Autor: Joanna (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2021-01-22 20:26
Ogromnie Ci współczuję. Miałam 1.5 roku temu depresję typowo poporodową, ale bardzo gwałtownie rozwijającą się, głęboką, z myślami samobójczymi trwającymi większość doby przez kilka tygodni. Ta rozpacz, pustka i beznadzieja... Nikt, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie tego zrozumieć. To było piekło na ziemi, też płakałam po kilka godzin dziennie, wyłam dosłownie, nie miałam siły wstać z łóżka, umyć się, jeść...
Tylko wiedz, że to jest choroba, to Cię umysł tak oszukuje, to nie jest prawda, to wszystko, co Ci się wydaje takie bezsensowne. To złudzenie, fikcja poniekąd. To minie. To naprawdę minie tylko bierz leki, chodź do psychologa, jeśli masz taką możliwość i zalecenie. Módl się do Boga, wiem, że to w tym stanie trudne, ale wysyłaj krótkie choćby myśli, zawołania do Niego. On jest i współtowarzyszy Ci w tym wszystkim. Choć wydaje Ci się odległy i obojętny - to mózg i jego biochemia Cię tak oszukują.
Poproś bliskich o pomoc, o jakiś ciepły, odżywczy posiłek, o wysłuchanie, cokolwiek, co przyniesie Ci ulgę. Niech ta pomoc w miarę możliwości będzie regularna, depresja nie lubi samotności.
Wiem, że ciężko się czeka na ustanie choroby, bo dosłownie każda minuta jest udręką w takim czasie, ale każda minuta przybliża Cię do wyzwolenia.
Ja pomimo takich "wspomnień" z początku macierzyństwa dziś czekam na drugie dzieciątko, a poza córeczką świata nie widzę. Objawy minęły (przy pomocy Boga, leków, bliskich i psychologa) i mam nadzieję, ze nigdy nie wrócą, choć różnie może być... ale ostatecznie to naprawdę "tylko" choroba, choć ma przerażające oblicze.
Modlę się za Ciebie, Bóg z Tobą!
|
|