logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-01-07 23:33

Witajcie. Mam pewien problem, który postaram się opisać. Chciałabym poznać opinię ludzi wierzących na ten temat - opinie niewierzących już znam, ale ciężko ich porady zastosować do sytuacji, która wymaga właśnie Miłości Bożej.

Ponad rok temu zaręczyłam się z moim ówczesnym chłopakiem. Układało się między nami dobrze, byliśmy razem 2 lata, a znaliśmy się 3, oboje chcieliśmy budować coś poważniejszego. Ślub miał być za 8 miesięcy, większość już zaplanowaliśmy. Podchodziłam bardzo poważnie do tematu małżeństwa, chciałam się dobrze do niego przygotować. Mój narzeczony mniej, ale zachęcałam go do tego i modliłam się za niego. Jeżeli chodzi o duchowość, Bóg zawsze był dla mnie ważny. Mój narzeczony pochodził z katolickiej rodziny, chodził do kościoła i wierzył, lecz była to raczej bardzo płytka wiara. Szanowałam jego poglądy i modliłam się za niego.

8 grudnia, w godzinę łaski, pojechałam do kościoła modlić się nasze przyszłe małżeństwo, za nawrócenie nas obojga (moja wiara w ostatnim czasie także uległa spłyceniu), o to, aby Bóg stał się celem i osią naszego przyszłego małżeństwa. Pan wysłuchał moich próśb, nigdy jednak nie spodziewałabym się, że w taki sposób.

Krótko potem, przed świętami, zepsuł mi się telefon - brak zasięgu, ciężko było dodzwonić się gdziekolwiek. Narzeczony pożyczył mi swój stary telefon, a na nim znalazłam, o zgrozo,o dowody zdrady. Oczywiście szok, ból i niedowierzanie - jak to możliwe?

Pominę wszystkie rozmowy, jakie przeprowadziliśmy, generalnie okazało się jednak, że niemal 4-letni związek budowaliśmy na całkowitym kłamstwie. Stopniowo, rozmowa za rozmową, przyznawał się do wszystkiego. Mój narzeczony kłamał od początku w wielu sprawach, dotyczących jego i jego przeszłości. Przyznał, że kłamał, bo chciał się wydawać lepszy, bo zawsze zżerała go zawiść i żądza pieniądza i zazdrość do bliźnich i wręcz chora satysfakcja, gdy ktoś miał mniej. Przyznał też, że pisał z kilkoma koleżankami, a z niektórymi z nich w sposób zupełnie bezwstydny. Był też uzależniony od pornografii, chociaż nigdy nie chciał się do tego przyznać, mimo że wyczuwałam to już wcześniej. Aż wreszcie to wszystko, pół roku po naszych zaręczynach, doprowadziło do zdrady fizycznej - po prostu umówił się na seks z dziewczyną, którą też wykorzystał (ona chciała czegoś więcej). Mam podstawy twierdzić, że po tej zdradzie męczyły go wyrzuty sumienia - zerwał kontakty z dziewczynami, z którymi pisał o seksie, a pozostałym napisał, że ma narzeczoną. Jednak nie przyznał się do niczego, tylko kłamał nadal, nie zerwał też całkowicie kontaktów ze wszystkimi koleżankami, z którymi pisał. Jak twierdził, dla niego były to tylko znajome, dopiero kilka wysłanych przeze mnie prostych smsów pokazało mu, że tamte koleżanki jednak w jakiś sposób liczyły na rozwinięcie tej znajomości w coś więcej. On chyba naprawdę dopiero wtedy uświadomił sobie, że tak też nie powinien robić. Jak ja mogłam tego wszystkiego nie widzieć? Sama nie wiem, może za bardzo ufałam, może byłam naiwna, może nie przypuszczałabym, że człowiek może być zdolny do takiego zła.

Generalnie to oprócz ogromnego bólu, zawodu i poniżenia, poczułam się tak, jakbym stanęła ze złem twarzą w twarz. Po ludzku w żaden sposób nie potrafiłabym znieść tylu kłamstw i oszustw i chciałam odejść, w tym wszystkim jednak stał się cud - oboje zwróciliśmy się ze swoim bólem do Boga. Oboje zaczęliśmy modlić się za siebie, poszliśmy do spowiedzi, zaczęliśmy chodzić o wiele częściej na Msze Święte i przystępować do Komunii. Mój narzeczony powiedział, że dopiero teraz otworzyły mu się oczy na to, w jak ogromnym zakłamaniu i zniewoleniu żył. Że to było pierwsze Boże Narodzenie, które przeżył naprawdę.

Podjął też pierwsze kroki, aby wreszcie stać się prawdziwym mężczyzną, a nie zniewolonym chłopcem - przyznał się do wszystkiego zarówno moim, jak i swoim rodzicom, zmienił przy mnie numer telefonu, a starą kartę pociął i wyrzucił do kosza. Dał mi dostęp do swoich kont na portalach społecznościowych, a następnie je usunął, również w mojej obecności. Każdego dnia stara mi się pokazywać, że naprawdę chce zmienić swoje życie i że odnalazł w nim Boga.

Ja ze swojej strony wiem, że potrafiłabym nadal go kochać, mimo tego, że jest zupełnie innym człowiekiem niż myślałam, mimo tego, że zobaczyłam wszystkie jego słabości i cały bałagan w głowie. Cały swój ból ofiarowałam Bogu za przemianę jego serca i w głębi serca wybaczyłam, bo wiem, że był bardzo zagubiony. Czuję też w pewnym sensie odpowiedzialność za duszę człowieka, którego pokochałam mimo wszystko i nadal chcę dać mu mój czas i modlitwę. W naszym związku dostałam też od niego wiele dobra: czułość, opiekę, wsparcie, mnóstwo wspólnych pasji, wielką radość ze wspólnie spędzanego czasu, pomoc w każdej sekundzie, gdy tylko go potrzebowałam.

Mimo to pojawia się strach i wiele wątpliwości: Czy na pewno da radę wyzwolić się z takiego kłamstwa, czy w chwili oddalenia od Boga nie zrobi tego znów, czy na pewno cała jego przemiana jest szczera, czy on w jakiś sposób nie próbuje znów wykorzystać mojego zaufania, manipulować mną, jak mu zaufać całkowicie i nie chcieć go sprawdzać na każdym kroku. Nie rozumiem też, dlaczego kłamał i zdradzał, chociaż było między nami naprawdę dobrze i nigdy nie przeszło by mi przez myśl, że czegoś mu brakuje. On sam nie potrafi podać jednoznacznej przyczyny swojej zdrady - kłamstw tak, ale zdrady nie do końca. Myślałam być może nad jakąś psychoterapią, bo teraz widzę, że on zupełnie nie był gotowy na poważny związek, on jednak nie chce, mówi że nie otworzy się przed obcą osobą. Nie mam pojęcia jak wyobrażał sobie zamieszkanie razem po ślubie i dalsze okłamywanie mnie. Jestem mimo wszystko wdzięczna, że dowiedziałam się o wszystkim.

Pozostaje też temat ślubu - na dzień dzisiejszy nie chciałabym stanąć przed ołtarzem z człowiekiem, za którego tak bardzo nie jestem pewna, a jednak nie potrafię podjąć jednoznacznej decyzji. Z jednej strony chciałabym wszystko odwołać lub przesunąć, bo jestem świadoma, że sakrament zwiąże mnie z tym człowiekiem do końca mojego życia, a zbyt mało o nim wiem, aby się na to zdecydować. Z drugiej wydaje mi się, że być może on potrzebuje mojej bliskości nie jako dziewczyny na dojazd, ale jako żony, że może sakrament ze swoją mocą i miłością Boga pomoże to wszystko scementować.

Niby 8 miesięcy to dużo, ale i niedużo, zwłaszcza, że za miesiąc trzeba wpłacać kolejne zaliczki, które wynoszą mnóstwo pieniędzy jak na nasze możliwości. Staram się zaufać Bogu, ale jednocześnie miotam się między swoimi myślami i nie chcę dać się znowu wykorzystać i zranić.

Przepraszam za tak długi wątek, będę wdzięczna za wszelkie obiektywne spojrzenie z boku i wszelką pomoc i opinie. Z góry bardzo dziękuję.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2019-01-08 00:48

Na pewno nie odważyłabym się kontynuować przygotowań do ślubu we wcześniej ustalonym terminie, tak, jak gdyby nic się nie stało.
Szczerze mówiąc, nie wiem, czy zdecydowałabym się w ogóle kontynuować relację. To nie był jeden idiotyczny wyskok duzego dzieciaka, a trwanie w nieuczciwościach.

"... wydaje mi się, że być może on potrzebuje mojej bliskości nie jako dziewczyny na dojazd, ale jako żony, że może sakrament ze swoją mocą i miłością Boga pomoże to wszystko scementować."
Moim zdaniem sakramentalne małżeństwo nie jest przeznaczone do tego, by jedna strona z poświęceniem zajmowała się z góry zaplanowaną duchową i moralną resocjalizacją drugiej. Nie zawiera się małżeństwa po to, by już po ślubie, we współpracy z Bogiem, wychowywać małżonka, doprowadzając go do tej dojrzałości, która powinna być przed ślubem.
Nie był gotowy na związek, nie chce nad sobą pracować, a Ty go chcesz "naprawić" przez ślub?

