logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 O co chodzi z postanowieniem adwentowym?
Autor: Kacper (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2020-11-23 17:09

Moja koleżanka poprosiła mnie, czy na okres Adwentu moglibyśmy sobie odmówić palenia papierosów. Czy na adwent jest taka tradycja odmawiania jak na Wielki Post, czy o co chodzi?
Dziękuję.

 Re: O co chodzi z postanowieniem adwentowym?
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2020-11-23 21:17

Kacper,

W ogóle powinniście rzucić to świństwo, raz na zawsze, które rujnuje, niszczy wasze młode zdrowie. To bardzo dobre postanowienie na każdy czas.
Nikotynizm, alkoholizm, narkotyki to grzech przeciwko piątemu przykazaniu: "Nie zabijaj" (!) Nie wiedziałeś o tym? To teraz już wiesz. I powiedz koleżance.

 Re: O co chodzi z postanowieniem adwentowym?
Autor: lalou (82.177.5.---)
Data:   2020-11-24 08:26

Kacprze, posłuchaj sobie na spokojnie kazań ks. Glasa - tych o uzależnieniach.

 Re: O co chodzi z postanowieniem adwentowym?
Autor: Marek Piotrowski (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2020-11-24 20:34

Od kilku już lat, zawsze w okresie Adwentu lub Wielkiego Postu spotykam się z bardzo interesującym, a przy tym (na pierwszy rzut oka) pozytywnym zjawiskiem. Osoby uwikłane w nałogi (szczególnie nikotynizmu) postanawiają na czas postu swoje przyzwyczajenia “zawiesić”. Większości z nich się ta operacja udaje. Post czy adwent mija, a oni... wracają do nałogu.
Pozornie wszystko jest OK. Przecież osoby te deklarowały wstrzemięźliwość (np. od papierosów) tylko do Wielkanocy ! Włożyły przy tym w ów post bardzo dużo wysiłku - każdy wie, że pierwsze dni są najgorsze. Przyrzeczeń dotrzymały, niekiedy okupując to ciężką walką wewnętrzną.
Dlaczego więc uważam tak podjęte (trudne !) postanowienia wielkopostne za niebezpieczne?
Teologia moralna uczy nas, że człowiek będący w sytuacji nałogu nie jest człowiekiem wolnym, co ogranicza jego grzech. Oznacza to, iż np. nałogowy palacz popełnia mniejszy grzech zapalając papierosa, niż człowiek niepalący. Grzech nałogowca jest największy w momencie, gdy nałogowcem jeszcze nie jest, lecz pozwala na to, by nałóg go opanował. Oczywiście, nie zwalnia to nałogowych palaczy od grzechu, jeśli nie usiłują się nałogu pozbyć - niemniej wtedy sprawa jest już dużo trudniejsza, gdyż nie są oni ludźmi do końca wolnymi. Za obowiązek poczytuje im się wówczas ciągłą z nałogiem walkę (“bo prawy siedmiokroć upadnie i wstanie, a występni w nieszczęściu upadną” Prz 24,16)

Wróćmy do naszych postanowień: osoby które “wytrzymały” przez czterdzieści z górą dni postu są z całą pewnością dużo bardziej wolne, niż pozostali nałogowcy. Nie tyle może wolne od nałogu, co wolne do podjęcia próby “nie powrotu” do starych, grzesznych praktyk. Jeśli teraz nie podejmą one tej próby, lecz w poczuciu dobrze spełnionego, lecz zakończonego obowiązku wielkopostnego wrócą spokojnie do nałogu - nie tylko grzeszą, ale ryzykują coś znacznie gorszego:
"Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku.
A gdy go nie znajduje, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem.
Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym.
Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów złośliwszych niż on sam;
wchodzą i mieszkają tam. I stan późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzedni./Mat.12,43-45/

Co jest owym “wymieceniem i przyozdobieniem” dla ducha nałogu, możemy się jedynie domyślać. Osobiście myślę, iż powzięte w dniach wstrzemięźliwości (fałszywe bądź nie) mniemanie: “udowodniłem, że jak chcę, mogę nie palić” jest najmilszym prezentem dla szatana na tak znienawidzone przez niego Święta. Bo zobaczmy - jeśli jest to przekonanie fałszywe, to przyczynia się do samooszustwa człowieka, daje kłamliwe poczucie bezpieczeństwa i wolności. Jeśli zaś “mogę nie palić” jest zdaniem prawdziwym, to znaczy że osoba je wypowiadająca może nie palić a pali, to znaczy że świadomie i dobrowolnie grzeszy. (Rzecz jasna, że piszę tu o palaczach przykładowo - słowa te dotyczą w równym stopniu także innych grzechów.)

Oczywiście nie jest moją intencją zniechęcanie kogokolwiek do postanowień wstrzemięźliwości na czas postu czy Adwentu. Pragnę raczej uświadomić wszystkim, którzy zwyciężali z nałogami przez czterdzieści dni, iż ich powołaniem jest zwycięstwo ostateczne i pełne. Że jest ono w zasięgu ich ręki ! Że sam Jezus kibicuje im w tych zawodach. I nie tylko kibicuje - pomaga na tyle, na ile pozwalają sobie pomóc. On też jest fundatorem nagród:
"Tak szaty białe przywdzieje zwycięzca, i z księgi życia imienia jego nie wymażę.
I wyznam imię jego przed moim Ojcem i Jego aniołami[...]
Zwycięzcy dam zasiadać ze mną na moim tronie,
jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie." /Ap 3, 5.21/

Warto się starać.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: