Autor: Mary (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2019-05-22 18:19
Szczęść Boże.
W moim bardzo bliskim otoczeniu jest osoba z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Mężczyzna ten jest trudnym człowiekiem, nie szanuje żony, obniża jej poczucie wartości, sam ma o sobie wysokie mniemanie, nie przyznaje się do błędów, o wszystko wini swoją żonę. Jednym słowem wydaje się niemożliwe zbudowanie z nim głębokiej szczerej relacji opartej na prawdzie. Są samotni w związku. Łączą ich dzieci i oczywiście sakrament. Szkoda ich o tyle, bo jeszcze w narzeczeństwie starali się żyć "po Bożemu" O ile wiem zachowali czystość przedmałżeńską, nie stosują antykoncepcji, są osobami praktykującymi. Szkoda też dzieci, które mają miłość od nich obydwojga, ale nie mają przykładu miłości małżeńskiej, a tylko krytykę i wytykanie błędów matce przez ojca. Zastanawia mnie samotność tej kobiety, nie wybielam jej bo na pewno ma swoje wady, ale ewidentnie ze strony jej męża jest jakaś "przeszkoda" by ta relacja była oparta na szczerej trosce o siebie i bezinteresownej miłości. Ona trwa ze względu na dzieci i świętość sakramentu. O terapii nie ma mowy. Kto spotkał w swoim życiu narcyza, ten wie, że narcyz na terapię się nie uda, bo z nim jest "wszystko w porządku". Moje pytanie brzmi: czy można modlić się o uzdrowienie z zaburzenia osobowości? Czy taka modlitwa ma sens? Kiedyś przeczytałam, że Bóg daje wolną wolę i nie uzdrowi człowieka, który nie chce być uzdrowiony. Z drugiej strony Bóg wyciąga ludzi ze śmiertelnych chorób, więc czemu nie uzdrowiłby jego psychiki? Kobieta ta traci nadzieję, że kiedyś może być lepiej, że mogą żyć ze sobą jak kochający się ludzie. Może więc lepiej prosić o siłę dla tej kobiety i ogólnie o opiekę nad rodziną?
|
|