logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wiem że to skrupuły.
Autor: Inga (---.play-internet.pl)
Data:   2020-04-03 20:33

Co można z tym zrobić?
/.../

Skrupulant nawet jeśli uzyska odpowiedź na swoje wątpliwości, po chwili pojawią się następne. I tak w nieskończoność…
Najlepsza pomoc - stosować się do poleceń spowiednika/kierownika duchowego.
A w internecie do poczytania na stronie, którą zrobiłem w 1999 roku: (klik).
moderator

 Re: Wiem że to skrupuły.
Autor: Marek (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-04-04 13:30

Jesli dobrze Cię zrozumiałem, skoro użyłaś pojęcia "skrupułów", to nie trzeba Cię przekonywać, że treść owych natręctw jest absurdalna, że pokazują one fałszywy obraz Boga itd.
Mam rację?

Jako dawny skrupulant, chcę Ci powiedzieć parę rzeczy:
1
Skłonność do skrupułów ta prezentuje się jako "gorliwość" (czyli jako coś dobrego), gdy tymczasem jest czymś nadzwyczaj rujnującym dla życia chrześcijańskiego

Łatwo to sprawdzić: na pewno sama widzisz, że skrupuły odsuwają Cię od relacji z Bogiem, a nie przybliżają do Niego.
Tak więc pierwsza rada: NIGDY NIE MYŚL, ŻE SKRUPUŁY TO COŚ DOBREGO, ŻE WYNIKAJĄ Z TWOJEGO CHRZEŚCIJAŃSTWA
(przepraszam za wielkie litery - forum pomocy niestety nie dopuszcza pogrubiania)

2
Zajmij się swoimi bieżącymi, aktualnymi przywarami.
Skrupuły to narzędzie szatana, które sprawia, że nie jesteś w stanie pracować nad teraźniejszością, nad swoją aktualną formacją.
Czyli druga rada: ZWRÓĆ UWAGĘ NA TWOJE AKTUALNE GRZECHY. Przeszłe, zostaw przeszłości

3
Kolejna sprawa - natręctwa bazują na fałszywym obrazie Boga (jako surowego sędziego - śledczego itd., kogoś kto tylko patrzy czy czemuś przy spowiedzi nie uchybiłaś) Może pomóc zgłębianie i kontemplowanie Miłości i miłosierdzia Boga (tego, że umarł po to, by dać możliwość zbawienia każdemu nas).
Czyli rada trzecia: POSTARAJ SIĘ POZNAĆ MIŁOSIERNEGO BOGA, KTÓRY ZROBI WSZYSTKO, BY TYLKO CI POMÓC - I ODRZUĆ TĘ SUROWĄ KARYKATURĘ, KTÓRĄ MASZ ZA "OBRAZ BOGA" OBECNIE

Pomocą może być dobry, rozumiejący sprawy skrupulanctwa spowiednik. Najlepiej stały.

4
Ciesz się Panem już od teraz. Przylgnij do Niego - nie jako do "Księgowego grzechów" lecz do Kogoś, kto tak pragnie Twojego zbawienia, że umarł za Ciebie. Myślisz, że PO CZYMŚ TAKIM będzie miał pretensje za coś, czego nie powiedziałaś bo zapomniałaś, czy nie pomyślałaś że należy powiedzieć?

Rada czwarta: CIESZ SIĘ BOGIEM, ZAMIAST SIĘ GO OBAWIAĆ

5
Ważne: nie myśl o natręctwach. Nie rozumuj, nie "próbuj sobie wytłumaczyć", nie "szukaj argumentów by się przekonać" że aktualne natręctwo jest głupotą.
Zapewniam Cię - nawet jeśli sobie to wytłumaczysz, pojawi się następne. Myślenie o natręctwach, "walka z nimi" jest ich siłą.

Co zatem należy zrobić? Coś bardzo trudnego, o czym mówi rada piąta: ZLEKCEWAŻ NATRĘCTWA. Przychodzą - przyjmij, że nie są od Boga ani nie są "Twoje". Nie walcz z nimi - "puszczaj je bokiem" nie myśląc o nich, nie rozważając - po prostu odrzucaj.
To według mnie jedyny sposób, by po jakims czasie zaczęły się zmniejszać. To jest bardzo podobne do walki z nałogiem - jeszcze nie raz Cię prawdopodobnie "dopadną" - ale zawsze wracaj do lekceważenia ich.
Mi się udało - Tobie też się uda.

6
Aha, jeszcze jedna sprawa, tym razem prosta: NIE DRAMATYZUJ. Nie przeceniaj swojej sytuacji - miliony ludzi w mniejszym czy większym stopniu miało podobny problem. Setki tysięcy, a może miliony go mają w tej chwili. To dość powszechne. I choć jest przykre, nie ma powodów do dramatyzmu. Wyjdziesz z tego i zobaczysz, że będziesz się jeszcze z tego śmiała.

Życzę Ci powodzenia. Zacznij od razu.
Postanowienie ich lekceważenia i prowadzenia regularnego życia sakramentalnego będzie prawdopodobnie najcięższym postanowieniem wielkopostnym, jakie kiedykolwiek podjęłaś.


Pozostaje sprawa "mechaniki psychiki" czyli jak sobie z poradzić.
Każdy kto je kiedykolwiek miał (a ja miałem...) wie, że nie jest to łatwe.

Dlatego tylko garść uwag z własnego doświadczenia (co wcale nie oznacza że są prawdziwe) - może któraś Ci pomoże:
• po pierwsze - jak przychodzą natręctwa, nie walcz z nimi. Nie rozważaj, nie przekonuj siebie że są absurdalne - samo to, że się nimi zajmujesz, karmi je.
Jedyną właściwą reakcją jest zlekceważenie ich.
• dużego wsparcia może udzielić MĄDRY spowiednik
• polecam też ksiązkę "skrupulantom na ratunek"
• kolejna sprawa - natręctwa bazują na fałszywym obrazie Boga (jako surowego sędziego - śledczego itd. Może pomóc zgłebianie i kontemplowanie Miłości i miłosierdzia Boga (tego, że umarł po to, by dać możliwość zbawienia każdemu nas).
• z metod "mnemotechnicznych" na natręctwa (działa także na nieszczęśliwą miłość) - załóz sobie na rękę gumkę recepturkę (ale tak, by nie uciskała). To Twój "wyłącznik natręctw". Jak przychodzą natręctwa, "pstrykasz" (bezboleśnie) gumką i "wyłączasz" natręctwo (zmieniasz temat mysli).
Wygląda głupio, ale działa.
• Jest też inna metoda (działa również na rozpacz) - siadasz na środku pokoju na krześle (im mniej bodźców tym lepiej - dobrze jak jest półmrok, żadnej muzyki itd.). Nastawiasz budzik na 15-20 minut.
I... wystawiasz się na natręctwa. Intensywnie myślisz tylko na ich temat, jak najintensywniej.
Metoda ta bazuje na fakcie, iż mózg ma "bezpieczniki" - jak coś jest zbyt intensywne, mózg "wyłącza" (efekt jest mniej-więcej taki, jakby się "znudził temat").
były (a od czasu do czasu jeszcze aktualny) skrupulant
Marek

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: