logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Budowa domu - świadectwo.
Autor: boni (---.play-internet.pl)
Data:   2017-11-22 19:40

Czuję ogromną wdzięczność i idącą za nią potrzebę podzielenia się swoim świadectwem, które dotyczy budowy domu. Od początku napotykaliśmy ogromne problemy - ten, kto miał do czynienia z budową, wie, o czym mówię. Jednak nasza sytuacja jest wyjątkowo zawiła, a mnożące się wciąż przeciwności doprowadziły nas niemal do rozpaczy. Dość powiedzieć, że kupiliśmy naprawdę małą, nieatrakcyjną działkę pod stolicą za wszystkie nasze oszczędności, zaś w najgorszym momencie było niemal pewne, że nie możemy się na niej wybudować ze względu na zmieniające się aktualnie przepisy (gdy kupowaliśmy działkę rok wcześniej nie było mowy o tych zmianach). Słowem: mogliśmy zostać bez dachu nad głową i bez pieniędzy, bez szans na sprzedaż takiej nieruchomości. Mieliśmy tak wiele przeszkód w uzyskaniu pozwolenia na budowę, że tylko jeden Miłosierny Bóg wie, co przeżywaliśmy. W tej strasznej dla nas sytuacji zaczęliśmy modlić się modlitwą "Jezu, Ty się tym zajmij" wspieraną codzienną modlitwą różańcową. Tylko dzięki Bożej opiece zachowaliśmy spokój i otwartość na Boży plan, dopuszczaliśmy wiele rozwiązań, jednak nadal staraliśmy się o pozwolenie na budowę gdyż w naszej sytuacji jedynie to wydawało się rozsądnym rozwiązaniem. W międzyczasie wystąpiło bardzo wiele zniechęcających okoliczności, między innymi bezzasadne pretensje sąsiadów, problemy z wykonawcami, absurdy w urzędach... Nawet nie jestem w stanie wyliczyć ile przeciwności nagromadziło się przez cały okres naszych starań uregulowania tej sytuacji. Oczywiście, ktoś powie, że to normalne przy budowie, że to nasza wina, bo mogliśmy wcześniej zorientować się w sytuacji - zgodzę się ze wszystkim, ale co do jednego mam pewność - to Jezus Miłosierny poprowadził całą sprawę w ten sposób, że wczoraj otrzymaliśmy pozwolenie na budowę, co właściwie było niemożliwe (tak nam również mówiono w urzędach). Nie upieramy się przy budowie, nie dążymy do swojego celu za wszelką cenę, staramy się być gotowi na każde rozwiązanie - byle zgodne z Bożą Wolą. Te doświadczenia wiele nas nauczyły - między innymi pokory, cierpliwości, a przede wszystkim - zdania się na Boga całkowicie, wg słów modlitwy ojca Dolindo "Jezu, Ty się tym zajmij!". Chwała Panu! Mam nadzieję, że w przyszłym roku napiszę tu kolejne świadectwo - o tym, jak udało nam się postawić dom - ale tylko wtedy, jeśli taka jest Boża wola.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Martha78 (185.107.143.---)
Data:   2017-11-23 10:03

Powodzenia :)

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2017-11-23 11:08

Gorąco dziękuję za piękne świadectwo. Cieszę się wraz z Wami. To wspaniale, że bez reszty, całkowicie zaufaliście Bogu. On wysłuchał waszych próśb, bo taki właśnie jest Pan.

"Jeżeli Pan domu się zbuduje,
na próżno się trudzę ci, którzy go wznoszą.
Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże
strażnik czuwa daremnie".
Ps 127, 1

Pozdrawiam

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Iwona (---.centertel.pl)
Data:   2017-11-23 20:11

Całkowite zawierzenie Jezusowi, bądź wola Twoja - to niesamowite, jak On wtedy działa. Trzeba Mu tylko na to pozwolić, a niemożliwe staje się możliwym.
Chwała Ci, Najświętszy.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-11-28 21:07

Mam inne doświadczenia. Wola Boża to w rzeczach fundamentalnych otwiera ci wszelkie drzwi byś realizowała to co Pan Bóg chce.

