Autor: Mateusz (31.42.19.---)
Data: 2017-09-20 12:40
Józku, a może jednak to Ty się zmienisz (a przynajmniej spróbujesz), zamiast szukać usprawiedliwienia, wręcz pożywki dla tego, co w Twoim życiu zdaje się rozwijać w niewłaściwy sposób, czyli relacji z innymi ludźmi. Sam Pan Jezus, pytany o to, które z przykazań jest najważniejsze stwierdził, że największą rolę w wypełnianiu zasad Dekalogu odgrywa miłość Boga-ze wszystkich sił, stawiając Go zawsze na pierwszym miejscu, ale też bliźnich, których mamy kochać tak, jak siebie samych (por. Mt 22, 35-40). I tu właśnie zaczynają się schody. Czy uważasz bowiem, że czujesz do siebie aż taką niechęć, iż najchętniej wymierzyłbyś sobie kopniaka, gdyby tylko nie było to takie trudne? Na pewno nie. W taki sam sposób masz więc traktować ludzi, których spotykasz na co dzień-tak, jak sam chciałbyś być traktowany. Moją uwagę zwróciło również pytanie, które stawiasz w swoim poście: "Jest to tak niezgodne z moim charakterem i usposobieniem, że ten dysonans zasiewa mi wątpliwości, czy moje własne nawrócenie się dokonało i czy przynosi owoce?". Odczuwam przez nie ogromną chęć, aby zapytać Cię o wiek, choć sam go nie podawałeś. Ma to swoje uzasadnienie, bo takie postawy, jak brak akceptacji dla odmienności innych ludzi, czy wręcz uważanie się za kogoś lepszego od nich, są charakterystyczne dla okresu dojrzewania, nie tylko tego fizycznego, ale przede wszystkim psychospołecznego. Kiedy ów proces przemiany z dziecka w człowieka dojrzałego dokona się w pełni nagle odkrywa się, że świat jest pełen różnych ludzi. Z jednymi rozumiemy się lepiej, z innymi gorzej, jedni są obecni w naszym życiu stale, bądź bardzo długo, inni pojawiają się w nim tylko na chwilę. Niemniej jednak, z nimi wszystkimi masz budować właściwe, oparte na życzliwości i zrozumieniu. A nawet przede wszystkim z tymi, których wymieniłem jako ostatnich, bo w kontaktach z przypadkowo spotkanymi osobami będącymi w potrzebie lub udzielającym pomocy nam istotny jest fakt, że na tym świecie być może(a raczej najprawdopodobniej) nigdy więcej ich nie spotkamy. W związku z tym szansa na to, aby im pomóc, czy podziękować też już się nie powtórzy. Przemyśl to i odpowiedz sobie sam, czy warto dalej na siłę wmawiać sobie, że najlepiej jest Ci z samym sobą, bo inni ludzie posiadają jedynie wady. Sugeruję, abyś zrobił to stosunkowo szybko, bo epatując obecnym mizantropijnym nastawieniem możesz doprowadzić do powstania błędnego koła. Ludzie będą zauważali, że masz jakiś problem, być może będą próbowali Ci jakoś pomóc, Ty będziesz na nich "burczał", aby dali Ci spokój i w efekcie im będzie przykro, a Ty pozostaniesz sam ze swoim problemem. Uważam, że to mało atrakcyjna perspektywa.
|
|