logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Justi (---.elpos.net)
Data:   2017-01-17 20:25

Chciałabym umrzeć za wiarę. Tak bardzo kocham Jezusa, że chyba inaczej nie dałoby się tego udowodnić. Czy to już chorobliwa miłość? Czy coś ze mną nie tak?

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: EmGie (---.081015177.msitelekom.pl)
Data:   2017-01-17 21:11

Można umrzeć. Nawracając się, właśnie umieramy w swoim starym "ja" by narodzić się na nowo w Chrystusie. Jeśli jednak myślisz o śmierci męczeńskiej, to tylko Bóg może zdecydować o Twoim losie. Oddaj się Mu całkowicie, a ON tobą pokieruje i wybierze najlepszą drogę dla Ciebie.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: sstaszek (31.42.28.---)
Data:   2017-01-17 21:15

W Polsce i "najbliższych okolicach" nie ma takiej potrzeby. W naszej rzeczywistości uważam takie pragnienia za objaw poważnej choroby psychicznej. Szybko do dobrego lekarza.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Mateusz (31.42.19.---)
Data:   2017-01-17 21:26

"Czy to już chorobliwa miłość"? Jak najbardziej. Żyjesz w Europie, w XXI wieku. Dawno już przeminęły czasy cesarzy uważających, że miejsce każdej osoby przyznającej się do wiary w Chrystusa jest na krzyżu, bądź w brzuchu jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Dzisiaj wyrazem szczerej wiary, dostatecznie podobającym się Bogu, jest odważne przyznawanie się do niej i życie nią na co dzień. Zanoszenie Ewangelii ludziom, których napotykasz na swojej drodze - również, a może przede wszystkim tym, którym z Bogiem nie jest po drodze. I to naprawdę wystarczy.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: wyszywaczek wredny (---.net.pulawy.pl)
Data:   2017-01-17 21:43

Nie tak? eee, nie.

Na początek niezłym sposobem umierania jest wstawanie co rano i robienie różnych dobrych rzeczy, na które masz średnią ochotę. Zwłaszcza robienie różnych dobrych rzeczy ludziom, których średnio lubisz. Nie przez dwa dni ani przez tydzień ani przez miesiąc ani przez pół roku, tylko do końca życia.

Innym niezłym sposobem umierania jest walka z twoją wadą główną (tia wiem, nie masz wad :). Na przykład ze spóźnianiem się (o jedną minutkę, to się nie liiiczy), ze złym mówieniem o ludziach (ale ja szczerą prawdę mówię :), albo czymkolwiek podobnym.

A jak już naprawdę nie masz pomysłu na umieranie, odłącz coś dobrego, od czego jesteś za bardzo zależna. Nie wiem, internet, komórkę, kawę, jakąś relację - i poumieraj sobie trochę za. Mi po kilku godzinach chęć na umieranie za całkowicie przechodzi. :P

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-01-17 21:48

Oczywiście, że da się inaczej udowodnić miłość do Boga. Co więcej, umrzeć można szybko i czasem nawet prawdopodobnie prawie bezboleśnie. Na dodatek na życzenie, dla udowadniania?
Żyć dłuuuuugo, tak długo, jak chce sam Bóg, w codziennym trudzie, wierności, znoszeniu innych ludzi, znoszeniu własnych słabości, przyjmowaniu niedogodności i wielkich cierpień, zmaganiu z każdą pokusą, unikaniu każdego grzechu - jest, wierz mi, trudno, może trudniej, niekiedy straszliwie trudno. Przekonaj się sama. To jest dopiero wielka miłość. Spróbuj.

Inna rzecz, że wcale nie byłabym taka nie jestem pewna, czy Panu Bogu na udowadnianiu zależy. Wydaje się, że Pan Bóg nie myśli w kategoriach udowadniania.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: ^^^^^^^^^^^~~~~~~ (---.17-3.cable.virginm.net)
Data:   2017-01-18 00:36

Co do pytań w tekście, proponuję ustalić to z psychiatrą i nie przez internet. Co do reszty - chodzi o wskazówki? Najlepszym przykładem są donatyści i raskolnicy.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: m. (---.centertel.pl)
Data:   2017-01-18 17:55

"Czerpcie korzyść, i to nawet większą, z małych właśnie niż wielkich cierpień. Bóg patrzy nie tyle na cierpienie samo, ile na to, w jaki sposób cierpimy. Cierpieć dużo i źle znaczy cierpieć jako potępiony; cierpieć dużo i z odwagą, ale dla złej sprawy, to cierpieć jako męczennik szatana; cierpieć mało lub dużo i cierpieć dla Boga, to cierpieć jako święty.

     Jeżeli to prawda, że można sobie wybierać krzyże, to w pierwszym rzędzie trzeba wybierać te małe i ukryte, gdy pojawiają się one jednocześnie z wielkimi i wspaniałymi. Pycha natury może żądać, szukać, a nawet wybierać krzyże wielkie i wspaniałe; ale tylko dzięki ogromnej łasce i wierności Bogu jest możliwe wybranie i radosne niesienie małych i ukrytych krzyży.

     Postępujcie więc jak kupiec wpatrzony w swoją kasę: wykorzystujcie wszystko; nie traćcie najmniejszej cząstki prawdziwego Krzyża, choćby to było ukąszenie muchy czy ukłucie szpilki, drobna przykrość ze strony sąsiada, mała zniewaga uczyniona przez pomyłkę, mała utrata pieniędzy, przelotny tylko niepokój w duszy, drobne zmęczenie fizyczne, niewielki ból w którejś części ciała, itp. Wykorzystujcie wszystko, jak sprzedawca w swoim sklepiku, a szybko staniecie się bogaci Bogiem,  jak ów sprzedawca staje się bogaty w pieniądze, składając w kasie grosz do grosza. Przy najmniejszej napotkanej przeciwności mówcie: Niech będzie Bóg błogosławiony! Dziękuję Ci, mój Boże; po czym schowajcie w Bożej pamięci, która jest jak wasza kasa, krzyż, który właśnie zdobyliście; a potem pamiętajcie o nim już tylko po to, by mówić: Dziękuję albo Miłosierdzia!"

"Mimo że niektórzy święci i ludzie wybitni zabiegali o krzyże, o pogardę i upokorzenia, szukali ich, a nawet je sobie stwarzali niepoważnymi czynami, to jednak my uwielbiajmy i podziwiajmy tylko nadzwyczajne działanie Ducha Świętego w ich duszach, i uniżajmy się na widok tak szlachetnej cnoty, nie ośmielając się wzbić podobnie wysoko, ponieważ w porównaniu z tymi szybkimi orłami i ryczącymi lwami jesteśmy jak zmokłe kury i zdychające psy."

To fragment listu okólnego do Przyjaciół Krzyża św. Ludwika Marii Grignon de Montfort


Też kiedyś chciałam śmierci męczeńskiej, ciężkich prób, krzyży itd., ale teraz widzę, że to były raczej jakieś moje pyszne, niedojrzałe pragnienia. A trzeba nam chcieć tylko chwały Bożej i zbawienia dusz :)
Wielkie cierpienie to też wielka odpowiedzialność. No i nawet jakbyśmy mieli np. spłonąć w ogniu to pamiętajmy, że nasze męczeństwo byłoby niczym w porównaniu z męka Jezusa i cierpieniami Maryi.

Jezusowi się podoba jak codziennie rano spojrzysz na Jego krzyż, podziękujesz Mu i poprosisz by pomógł Ci nieść Twój każdego dnia. Prawdziwa miłość to po prostu wielka wierność w najmniejszych rzeczach. Ona naprawdę nie polega na najwznioślejszych wyznaniach i uczuciach, (choć to też ważne), ale na po prostu naśladowaniu Jezusa.
Czasem możemy czuć w sobie tyle "siły, heroizmu, łaski" a jakby przyszło co do czego to mogłoby się okazać, że byśmy się jak Piotr wyparli Jezusa.
Ach ta nasza pycha; ale nie ma co się nią załamywać, ale po prostu powierzyć swoje życie Bogu, który wie, ile możemy wytrzymać i zna doskonale, jaki krzyż jest dla nas najlepszy.
Staraj się po prostu pokornie Mu służyć, jak Maryja - Ta Królowa Męczenników.
Jak będziesz codziennie umierać dla swojego egoizmu to na pewno znajdziesz okazję do dowodu miłości.


Myślę, że wszystko z Tobą w porządku, w sensie nie potrzeba lekarza :D tylko po prostu troszkę pokory ;)

Pozdrawiam serdecznie
z Bogiem i Maryją! :)

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2017-01-18 19:44

Jeśli czujesz taką potrzebę, by umrzeć za wiarę, to ja bardzo Cię zachęcam do modlitwy za chrześcijan prześladowanych za wiarę, i do różnych wyrzeczeń w tej intencji. Wejdź na https://www.opendoors.pl/ na "Bądź aktywny" i działaj. Podpowiadam szczególnych polskich błogosławionych, za przyczyną których mogłabyś się modlić. Są to franciszkanie Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski. Nakręcono o nich film "Życia nie można zmarnować"/ "A Life is Never Wasted" (reż. Krzysztof Tadej), który otrzymał nagrodę na na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Katolickich „Mirabile Dictu” w kategorii dokumentu (klik).


[Artykuł opublikowany na stronie: (klik);
(klik)]

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-01-20 13:00

Justi, pozycja którą Ci polecam:
Św. Alfons Maria de Liguori
"Umiłowanie Jezusa Chrystusa w życiu codziennym"

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Tomek (---.interkonekt.pl)
Data:   2017-01-22 00:02

Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny. (Łk 16, 10). Niektórzy pragną być wielcy i uczynić coś nadzwyczajnego. Pan Jezus żyjąc tu na Ziemi nie szukał sławy, ale ludzkiej wdzięczności. Watro zacząć od drobiazgów, np: umycie naczyń po obiedzie by rodzice/żona odpoczęli, posprzątanie staranne miejsca pracy, nauczenie się na sprawdzian jak najlepiej potrafimy, odwiedzenie babci czy dziadka, modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące, ustąpienie miejsca w autobusie starszej osobie, pomoc tacie w naprawie samochodu itd. itp. Być chrześcijaninem z nazwy każdy potrafi, być dobrym chrześcijaninem to ciężka sztuka i praca, być Świętym chrześcijaninem na co dzień to męczeństwo. Życzę Tobie i sobie takiego męczeństwa jak Maryja, która była cicha, pokorna, pełna ofiary i oddania, łagodna i zasłuchana w Głos Boga.

 Re: Chciałabym umrzeć za wiarę.
Autor: Maggy (78.11.237.---)
Data:   2017-01-22 11:45

A jak z Twoją codzienną świętością? Chodzi mi o praktykę nie uczucia. A jak Twoje myśli o innych ludziach? Jak się ma Twoja miłość do nich i do samej siebie? O praktykę mi chodzi. Spokojnie, tu gdzie jesteś też możesz "umierać" kochając siebie samą i innych poprzez dobre czyny, nie zaniedbując dobra wobec samej siebie i innych.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: