logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Niezdecydowana (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-01-18 04:03

Nastał ten wielki wyczekiwany przeze mnie dzień, gdy zostałam narzeczoną. Najpierw wielkie szczęście a teraz "po kolędzie" wielka niepewność.
Bo ja sama nie wiem. Mój narzeczony chciałby pewnie ślub w kościele tak jak tradycja nakazuje. A ja... ja też bym chciała mu przysiąc przed Bogiem, ale nie wszystko. Chciałabym, aby Bóg mi pomagał w wytrwaniu w małżeństwie i żeby był w nim razem z nami, ale taki Bóg jak ojciec. Jak mój ojciec. Który mnie kocha ale nic nie zakazuje i nie nakazuje. Pozwala żyć zgodnie ze swoim sumieniem.
Traktuję swoją wiarę wybiórczo i tak - przyznaję się do tego. Wierzę w Boga. Większość tematów jest o tym, że ktoś wierzy w Boga, ale nie wierzy w kościół. A ja... ja sformułowałabym to trochę inaczej. Wierzę w Boga, ALE traktuję Go jak ojca. Wierzyć wierzę, ale nie ze wszystkimi sprawami się zgadzam. Tak jak mój ojciec biologiczny, człowiek z krwi i kości - wierzę, że jest moim ojcem, że ma jakieś swoje zdanie na pewne tematy, ale nie zgadzam się z niektórymi.
Wiem, że nie będę w stanie żałować pewnych ponoć grzechów. Nie jestem w stanie się wyspowiadać na przykład z czegoś czego nie żałuję. Ostatni raz u spowiedzi byłam ze 4 lata temu - aby być chrzestną siostrzenicy (a wcześniej ostatnio na bierzmowaniu). Wtedy czułam, że CHCĘ się wyspowiadać, bo miałam 3 grzechy, których baaaardzo żałowałam.
Do kościoła nie chodzę, albo raczej chodzę jak mam potrzebę duchową - dosyć rzadko, ale się zdarza.
Wiem, że nie będę w stanie wychowywać dzieci w wierze katolickiej takiej jaka jest przedstawiana przez Kościół.
Będę w stanie dzieciom powiedzieć, że Bóg istnieje, że nas kocha, że nam pomaga, że mamy być po prostu dobrymi ludźmi i nikogo nie krzywdzić z premedytacją, że nie wolno kraść, zdradzać czy zabijać, ale nie jestem w stanie dziecku nakazać chodzenia do kościoła na mszę (bo sama tego nie robię), zabronić współżycia itd. No nie, dla mnie to nie jest coś czego bym żałowała. Nie żałuję, że współżyję ze swoim narzeczonym, bo robię to z miłości - nie jest to dla mnie krzywdzeniem go. Oboje czujemy się z tym szczęśliwi.
Nie mam nic przeciwko, żeby to narzeczony chodził z dzieckiem do kościoła - jak chce to niech chodzi. Dziecko będzie chciało uczęszczać na religię - okej, droga wolna. Nie będzie chciało? No trudno. Nic na siłę.
No i wracając do tej kolędy - w zeszłym roku ksiądz chodził o godzinie 20:00 gdy w domu jest małe dziecko - nie przyjęliśmy bo dziecko było szykowane do spania (siostrzenica). Później jakoś z głowy wypadło i nie zaprosiliśmy księdza ponownie. W tym roku ksiądz się nie pojawił w ogóle no i 22.01 jest wizyta uzupełniająca, żeby nie ten ślub to również nie miałabym potrzeby, aby do nas przychodził.
Sama nie wiem. Czy w mojej sytuacji powinnam powiedzieć narzeczonemu, że chcę ślubu jednostronnego czy jednak zdecydować się na ten kościelny? Nie wiem z czego miałabym się wyspowiadać przed samym ślubem jak ja niczego nie żałuję... A spowiedź bez żalu za grzechy i mocnego postanowienia poprawy ważna niestety nie jest. Jedyne chyba czego żałuję to tego, że nie będę mogła poprosić Boga o pomoc i bycie z nami w tym małżeństwie.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: xxx (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-01-18 15:01

A może jednak warto dowiedzieć się co Bóg mówi o sobie? To wiele Ci wyjaśni.
Człowiek w swojej niedoskonałości nie jest obrazem Boga.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-01-18 15:38

Niezdecydowana, to co prezentujesz nie jest wiarą w Boga, to interesowność.
Mam pytanie - jaka jest podstawa Twojej wiary? Skąd czerpiesz wiedzę na temat wiary?
Nie musisz oczekiwać, żeby Bóg był jak ojciec, Bóg JEST Ojcem. Bóg Stwórca, Bóg, który ustanowił Dekalog, którego przestrzeganie ma nas chronić przed czynieniem zła. Bóg, który pozostawia nam wolność ale ta wolność wiąże się z określonymi konsekwencjami. Czyż nie taki jest Bóg Ojciec.

"Mój narzeczony chciałby pewnie ślub w kościele tak jak tradycja nakazuje"
Nakazuje tradycja? Tradycja nic nie nakazuje. Czy Ty w ogóle wiesz czego chciałby Twój narzeczony? Odbyły się zaręczyny a wy nie znacie wzajemnie swoich wartości, pragnień, deklaracji w sprawie tak fundamentalnej w rodzinie jak wiara, wychowanie dzieci.

"no i 22.01 jest wizyta uzupełniająca, żeby nie ten ślub to również nie miałabym potrzeby, aby do nas przychodził."
Jesteś jasno określona w odniesieniu do wiary i stosunku do Kościoła, skąd więc obawy przed nie przyjęciem księdza z wizytą duszpasterską? Czyżbyś się obawiała, że ksiądz odnotowawszy, że nie po drodze wam z wiarą bedzie robil trudności przy formalnosciach ślubnych? I tu kłania się stanowisko narzeczonego - czy on również myśli tak jak Ty? A Ty interesowna w czystej postaci. Słaba motywacja do przyjęcia księdza, chyba że masz potrzebę rozmowy na temat podejścia do wiary i związku sakramentalnego. Tak myślę, że dobrze byście przyjęli księdza a Ty żebyś w czasie modlitwy i rozmowy zdjęła ze swoich oczu ciemną zasłonę, spróbowała tę rozmowę zainicjować, wysłuchała kapłana bez założenia - nie bo nie.

"Większość tematów jest o tym, że ktoś wierzy w Boga, ale nie wierzy w kościół"
Nie ma potrzeby wierzyć w budynek-kościół, natomiast wspólnota wiernych tworzy Kościół, który jest nierozerwalnie związany z wiarą w Boga.

"Chciałabym, aby Bóg mi pomagał w wytrwaniu w małżeństwie i żeby był w nim razem z nami, ale taki Bóg jak ojciec."

"Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Ty bowiem mówisz: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba",
a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości,
i biedny i ślepy, i nagi.
Radzę ci kupić u mnie
złota w ogniu oczyszczonego,
abyś się wzbogacił,
i białe szaty,
abyś się oblókł,
a nie ujawniła się haniebna twa nagość,
i balsamu do namaszczenia twych oczu,
byś widział.
Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę.
Bądź więc gorliwy i nawróć się!
Oto stoję u drzwi i kołaczę:
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy,
wejdę do niego i będę z nim wieczerzał,
a on ze Mną.
Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie,
jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów" (Ap 3, 15-22)

Cóż można by Ci zaproponować Niezdecydowana, żebyś nie wchodziła w życie małżeńskie z zakłamaniem. Proponuję katechezę od podstaw. Katechezę opartą na rozważaniu czy też określając dla osób o tak 'wyzwolonym' podejściu przeanalizowaniu Słowa Bożego. Odniesienie się do Dekalogu nie przez egoistyczne podejście do przywołanego przez Ciebie przykazania I, III, VI jak również pozostałych przykazań. Jeżeli nie potrafisz sama dokonać takiej refleksji to oprzyj się na dostępnych treściach religijnych w celu poszerzenia spojrzenia na grzech. Poznaj Boga, poznaj wiarę.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: boni (---.play-internet.pl)
Data:   2018-01-19 12:18

Skoro nie wiesz co powiedzieć własnemu narzeczonemu to chyba coś w tym związku nie gra. Dlaczego z nim o tym nie porozmawiasz? Co my możemy Wam powiedzieć w kwestii Waszej decyzji o wspólnym życiu?

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2018-01-19 14:48

Gdy była Pani dzieckiem, czy Pani ojciec (ten ziemski) pozwalał Pani na wszystko? Nie było nakazów, ani zakazów? Czy ojciec pozwolił Pani w dzieciństwie decydować o sobie?
Bo wobec Boga jesteśmy, jak dzieci - niewiele wiemy i nie znamy dalszych, pośmiertnych konsekwencji swoich czynów, choć wydaje nam się, że wszystko jest ok. Jeśli ojciec nie chroni swego dziecka przed śmiercią, to kiepski z niego ojciec. Dlatego Bóg jest Ojcem dobrym - chroni przed śmiercią wieczną, jaka jest konsekwencją grzechu, a Pani sumienie... Cóż, Pani wiedza jest bardzo ograniczona wobec mądrości Boga.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Niezdecydowana (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-01-19 18:20

Właśnie tak było. Mój ojciec (żywy, ziemski, człowieczy) pozwalał mi na wszystko, powiadał zawsze "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz". Za nic nie karał ani nie nagradzał, nie zakazywał ani nie nakazywał. Chciałam iść na kółko plastyczne szłam. Chciałam iść do świetlicy kościelnej czy na roraty - szłam. Nie chciałam iść do kościoła na mszę - nie szłam. Chciałam iść na wagary - szłam. Chciałam iść do pracy, szłam pracować. Chciałam siedzieć na tyłku w domu - siedziałam. Chciałam wejść w związek, wchodziłam, chciałam uciekać - przyjeżdżał po mnie. Nic nigdy nie mówił na temat moich wyborów.
Zdaję sobie sprawę, jak moja wiara jest ułomna. Dlatego też pytam - czy ślub z niewierzącym w tej sytuacji to najlepsze wyjście?

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Kitty (---.play-internet.pl)
Data:   2018-01-19 21:09

A gdyby chciała Pani pić wódkę w przedszkolu? Pchać widelec do gniazdka? Albo prostytuować się w gimnazjum? Też by Pani pozwolił?

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-01-19 21:31

"Wiem, że nie będę w stanie wychowywać dzieci w wierze katolickiej takiej jaka jest przedstawiana przez Kościół".

Twój wpis to dobitnie potwierdza. Masz mizerne pojęcie o nauczaniu Kościoła. Przy obecnym stanie swojej wiedzy na pewno nie dasz rady. Czynnie lub biernie będziesz więc dzieciom wpajać swoje błędne wyobrażenia o Bogu.
Ale nic straconego. Wiedzę można uzupełnić. Weźcie się razem z narzeczonym solidnie do roboty. Od zaraz. Wprawdzie wiara to nie to samo co wiedza. Wiara przewyższa rozum. Ale od od uzupełnienia wiedzy można zacząć. Jak powiedział Ludwik Pasteur: "Trochę wiedzy oddala od Boga. Dużo wiedzy sprowadza do Niego z powrotem".

"nie jestem w stanie dziecku [...] zabronić współżycia"

Zakładasz, że dziecko przyjmie Twój system wartości w tej kwestii, prawda? Ale dlaczego miałoby to robić? Ty się z ojcem nie we wszystkim zgadzasz, Boże przykazania traktujesz wybiórczo... Dlaczego więc dziecko, które może być w młodym wieku bardzo głupiutkie, nie miałoby podążać swoją drogą, zupełnie inną niż Twoja, całkowicie destrukcyjną.
Owszem, dorosłemu dziecku zabronić nie będziesz mogła, nawet gdybyś chciała. Nie będziesz mieć nad nim takiej władzy. Ale czy jesteś pewna, że będziesz szczęśliwa, jeśli np. Twoja córka podejmie współżycie w wieku 14 lat? Będzie zmieniać partnerów co trzy miesiące? I będzie twierdzić, że robi to dobrowolnie i nikogo nie krzywdzi? A jeśli zdecyduje się na prostytucję, też twierdząc, że niczyjej krzywdy w tym nie ma?


"Za nic nie karał ani nie nagradzał, nie zakazywał ani nie nakazywał".

A jesteś pewna, że Twój ojciec nigdy nie cierpiał, widząc Twoje złe wybory? Pomyślałaś kiedykolwiek o tym? Obchodziło Cię to? Czy może Wasza relacja, która zdaje się być dla Ciebie wzorem, była zawsze zdominowana przez Twój egoizm? Czy dla Ciebie liczyło się jedynie to, co Ty chcesz?

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: gfvhg (---.play-internet.pl)
Data:   2018-01-20 11:10

Jeśli Twoja relacja z ojcem faktycznie była tak przesycona dystansem i pewnym rodzajem niemal obojętności z jego strony, nie ma nic dziwnego w tym, że tego oczekujesz od Boga.
Natomiast na pytanie o to czy możesz wejść w związek małżeński ze swoim narzeczonym nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo to zależy również od narzeczonego - jego podejścia. Z tego, co piszesz, on również jest z kościołem na bakier więc zachodzi pytanie - po co ślub kościelny?
Tak na serio człowiek nie może powiedzieć nic pewnego o sobie - teraz myśli i odczuwa tak, potem będzie odczuwał i myślał inaczej. To, co możemy powiedzieć o sobie teraz, nijak się ma do tego, co powiemy np. za godzinę - bo może zajdzie coś, co zupełnie zmieni nasze postrzeganie spraw. Rozsądek nakazuje zachować pewną dozę otwartości, takie "a może nie mam racji?" - to jest podstawa kreatywności, zaś sztywność myślenia i postępowania jest zabójcza dla każdego rozwoju - tak wiary, jak rozwoju relacji z mężem.
Jednak decyzję o ślubie podejmujemy tu i teraz, z taką a nie inną wiedzą, emocjonalnością, wiarą etc. Może warto ten temat poruszyć z jakimś księdzem - co on na to; pewnie lepiej oceni ważność ślubu itd.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-01-21 08:19

W liturgii sakramentu małżeństwa są pytania:
"W imieniu Kościoła pytam was, jakie są wasze postanowienia.
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?"
(np. http://niedziela.pl/artykul/58307/nd/Czy-chcecie-po-katolicku-wychowac,
tu zresztą artykuł na ten temat)
No i skoro z góry zakładasz, że nie chcesz wychować dzieci w pełni po katolicku, wykluczasz też spowiedź - bo nie widzisz możliwości żalu za grzechy, których Ty w zasadzie za grzech nie uważasz - to rzeczywiście, jest problem. Doceniam, bardzo, Twoje uczciwe nastawienie, to, że nie traktujesz sakramentalnego zawarcia małżeństwa jako formalność czy dekoracyjny obrzęd. Chcesz być szczera.
Na forum tego nie rozstrzygniesz. Myślę, że trzeba bardzo uczciwie porozmawiać z narzeczonym, abyście sobie nazwali swoje postawy, oczekiwania i plany, a potem z wynikami tej rozmowy pójść do cierpliwego księdza, w którego obecności spróbować ustalić, co dalej.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Kama (---.centertel.pl)
Data:   2018-01-21 21:56

Współczuję Pani. Bo Pani opis to jeden wielki chaos w Pani życiu, kompletne niezrozumienie wiary, mylenie pojęć i znaczeń.
O swoim ziemskim ojcu pisze Pani tak: "Właśnie tak było. Mój ojciec (żywy, ziemski, człowieczy) pozwalał mi na wszystko, powiadał zawsze "jak sobie pościelisz tak się wyśpisz". Za nic nie karał ani nie nagradzał, nie zakazywał ani nie nakazywał."
Pani to nazywa miłością. Ale powyższe słowa brzmią dosyć bierno-agresywnie, bo przekaz mówi zupełnie co innego: nie obchodzi mnie, co się z Tobą stanie, rób sobie, co chcesz, nie obchodzi mnie, gdzie i jak skończysz. To nie miłość - to krzywda wyrządzona dziecku, bo wyrosła Pani na bardzo narcystyczną osobę, jak widać. Pani z takim swoim obrazem ojca, mężczyzny. I Boga jako Ojca weszła w życie. I dokładnie przekłada się to na jakość Pani życia - nie potrzebuje Pani nikogo, ani niczego, sama Pani jest dla siebie bogiem. Dziś takie i podobne postawy wrzuca się do worka pod tytułem "asertywność, niezależność", a to narcyzm i egoizm w najczystszej postaci - nie liczy się nikt i nic, tylko ja, moje potrzeby, moje racje, mój punkt widzenia, moje poglądy.
Wiem, że to brzmi bardzo oceniająco, co napisałam, choć przecież Pani nie znam. Ale skoro podejmuje Pani tak dorosłe decyzje, to może pora najpierw skonfrontować się z samą sobą i swoją historią życia, ze źródłami wiary, a nie opierać się przez całe życie wyłącznie na sobie, swoich wyobrażeniach i przekonaniach.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2018-01-22 11:29

"13 Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. 14 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!" (Mt 7, 13-14).

Pragnę dla siebie i rodziny Zbawienia. To Bóg jest dla mnie źródłem miłości, a w Piśmie Świętym znajduję drogowskazy (według Ciebie - nakazy i zakazy) jak iść wąską drogą do życia. Cały czas się tego uczę. Pytanie czego Ty chcesz i która droga Cię interesuje? Czego pragniesz dla dzieci?

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Wello (---.volvo.com)
Data:   2018-01-24 13:54

Bardzo ciekawy post, Niezdecydowana. Odnoszę się do jednej tylko sprawy:
"Ojciec ... za nic nie karał ani nie nagradzał, nie zakazywał ani nie nakazywał."

Jestem ojcem i znam ten temat bardzo dobrze. I nie tyle z Katolicyzmu, co z dnia codziennego. Rola Ojca nie polega na akceptowaniu wszystkiego - to NIEZWYKLE ważne. Ojciec wyznacza granice. Stawia wyzwania. Wyznacza obowiązki. Matka kocha bezwzględnie, a ojciec względnie czyli za to kim jesteś.
Znam ten temat z dnia codziennego i psychologii. Wielu psychologów zwraca uwagę, że dzisiaj brak dobrych ojców - zamiast tego są "dobrzy tatusiowie" którzy "akceptują wszystko". To nie jest dobre dla rozwoju dziecka i _to_potwierdza_psychologia_. Nawet w szkole musisz zrobić zadanie żeby otrzymać dobrą ocenę.

Natomiast masz rację - marzeniem dzisiejszych ludzi jest akceptowanie wszystko. Bo to najbardziej przyjemne. Jest to po prostu lenistwo aktualnej epoki, Epoko Przyjemności i Rozrywki. Niestety, ma to swoje złe skutki, chociaż trudno w to uwierzyć.

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: 3393 (---.96.186.242.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2018-01-24 15:37

Proponuję jednak przyjąć księdza po kolędzie i jemu zadać te pytania. Oni nie gryzą, po usłyszeniu czegoś takiego - mam nadzieję - nie będzie Was chciał zmuszać do ślubu kościelnego a raczej skutecznie wybije Wam go z głowy.
Pogadaj z narzeczonym po co Wam nieważny ślub kościelny :)

 Re: Nie wychowam dzieci po katolicku.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-01-24 23:49

Nie spieszyłabym się z wyrokowaniem na podstawie dotychczasowych wpisów Niezdecydowanej, że gdyby doszło do ślubu kościelnego, będzie on na pewno nieważny. Niezdecydowana na razie zasygnalizowała własną niezdolność do przystąpienia do sakramentu pojednania i do wychowania dzieci w wierze zgodnej z nauczaniem KK. A to się może jeszcze zmienić. Poza tym rozważa też składanie przysięgi jako osoba niewierząca. A przy zachowaniu pewnych warunków taki ślub może być ważny i godziwy. Gorzej będzie, jeśli jej narzeczony wpadł na podobny pomysł i też zechce być stroną niewierzącą. Albo jeśli wyjdą na wierzch inne przeszkody.

Do tej pory za mało zostało powiedziane, żeby twierdzić, że dla tej pary droga do ważnego ślubu kościelnego jest zamknięta. Pewne jest, że już najwyższy czas, żeby narzeczeni zaczęli rozmawiać ze sobą o ślubie. A jak ustalą, że zależy im na ważnym ślubie kościelnym, powinni zgłosić się do duszpasterza i umówić na dłuższą rozmowę. Nie należy oczekiwać, że ksiądz podczas kolędy, zaskoczony tematem, zdoła im poświęcić wystarczającą ilość czasu.

Warto przeczytać: (klik).

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: