem. Tym bardziej, że jak słusznie zwróciłaś uwagę, w trakcie naszego 5-letniego związku sami podobnego grzechu się dopuszczaliśmy.

Natomiast nie mogę sobie poradzić z ziemskimi konsekwencjami jej czynów i dlatego o tym napisałem. Nie wiem, jakie to może mieć konsekwencje na potencjalne małżeństwo, a muszę podjąć wiążącą na całe życie decyzję w tej sprawie. Wszystko gdzieś zostaje w psychice, szczególnie tak nacechowanie emocjonalnie działania jak te o których rozmawiamy. Zresztą zarówno one jak i moje emocje, które towarzyszyły jej opowieściom też nie są bez znaczenia. No i myślę, że inaczej działa na psychikę współżycie z chłopakiem/dziewczyną w długoterminowym związku niż z obcą osobą - ale oczywiście masz pełne prawo się z tym nie zgodzić.

Zwróciłaś też uwagę na bardzo ważny aspekt - że to przede wszystkim JA muszę ją darzyć szacunkiem i ochroną. Podpisuję się pod tym obiema rękami. Ale m.in. to właśnie tu stanowi problem. Jak mam ją chronić - np. przed potencjalnymi uszczypliwymi komentarzami osób znających jej przeszłość - skoro ona sama dała do nich wystarczająco dużo powodów?

Dziękuję za komentarz. Dał mi dużo do myślenia.


Joanno,
Dziękuję za wiadomość.

Trudno powiedzieć ile związek by wówczas trwał. Generalnie jest nam ze sobą dobrze, a problem był cyklicznie bagatelizowany i odkładany na potem na zasadzie "a może samo przejdzie". Ot, prokrastynacja. Zdaję sobie sprawę, że nie powinno tak być, ale to były nasze wspólne decyzje - niestety, złe.

Daleki jestem od wartościowania siebie w stosunku do kogokolwiek. Chodzi mi jedynie o to, że nie mogę sobie poradzić ze skalą tych ekscesów w kontekście emocjonalnym. Nie wiem jaki to będzie miało wpływ na nasze potencjalne małżeństwo, czy jakikolwiek i czy u mnie to nie będzie cyklicznie wybuchało.


J,
Dziękuję za radę. Dała mi do myślenia.

Niestety, rozczaruję Cię, "kolejny raz bawimy się w małżeństwo". Nie wiem jak odpowiedzieć, czy dopiero teraz mnie olśniło, bo problem jest od początku związku.

Odpowiadając na Twoje pytanie o Boga... Jestem - nazwijmy to - młody w wierze. W młodości, niby wierzący, ale tylko z tytułu. Ani moi rodzice, ani nikt z mojego kręgu znajomych nie był zaangażowanym katolikiem. Nie miałem wzorców. To by też pewnie częściowo mogło tłumaczyć jak trafiłem na taką dziewczynę jak Monika w tamtym czasie i dlaczego ze sobą wówczas współżyliśmy. Dopiero od jakiś mniej więcej 3 lat zacząłem się samemu świadomie angażować w wiarę. Mam sporo zaległości, ale mam zamiar je nadrabiać przez resztę życia. Zrezygnowanie z seksu z dziewczyną, z którą się go uprawia od 5-u lat na razie mnie przerasta (przyzwyczajenie/nałóg - ciężko powiedzieć), ale coraz częściej o tym myślę.

Myślę, że nie mi oceniać, jaka jest naprawdę relacja w sercu Moniki z Panem Bogiem. Z zewnątrz wygląda to, jakby była dość bierna, ale piszę to tylko po to, żeby odpowiedzieć na Twoje pytanie - nie po to, żeby to krytykować. Tym bardziej, że jak napisałem, tylko ona i Pan Bóg mogą to wiedzieć.

Niestety, nasze relacje z Bogiem są na zasadzie ona sobie, a ja sobie. Nie modlimy się wspólnie. Czasem pójdziemy wspólnie na Mszę. Ale otworzyłaś mi tu oczy na ten aspekt. Pewnie warto coś z tym zrobić.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-01-11 21:43

"I nie sugeruj się tym, co napisała Kalina".

Kasiu, nie zrozumiałaś tego, co napisała Kalina. Przeczytaj uważnie jeszcze raz.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-01-11 22:38

Bez względu na to, co zadecydujesz - warto, abyś pamiętał, że także Tobie każda następna interesująca Cię kobieta może wypomnieć przeszłość dalszą (przed Moniką) i bliższą (z Moniką). Niekoniecznie wypomnieć złośliwie czy brutalnie - po prostu może uznać, że z kimś takim jej nie po drodze. I może to jest też ważna lekcja. W sumie, upraszczając, i Tobie te potencjalne uszczypliwe komentarze obyczajowe się należą, prawda? Chciałabym, żebyś - zaabsorbowany, i słusznie, obecną sytuacją, o tej konsekwencji nie zapomniał. Nie, żeby straszyć czy potępiać - raczej, byś wyciągnął wnioski, nie powtarzał, nie lekceważył, nie sądził łatwo i nie popadł w kolejne "jakoś to będzie".
Świetnym punktem wyjścia jest to, że w tej chwili, od pierwszego posta, zdajesz sobie sprawę i z własnego bałaganu. Szacunek. Poziom emocjonalny, o którym piszesz, wymaga uporządkowania. Uleczenia. Duchowy też. To bardzo ważne. Abyś był mądrze pokorny i mocny. Bez względu na to, co obecnie zadecydujesz, jeśli chodzi o konkretną relację.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Dawid (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-01-11 23:26

Hanno,
Dziękuję za wiadomość.

Nie jestem pewien, czy wspominając o uszczypliwych komentarzach miałaś na celu zwrócenie mojej uwagi, że sam też nie jestem bez winy, czy odpowiadałaś na mój komentarz dotyczący ochrony przed nimi. Jeśli to drugie, to przyznaję, że w teorii nam obojgu by się one należały, ale w praktyce nie słyszałem, żeby ktokolwiek w ten sposób komentował zachowanie faceta (przyznaję, że jest to niesprawiedliwe), a tym bardziej osoby w ogóle, która to robi w długoterminowym związku (bo żyjemy w takich chorych czasach, że prawie każdy to wtedy robi). Natomiast uszczypliwych komentarzy dotyczących "łatwych" kobiet słyszałem aż zbyt wiele. Nie wybielam tego, bo to jest złe. Chodzi mi jedynie o to, że świadomość, że sam nie jestem bez winy nie stanowi odpowiedzi na pytanie, jak chronić moją potencjalną żonę przed zasadnymi uszczypliwymi komentarzami.

Może też właśnie o to chodzi, że trochę obawiam się bezradności w kontekście tego, co ludzie będą mówić o kobiecie, którą zamierzałbym poślubić. Pewnie podświadomie ma to dla mnie jakieś znaczenie.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-01-11 23:33

"Jak mam ją chronić - np. przed potencjalnymi uszczypliwymi komentarzami osób znających jej przeszłość - skoro ona sama dała do nich wystarczająco dużo powodów?"
"Może też właśnie o to chodzi, że trochę obawiam się bezradności w kontekście tego, co ludzie będą mówić o kobiecie, którą zamierzałbym poślubić. Pewnie podświadomie ma to dla mnie jakieś znaczenie".

Podpowiem. Można razem wyjechać na drugi koniec Polski albo nawet świata. I zacząć życie od nowa - nie "chwaląc" się przed kimkolwiek przeszłością.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-01-12 00:24

Dopowiem, skoro wyszło nie do końca jasno. Nie zamierzałam pisać o tym, jak uchronić Monikę przed komentarzami.
Gdyby problemem było "tylko" chronienie kobiety przed komentarzami, to owszem, jakaś odległa przeprowadzka jakoś (nie do końca w dobie zglobalizowanej sieci kontaktów) minimalizowałaby ryzyko. Ale z pierwszego posta wyczytałam coś innego - że problemem nie jest tylko świat zewnętrzny, lecz także, a raczej przede wszystkim nastawienie Autora, który ma trudność z pogodzeniem się z przeszłością kobiety. Wyjazd nic nie da, jeśli problem wewnętrzny - emocjonalny, duchowy - nie zostanie rozwiązany.
Gdyby Dawid zainicjował rozstanie, to sądzę, że uczciwiej byłoby z powodu: "nie umiem zaakceptować, ja mam problem", nie zaś "bo ty taką masz przeszłość, kobieto" (nie twierdzę, że takie są zamiary!). Dawid sam ma też przeszłość nieanielską, więc w tym sensie trudno czynić wyrzuty wybrance, skoro i sam mógłby stać się obiektem zgryźliwych komentarzy obyczajowych. [Niestety, to racja, łatwiej ubliża się w naszym społeczeństwie kobietom niż mężczyznom nie najlepiej się prowadzącym. Co niczego nie usprawiedliwia].
Co więcej, rozstanie się jest tylko połowicznym rozwiązaniem - Dawid zostałby bez kobiety, której przeszłość go przerasta, ale nadal z wewnętrznym zgryzem. Jeśli się nie upora z tym, że nie ma idealnych kobiet i że sam ma konto, jakie ma, zawsze pozostanie ryzyko, że coś z z czyjejś przeszłości (niekoniecznie erotycznej) będzie "nie tak" i może być iskrą powodującą eksplozję. Stąd zrozumienie i przepracowanie nastawień oraz uporządkowanie sfery duchowej uważam za pomocne. I o tym starałam się nieporadnie napisać.
To nie tak miało być, jak sam Pan pisze. Kandydatka na żonę i matkę nie miała mieć takiej przeszłości. No ale i to nie tak miało być, że i Pan jej tę przeszłość powiększył, co na szczęście dobrze Pan wie. I to uznanie swojego błędu daje szansę na optymistyczne rozwiązanie.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-01-12 04:06

Wydaje mi się, że Dawid powinien dobrze przemyśleć, w jakim stopniu jego problem wewnętrzny wiąże się z obecną sytuacją zewnętrzną. Czy na bezludnej wyspie Monika stałaby się automatycznie dobrą żoną i matką czy nie. Bywa, że bujna przeszłość partnera jest niepokonalną przeszkodą w podjęciu satysfakcjonującego intymnego współżycia. Ale zdaje się, że Dawid tego problemu nie ma. Tymczasowa "żona" pasowała mu przez 5 lat. O co więc chodzi?

W "zamierzchłych" czasach, w pewnych kręgach, panowało przekonanie, że przyzwoity mężczyzna może wyszumieć się przed ślubem, ale koniecznie musi poślubić dziewicę. "Ladacznica", z którą się zabawiał, absolutnie nie wchodziła w rachubę. Czy przypadkiem podobne stereotypy w unowocześnionej formie nie ukształtowały Dawida? Porządny mężczyzna może sypiać z dziewczyną o dowolnej przeszłości, ale mu już nie wypada z taką się ożenić. Czy coś z tego jest na rzeczy? Czy coś zupełnie innego?

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-01-12 07:50

J absolutnie się z Tobą zgadzam.
Dawidzie, cały problem sprowadza się do przekonań - i tych, o których pisze J, a do których moze trudno nawet się przyznać, ale i tych waszych własnych. Czyli Twojego: seks ze stałym chłopakiem jest ok, ale z różnymi - jest nie w porządku, oraz przekonania jej: im więcej chłopaków mnie "adoruje", tym jestem atrakcyjniejsza. Jak napisałeś, jej problem wynikał z poczucia niskiej wartości. Oboje te przekonania macie błędne - z etycznego, moralnego i religijnego punktu widzenia. Udało Ci się przekonać ją, że jak uprawia seks z Tobą to nie grzech, ale z innymi to grzech nie do wybaczenia - trywializuję. Jest to dla was wygodne dziś, ale moze i tak być dalej, tyle, ze nagle ty masz wątpliwości.
Uważam, ze żeniąc się z nią zawsze będziesz miał powód, aby jej nie szanować, mimo, ze bardzo swoją postawę zmieniła, a zostawiając ją - skrzywdzisz jeszcze bardziej, niż ona sama wcześniej i jej wcześniejsi "partnerzy", bo odbierzesz jej już zupełnie to poczucie wartości. Myślę, że trzeba to wszystko porządnie przepracować z osobą kompetentną - psychologiem, księdzem, moze seksuologiem - bo stawka decyzji jest ogromna.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-01-12 11:28

Dawid, podzielam zdanie Hanny i J. Niezależnie od decyzji do jakiej się skłaniasz czy jaką ostatecznie podejmiesz potrzebujesz uporządkowania swojego świata wartości.
Powtórzę pytanie J.- jakie miejsce w Twoim życiu zajmuje Bóg?
Jeżeli Bóg jest dla Ciebie wartością nadrzędną to nie podejmowałabym szybkiej, pochopnej decyzji.
Napisałam wcześniej, że masz w pogardzie przeszłość Moniki, bezzasadnie bo oboje macie na koncie nieprawość cudzołóstwa, niezależnie od tego ile, kto, z kim jesteście w tym względzie wobec siebie równi, jakkolwiek nie chciałbyś być bielszy w sumieniu od swojej dziewczyny. Jednak pięć lat związku zbliżyło was do siebie.
Czy wartości które Was łączą poza tą wzajemną skazą na przeszłości są takie, że chcielibyście się razem zestarzeć?
Postawiłabym przede wszystkim na rozeznanie na drodze duchowej.

"Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ BEZE MNIE NIC NIE MOŻECIE UCZYNIĆ. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami."
J 15, 5-8

"Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy"
Mt 7, 7-12.

Nie o to pytasz ale może skorzystasz. Dobrze zacząć od uporządkowania spraw sumienia w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Właśnie tak, nie krótko "spowiedź" ale pokuta i pojednanie z Panem Bogiem, z bliźnim i z samym sobą kierując się Przykazaniem Miłości:
"Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego."
Może warto też odbyć rozmowę z kapłanem przedstawiając problem. Ponieważ bez Pana Boga nic nie jesteś w stanie uczynić to proś o światło rozeznania.

"Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
Zbyt dziwna jest dla mnie Twa wiedza,
zbyt wzniosła: nie mogę jej pojąć.
Gdzież się oddalę przed Twoim duchem?
Gdzie ucieknę od Twego oblicza"
Ps 139, 1-7

Dawid, napisałeś o pragnieniu poznania Słowa Bożego. Pragnienie to pierwszy krok, pozostaje to pragnienie wdrożyć w czyn.
Kierując się nauką Chrystusa uzyskasz radę w każdej sprawie pamiętając, że Pan Bóg posługuje się w pomocy również ludźmi.
Na zachętę w związku z Twoją sytuacją proponuję Ci pomodlić się Psalmami 25 i 121.
Jeżeli nie przyjmiesz w wolności przeszłości to powtórzę- rozstań się z szacunkiem dla Moniki, nie raniąc jej dodatkowo wyrzutami.
A swoją drogą, kiedyś w obronie czci, mężczyźni wyzywali na pojedynek. Mężczyzna, który czy w to w kontaktach towarzyskich, czy w narzeczeństwie czy małżeństwie miałby problem w postawieniu granic kpiarzom, plotkarzom, agresorom to taki słabo prezentujący się mężczyzna. Piszę to nie po to sprawić Ci przykrość tylko uświadomić, że do małżeństwa trzeba dojrzeć i może powinieneś popracować również na tym polu.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: ewik (---.wist.com.pl)
Data:   2017-01-12 16:17

Uważam, że mężczyzna, który wypytuje kobietę z którą jest o przeszłość, który jej to następnie wypomina, a pomimo tego nadal z nią trwa w związku nie nadaje się na jej męża i w ogóle do małżeństwa nie dorósł. Poważny związek liczy się od momentu kiedy para podjęła decyzję bycia ze sobą i to co było wcześniej nie powinno wliczać się do rachunku właściwej (obecnej) relacji. Uważam nawet, że mężczyzna, który podjął decyzję bycia z konkretną dziewczyną nie ma prawa wypytywać o jej przeszłość seksualną czy uczuciową (jeśli takowa była) bo to niczego dobrego do związku nie wnosi i taka wiedza niczemu nie służy. Od rozliczania się z przeszłością jest sakrament pokuty i powiem wprost: faceta, który wypytuje mnie o ilość chłopaków, relacji, pogoniłabym gdzie pieprz rośnie zamiast grzecznie odpowiadać na kłopotliwe pytania, które nie służą budowaniu zdrowego związku, wręcz przeciwnie, doprowadzają często do jego zniszczenia (bo nawet o szkolną, szczeniacką miłość sprzed lat może się pojawić zazdrość i podejrzliwość). Uważam, że mężczyzna nie ma prawa pytać o przeszłość w tej materii, mało tego, jeśli jest mężczyzną i związał się z daną dziewczyną bo ją kocha - powinien wziąć na klatę fakt, że każda osoba niesie ze sobą konkretną przeszłość. Ale nie należy w nią wnikać i wchodzić bez potrzeby, z pustej ciekawości czy fałszywego pojęcia szczerości. Narzeczeństwo, małżeństwo to nie pralnia brudów sprzed lat lecz budowanie wspólnej, pięknej przyszłości.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2017-01-12 17:42

Gdyby ta dziewczyna została Twoją żoną i byłbyś postawiony w sytuacji, że ktoś wypominałby jej przeszłość, mógłbyś odpowiedzieć, że nie jesteś lepszy od żony, że jesteście siebie warci, ale Ty chyba tak nie myślisz, a wydaje się, że myślisz, że jesteś lepszy od niej. Gdy jedno w związku pogardza drugim, czy wywyższa się, niczego dobrego to nie rokuje, aczkolwiek człowiek jest reformowalny. Reform dostarcza Bóg poprzez konkretne sytuacje życiowe pozwalające na poddanie człowieka próbie. Człowiek dzięki im, często we wstydzie, dochodzi do prawdy o sobie. Wyobraź sobie idealną (w Twoim mniemaniu) dla Ciebie kobietę, która stawia na Tobie kreskę, ze względu na Twoją przeszłość.

Już długo chodzicie ze sobą i to może być przyczyną tego, że chcesz się wycofać. W życiu często tak bywa.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Jan (---.dynamic-ra-10.vectranet.pl)
Data:   2017-01-12 20:27

Tylko prawda potrafi wyzwolić. Prawda też potrafi zabić. Lecz jej ukrywanie lub zatajanie do niczego dobrego nie prowadzi. Masz prawo pytać o ilość partnerów tak samo jak twoja kobieta o ilość partnerek. Tak samo jak o zaciagnięte kredyty , długi czy uzależnienia lub choroby. Niestety nie jest to tylko sprawa między człowiekiem a Bogiem, bo konsekwencje rozciagają się na ew. małżeństwo. Po tym można sobie świadomie wybaczyć (tak - wybaczenie jest drogą na budowanie związku a niestety nieuporządkowane zachowania seksualne z przeszłości głeboko w związek godzą). Ja jak już się powie "wybaczam" to trzeba z tym żyć i budować nowe, lepsze życie. Jak się nie potrafi wybaczyć (żadko ale jednak zdarza się) to po prostu trzeba się rozstać. U ciebie chyba zabrakło tego wybaczenia. Jeśli staniecie przed sobą w prawdzie i to uczynicie to i w małżeństwie wam się uda. Tego ci życzę.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Hoviel (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-01-12 21:09

Dawidzie,
Widzę, że to dla Ciebie duża rozterka. Taka przeszłość ukochanej osoby może budzić wątpliwości co do przyszłości. Ale przeszłość minęła, jej nie ma. Nie da się do niej wrócić. A przyszłość dopiero będzie. Co zrobisz z tym fantem? Czy chcesz, aby coś nieistniejącego decydowało o Twoim życiu?
Pan Bóg zapewne już przebaczył Monice. A nawet jeśli nie, to i tak by to zrobił. Bo On kocha nas bezgranicznie. Na tym właśnie polega miłość. Na przebaczeniu. Skoro Pan potrafi to zrobić, którego na pewno o wiele bardziej zabolał jej grzech, dlaczego ty nie miałbyś zapomnieć o minionym życiu ukochanej? Jeżeli kochasz ją prawdziwie, będziesz w stanie to zrobić. A kochasz?
Żyj chwilą obecną i nie oceniaj ludzi przez pryzmat dawnych błędów. Nie ma ludzi idealnych i nieomylnych. Każdy kiedyś błądzi.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-01-12 22:28

"Masz prawo pytać o ilość partnerów tak samo jak twoja kobieta o ilość partnerek. Tak samo jak o zaciagnięte kredyty , długi czy uzależnienia lub choroby".

Hmm... Myślę, że czym prędzej uciekłabym od mężczyzny, który chciałby mnie poznać, przepytując. A że raczej nie jestem kobietą unikalną (pod tym względem), nie radzę nikomu pochopnie stosować tej rady. Naprawdę kochający się ludzie dowiadują się o ważnych sprawach mogących rzutować na małżeństwo na całkiem innych zasadach.

Do tego wielkodusznego wybaczania (z własnej inicjatywy) nieuporządkowanych zachowań seksualnych też mam spore zastrzeżenia. Zwłaszcza gdy tylko jedna strona takich zachowań się dopuściła. Bo w ten sposób wybaczający stawia siebie ponad osobą, której wybacza. I takie wybaczanie to przede wszystkim forma wytknięcia tego, co w drugim człowieku ułomne.
Jeśli dziewczyna chce poślubić chłopaka z blizną na policzku, nie mówi mu przecież, że wybacza mu bójkę w wieku 10 lat, która go oszpeciła. Jeśli chce związać się z chłopakiem na wózku inwalidzkim, to nie wybacza mu łaskawie, że jego pasją był ryzykowny sport, choć jego kalectwo będzie rzutować w znaczący sposób na ich wspólne życie. Jeśli decyduje się na małżeństwo z kimś, kto stracił w zawinionym przez siebie wypadku rękę, to nie wypomina mu "wybaczeniem" błędu za kierownicą. I podobnie, jeśli chce ślubować dozgonną miłość komuś, kto zanim ją poznał współżył z inną kobietą, to po prostu godzi się z tym rodzajem ułomności przyszłego męża. I - moim zdaniem - wybaczanie nie ma tu zastosowania.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Azariasz (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2017-01-13 02:08

konferencja o. Adama Szustaka:
www.youtube.com/watch?v=f9-l8XM1Yms

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: ewik (---.wist.com.pl)
Data:   2017-01-13 09:04

Niestety ale mam w rodzinie przykład, że rozpadł się związek po tym, jak facet zaczął wypytywać dziewczynę o ilość partnerów i relacji przed. To nie chodzi o długi czy kredyty (które można i należy spłacić) albo przebyte choroby, które są niezależne od nas. Tu chodzi o jedną z najwrażliwszych materii w ludzkiej psychice. Otóż ta dziewczyna w dobrej wierze i pod presją "no chyba nie mamy sobie nic do ukrycia" powiedziała prawdę. Co było dalej: facet jako mężczyzna poczuł się dotknięty, ale ta uraza wynikała wyłącznie z jego niedojrzałości i poczucia niższości. Porównywał siebie z tymi mężczyznami i wypomniał jej bez przerwy "oni pewnie byli lepsi niż ja (czyt. lepsi także w tej intymnej materii)". Męskie ego takie jest - jeśli chodzi o kobietę, porównuje siebie z innymi mężczyznami. Chciało by być tym jedynym. Stąd taka presja wśród mężczyzn na dziewczyny które są bez przeszłości. I nie pomoże tutaj tłumaczenie dziewczyny "no ale przecież ty jesteś najlepszy". Wiem, bo wiele razy słuchałam zwierzeń mojej krewnej, która na koniec powiedziała: "gdybym wiedziała, że tak się to skończy, że będzie tyle łez i pretensji o przeszłość, to nigdy bym tego nie wyjawiła". Myślę, że to nie kwestia przebaczenia, urazy itp. ale zranienia męskiego ego w źle pojętej dumie. Dlatego uważam, że jeśli się tworzy z kimś związek nie należy wracać do przeszłości seksualnej i uczuciowej, tym bardziej że taka wiedza niczemu nie pomaga, nie rozwiązuje problemów, nie goi ran. I myślę, że tu jest problem Dawida - jego męskie ego zostało dotknięte w najdelikatniejszej materii jaką jest kwestia współżycia z dziewczyną, która ujawniła w dobrej wierze, że on nie był dla niej tym pierwszym i jedynym. Ale małżeństwo to nie tylko łóżko - należy spojrzeć na to od tej strony. To wspólne życie, i nie należy wspólnej przyszłości postrzegać wyłącznie przez pryzmat seksualności.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-01-13 19:40

Dawid, pod tym linkiem (klik) jest Liturgia Słowa na jutro. Jeżeli trudno będzie Ci odnaleźć odniesienie do sytuacji to pomocne będzie zamieszczone rozważanie.

Jak wspomniałeś, jesteś "młody w wierze". Kilkanaście minut dziennie poświęconych na rozważanie Słowa Bożego z danego dnia pozwoli Ci krok po kroku nadrabiać zaległości. Na początek drogi zgłębiania wiary proponuję komentarze ks. K. Wonsa - pomoże Ci wejść w osobową relację, w przyjaźń, w ogrom miłości jaką darzy nas Chrystus. Pamiętaj jednak, że wiara jest Łaską Bożą, wiara opiera się na Przykazaniach.

"Zrezygnowanie z seksu z dziewczyną, z którą się go uprawia od 5-u lat na razie mnie przerasta (przyzwyczajenie/nałóg - ciężko powiedzieć), ale coraz częściej o tym myślę".
Myśl nie o tym kiedy zrezygnować ze współżycia - najlepiej od zaraz, jutra może nie być:
"Lecz Bóg rzekł do niego: «Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem»" (Łk 12,20-21).
Myśl, jak seks pozamałżeński przekłada się na Twoje nawracanie, jak wybiórczo traktujesz Boże Prawo.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Azariasz (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2017-01-13 21:06

Przepraszam, że się tu wtrącę, ale czegoś nie rozumiem. Prawdą jest, że męskie ego często nie pozwala się związać z "dziewczyną z przeszłością". Rozumiem, że za tym mogą stać różne kompleksy: porównywanie się z innymi, poczucie niższości albo i pogarda. Jeden facet stwierdzi, że jest lepszy niż jego dziewczyna, bo on miał jedną partnerkę tylko, a ona to taka jest do niczego, bo miała 50. Albo będzie siebie porównywać do tych wszystkich byłych. To rozumiem. Ale nie rozumiem, jak się to ma do Dawida. Wspomniał on, że jest z tą dziewczyną już 5 lat. A jak zauważyły to osoby odpowiadające wcześniej, Dawid musiałby być mistrzem świata w tym, aby nie współżyć z swoją obecną partnerką aż 5 lat. Czyli że co? Przez 5 lat wszystko było normalnie, a teraz nagle po 5 latach autora tematu miałoby zaboleć męskie ego? Pytam, bo nie rozumiem tego, jak to jest, że jakiś facet (w tym wypadku nie mówię o autorze wątku) przez np. 5 albo i 7 lat jest w stanie kochać się z dziewczyną, której przeszłość zna i mu to nie przeszkadza i nagle stwierdza, że "chyba jestem gorszy niż tamci"?

Chyba że po prostu autor tematu zaczął szukać jakiejś wymówki, usprawiedliwienia samego siebie w kwestii współżycia albo porzucenia obecnej partnerki albo tego, że sam wcześniej miał partnerki.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Marta (---.20-2.cable.virginm.net)
Data:   2017-01-13 23:27

Dawidzie, czy przypadkiem nie jest tak, że po prostu macie jakiś kryzys w związku albo Ty się boisz zobowiązań (ślubu) i szukasz pretekstu żeby nawiać? Każdy pretekst dobry. Przez pięć lat Ci nie przeszkadzała jej przeszłość, żeby z nią być i korzystać z dobrodziejstw związku. Zawsze miałeś otwartą furtkę, bo bez zaręczyn i ślubu byłoby łatwiej ją po prostu rzucić, jakby Ci wpadła w oko jakaś fajniejsza. Perspektywa zamknięcia furtki Cię trochę niepokoi i stąd nagle się zastanawiasz i masz problem z jej przeszłością. Faceci mają ewolucyjnie zaprogramowaną skłonność do zmiany partnerek - jeszcze jak nasi przodkowie żyli w buszu czy jaskiniach, to dla faceta stosunek z wieloma kobietami zwiększał szanse na przekazanie swoich genów dalej. Stąd się biorą ich ciągoty do skoków w bok i zmiany partnerek. Ale teraz jesteśmy już trochę bardziej cywilizowani i dojrzałość u faceta powinna się przejawiać braniem odpowiedzialności za partnerkę. Myślę, że przez te 5 lat związku kilka razy już jej powiedziałeś, że chcesz być tylko z nią i że ją zawsze będziesz kochał. Nie tak czasem? Ona pewnie w to uwierzyła, mimo, że nie były to oficjalne przysięgi przed ołtarzem i założyła sobie, że będziecie razem do końca. Łamanie tych obietnic to byłoby świństwo.
Poza tym przypuszczam, że w każdym związku są kryzysy, że człowiek się zastanawia i w zasadzie nie wie, po co jest z tym drugim - zarówno w małżeństwach jak i związkach na kocią łapę. Tak to już jest. Nie wiem, czy warto się dać ponieść tym emocjom. Być może rozmowa z psychologiem na ten temat by Ci pomogła - zarówno w mentalnym pogodzeniu się z przeszłością Moniki jak i w odkryciu, czy za Twoimi rozterkami przedmałżeńskimi nie stoi czasem Twoja niechęć do zamknięcia sobie furtki przed ewentualnymi kolejnymi partnerkami?

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Kasia (---.205.241.209.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-01-14 12:10

(...)
Moderacjo, proszę zamieścić ten komentarz, bo tu waży się najważniejsza życiowa decyzja Dawida, czy wejść w dozgonny związek małżeński.

---
1. Pani rada jest już na forum opublikowana.
2. Do dyskusji zapraszam Panią tutaj: (klik).

3. Z sekcji "Zanim zapytasz" (klik):

Korzystającym z pomocy przypominamy, że każdy z odpowiadających radzi, jak potrafi - z własnego punktu widzenia, według własnych doświadczeń i osobistego rozumienia naszej wiary. Dlatego pytający proszeni są o pokorę w czytaniu odpowiedzi. Nikt nie jest zobowiązany do stosowania rad uzyskanych na Forum.

z-ca moderatora

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-01-15 21:17

Polecam książkę "Chata w dolinie" F. Rivers. Baaaardzo na temat.

 Re: Ta kobieta żoną i matką moich dzieci?
Autor: Adam (---.play-internet.pl)
Data:   2017-01-19 10:12

Stwierdziłem, że po ślubie zapomnę o wszystkim, co robiła moja przyszła żona. Nie da się zapomnieć, dobija to człowieka strasznie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: