Autor: Marzena (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2018-04-28 12:14
Izo,
Każdy człowiek jest inny i zmienia się podczas życia. To, że mąż zgodził się na NPR przed ślubem może świadczyć o tym, że dobre chęci miał i chciał, byś została jego żoną. Jednak po ślubie wyszedł z tym problem, bo mąż pewnie chciał w końcu współżyć, a ty stawiałaś warunki NPR, co mocno ogranicza współżycie.
Mówię to jako osoba, która stara się stosować tę metodę (w tym roku mija 15 lat mojego małżeństwa). Biorąc jednak pod uwagę fakt, że często małżonkowie nie są zgodni co do stanowiska w sprawie NPR, trzeba odnaleźć się gdzieś wpół drogi.
Mi bardzo pomogła książka ojca Ksawerego Knotza "Seks, jakiego nie znacie". Bardzo Ci ją polecam. Sfera współżycia jest bardzo wymagająca w naszym życiu rodzinnym i religijnym, bo nie zależy tylko od nas, ale i od drugiej strony. Osobiście sądzę, że nie można wszystkiego forsować pod swoje przekonania, gdy mąż jest po drugiej stronie poglądu. Dla dobra małżeństwa, jego jedności i trwałości, a także aby zachęcić męża do zmiany podejścia w przyszłości, warto czasem spojrzeć mniej krytycznie i kategorycznie. Dla ułatwienia przytoczę fragment, który może Ci pomóc:
"8. Współudział w grzechu małżonka
Wiele osób pragnie uporządkować swoje życie seksualne zgodnie ze swoim sumieniem, ale ich sytuację komplikuje fakt, że współmałżonek nie chce lub nie umie dostosować swojego życia do wskazań Kościoła. Przyczyną bywa inny światopogląd, różnice w wychowaniu, dojrzałości duchowej, moralnej, psychoseksualnej, także trudne sytuacje, którym nie umie się sprostać.
Byłoby wspaniale, gdyby małżonkowie równomiernie dojrzewali, duchowo i moralnie, mieli takie same poglądy, wrażliwość. Jest to jednak tylko postulat idealistyczny. Papież Jan Paweł II, stojąc na gruncie realizmu, stwierdza: "Trzeba zdawać sobie także sprawę, że w tę intymną więź małżeńską wchodzi wola dwojga osób, które są jednak powołane do zgodności w myśleniu i postępowaniu. Wymaga to niemało cierpliwości, uczucia i czasu". jeżeli zgodności w myśleniu nie można osiągnąć natychmiast, to tym bardziej nie można natychmiast osiągnąć postępowania zgodnego z sumieniem chrześcijańskim. Okres uzdrowienia pożycia małżeńskiego może trwać bardzo długo, gdy współmałżonek nie chce zrezygnować ze swoich poglądów, nie ma odpowiedniej kultury uzdalniającej go do moralnego życia.
Tę delikatną sytuacje moralną wyjaśnia papież Pius XI: "Wie także doskonale Kościół święty, że nieraz jedno z małżonków raczej znosi, niż popełnia grzech, zezwalając wbrew własnej woli, z ważnego na ogół powodu, na naruszenie właściwego porządku. W takim wypadku jest ta strona bez winy, byleby nie zaniedbała obowiązku miłości bliźniego i byle starała się odwieźć drugą stronę od grzechu".
Punktem wyjścia naszej refleksji jest oczywista prawda, że podjęcie współżycia seksualnego zgodnego z sumieniem ukształtowanym przez naukę Kościoła zależy od współpracy z łaską Bożą dwóch osób - męża i żony. Gdy jeden z małżonków nie chce powstrzymywać się od czynów niesprzyjających budowaniu więzi poprzez seksualność, to ten drugi, zgadzając się na nieuporządkowane współżycie, przeżywa winę moralną. W odczuciu strony, której sumienie dostrzega zło (która chce piękniej współżyć), zgoda na czyny nieuporządkowane moralnie jest nie tylko zgodą na grzech współmałżonka, ale także współuczestnictwem w jego grzechu, który obciąża jej sumienie. Dlatego przeżywa często dylemat moralny odnośnie do swojego zachowania. Z jednej strony nie chce uczestniczyć w jego grzechu, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że ciągle odmawiając bliskości cielesnej, pozbawia i siebie, i współmałżonka dobra właściwego dla małżeństwa. Nie do zniesienia byłaby sytuacja, gdyby upór w grzechu jednego małżonka i lekceważenie przez niego wymagań etycznych obciążał przez lata sumienie drugiego albo uniemożliwiał mu radość intymności, bliskość cielesną, pieszczoty i współżycie seksualne. Taki konflikt mógłby dojąć do drastycznych rozmiarów, gdy z jednej strony wzmagałaby się presja do rozpoczęcia zaniedbanego współżycia seksualnego, a z drugiej strony narastałby coraz większy opór przed jego podjęciem i coraz ostrzejsza jego odmowa.
Nie zawsze da się zastosować alternatywę - albo w pełni uporządkowane współżycie seksualne, albo abstynencja do czasu zaakceptowania warunku normalnego współżycia seksualnego. Takie jednoznaczne rozwiązanie ma tylko pozory ortodoksji katolickiej. Nie jest ono bezpieczne dla małżeństwa, które wspólnym wysiłkiem i z pomocą Bożej łaski dorasta do bardziej świętego i czystego pożycia seksualnego."
Czytając Twój post pomyślałam, że może agresja męża wynika z niezaspokojenia w sferze pożycia, ale oczywiście tego możesz się domyślać tylko Ty. Piszesz: "On nie rozumie, że nie współżyjemy przez NPR tylko przez jego ciągłe krzyki i pretensje." A może te krzyki i pretensje są z powodu braku współżycia? Taki młody mężczyzna potrzebuje tego. Jesteście kilka miesięcy po ślubie, a tu "posucha" - może nie potrafi sobie z tym poradzić, więc krzyczy i wszczyna awantury, obraża Cię, bo taki mechanizm wyniósł z rodzinnego domu? Przykro mi, że czujesz od niego nienawiść. A może, gdy jest lepsza chwila, postaraj się wyjść z inicjatywą. Przemyśl to, co Ci zacytowałam, może będziesz w stanie porozmawiać o tym z mężem. Ja takie rozmowy mam już za sobą. Łatwo nie było, niektóre rzeczy odpuściłam, inne warunkowo dopuszczam, jednak widzę, że mąż też się do mnie "nagina", więc chciałam tak postąpić. Przed nami i Wami jeszcze wiele lat razem. Gdyby wszystko szło super, to małżeństwo byłoby sielanką. Jednak człowiek rozwija się poprzez trudne doświadczenia i nieraz trwa to dłużej, niż byśmy chcieli. Życzę Wam wszystkiego dobrego, spełnienia w małżeństwie, zgody i Bożej opieki. Pamiętaj o modlitwie. Ja też się za Was pomodlę.
|
|