Autor: Mariusz (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2017-06-05 15:45
Witajcie :)
Wiem, że to częsty temat jednak każdy związek to osobna nieco historia :) Powiem pokrótce. Byłem niegdyś zaręczony po krótkim okresie związku ale szybko się zorientowałem, że to był błąd. Postąpiłem źle, dlatego postanowiłem być szczery wobec dziewczyny i zerwałem zaręczyny. Wyciągnąłem wnioski i teraz decyzję o zaręczynach znacznie dokładniej przemyślałem. Gdy już to zrobiłem to była euforia ekscytacja, radość. Aż tu nagle po tygodniu gdy już wstępnie zostały załatwione sprawy związane z weselem bach... Zacząłem odczuwać jakiś nieuzasadniony niepokój, niepewność, że to nie to, że może się nie udać itd. Przeanalizowałem poprzedni związek i o ile tamtym razem była pewność że popełniłem błąd (choćby przez sam fakt, że dziewczyna mnie w ogóle nie pociągała, nie miałem ochoty z nią przebywać itd) to teraz jest zupełnie inaczej. Narzeczona mi się podoba, poznałem jej zalety i wady które tak naprawdę zaakceptowałem przynajmniej tak tuż przed zaręczynami tak mi się wydawało a teraz mam jakiś dziwny ścisk w sercu, niepewność obawę... Ale na szczęście nie jest tak, że jej obecność mnie irytuje, że nie czuję fizycznego pociągu, jednak rozmawiając z nią o weselu czuję jakiś niepokój. Mamy wspólną wizję życia zgadzamy się w tym. Są momenty, że w ogóle o tym zapominam i jestem szczęśliwy. Rozmawiałem z nią o swoich obawach i stwierdziła, że zawsze będzie się starać robić wszystko, żeby się udało. Bardzo mnie to urzekło i ja też chcę aby się udało nie chce powtórki z rozrywki. Martwi mnie ta moja huśtawka nastrojów, byłem przekonany, że tego chcę a teraz mam inaczej. Myślałem, że jestem gotowy na ten krok a teraz mam mętlik w głowie. Ale chcę nad tym pracować nie zniechęcić się nawet myślę o jakiejś poradzie u księdza bądź specjalisty w przypadku gdyby to nie ustępowało. A może to po prostu normalny stres przed nadchodzącą zmianą? Lub też wydarzenia z przeszłości rodzą obawę przed ponowną porażką. Chcę podejść do tego jak facet i wziąsc odpowiedzialność za tą decyzję którą podjąłem, nie chcę się wycofywać. Tylko mam obawę, strach że znowu się pomyliłem choć znacznie dokładniej przemyślałem to. Tym bardziej, że miałem już kryzys w tym związku o którym narzeczona wiedziała ale go pokonałem i po nim stanowczo stwierdziłem, że bardzo bym żałował gdybym się wtedy mu poddał i przerwał związek. To wtedy mnie umocniło. A teraz znowu jakieś obawy się we mnie rodzą. Oboje mamy ciężką przeszłość jeśli chodzi o związki ale tego już nie będę rozpisywał. Chce oprzeć nasze narzeczeństwo na Bogu. Nie współżyliśmy ze sobą ale niestety w kwestii czystości nie byliśmy idealni i tego żałuję. Lecz teraz na szczęście udaje się nam przezwyciężać pokusy. Trochę długo mi ten post zajął i jest nieco chaotyczny. Ale po prostu sam już nie wiem czy takie coś jest normalne czy problem jest po prostu we mnie. Ślub planujemy za rok i mam nadzieję, że to ustąpi. Ale nie chcę na to bezczynnie czekać, lecz pracować nad związkiem. Z góry dziękuje za każdą odpowiedź
Z Panem Bogiem :)
|
|