Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2018-04-02 23:01
A może to szatan chce Ciebie zniechęcić do modlitwy czy chodzenia do kościoła? Nieraz przed wyjściem do kościoła mamy taki armageddon w domu, wszyscy nerwowi, że aż się odechciewa iść razem. Ale myślę, że to pokusa, aby nie iść. My mimo wszystko idziemy. Mam nadzieję, że wypracujemy tym jakieś dobro. Zarówno dla naszej rodziny, jak i (może) będąc przykładem dla innych. Kiedyś, gdy angażowałam się mocniej w życie duchowe podczas adwentu czy wielkiego postu, to zawsze były to najtrudniejsze okresy w życiu: niepewność, stos wątpliwości co do wiary - bardzo trudne momenty. Wiesz, ja od wielu lat proszę właściwie tylko o to, aby Bóg nie dopuścił, abym się od Niego oddaliła. Resztę po prostu Mu zawierzam (bliskich, różne sprawy - aby było, jak On zaplanował). I to pomaga, pojawił się spokój, ale czujnym być trzeba i zawierzać się Panu. Ja też bardzo długo nie modliłam się codziennie. I do dzisiaj nie robię tego regularnie (aczkolwiek codziennie, tylko nie zawsze rano i wieczorem), ale staram się i wiele udało się wypracować.
Jesteś bardzo młodą osobą. Wiele przed Tobą. Postaraj się poznać Boga, pokazać Mu, co dla Ciebie znaczy (nawet, jeśli wydaje Ci się to niedoskonałe czy mało dojrzałe). Kluczowym słowem tutaj może być "trwaj" - na modlitwie, przy Ojcu. Nie oczekuj fajerwerków. Do świętości nieraz dochodzi się w ciszy, długimi latami.
Nasuwa mi się tu przypowieść o synu marnotrawnym. Ów syn, jak wiadomo, był daleko od ojca, korzystał z życia (tak, jak ci, o których piszesz "Dużo osób nie chodzi co tydzień, albo i nawet w ogóle..."). Ale przyszedł dzień, że zatęsknił do ojca, bo zrozumiał, że życie bez niego nie jest możliwe. I drugi syn. To człowiek, który był zawsze blisko ojca, żył według jego zasad. Miał tylko jeden problem. Nie dostrzegł, że spokojne życie przy nim było jego największym dobrem, zazdrościł bratu, który sobie poużywał życia. Nie rozumiał, że tę beztroskę przypłacił strasznym cierpieniem i upokorzeniem, gdy prosił ojca o wybaczenie. My sami wybieramy, czy chcemy być przy Ojcu czy nie. Tak to widzę.
Trwaj więc tak blisko Boga, jak umiesz. Staraj się chodzić co niedzielę na mszę św., do Komunii św., jeśli jesteś w stanie. Spróbuj modlić się codziennie, a jak to zbyt wiele, to chociaż przeżegnaj się po wstaniu z łóżka i przed pójściem spać. Oddaj Bogu Twe wątpliwości, strachy nocne, kłótnie w domu.
Życzę Tobie, abyś odnalazła spokój w sercu, pochodzący od dobrego Boga i radość z bycia przy Nim.
|
|