Autor: Lemi (15 l.) (---.proflink.pl)
Data: 2017-03-25 14:51
Cześć, jestem chłopakiem. Od pewnego czasu zbliżyłem się do Boga. Kiedyś specjalnie nie przejmowałem się tym, nie przejmowałem się wiarą. Nie byłem ateistą, ale modlitwa i wszystko mnie jakoś męczyło. Od roku coś mnie tknęło. Chodzę do kościoła, modlę się - teraz można powiedzieć sprawia mi to radość. Chce być jak najbliżej Pana Boga. Jednak od pewnego momentu stałem się strasznie skrupulatny co do grzechów. Kiedyś poznałem pewną osobę z internetu i okłamałem ją w ważnej sprawie. Relacja się pogłębiła i trwało to 3 lata. Całkiem zapomniałem o tym można powiedzieć, że zgrzeszyłem i się to ciągnie. Moje życie wtedy nie było oddalone od Boga - wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pogłębiałem relacje z nim, chodziłem do komunii, modliłem się. Ostatnio przeczytałem, że jest to grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Bardzo się wystraszyłem, martwiłem się, że jeżeli powiem prawde to ją strace, a jeżeli nie nadal pogrąże się w grzechu niewybaczalnym. Przemyślałem to kilka dni i wyjawiłem jej prawde i mimo że zerwaliśmy kontakt czuję ulgę - ulgę, że w końcu uwolniłem się od tego. Jednak martwię się, że takiego czegoś nie można przebaczyć. Chciałbym iść do spowiedzi jednak boję się spowiednika oraz nie otrzymania rozgrzeszenia. Chciałbym prosić o jakąś opinie - bardzo żaluje, że to popełnilem to świństwo jednak gdy wszystko powiedziałem naprawdę ulżyło mi.
Mam także kilka pytań:
Czy gdy okłamie osobe z internetu o swoim imieniu to grzech i muszę powiedzieć jej prawde?
Czy gdy wyspowiadam się z grzechu kłamstwa czy muszę wyjawić prawdę osobie którą okłamałem?
Czy przyjęcie komunii w tamtym czasie oznaczało świętokradztwo?
To wszystko nie daje mi spokoju. Ciągle się trzęsę i mam wrażenie, że jestem okropnym człowiekiem.
Serdecznie proszę o odpowiedź.
|
|