Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data: 2018-04-25 22:17
"Jeszcze coś?"
Wprawdzie nie planowałam rozwijania tematu, ale to zrobię, skoro ks. Moderator założył oddzielny wątek.
Dziękuję za doprecyzowanie, czym dla Ciebie jest sakrament pojednania. To mi pomaga odrzucić niektóre moje przypuszczenia i przyjąć, że to Twoje "meldowanie" jest po prostu niezbyt trafnie dobranym słowem. Nie kryje się za nim ani ironia, ani nakłanianie do jurydycznego traktowania spowiedzi. Rozumiem, że posłużyłaś się tym określeniem, ponieważ ono TOBIE pasuje, czyli w miarę dobrze wyraża to, czym dla CIEBIE jest wyznanie grzechów w konfesjonale.
Gdyby temat dotyczył TWOJEJ spowiedzi, nie miałabym do tego meldunku specjalnych zastrzeżeń. Dopytałabym i prawdopodobnie prędzej czy później zdołałabyś mi wytłumaczyć, o co Ci chodzi. Ale myślę, że kiedy NIE rozmawiamy wyłącznie o TWOJEJ spowiedzi, to dla dobra czytających lepiej byłoby, gdybyś posługiwała powszechnie przyjętą terminologią. Czyli w tym przypadku zamiast meldunku - wyznanie grzechów.
Uogólniając - pomóż nam lepiej rozumieć, o co Ci chodzi. Tam, gdzie to możliwe, posługuj się powszechnie używanymi określeniami, mimo że te Twoje mogą być Ci bliższe.
Pomocne byłoby, gdybyś w niektórych sytuacjach jasno wskazywała, do kogo się zwracasz. Dla mnie nadal jest zagadką, do kogo skierowałaś wypowiedź zaczynającą się od zdania: "Ja nie mam z tym najmniejszego problemu teologicznego, przecież to nie ja zadawałam pytanie". To było do mnie? Do O.? Najpierw do mnie potem do niej?
Nie rozumiem także, co kryje się za Twoim "KONIEC TEMATU". Czy sama nie chcesz już nic dodawać? Czy chciałabyś, żeby Twoi rozmówcy przestali się do Ciebie odzywać? Jedno i drugie? Gdyby to napisał moderator, wiedziałabym, że definitywnie zamyka wątek. Twoich intencji jednoznacznie odczytać nie potrafię.
Może to, co wymieniłam w ostatnich dwóch akapitach, to drobiazgi. Ale utrudniają one komunikację. A konkretnie - zrozumienie Ciebie. Wydaje mi się, że w tych przypadkach przyczyna nie leży w 'ZA'.
Kolejna sprawa. Postaraj się czytać uważniej. Może parę razy? A jeśli ktoś sygnalizuje, że źle go zrozumiałaś, uwzględnij jego zastrzeżenia i wprowadź poprawki do swojego wcześniej przyjętego toku rozumowania.
Podam przykład. Niedawno na FP był aktywny wątek o puryfikaterzach. Autorka pisała przejrzyście, bez żadnych przenośni. Ale Ty postawiłaś jej niesłuszny zarzut, że chce uszyć puryfikaterze z używanego obrusa. I mimo że oponowała, zarzut powtórzyłaś w kolejnym swoim wpisie. Proszę, przeanalizuj ten wątek ponownie. Może napisz, czy przyczyną nieporozumienia była Twoja nieuwaga (tak jak mi się wydaje) czy jakaś inna trudność (nie do przezwyciężenia?).
Pozwól innym uzupełniać swoje rady czy nawet je skorygować bez wdawania się natychmiast w dyskusję. Z Twojego punktu widzenia Twoja rada może być w pełni poprawna, ale ktoś inny może mieć szersze spojrzenie na sprawę.
Wątek o zadośćuczynieniu dość dobrze to obrazuje. W tym wątku Twoja rada była trafna, ale dla osób, które zadręczają same siebie i usiłują "udoskonalać" swoje WAŻNE spowiedzi. Takim osobom trzeba czasem stanowczo powiedzieć: daj już sobie z tym spokój. Wydaje mi się, że Ty właśnie to chciałaś wyrazić. Z kolei O. podeszła do tematu trochę inaczej, szerzej niż Ty, mając na uwadze inne kategorie osób. Moim zdaniem Twój przekaz nie był tożsamy z przekazem O., choć pewne podobieństwa między nimi były.
Myślę, że gdybyś (po zastrzeżeniach O.) uzupełniła swoją pierwszą wypowiedź w sposób bardziej przemyślany i spójny, bez wchodzenia w polemikę, byłoby to dla wszystkich dużo bardziej korzystne. I dla Ciebie, i dla O., i dla czytelników.
|
|