To co opisujesz to przede wszystkim Wasz pomysł. Pan Bóg nie jest tu potrzebny bo świetnie dajecie sobie radę:)

U mnie było całkiem inaczej, nie mam wątpliwości. Nic nie mieliśmy z mężem a wszystko było nam dane. Konkretnie mieszkaliśmy w służbowym mieszkaniu gdzie nie było kuchni. W czasie gdy byłam u Mamy z dzieckiem mąż zrezygnował z tego mieszkania samowolnie bez konsultacji ze mną. Szok. Podczas pobytu w domu rodzinnym, pamiętam że stałam przy garach, gotowałam obiad i miałam wewnętrzne poznanie, że będę tam gdzie zielone trawy i tam w tym miejscu zrealizuję, spełnię swoje życie.

Wiesz to takie nawiedzenie, które trzyma się głęboko w sercu. I co się dalej działo?
Mąż wyjechał do swojej rodziny i miejsca w którym żył jako kawaler. Kiedy pokazał się w okolicy jeden z dawnych kolegów z pracy zaproponował mu sprzedaż działki budowlanej, musiał się w zasadzie pozbyć, bo był naciskany przez środowisko, że handluje działkami. I tak mąż mu się napatoczył :)

Tym razem mąż zapytał mnie czy chcę budować dom? Przecież byliśmy biedni i mamy budować dom, za co? Powiedziałam tak, podejmiemy wyzwanie, coś się będzie działo, coś będziemy robili, bo w zasadzie nie mamy nic.

Tym sposobem i to jeszcze przez darowiznę staliśmy się właścicielami działki i za parę groszy :)

Przyjechaliśmy w męża strony gdzie są łąki mimo miasta :) Z okna je oglądam, więc trawa jest, Bóg z Maryją w codzienności też.

Następnie trzeba było mieć jakiś procent zaawansowania by otrzymać kredyt z banku. Nie pracowałam więc jakiś zakładowy kredyt dostaliśmy coś na tej działce zgromadziliśmy i zalaliśmy fundamenty i komisja przyznała kredyt, przed inflacją milion trzysta złotych na 3% spłata na 30 lat , wzięliśmy drugi milion i założyliśmy centralne ogrzewanie. Piec jako darowiznę przyjęliśmy od sąsiadów moich Rodziców, jechał transportem przez całą Polskę :) Po roku była inflacja i szybko spłaciliśmy oba kredyty a było już dwoje dzieci i tylko maż pracował, Rodzice jego biedni moi nie lepiej i wszystko przeżyliśmy i spłaciliśmy.

Starczyło na stan surowy budynku + okna no i dach. Jeden pokój 40 m kwadratowych wytynkował murarz z rodziny, za darmo i płyty pilśniowe ocieplane położyliśmy na podłogę i do komina podłączyliśmy piecyk na węgiel. Sąsiadka poprzez jej kran ogrodowy pozwoliła poprzez szlauf gumowy wkopany do ziemi korzystać z wody bo nie było jeszcze przyłącza wodno- kanalizacyjnego.

Co najważniejsze w tej historii to fakt że działka była z planem domu piętrowego, gdzie mimo próśb że nas nie stać na taki budynek to już plany były zaakceptowane przez urząd planowania i wielkie chałupsko budowaliśmy. Szczerze mówiąc ja nigdy nie modliłam się o to by budować dom murowany, mąż tam coś sobie skrycie marzył. Pan Bóg realizował przez "szaleńców".

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: boni (---.play-internet.pl)
Data:   2017-11-29 20:30

Mam pewność, że tylko dzięki Bogu sprawy toczą się tak, jak toczą. Nie potrzebuję podważać Twojego świadectwa, choć przecież to o czym piszesz również można tłumaczyć po ludzku. Celowo nie pisałam o szczegółach, jest ich zbyt wiele. Jednak nie mam wątpliwości, że Bóg jest obecny w tej sprawie i całym naszym życiu.
Przyznam też, że nie rozumiem na jakiej podstawie i w jakim celu kwestionujesz Jego obecność w tym wszystkim.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2017-11-29 21:04

Danusiu, wybacz, ale nie Tobie (ani nikomu innemu) decydować, co jest, a co nie jest działaniem Boga w życiu innej osoby. Ten komentarz jest nie na miejscu.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-11-30 13:33

Tutaj chodzi o to że przypisujemy Bogu coś co zwyczajnie jest ludzkie. I to właśnie jest nie na miejscu. Może posłużyć taki przykład, że ktoś ma stwierdzoną chorobę nowotworową i udokumentowaną tak jest w jednym dniu a już w następnym czy za parę dni jej nie ma - choroby. Osoba chora prosiła, modliła się oddała swoje życie i zdrowie Panu Bogu.

Teraz dla naszego świata naturalnego nie jest to wytłumaczalne. Ludzie wierzący a konkretnie ten który dostąpił łaski uzdrowienia nie ma wątpliwości, kto jest Autorem tego uzdrowienia. Lekarz niewierzący spojrzy na kolejne zdjęcie i powie nie ma nowotworu, nie wiem jak to się stało. W sposób naturalny nie umie tego wytłumaczyć.
Osoby wierzące znające Biblię i to jak Bóg działał i przychodził do człowieka potrafią rozpoznać dzieła Boże ale tu jest też potrzebna łaska Boża. Dałam przykład jak to działa, ale po odpowiedzi @boni i @Estera widać jest taki krzyk a nic pokory, to najlepszy dowód na samowolę i ludzkie sądy. Oj Dziewczyny, to nie ma nic wspólnego z Panem Bogiem.

@ boni kochana, jak po ludzku możesz wytłumaczyć moje świadectwo, bo wybacz ale ja nie potrafię zrozumieć tego, że najpierw jest "sms" do serca, że będą łąki, potem mąż bez żadnej konsultacji ze mną pozbywa się mieszkania, gdzie rodzina zostaje bez dachu nad głową, potem wyrusza w podróż a tam już ktoś czeka na niego z działką budowlaną. Dziecko moje kochane tak dzieje się u Boga. Bóg jest działającym a my w pokorze przyjmującymi. Piszesz, że jestem okrutna, że sadzę że w Twoim życiu nie ma Pana Boga. Nie kochana, tak nie powiedziałam, tylko w tą sytuacji którą opisałaś, do niej tylko się odniosłam i dałam Ci przykład działania Bożego, nie działania ludzkiego czyli poprzez spryt, inteligencję, znajomości itp. tak działa ludzki rozum, kalkuluje.

Napiszę Ci jeszcze jeden przykład też z mojego życia. Miałam bliską sercu siostrę oblatkę Serca Jezusowego ona była w Częstochowie i to jeszcze ta znajomość pochodziła od mojej Mamy. Sytuacja się tak ułożyła że ja już przybywając na teren męża, wtedy wynajmowaliśmy mieszkanie w domu-drewniaku, byłam w ciąży czwartym już z kolei dzieckiem, bo troje mi zmarło. Jak wcześniej pisałam byliśmy biedni, nie miałam żadnych ubranek, bo czekałam na urodzenie szczęśliwe się dziecka. Ta siostra zakonna Emilia otrzymywała z Francji od swojej uczennicy paczki z ubraniami. Ciekawe było to, że w jakimś momencie z Częstochowy przenieśli ją w okolice gdzie i ja zamieszkałam, bardzo się cieszyłyśmy bo to jakieś 30 minut drogi, mogłyśmy się więc spotykać.
Nie miałam robionego usg w czasie ciąży bo lekarz profesor W. Fijałkowski wykluczył z racji, że już troje dzieci utraciłam. Nie wiedziałam więc jaka będzie płeć dziecka. Ta trójka dzieci to chłopcy.
Otrzymałam list od s. Emilii, że przyszły rzeczy i by mąż przyjechał. Okazuje się, że do tej pory były te paczki z odzieżą dla osób dorosłych a teraz przyszły dla malutkich dzieci. To jeszcze nic, szok był wtedy kiedy były w tych paczkach sukieneczki. No, a na świat przyszła moja jedyna córka. I tak mi s. Emilia powiedziała, widzisz Danusiu Bóg już wiedział co ci jest potrzebne dla dziecka i to z taką a nie inną płcią :)

Czy rozumiesz @boni @ Estera jak to działa?

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-11-30 14:07

Nie. Nie rozumiem, dlaczego "zbiegi okoliczności", typu sukieneczki w paczce w przypadku danusi są działaniem Boga, a rozwiązanie trudności w przypadku Boni nie ma zdaniem danusi nic z Panem Bogiem wspólnego.
I ten ton pouczania o braku pokory, aluzje co do znajomości Biblii też mnie nie przekonują.

A pomijając wszystko, u św. Jana (15,5) jest fragment, który lubię:
"beze Mnie nic nie możecie uczynić"...
Dlatego uczę się widzieć, że wszelkie dobro jest z Bożej ręki. Czasem za pośrednictwem "tylko ludzi", ale od Boga, bo sami z siebie nie jesteśmy zdolni.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Estera (31.25.249.---)
Data:   2017-11-30 15:21

Danusiu - działanie Boga to nie tylko cuda. Bóg działa też w codzienności. Może nawet: przede wszystkim w codzienności. Przypisywaniu Mu tylko cudów, to ograniczanie Go. Bez Niego nie dasz rady zrobić kroku, bez Niego urzędnik nie ma siły podpisać pozwolenia na budowę.
Co do pozbycia się Twego mieszkania przez męża... cóż, w innych wątkach piszesz, że jest niezrównoważony.
Piszesz o ocenach - a niestety Twoje posty, nie tylko ten, są mocno oceniające, Stawiasz siebie w roli wszystkowiedzącej, podważasz doświadczenia innych. Popracuj nad pokorą, bo pycha jest jednym z grzechów głównych.
Jeszcze raz powtórzę: to nie Ty, nie ja, nie Boni decydujemy o tym, jak działa Bóg. To On sam o tym decyduje. Bóg może wyleczyć z choroby nowotworowej, ale może też ze zwykłego przeziębienia, jeśli taka będzie Jego wola. Ograniczanie Go do cudów, to ograniczanie Tego, który jest Nieograniczony,

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2017-11-30 17:20

@Hanna i @ Estera przystąpiły do ataku zmasowanego na danusię :)

Odpowiedziałam @boni na jej zapytanie:
cyt. "
"Przyznam też, że nie rozumiem na jakiej podstawie i w jakim celu kwestionujesz Jego obecność w tym wszystkim." Odpowiedź wyżej. Tylko rozeznajemy nie kwestionujemy.

A kto powiedział, że Boga ograniczam? Zarówno @Hanna @Estera odkręcacie kota ogonem. Moje przykłady są jaskrawe by dotrzeć do słuchacza, są autentyczne. Nie ograniczam życia do jednego wątku bo Bóg jest tak bogaty w swych zrządzeniach, że my jako mali, nie jesteśmy w stanie tego pojąć. On nas wychowuje, przenika nasze życie.

Ewangelia o błogosławieństwach wyraźnie tłumaczy co znaczy być ubogim w duchu itd. Trzeba poczytać i zrozumieć kiedy działa Pan Bóg a kiedy jest to nasze widzimisię. No właśnie teraz zrozumiałam, że najtrudniej się oderwać od swojego myślenia i gorzej, bo coś takiego przypisuje się innym że to oni Boga ograniczają do cudów itd.

Haniu w innym wątku bodajże Izy sama wykazałaś szacunek do modlitwy radiowej różańcowej i poradziłaś Autorce pójście do psychologa i wszystko jasne. Boże przymnóż nam wiary.

Muszę jednak zrozumieć i przyjąć to, że niestety nie każdy jest otwarty na działanie Boga. Nie dowierza, wątpi itd. lub przeinacza wypowiedź innych. Nie mam o to żalu :)
Temat już z mojej strony zamknięty.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: Estera (---.146.107.45.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2017-11-30 17:52

Cóż, jeśli odbierasz to jako atak, to masz problem. Umiejetność przyjmowania krytyki i prostowania swego myślenia to sztuka, warto, żebyś nad nią opracowała.

 Re: Budowa domu - świadectwo.
Autor: boni (---.play-internet.pl)
Data:   2017-11-30 17:58

Bardzo dziękuję, danusiu, że poświęciłaś czas żeby nam wytłumaczyć jak to działa ;) Fajnie też, że napisałaś o swoich doświadczeniach, w których widzisz ingerencję Boga. Pozwolisz, że jednak nie będę próbowała wytłumaczyć Twoich doświadczeń inną przyczyną, choć nie jest to trudne, ponieważ po prostu nie chcę robić Tobie tego, co robisz mi (pewnie w dobrych intencjach) - mianowicie jakby próbujesz odebrać wiarę. Oczywiście, masz prawo nie wierzyć, że Bóg w moim przypadku zadziałał, ale zastanawiam się, co dobrego może wyniknąć z tego, że mi taką wiarę odbierzesz.

Sprawdziłam również, czy nazwałam Cię okrutną - uf, na szczęście nie ;)

Na marginesie - zastanawiam się jak to jest, że ludzie dodają świadectwa - i nic, fajnie, wszystko ok, ewentualnie ktoś napisze, że cieszy się z nami itd. A tu ja dodaję świadectwo w tej sprawie i taka nieprzyjemna sytuacja. Przypadek? Moja nadwrażliwość? A może ...?;) Subiektywnie mogę stwierdzić, że to kolejny kamyk do buta na tej i tak nierównej drodze ;)
Pozdrawiam wszystkich rozmówców :)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: