Autor: m. (---.centertel.pl)
Data: 2017-01-18 17:55
"Czerpcie korzyść, i to nawet większą, z małych właśnie niż wielkich cierpień. Bóg patrzy nie tyle na cierpienie samo, ile na to, w jaki sposób cierpimy. Cierpieć dużo i źle znaczy cierpieć jako potępiony; cierpieć dużo i z odwagą, ale dla złej sprawy, to cierpieć jako męczennik szatana; cierpieć mało lub dużo i cierpieć dla Boga, to cierpieć jako święty.
Jeżeli to prawda, że można sobie wybierać krzyże, to w pierwszym rzędzie trzeba wybierać te małe i ukryte, gdy pojawiają się one jednocześnie z wielkimi i wspaniałymi. Pycha natury może żądać, szukać, a nawet wybierać krzyże wielkie i wspaniałe; ale tylko dzięki ogromnej łasce i wierności Bogu jest możliwe wybranie i radosne niesienie małych i ukrytych krzyży.
Postępujcie więc jak kupiec wpatrzony w swoją kasę: wykorzystujcie wszystko; nie traćcie najmniejszej cząstki prawdziwego Krzyża, choćby to było ukąszenie muchy czy ukłucie szpilki, drobna przykrość ze strony sąsiada, mała zniewaga uczyniona przez pomyłkę, mała utrata pieniędzy, przelotny tylko niepokój w duszy, drobne zmęczenie fizyczne, niewielki ból w którejś części ciała, itp. Wykorzystujcie wszystko, jak sprzedawca w swoim sklepiku, a szybko staniecie się bogaci Bogiem, jak ów sprzedawca staje się bogaty w pieniądze, składając w kasie grosz do grosza. Przy najmniejszej napotkanej przeciwności mówcie: Niech będzie Bóg błogosławiony! Dziękuję Ci, mój Boże; po czym schowajcie w Bożej pamięci, która jest jak wasza kasa, krzyż, który właśnie zdobyliście; a potem pamiętajcie o nim już tylko po to, by mówić: Dziękuję albo Miłosierdzia!"
"Mimo że niektórzy święci i ludzie wybitni zabiegali o krzyże, o pogardę i upokorzenia, szukali ich, a nawet je sobie stwarzali niepoważnymi czynami, to jednak my uwielbiajmy i podziwiajmy tylko nadzwyczajne działanie Ducha Świętego w ich duszach, i uniżajmy się na widok tak szlachetnej cnoty, nie ośmielając się wzbić podobnie wysoko, ponieważ w porównaniu z tymi szybkimi orłami i ryczącymi lwami jesteśmy jak zmokłe kury i zdychające psy."
To fragment listu okólnego do Przyjaciół Krzyża św. Ludwika Marii Grignon de Montfort
Też kiedyś chciałam śmierci męczeńskiej, ciężkich prób, krzyży itd., ale teraz widzę, że to były raczej jakieś moje pyszne, niedojrzałe pragnienia. A trzeba nam chcieć tylko chwały Bożej i zbawienia dusz :)
Wielkie cierpienie to też wielka odpowiedzialność. No i nawet jakbyśmy mieli np. spłonąć w ogniu to pamiętajmy, że nasze męczeństwo byłoby niczym w porównaniu z męka Jezusa i cierpieniami Maryi.
Jezusowi się podoba jak codziennie rano spojrzysz na Jego krzyż, podziękujesz Mu i poprosisz by pomógł Ci nieść Twój każdego dnia. Prawdziwa miłość to po prostu wielka wierność w najmniejszych rzeczach. Ona naprawdę nie polega na najwznioślejszych wyznaniach i uczuciach, (choć to też ważne), ale na po prostu naśladowaniu Jezusa.
Czasem możemy czuć w sobie tyle "siły, heroizmu, łaski" a jakby przyszło co do czego to mogłoby się okazać, że byśmy się jak Piotr wyparli Jezusa.
Ach ta nasza pycha; ale nie ma co się nią załamywać, ale po prostu powierzyć swoje życie Bogu, który wie, ile możemy wytrzymać i zna doskonale, jaki krzyż jest dla nas najlepszy.
Staraj się po prostu pokornie Mu służyć, jak Maryja - Ta Królowa Męczenników.
Jak będziesz codziennie umierać dla swojego egoizmu to na pewno znajdziesz okazję do dowodu miłości.
Myślę, że wszystko z Tobą w porządku, w sensie nie potrzeba lekarza :D tylko po prostu troszkę pokory ;)
Pozdrawiam serdecznie
z Bogiem i Maryją! :)
|
|