logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: Ewa (---.centertel.pl)
Data:   2018-08-05 14:53

Totalny marazm, chorobą psychiczna i kręgosłupa... porażające poczucie osamotnienia... I czekające wyzwanie- będę samotną matką
Witam.nie wiem od czego zacząć. chcę powiedzieć o wszystkim ale mam jakąś blokadę. bo trudno to wszystko co się ze mną dzieje, wszystko co stanowi moją rzeczywistość opisać słowami. Jestem 40letnią kobietą w piątym miesiącu ciąży. bez pracy (jutro kolejna próba jej otrzymania) ze stwierdzoną schizofrenią (ponoć małą bo jakoś żadnych omamów wzrokowych ani słuchowych nie miałam)za to z potwornymi objawami depresji i chorym powypadkowo kręgosłupem (wyprostowanie w dwóch odcinkach lordozy. wypukliny. I dyskopatie). Mam potworne poczucie samotności (ojciec dziecka niby chcę być razem ale od kiedy okazało się że jestem w ciąży zaczął narzucać w bardzo wulgarny i apodyktyczny sposób swoją wolę , znacząco zwiększając spożywanie alkoholu. pochodzę z patologicznej rodziny - ojciec alkoholik awanturnik. więc mam świadomość co takie zachowania ze sobą niosą). bliscy czyli najpierw rodzina- praktycznie bardzo niewielkie wsparcie. często słyszę weź się w garść. siostra (którą dość długo wspierałam mówi że nie do zniesienia są moje żale- chodzi jej o momenty gdy nie wytrzymuję i zaczynam szlochać. nigdy w takich momentach A była świadkiem jak odchodzilam prawie od zmysłów nie widząc nadziei nawet mnie nie przytuliła tylko po zdawkowym przestań czy coś w tym stylu poszła do cioci u której przebywa całymi dniami od kiedy przyjechała z Holandii uciekając przed kontaktem ze mną) poza tym słyszę że nigdy mi się pracować nie chciało itp rzeczy.np brat tu cytuję że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. O dziwo drugi brat zaoferował się mi pomóc oferując darmowy garnuszek dla mnie i dziecka(bo nie mogę mieć renty. mało w życiu pracowałam A większość na czarno). taki jeden pozytyw! Ale jeśli chodzi o relacje to są one zdawkowe ograniczone do totalnego minimum. I tak mając czworo rodzeństwa ojca i dalszą rodzinę jestem 23 i pół h na dobę sama ze swoimi myślami. należę do wspólnoty neokatechumenalnej i oprócz spotkań dwa razy w tygodniu nie ma żadnych innych relacji. sporadycznie coś więcej. Ale nikogo naprawdę bliskiego. była co prawda kuzynka która również choruje na schizofrenie Ale posprzeczalysmy się i teraz już nikt (zarzuciła mi egoizm - nie wykluczam - lecz w momencie gdy otrzymałam odmowną odpowiedź dotyczącą pracy co bardzo mnie przygnębiło i zamiast zrozumienia doczekałam się nagany). co do historii. dzieciństwo bardzo trudne. było też molestowanie i coś w rodzaju lekcja gender która bardzo wpłynęła na moją psychikę nie tylko w wieku szkolnym ale też w dorosłym życiu. zawsze byłam zamknięta w sobie nie umiałam być w relacji z drugim bo nigdy normalnej relacji nie doświadczyłam- w domu przemoc przede wszystkim psychiczną Ale też fizyczną. pomiędzy rodzeństwem często prawo dżungli A w szkole izolacja i często wyzwiska raz nawet od kolegów z klasy dostałam w zęby A Pani tylko się zapytała czy powinna wezwać ich matkę. przy wszystkich. więc co miałam powiedzieć? dodam że jakoś zawsze wierzyłam w moc modlitwy. z tym że nigdy nie byłam wytrwała A później to już rozczarowanie samą sobą. czasem zastanawiam się czy do mojego nieszczęśliwego życia nie przyczyniły się zle odprawione spowiedzi a po jednej z nich takiej bardzo znaczącej.do bierzmowania. obietnica złożona Bogu i coś w stylu przekleństwa rzuconego na samą siebie. próbuję całą sobą zaufać Bogu ale kolejny raz za razem przychodzą slabosci i zwątpienia. czasem pojawiają się myśli samobójcze które jakoś strasznie przyciągają bo pokazują niby łatwą ucieczkę od tego wszystkiego czyli bólu psychicznego tj. smutku samotności marazmu i bólu fizycznego tj. codzienny ból kręgosłupa i związanego ze schorzeniem bólu głowy kończyn A także lęku przed przyszłością i obowiązkami macierzyńskim. poza tym dochodzi jeszcze nieuporzadkowana seksualność która jest wynikiem tamtych przeżyć i wynikiem pierwszego związku nie ukrywając patologicznego. no i zewsząd żadnego skutecznego na to wszystko ratunku. jak trochę lepiej jest z psychiką to kręgosłup doskwiera A jak lepsze samopoczucie fizyczne to np jakaś kłótnia. I ten ciągły lęk że jutro nie będę mieć na chleb.ostatnio coraz bardziej staram się to wszystko oddawać Bogu. tylko że jak do tej pory raczej nie widzę pozytywnych zmian. A nawet jest jakby gorzej? Chciałabym aby pomodlil się za mnie Elio Cataldo współczesny stygmaty i ponoć uzdrowiciel. Ale ksiądz z którym parę razy rozmawiałam w tym swoim udreczeniu odradzil mi to bardziej kazał skupić się na Jezusie ewentualnie polecał o. Bashobora. Nie bardzo teraz mnie stać jechać na drugi.koniec Polski na rekolekcje z uzdrowieniem więc muszę sobie odpuścić choć strasznie mnie kusilo by za wszelką cenę pojechać. I tak siedzę właśnie sama w domu z tym cholernie bolacym kręgosłupem i smutkiem i nie wiem co dalej. dodam że modlę się na różańcu (w tym za dziecko bo jest w grupie zagrożenia A ja dodatkowo nie odrzucilam całkowicie papierosów niby mało palę obecnie ok 3 ale strasznie mnie to gryzie) modlę się też o Ducha Świętego i do Św Rity o pracę Ale wiem że potrzebuję ratunku w każdej dziedzinie życia i to mnie przeraża że w ogóle sobie nie radzę i już nie mam siły na kolejne zmagania. i tak tylko na koniec z głębi duszy Boże ratuj

 Re: Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: Dziewczyna (---.icpnet.pl)
Data:   2018-08-13 13:22

Po pierwsze gratuluje. Nie moze byc z Toba tak zle, skoro Bog wybral Ciebie na matke dla dziecka. Kochana, jestes fajna. Czytajac to co napisalas, widze mnostwo rozwiazan. Dobrze, ze zawierzylas Bogu. Piszesz, ze czujesz sie samotna. Gwarantuje, ze po urodzeniu dziecka przez najblizsze 18 lat nie poczujesz sie samotna. Bedziesz tesknila z byciem sama. Po drugie, wiekszosc chorob Ci ustapi, albo nie bedziesz miala czasu o nich myslec i sie nad nimi zastanawiac. Owszem, dobrze gdybys poszla do psychatry, zeby po porodzie problemy psychiczne sie nie zwiekszyly. Po trzecie jestes wierzaca, masz wiele dobra do przekazania maluszkowi :) Dziecko juz w Tobie jest. Mow do niego :) Przyjmuj kazda pomoc, ktora ktos ofiaruje. Nie wiem czy w ciazy znajdziesz prace. Moze dopiero gdzy dziecko pojdzie do zlobka. Masz rodzenstwo jakie masz, ale moze cos zaoferuja. A co do przeszlosci, to nie zwalaj wszystkiego na to co bylo. Tego juz nie ma. Zlo sie skonczylo. Teraz jest nowy, wspanialy czas. Dla dziebie. Bedziesz mamusia, bedziesz dla kogos najwazniejsza w swiecie. Nie mozesz juz wspominac zla, ktorego doswiadczylas. Ciesz sie ze szczescia, ktore masz. Wiesz ile osob zylo w luksusach, a teraz ich jedynym marzeniem jest posiadanie dziecka? I mimo wydania mnostwa kasy na in vitro, przez ktore oddalaja sie od Pana, dzieci nie maja. To jest Twoj czas.

 Re: Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: Anna (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-08-13 15:17

Witaj, Ewo.
Na pewno w Twojej okolicy są odprawiane Msze święte z modlitwą o uzdrowienie lub rekolekcje. Bardzo polecam.
W modlitwie o uzdrowienie ważne jest Twoje pragnienie i wola nawrócenia.
Polecam Ci osobiste rekolekcje w oparciu o książkę ks. Jana Reczka "To Jezus leczy złamanych na duchu".

 Re: Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-08-13 15:58

Ewa, minęło kilka dni od kiedy napisałaś o swoich problemach. Jak z pracą?
Okres ciąży, zwłaszcza, że jest już widoczna może te szanse minimalizować. Nie dziw się. Pracodawca wie, że to krótki czas z nie najlepszym samopoczuciem. Ale dziecko rośnie i jeszcze kilkanaście lat możesz później wykorzystać by nabrać praw emerytalnych.
Czy w neokatechumenacie nie ma choć jednej życzliwej osoby, której mogłabyś się zwierzyć, poprosić o radę czy choćby otrzymać ciepłe słowo? Dziwię się, bo tam chyba miłość bliźniego powinna emanować. Ale żeby otrzymać to trzeba poprosić, otworzyć się.
Co do mężczyzny, który jest ojcem dziecka, bądź bardzo rozważna w podejmowaniu decyzji, żeby do problemów, które Ci towarzyszą nie doszedł kolejny z alkoholizmem i despotyzmem tego pana. Ale nic nie zwalnia go z obowiązku alimentacyjnego wobec dziecka.
Ewa, koniecznie pozostań pod opieką psychiatry w leczeniu depresji. Wiele dramtów matek i dzieci rozgrywa się po porodzie kiedy objawy depresji mogą się nasilić. To bardzo, bardzo ważne byś była pod opieką medyczną.
Czy leczysz jakkolwiek chory kręgosłup? Przewlekły ból i "brak perspektyw" to silny czynnik nasilający depresję. Brak perspektyw w cudzysłowie bo ta choroba daje się okiełznać a prawidłowe leczenie przywraca radość życia. Piszę to na podstawie własnych, bardzo trudnych doświadczeń. Okres ciąży może utrudniać pewne formy leczenia ale ich nie wyklucza. Rehabilitacja, szczególnie z elementami fizjoterapii( wiem, czeka się bardzo długo ale kiedyś się doczekasz) leczenie w poradni p. bólowej, konsultacja neurologa/neurochirurga żeby ocenić czy nie da się pomóc operacyjnie.
Nie da się wymusić na nikim ciepłych uczuć, wszyscy w rodzeństwie jesteście dotknięci patologicznym dzieciństwem, więc rodzeństwo pewnie tych uczuć okazywać nie potrafi. Szanuj propozycję jednego z braci w zakresie oferowanej pomocy, nie roztkliwia się nad Tobą ale pomoc finansowa to bardzo wiele w Twojej sytuacji. Dzieci budzą ciepłe uczucia, może po porodzie wasze relacje rodzinne trochę się poprawią.
Jeżeli masz własny kąt do mieszkania, czy też przy rodzinie to Twoje perspektywy bytowe nie są tragiczne. Teraz państwo jest dosyć opiekuńcze wobec samotnych matek. Skontaktuj się z Ośrodkiem Pomocy Społecznej i dopytaj z jakich form pomocy możesz korzystać. Ze względu na chorobę psychiczną zapytaj czy nie przysługuje Ci asystent rodziny, czuwający również polu Twojego samopoczucia, wspierający.
500+; tzw. kosiniakowe; zasiłek rodzinny; becikowe; alimenty od ojca dziecka, może jakaś pomoc okresowa czy docelowa. Jakiś czas temu w innym wątku, uczestniczka oferowała pomoc z przekazaniem rzeczy dla dziecka, może ktoś będzie mógł pomóc i w takiej formie.
Jeżeli jest jeszcze trudniej niż opisujesz to wpisz: ośrodki stacjonarnej pomocy dla samotnej matki i dziecka.
dfoz.pl/dom-matki-i-dziecka/?gclid=CjwKCAjw2MTbBRASEiwAdYIpsUeKzgSH3dAJFS4JTFkVmICN0hOp0h3ZzgoHyki1CpkNUnBnqa01vRoCD3kQAvD_BwE
to przykladowy adres z zakresem świadczonej pomocy.

Ewa, podsumowując:
- leczenie psychiatryczne
- rozeznanie w zakresie pomocy społecznej
- rozważenie zakresu udziału w wychowaniu ojca dziecka, tak byś nie zgotowała sobie większych problemów
- nie poddawaj się w próbie ocieplania relacji w rodzinie, podziękuj bratu za oferowaną pomoc i korzystaj z niej do czasu aż staniesz na nogi
- leczenie schorzeń fizycznych
- opcja pomocy stacjonarnej
Nie ustawaj w modlitwie i zawierzeniu Panu Bogu, pamiętając, że Pan Bóg pomagając posługuje się ludźmi. A ludzie są dobrzy tylko muszą usłyszeć, że tej pomocy potrzebujesz. W swojej samotności dziel się z nami tym co Cię trapi. Mamy różne doświadczenia i gorące serca.

 Re: Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: grześnica (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2018-08-13 21:47

Droga Ewo,
Bardzo Ci współczuję. A jednocześnie podziwiam, że mimo chorób, które przeszkadzają Ci normalnie funkcjonować szukasz pracy.
Jak Kalina doradza udaj się do opieki społecznej z orzeczeniem o niepełnosprawności. Osoby niepełnosprawne mają większą pomoc.

 Re: Marazm, choroby i samotne macierzyństwo.
Autor: B (---.centertel.pl)
Data:   2018-08-29 11:25

Ewa, zadzwoń na tel zaufania dotyczący depresji
Telefony zaufania
https://forumprzeciwdepresji.pl/wazne-telefony-antydepresyjne
Depresja jest wyleczalna. Ale nieleczona, stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla osoby nią dotkniętej oraz dla dziecka, którym ona ma się opiekować.
Nie czekaj, masz jeszcze 4 miesiące, zeby zacząć wychodzić na prostą. Dzwoń, idz do lekarza psychiatry (bez skierowania), naprawdę skorzystaj z pomocy. Również ośrodka interwencji kryzysowej przy Mopsie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: