Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2017-09-04 00:29
"ciągle odchodzę od Boga i wracam wszystko to z lęku przed piekłem i karą"
Zrozpaczony, kiepsko wygląda taki argument do nawracania (nie nawrócenia) jako, że trwa do naszych dni ostatnich w życiu ziemskim. Kiepsko, bo wygląda na transakcję z Panem Bogiem - ja Ci, Panie Boże trochę wyrachowanego serca a Ty mi gwarancję zbawienia. To tak nie działa, z Panem Bogiem nie handlujemy.
Dobrym argumentem do nawracania jest MIŁOŚĆ. Miłość, która wynika z Bożego Przykazania Miłości:
"Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego"
Tak myślę, co by Ci doradzić na początek ze Słowa Bożego, żebyś zrozumiał istotę tej miłości. Przeczytaj proszę wszystkie pięć rozdziałów 1 Listu św. Jana. A na tytułowe pytanie:
"W miłości nie ma lęku,
lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą.
Ten zaś, kto się lęka,
nie wydoskonalił się w miłości." (1J 4, 18)
"Niby niczym się nie przejmuję"
Niedobrze gdyby tak było, bo świadczyłoby o braku refleksji nad swoim życiem, ale na szczęście chyba tak nie jest, skoro dopada Cię rozpacz.
Od kogo to uczucie pochodzi, zależy od tego, komu je oddajesz. Jeżeli ta rozpacz Cię załamuje, zniechęca do modlitwy, to szatan tylko zaciera ręce i utwierdza Cię w tej rozpaczy, pokazując w swojej przewrotności, że nawracanie to nic dobrego, że łączy się z przykrymi uczuciami, zniechęceniem. Wtedy Twoja dusza jest w jego władaniu.
Jeżeli oddasz rozpacz, smutek, lęk Miłosiernemu Bogu, to uczucia te przyniosą dobry owoc przez oczyszczanie sumienia, płaczem nad grzechami, smutkiem nad tym, że trwałeś w oddaleniu od Boga, utraconym czasem bez więzi z Chrystusem.
I wtedy jest to dobry smutek. Takiego smutku się nie lękaj, on minie gdy zaufasz.
Jak przekuć to co jest dla Ciebie bólem w dobro?
Zacznij od poznania wiary, którą pragniesz wyznawać. Chrześcijaństwo jest religią miłości i miłosierdzia. A poznasz przez lekturę Pisma Świętego.
W kontekście całej Twojej wypowiedzi zdanie "zacząłem chodzić do Kościoła" brzmi trochę jak zaliczona praktyka. A chodzi o to, byś do kościoła szedł z potrzeby serca, by czynnie uczestniczyć we Mszy Świętej. Nie wspominasz, czy po rachunku sumienia przystąpiłeś do Sakramentu pokuty i pojednania, czy przyjmujesz Komunię Świętą? Czy z uwagą słuchasz Liturgii Słowa? Czy kościół (świątynia) jest dla Ciebie miejscem Adoracji Najświętszego Sakramentu - żywego Chrystusa? Czy identyfikujesz się z Kościołem (wspólnotą) we wszystkich poglądach wynikających z przykazań i Bożej nauki?
Czy jesteś zrozpaczony (nick) z powodu tego, że jeszcze nie do końca czujesz więź z Bogiem czy dlatego, że przykre uczucia są niefajne, niewygodne?
Nawracanie to nie jest łatwa droga, to duży trud. Nawracanie to słowa Ewangelii z minionej niedzieli:
"Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: "Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania" (Mt 16, 24-27)
Ale jakże słodkie owoce ten trud przynosi. Jedyną tak bezinteresowną miłość Boga, dobro, którym emanujemy a w perspektywie radość życia wiecznego.
Gdy dopadają Cię trudne do zniesienia uczucia, módl się tak jak potrafisz własnymi słowami w najszczerszej rozmowie z najlepszym Przyjacielem. Jeżeli stan ducha Ci pozwoli, to niech będzie to modlitwa gorliwa, jeżeli w sercu jest pustka to oddawaj Panu Bogu swoje myśli, powierzając każde uczucie - chłód, niedowierzanie, wątpliwości, lęk o zbawienie.
Pan Bóg wie o nas wszystko, ale my musimy wykazać swoją wolę, że pragniemy Jego bliskości, opieki. Oddaj to Panu Bogu w słowach - bądź wola Twoja.
Odbądź szczerą spowiedź, może spowiedź generalną, przyjmuj Komunię. Przez sakramenty Pan Bóg otwiera wszystkie okna i drzwi, by do Niego przyjść.
|
|