logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Niechęć do byłego.
Autor: Anna (---.static.drama.pl)
Data:   2017-04-24 21:42

Byłam jeszcze kilka lat temu młoda, niedoświadczona, nie tak rozsadna imię tak podążającą za przykazaniami. Przeżyłam pierwsza, wielka milosc, wielkie zakochanie, jak sie można domyślić, zgrzeszyliśmy. Byly piękne momenty tej znajomości, ale skonczyla sie ona dla mnie bolesnym porzuceniem, przez które wpadłam w załamanie nerwowe, moze nawet depresje, byly myśli samobojcze, utrata szacunku do samej siebie i poczucia godności.
Tak naprawde to chyba podniosłam sie z tego niedawno, z całego brudu w ktorym tez tkwilam, dzieki wierze i Bożej, opiece.
Staram się mu wybaczyć, nie czuć urazy, zdaje sobie sprawę, ze sam nie jest w pełni szczęśliwym człowiekiem, modle sie czasami i życzę, by sobie poukładał pogmatwane życie. Z tym, ze zauwazylam, iż wciąż nie miałabym wieliej ochoty go spotkać, porozmawiać, choc takich okazji nie ma często, to gdy sie, zdarzają, unikam ich... Czy jednak taki brak chęci spotkania kogoś moze iść w parze z przebaczeniem, czy powinnam dalej nad tym pracować?
Domyslam sie, ze taki moment spotkania, gdzies "przypadkiem" nastąpi prędzej czy później ze względu na obszar, zamieszkania i poniekąd wspólną profesję.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-04-30 18:01

Aniu :) Tak po kolei. Głębokie zjednoczenie osób duchowo-emocjonalnie i fizycznie jest w małżeństwie. Przekroczenie Prawa Bożego skutkuje wielką krzywdą, którą sami sobie czynimy. Dlatego ja bym absolutnie nie wierzyła i nie sądziła, że to co się wydarzyło było prawdziwą miłością.
Pan Bóg dając nam przykazania. Czyni to, z wielkiej miłości do człowieka. Wynik tej waszej "miłości" pokazał, cyt. "bolesnym porzuceniem, przez które wpadłam w załamanie nerwowe, moze nawet depresje, byly myśli samobojcze, utrata szacunku do samej siebie i poczucia godności." Tak się dzieje kiedy działa diabeł, a my mu na to pozwalamy. Pytasz:
- Czy jednak taki brak chęci spotkania kogoś moze iść w parze z przebaczeniem, czy powinnam dalej nad tym pracować?
Jak dla mnie czymś roztropnym jest omijać łukiem osobę, która przyzwoliła na taką sytuację. To świadczy o jej niedojrzałości. Niech uczą tą osobę inni. To było złe, o czym sama się przekonałaś. Ty też na to pozwoliłaś, dlatego po nawróceniu jesteście kwita. Żyj nowym życiem. Nie plącz się w układy z osobami, które Cię krzywdzą, nie mają takiego prawa. Nie rozumiem też co miałabyś mu przebaczać? Na ten temat ks. Piotr Glass także ciekawie mówi.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-05-01 02:01

Dziękuję Ci za odpowiedź.
Ks. Glasa bardzo lubię i szanuje i jego kazania (internetowe) bardzo mi pomogły w poprawie mojej sytuacji duchowo-psychicznej.
Jakos się jednak, chciałam rozliczyć z przeszłością. Co miałabym "byłemu" przebaczyć? No właśnie to wszystko, o co mam żal - o uwiedzenie, wykorzystanie, porzucenie, wpędzenie (oczywiście mając świadomość, ze wina leży takze po mojej stronie!) w fatalny stan. "I przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Na tyle go znam, że naprawde poważnie mogę podejrzewac, ze i tak nie jest szczęśliwy w swoim pogmatwanym życiu. Po prostu chciałabym mu w pełni wybaczyć i życzyć dobrze. Tylko wciąż budzi we mnie niechęć moment, w ktorym miałabym go ponownie spotkać.
Co do swoich błędów - zdaje sobie sprawę. Mam nadzieję ich nie powtórzyć. Dzis wiem, ze szukalam prawdziwej miłości, a w żadnej relacji, w ktora jak dotąd sie angażowałam, jej tak naprawde nie bylo. Na szczęście Pan Bóg w pewnym momencie w moim zyciu zainterweniował, za co jestem Mu ogromnie wdzięczna.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-05-01 09:02

Aniu, zapewniam Cię, że do podobnych związań emocjonalnych dochodzi nie tylko po przeżyciu namiastki "miłości". Zły duch w sposób chory działa właśnie w taki sposób, by mieć nad Tobą władzę, byś nie była wolna. Pozbądź się tego w sposób kategoryczny. Wiem że to jest ogromna walka z samym sobą. Nie rozmyślamy jak było, tylko idziemy naprzód. To należy do Złego i było złe i jeśli nadal Cię plącze, to jest to złe. Czy ten osobnik rozumie do jakiej krzywdy Cię doprowadził? Wątpię. Przywołać można scenę Ewangeliczną: " Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią»". Łk 23, 34

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Maggy (77.252.11.---)
Data:   2017-05-01 10:55

Dobrze mu życzysz? To znaczy, że przebaczyłaś. Na uczucia nie masz wpływu - one są i jeśli je nie podsycamy, nie wracamy po milion razy myślami do tych samych momentów w których zostaliśmy krzywdzeni to szybciej przechodzą. One naturalnie przechodzą z czasem bo Bóg je uzdrawia w czasie. A teraz trochę z drugiej strony tylko absolutnie nie tłumacząc tego chłopaka. Chcę Ci tylko pomóc trochę inaczej popatrzeć na Twoje poczucie krzywdy. Dojrzalej może? Czy rana grzechu choćby tego jednego tj.nieczystości i jego konsekwencji w Twoim sercu to tylko Jego wina? Czy rana grzechu nieczystości w Jego sercu to tylko Twoja wina? Czy tylko On Ciebie skrzywdził? Czy nie wiedziałaś nic wcześniej o związkach zanim weszłaś w tą relację? Czy słyszałaś wcześniej o takiego typu "wykorzystaniach"? Jaki najlepszy "prezent" może zrobić komuś ktoś kto tego kogoś nie kocha i kochać nie może w relacji? "Porzucenie" w tym wypadku to zbawienny wybór dla Ciebie i dla niego ze strony tego chłopaka. Każdy medal ma dwie strony i tylko od nas zależy na jaką stronę będziemy patrzeć, od naszego myślenia, a takie czy inne myślenie sprawia w nas albo dobre poczucie albo katastrofalnie nieprzyjemne. Przyjrzyj się swoim myślom, Anno. Zobacz gdzie możesz, a nawet trzeba zmienić postrzeganie żeby były zgodne z prawdą. To trudna rzecz ale można to zrobić. A wracając do tych uczuć żalu do tego chłopaka. Nie bój się ich, przyjmij je ze zrozumieniem, przyjmij siebie z nimi, nie walcz z nimi w sensie nie skupiaj na nich uwagi a skupiaj uwagę na tego kto może je uleczyć. Trochę zabrzmiało patetyczno - religijnie;), wiem ale uwierz, że prawdziwie. Gdy jesteśmy głodni w życiu (głodni miłości, akceptacji, mądrości, cierpliwości, itd.) najlepiej nie biadolić, że taki głodny jestem tylko zwrócić wzrok z głodu na tego kto Cię może nakarmić "Jezu, proszę, daj mi chleba" (Pamiętasz? Rozmnożenie chleba przez Jezusa w Ewangelii?). Tak samo, Ty i każdy z nas. Proś Jezusa, żeby Ci dał w miejsce żalu, głodu zdrowego serca uczucia dobre dla siebie samej, miłości do samej siebie i szacunku bo za tymi uczuciami złymi do tego chłopaka jest krzyk wołania o miłość, potrzeba jej. Póki masz uczucia niechęci póty jeszcze jesteś w jakimś sensie w tej relacji której już nie ma na Twoje szczęście. Zwróć wzrok gdzieś gdzie jeszcze Twoje oczy nie patrzyły i będzie co raz lepiej. Już jest dobrze mimo, że serce boli. Bogu dziękuj za uwolnienie każdego dnia i może nawet któregoś dnia w sercu podziękujesz temu chłopkowi za.... "porzucenie"? ;). Myślę, że kiedyś tak się stanie. W miejsce żalu, poczucia krzywdy będzie wdzięczność temu chłopakowi chociaż za to jedno dobro ;).

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-05-01 16:57

Maggy, dziękuję Ci za wypowiedź, rozumiem intencję Twoich pytań. Myślę, że w dużej mierze etap kwestii, o których piszesz mam już za sobą. Zdaję sobie sprawę, że to co się stało nie jest tylko jego winą, jest także moją - konsekwencja moich wyborów. Niemniej jednak odnosiłam i nadal odnoszę wrażenie, że mniej lub bardziej świadomie zostałam przez tego mężczyznę wykorzystana (był parę dobrych ode mnie starszy), miałam żal o potraktowanie mnie bez szacunku, którego oczekiwałam, z drugiej strony moje uczucie do niego było ogromne, jedno w połączeniu z drugim powodowało straszne wewnętrzne rozdarcie.

Co wiedziałam o relacjach damsko-męskich wcześniej? No cóż, "miałam chłopaka" w czasach szkolnych, który rzucił mnie po prawie 3 latach głównie z powodu, że nie zgodziłam się na seks. W tamtym czasie też jeden znajomy powiedział mi, że "jak nie pójdziesz do łóżka to nie dziw się, że Cię zostawi, bo facet potrzebuje związku, ale też potrzebuje spełnienia swoich potrzeb i tego oczekuje od wybranki". Zapewniam Cię, że dzisiaj wiem jak bardzo to było złe i błędne, ale wtedy wryło się w mój młody głupi umysł i siedziało gdzieś stale z tyłu głowy.

Doświadczenie z "byłym" wywarło (wspomniany przeze mnie wyżej) duży na mnie wpływ, ale nie jest to już świeża rana, nie żyję tamtą relacją, wydaje mi się, że się uporałam już jakiś czas temu, a niedawno psychicznie i duchowo podniosłam. Chciałam mu wybaczyć, być może naprawdę nie wiedział co czyni, być może błędnie założył, że oczekuję "przygody" podczas, gdy ja szukalam prawdziwego związku.

Rozważanie, które poruszyłam w pierwszym poście pojawiło się, bo po prostu zorientowałam się, ze mimo upływu czasu, zmiany myślenia, spojrzenia, zgłębienia wiary wciąż w jakiś sposób nie miałabym ochoty go spotkać (chciałam się wybrać na jeden koncert, nie poszłam z braku czasu wstępnie żałując, potem na facebooku zobaczyłam, że on na nim był i poczułam ulgę).
Stąd moje zasadnicze pytanie - czy taka niechęć do spotkania może iść w parze z pełnym przebaczeniem? Wszak być może (Bóg jeden wie) kiedyś wszyscy spotkamy się w Niebie.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-05-01 17:27

Utożsamiasz przebaczenie z uzdrowieniem. A to nie to samo. Przebaczenie to akt woli człowieka. Uzdrowienie to kolejny etap - dar od Boga.

Na forum temat był wałkowany wiele razy. Poczytaj: (klik).

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Maggy (77.252.11.---)
Data:   2017-05-01 20:27

Nie ma żadnego znaczenia, Anno, co on tam sobie myślał dla Ciebie. Absolutnie żadnego i nie ma co "gdybać" co on wiedział, na ile był świadomy, itd. To tajemnica jego serca i niech tak pozostanie. Wydaje mi się, po tym co piszesz, że wybaczyłaś ale świat uczuć nadal Twój boleje. Nie wiem dlaczego tak się dzieje ale może to co J Ci przesłał pomoże Ci w tym czego Ci z serca życzę. Teraz przyszła mi taka myśl jedna bo skoro Cię to męczy, jakoś nie daje spokoju to może oddaj to w jakiejś intencji Bogu? "Boże, oddaje Ci ten ciężar w intencji...." i Bóg coś z tym na pewno zrobi. Komuś to pomoże myślę.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2017-05-01 23:11

Naprawdę na siłę nie gdybam, co on sobie myślał, czy zrobił coś z premedytacją czy nie do końca świadomie, bo tego się nie dowiem i nie mam zamiaru na takie gdybanie tracić życia. Miałam poczucie, że mnie skrzywdził, zdaję sobie sprawę, że za moim przyzwoleniem, bo gdybym te parę lat temu myślała i postępowała inaczej, to by do tego nie doszło.
Mam naprawdę swoje życie, swoje nowe problemy, nowe znajomości, nowe spojrzenie na świat. Jednakże tamto było, w spory sposób wpłynęło na moje życie i z pamięci tego nie wymażę. Zadałam pytanie, bo pojawiła się we mnie jedynie wątpliwość, czy możliwe jest komuś przebaczyć jednocześnie nie odczuwając aprobaty dla wizji spotkania z nim czy rozmowy. Myślę, że "J" tutaj może mieć rację i dziękuję za podanie linka.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: 1268 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-05-02 10:52

Taki przejaskrawiony przykład, ofiary gwałtu przebaczają swoim oprawcom, a jestem pewna, że nie chcą się z nimi spotkać, porozmawiać.

 Re: Niechęć do byłego.
Autor: Kasia (---.v4.arkomnet.eu)
Data:   2017-05-11 12:44

Aniu, oczywiście że to była miłość. Z Twej strony na pewno szczera i głęboka, bo cierpiałaś po rozstaniu. Moim zdaniem mężczyźni nie są w stanie w pełni zrozumieć psychiki kobiety i tego co czujemy gdy kochamy. Oni po prostu są zupełnie inni i czują zupełnie inaczej. Absolutnie nie wyrzucaj sobie że go unikasz, on Cię zranił i masz prawo do przeżywania swoich emocji. Wybaczenie krzywdy to akt woli, powiedz świadomie przed Bogiem wybaczam mu to co mi zrobił, ale absolutnie nie musisz się z nim spotykać, rozmawiać i jak to mówią siedzieć przy jednym stole. To że tak mocno odczuwasz zranienie i rozstanie świadczy tylko o tym że dla Ciebie to było naprawdę ważne, że naprawdę kochałaś, tu nie ma się czego wstydzić. Jeśli ktoś miałby tutaj zasłaniać twarz to tylko tamten człowiek, który Cię skrzywdził swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. to Ty jesteś tutaj osobą zasługująca na szacunek, z racji swego świadomego przeżywania miłości. Więc jeśli spotkasz się z nim przypadkiem przejdź obojętnie, jak obok każdego innego człowieka, ale swoje pamiętaj i wcale nie musisz okazywać mu sympatii i specjalnej życzliwości i nie czuj się z tego powodu winna.
Powodzenia. Kasia

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: