Autor: Jola (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2017-12-17 12:31
Witajcie,
Wiem ze to moze nie w temacie pomocy ale prosze moderatora o puszczenie tej wiadomosci. Raz jeszcze wrocilam do mojej historii na tym forum, przeczytalam wszystkie odpowiedzi... nie bylam w stanie łez powstrzymac.
Dziewczyny ktore wzielyscie w duchowa adopcje moja córke, jak sie macie? Jestescie czescia mojego zycia juz na zawsze, Wy jak rowniez wszyscy ktorzy modlili sie za mnie w tym najtrudniejszym okresie mojego zycia. Dzieki Wam wygralam, i teraz staram sie oddac to co od Was dostalam w mojej modlitwie za Was. Dziekuje
Co u mnie. Moja corka ma na imie Marcelinka. Jest zdrowa, ciagle usmiechnieta, wszyscy (absolutnie wszyscy) pokochali Ja bardzo. Corki meza oszalaly na Jej punkcie, ciagle ja nosza przytulaja, gilaja i calują. Patrze na to wszysko ze lzami szczescia w oczach. A teraz najtrudniejsze. Moj mąż cywilny. On ciagle walczy. Pokochal Corke bardzo. Skruszyla jego serce. Wiem ze jej usmiech i moj codzienny rozaniec za Niego cuda dziala...jestem tego pewna, ze Bog sprawil cud w naszym domu. Staram sie zapomniec o tym co mowil, nie wracamy do tego, wybaczylam Mezowi bo wszyscy czasami upadamy. Chodzimy razem do kosciola, na rozaniec. Do idealnych relacji jeszcze daleko ale staramy sie trzymac blisko Pana Boga. I tak chwila po chwili, dzien za dniem. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie
|
|