Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2017-05-01 16:57
Maggy, dziękuję Ci za wypowiedź, rozumiem intencję Twoich pytań. Myślę, że w dużej mierze etap kwestii, o których piszesz mam już za sobą. Zdaję sobie sprawę, że to co się stało nie jest tylko jego winą, jest także moją - konsekwencja moich wyborów. Niemniej jednak odnosiłam i nadal odnoszę wrażenie, że mniej lub bardziej świadomie zostałam przez tego mężczyznę wykorzystana (był parę dobrych ode mnie starszy), miałam żal o potraktowanie mnie bez szacunku, którego oczekiwałam, z drugiej strony moje uczucie do niego było ogromne, jedno w połączeniu z drugim powodowało straszne wewnętrzne rozdarcie.
Co wiedziałam o relacjach damsko-męskich wcześniej? No cóż, "miałam chłopaka" w czasach szkolnych, który rzucił mnie po prawie 3 latach głównie z powodu, że nie zgodziłam się na seks. W tamtym czasie też jeden znajomy powiedział mi, że "jak nie pójdziesz do łóżka to nie dziw się, że Cię zostawi, bo facet potrzebuje związku, ale też potrzebuje spełnienia swoich potrzeb i tego oczekuje od wybranki". Zapewniam Cię, że dzisiaj wiem jak bardzo to było złe i błędne, ale wtedy wryło się w mój młody głupi umysł i siedziało gdzieś stale z tyłu głowy.
Doświadczenie z "byłym" wywarło (wspomniany przeze mnie wyżej) duży na mnie wpływ, ale nie jest to już świeża rana, nie żyję tamtą relacją, wydaje mi się, że się uporałam już jakiś czas temu, a niedawno psychicznie i duchowo podniosłam. Chciałam mu wybaczyć, być może naprawdę nie wiedział co czyni, być może błędnie założył, że oczekuję "przygody" podczas, gdy ja szukalam prawdziwego związku.
Rozważanie, które poruszyłam w pierwszym poście pojawiło się, bo po prostu zorientowałam się, ze mimo upływu czasu, zmiany myślenia, spojrzenia, zgłębienia wiary wciąż w jakiś sposób nie miałabym ochoty go spotkać (chciałam się wybrać na jeden koncert, nie poszłam z braku czasu wstępnie żałując, potem na facebooku zobaczyłam, że on na nim był i poczułam ulgę).
Stąd moje zasadnicze pytanie - czy taka niechęć do spotkania może iść w parze z pełnym przebaczeniem? Wszak być może (Bóg jeden wie) kiedyś wszyscy spotkamy się w Niebie.
|
|