To jest trochę (nie wiem, jak dalece) jak z alkoholikiem. Emocje mówią: jak go poślubię, biedaka mojego, to on się zmieni na lepsze.
Nie wierzysz chyba w takie rzeczy.

Tak bardzo nie jesteś pewna tego człowieka? Nie ryzykuj życia, dopóki pewności nie zdobędziesz.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Rosalinda (---.wist.com.pl)
Data:   2019-01-08 07:24

Jesteś wolna do momentu dopóki nie złożysz przysięgi małżeńskiej. Jeszcze raz powtarzam: Jesteś wolna. 4 lata w kłamstwie? Tutaj nie ma czego ratować, mam na myśli związek. Człowieka oczywiście ratować należy, ale bez mydlenia oczu że facet się do związku nadaje. Już podobny temat był jakiś czas temu. Niektórzy faceci zagrożeni perspektywą utraty partnerki nagle się "nawracają" szczególnie jeśli kobieta jest wierząca. To jest tak... mieć ciastko i zjeść ciastko. Zakochanie zaślepia, szczególnie kobiety. Człowiek szuka wtedy różnorakich wymówek żeby pozostać w destrukcyjnym związku budowanym na kłamstwie. Boi się odejść, z różnych powodów, czasami miesza w to "wolę Bożą". Pan Bóg nie wybiera nikomu małżonka. My sami wybieramy i sami ponosimy konsekwencje tej decyzji. Jeśli facet Cię zdradzał, oszukiwał przez 4 lata myślisz że tego nie zrobi znowu? Bzdura, wyciera sobie gębę Panem Bogiem żebyś nie odeszła. Nie, on nie potrzebuje Twojej bliskości. Nie potrzebował jej 4 lata na to wychodzi. Teraz mu się odmieniło nagle? Przejrzyj na oczy i zwróć pierścionek, zdrowy rozsądek tak nakazuje. Bo to się będzie za wami ciągnęło. Szukaj kogoś potem kto cię będzie szanować, kto żyje z Bogiem nie dlatego że Ty tak chcesz, ale dlatego że tak wybrał od początku. Przed Bogiem jesteś wolna i masz pełne prawo odejść a on niech poniesie konsekwencje. Możesz się za niego modlić, życzyć mu dobrze, ale związać się z nim na resztę życia to w moim odczuciu ryzykowny i niebezpieczny pomysł.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: justyna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-01-08 08:36

Tak po ludzku to rzeczywiście zawiódł na całej linii. Bóg obnażył jego kłamstwa, przecież gdyby nie to, żylibyście w małżeństwie i w kłamstwach dalej. Zadałabym sobie pytanie, kogo tak naprawdę kocha twój narzeczony? Siebie? Możesz mu po tym wszystkim zaufać? Czy bez jakiejś inwigilacji będzie to możliwe? Ja nie wiem, ile Ty jesteś w stanie wybaczyć i zaakceptować, ale ja np. nie cierpię kłamstwa, do ukochanej osoby muszę mieć pełne zaufanie, w końcu to ktoś, kto będzie przy mnie w ciężkich chwilach, a nie tylko w przyjemnych.
Może się mylę, ale chyba czujesz jakiś nacisk, że miało być wesele i kwestia pieniędzy wypływa. Nie jesteś odpowiedzialna za duszę dorosłego człowieka, który sam już dokonał złych wyborów.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Ka (---.sparkbb.co.nz)
Data:   2019-01-08 10:27

Sorry, ale ja nie wierze w cud i jego nagla przemiane. Nawet jesli ma dobre intencje moim zdaniem wroci do tego. Takie nieuporzadkowanie wymaga naprawde dlugiej drogi do wyzwolenia i sensownej walki. Mysle, ze on sam musi sobie z tym poradzic, z pomoca terapeuty, a Twoj status zony nie pomoze mu w tym sam w sobie. Ja jestem dziewczyna i mam tez problemy z czystoscia. Uwazam, ze spore, ale znacznie mniejsze niz Twoj narzeczony. Od pol roku mam chlopaka i wlasnie mi wszystko wraca ;( Pornografia, chybersex... Naprawde, uwazam, ze samo postanowienie bez pomocy specjalistow to za malo, bo to wroci za jakis czas niestety.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Nadia (---.serv-net.pl)
Data:   2019-01-08 12:38

Wstrzymaj się ze ślubem. Mój obecny mąż mnie nie zdradził, ale był uzależniony od pornografii i na początku z wiarą u niego nie było za dobrze. Potrzebne było bardzo dużo czasu (łącznie 9 lat), by dokonała się w nim przemiana, po której był zdolny do małżeństwa. Dodam, że nie współżyliśmy przed ślubem, więc dla mojego męża i dla mnie był to trening czystości. Teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem. Lepiej poczekać z małżeństwem. Nie wiadomo, czy przemiana u twojego narzeczonego wytrzyma próbę czasu.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: danusia (178.219.104.---)
Data:   2019-01-08 13:47

Anno, Aniu :) Filozof mówi, że albo zaakceptujesz to wszystko, o czym już wiesz albo zostaw to, bo to co wiesz, jest nie do zaakceptowania, tak parafrazując.

Moja przyjaciółka, rzuciła mi Arthurem Schopenhauerem. Ja jednak byłam zbyt młoda, naiwna, nie znająca życia i ludzi.
Tak, rzeczywiście już przetrwałam 38 lat z moim mężem jako żona i matka naszych wspólnych dzieci. Serce jednak mi mdleje jak wyrastają "kwiatki", które mąż hodował a teraz na starość dopiero wychodzą trucizny jego kłamstw, pokręcenia itp. itd.

Dzisiaj wiem że nie podjęłabym drogi z tym człowiekiem, bo i na początku miałam duuużo wątpliwości ale umiejętnie mnie skołował. Zresztą nie tylko on.

To ogromny wysiłek zarówno duchowy jak i psychiczny, w życiu z osobą dysfunkcyjną. Owszem można jedynie się kolegować lub "przyjaźnić". Małżeństwo to bardzo odpowiedzialna decyzja i w rozeznawaniu według Ignacego Loyoli jest taki "ogon wężowy", który warto sobie przestudiować.
Bądź dzielna, mądra i rozumna, bo mamy kochającego Ojca w Niebie, który nie chce by nami poniewierał człowiek. Boże, Ojcze, kocham Cię nad życie, bo i jesteś moim życiem.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data:   2019-01-08 17:08

Wątek długi, tymczasem odpowiedź będzie dość krótka: może to i lepiej, że stało się to teraz. Na chwilę obecną nie jesteście jeszcze małżeństwem, więc masz możliwość oceny, czy to dla Ciebie za dużo, czy też mimo wszystko chcesz go zaakceptować takim, jaki jest. Pamiętaj jedynie, że świadomość jego wad masz już teraz. Nie jest to coś, co uda mu się ukryć przed Tobą do czasu, gdy zawarcie przez Was małżeństwa będzie już faktem, bo wtedy można by dążyć do orzeczenia nieważności małżeństwa w związku z oszustwem (zawarciem małżeństwa przy jednoczesnych licznych romansach "na boku"). Lepiej sparzyć się o drzwiczki pieca, niż do niego wpaść.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2019-01-08 18:08

Anno,

Powiem tak. Miłość miłością, ale powinnaś patrzeć na życie bardziej dojrzale, bo myślisz o ślubie SAKRAMENTALNYM i pewnie o dzieciach, które przyjdą na ten świat - to bardzo poważna decyzja.
No cóż, narzeczony był okropnie zdeprawowanym młodym człowiekiem. Nie łudź się, że deprawacja nie zostawiła w jego życiu, psychice głębokich śladów. Nie ma co obwijać w bawełnę. Nie znika ona tak szybko jak byśmy chcieli. Z czasem może powrócić ze zdwojoną siłą, jeśli tylko natrafi na większe kłopoty i niepowodzenia w nowych warunkach - małżeństwie. I musisz o tym wiedzieć już dzisiaj (!) a nie po kolejnym fakcie.
Mimo wszystko zrezygnowałabym z takiego kandydata na męża i ojca dzieci. Ludzie często przegrywają życie na własne życzenie... Żal ściska a statystyki rozwodowe w Polsce mówią same za siebie. Niestety.

Pozdrawiam

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2019-01-08 21:53

Skąd wiesz, że jego przemiana, którą deklaruje, nie jest też kłamstwem? Wiem, dobrze byłoby, gdyby naprawdę zmienił się na dobre. Ale osobiście nie ryzykowałabym dalszej znajomości z tym człowiekiem. Patrzysz pewnie na niego poprzez uczucie, jakie was połączyło. Ale wiedz, że są osoby, które kłamią, że mówią bardziej przekonywająco niż osoba, która mowi czystą prawdę. Za długi okres kłamał w róznych sprawach. Przypomnij sobie, jak to mówił, przychodziło mu to lekko, bo inaczej pewnie nie uwierzyłabyś mu, tak? Pomysl sobie, czy teraz tez z taką łatwością mowił ci o swej przemianie? Odpowiedz sobie na spokojnie i pomyśl, czy dasz radę, gdy znów mogłyby wyjść jego kłamstwa (o ile przemiana okazałaby się kłamstwem) już po waszym ślubie. Czy akceptujesz i godzisz się na takie coś w przyszłości, bo jest duże ryzyko. Dużo modlitwy i rozsądku.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Gosia (---.wieszowanet.pl)
Data:   2019-01-09 01:51

Anno, bardzo przykra i trudna sytuacja.
Nie, 8 miesięcy to nie jest wystarczający czas na przepracowanie tak wielkich wad i trwałą zmianę poglądów oraz zachowania. Nie tylko chodzi o kontakty z kobietami. To jest też bardzo niepokojące:
"Przyznał, że kłamał, bo chciał się wydawać lepszy, bo zawsze zżerała go zawiść i żądza pieniądza i zazdrość do bliźnich i wręcz chora satysfakcja, gdy ktoś miał mniej".
Termin ślubu do odwołania.
Trzymaj się, bo na początku lekko nie będzie.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Estera (---.147.35.50.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2019-01-09 01:58

Małżeństwo jest dla osób dojrzałych. Twój narzeczony zdecydowanie nie był taki zaledwie miesiąc temu. Szansa na dorośnięcie do sakramentu małżeństwa w miesiąc czy nawet 8... no cóż, istnieje, ale jest raczej nikła. Radziłabym odłożyć ślub o przynajmniej rok, jeśli już koniecznie nie chcesz z nim zrywać.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-01-09 10:15

W sakramencie małżeństwa ślubujecie sobie nawzajem miłość, a on nie jest na tyle dojrzały, żeby Cię kochać. On się nie nauczy miłości za kilka czy kilkanaście miesięcy. Potrzebny jest duzo dłuższy czas. Znam przypadki nawróceń po latach życia w nałogach, zdradach i kłamstwie, i mimo że ktoś wytrzyma na dobrej drodze nawet rok, to później często wraca do starych grzechów. Na twoim miejscu nie pakowałabym się w to małżeństwo. Wyobraź sobie sytuację, że jestescie małżeństwem, on wrócił do dawnych grzechów, a Ty w tym czasie poznajesz kogoś dobrego i wierzącego, z kim mogłabyś zbudować piękny związek. Teraz jesteś wolna i możesz się wycofać.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Aniela (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-01-09 17:03

A czy jesli autorka wzielaby slub z narzeczonym ,nie wiedzac o zdradach to czy jej malzenstwo byloby waznie zawarte w oczach Boga?

---
Z archwium forum:

Na orzeczenie sądu, że małżeństwo kościelne nie zostało tak naprawdę zawarte, czeka się wiele lat. A dopóki nie będzie takiego orzeczenia - istnieje domniemanie, że ślub był ważny.

Bogumiła z Krakowa

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: ghgh (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-01-09 18:33

Gdybyście byli małżeństwem napisałabym walcz.
Nie jesteście więc uciekaj gdzie pieprz rośnie.

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: Marta (---.d-com.pl)
Data:   2019-01-12 22:01

z własnych doświadczeń mogę z całą pewnością powiedzieć - wiej dziewczyno...

 Re: Zdrada przed ślubem a ratowanie związku.
Autor: arte (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2019-01-17 23:11

Moim zdaniem... porzuć na razie myśli o ślubie (ale na dłużej niż 1 rok) i patrz, co się dzieje. Daj sobie czas do namysłu i poznania na nowo swojego chłopaka (którego tak naprawdę przez te 4 lata nie znałaś...).

 Czy Pan Bóg założył że ludzie będą grzeszyć?
Autor: Benek (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2020-01-17 18:49

Nurtują mnie dwie kwestie: czy Pan Bóg, biorąc pod uwagę grzeszną naturę ludzi, założył, że będą się oni rozmnażać też w związkach niesakramentalnych itp.?
Druga sprawa: nigdy nie wiem, co mam myśleć o parach (a takich znam wiele), które przez 10, 15 lat żyły w grzechu, tak rodziły im się dzieci, potem nawracali się i brali ślub kościelny. Istnieje jakaś "waga" tych wydarzeń, różnica między np. parą zachowującą czystość do ślubu a takimi nawróconymi ludźmi? Nie chodzi mi, żeby jakoś nagradzać tych szanujących przykazania, ale ostatecznie jaka jest różnica i co to zmienia?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: