logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: monika (---.25.230.117.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2022-01-19 21:24

witam,

Przeczytałam pewien fragment w którym jest napisane:

"znajdą się tu dusze tych, którzy za życia unikali ludzi czy gardzili nimi i nic im z siebie nie dali. Ci, którzy ze szkodą własną i cudzą szukali samotności, wsłuchując się jedynie we własne przeżycia i odczucia. Ci, którzy z wygody, lenistwa i niechęci służenia bliźnim w jakikolwiek sposób zasklepiali się w ciasnym kole własnych myśli i spraw. Ci, którzy ponad wszystko cenili sobie spokój, nie chcąc zrozumieć obowiązku społecznej miłości bliźniego. "

Fulla Horak, "O życiu pozagrobowym, spotkania z duszami czyśćcowymi".

I bardzo mnie to zabolało, bo nigdy nie sądziłam że to grzech, że samotność z wyboru jest złem, ale ludzie nigdy nie wydawali się potrzebni, przyjaciele, znajomi, wykorzystują, są niemili, więc po co ich miec? Cale życie wszystkich w miare możliwości odsuwałam od siebie, bo wolałam święty spokój. I nadszedł ten dzień, kiedy jedna z takich osób popełniła samobójstwo. I wiem że mogłam zrobić więcej, być, spotkać się, odpisywać na wiadomości częściej, interesować się, nie ignorować poprzednich prób. Ale ciągle skupiona byłam na swoich bliskich, na sobie, na przyszłości. Myślałam że jestem dobrym człowiekiem, modlę się codziennie, czytam rozważania, wydawało mi się że nie robie nikomu krzywdy wyciszając znajomość. Skąd miałam wiedzieć że robię źle? nie miałam pojęcia. Od kilku lat staram się żyć bez grzechów ciężkich, naprawdę dawno się tak dobrze nie czułam, w wierze, w modlitwach, a tutaj przed moimi oczami działa się tragedia a ja nawet nie kiwnęłam palcem. Jaki ze mnie katolik? Czuję się bardzo źle.

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2022-01-19 23:23

Moniko, zauważyłaś już, że byłaś w błędzie co do zasady. Teraz już wiesz, że nie żyjemy dla siebie. Ani dla luksusowego świętego spokoju, który wcale tak naprawdę nie jest święty, skoro z założenia odtrąca bliźniego. Jest taka klasyczna książka Mertona pt. "Nikt nie jest samotną wyspą". Tytuł może dać do myślenia...

"ludzie nigdy nie wydawali się potrzebni, przyjaciele, znajomi, wykorzystują, są niemili, więc po co ich mieć?" - to perspektywa nastawiona tylko na siebie - w stylu: nie chcę kontaktów, bo ryzykuję nieprzyjemnościami. Owszem, życie jest ryzykowne, ale polega także na dawaniu (siebie też), na miłowaniu innych, na przynajmniej pewnej porcji bezinteresowności, na współdzieleniu trudów i chwil radosnych.

Przeszłości nie zmienisz. Można ją tylko powierzyć Bożemu miłosierdziu.
Natomiast masz wpływ na przyszłość. Lepszą przyszłość, nie dla świętego spokoju, a dla dobra - nie tylko własnego.

A przyjaźń bywa wielkim szczęściem i oparciem. Prawdziwa przyjaźń nie wykorzystuje. Nie należy zakładać z góry, że nas skrzywdzi.




.

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: Gośka (---.centertel.pl)
Data:   2022-01-19 23:50

Może stało się to, żebyś zdała sobie sprawę, że się zamykasz na ludzi, nie wiem.
Ale trzeba też zdawać sobie sprawę, że zazwyczaj takie zamknięcie dzieje się nie z powodu czyjegoś sobkostwa, tylko przez przeszłe doświadczenia. Jeśli taką nieufność wykształciłaś po doświadczeniach z domu (rodzina była dysfunkcyjna czy nie dało się ufać któremuś z rodziców), czy też może po wielu doświadczeniach z ludźmi - to jest ona zrozumiała, ma swoje realne podłoże.
W takim przypadku besztanie siebie za nieufność niewiele zmieni. Czasu nie odwrócisz, musiałabyś zmienić swoje doświadczenia, żeby w ich wyniku nie powstała nieufność - co jest niewykonalne. Natomiast można obecnie coś robić ze swoim zamknięciem. Bo na dobrą sprawę "karzesz" wszystkich ludzi za zachowania pewnych patologicznych jednostek. Oni zawiedli twoje zachowanie i przez nich nie masz już zaufania do ogółu. I być może na to chce ci zwrócić uwagę Bóg, nie wiem, tylko zgaduję. Zazwyczaj zresztą jest tak, że jeśli nie masz zaufania do ludzi, to i do Boga go nie masz. Jeśli jesteś nieufna, to i Jemu prawdziwie nie zaufasz. Zawsze będziesz mieć lęk z tyłu głowy, że ci Bóg odwinie numer, to tylko kwestia czasu.

Mój ojciec popełnił samobójstwo i powiem ci jedno: żeby do tego doszło trzeba wielu powodów, które się skumulują i odbierają wszelką nadzieję. Czy ty byś odwiodła tę osobę od samobójstwa? Jest na to skrajnie mała szansa, zwłaszcza przy waszej znajomości, która raczej zażyła nie była, z tego co piszesz. Mogłaś pomóc jej dzisiaj, a jutro mogło znów być z nią gorzej. Nie obwiniałabym się na twoim miejscu. Czy ja mogłam uratować swojego ojca od samobójstwa? Z tego, co wiem: nie. Jemu nadzieję odebrała inna rzecz, myślał zresztą od lat nad tym, o czym dowiedziałam się dopiero po jego śmierci.

Besztanie siebie za brak zaufania do ludzi jest bezcelowe, ponieważ ono z czegoś wynikło, nie wzięło się znikąd, jak zakładam. Na takie coś pomóc może terapia.
Ponieważ przez zachowania jednostek z przeszłości ty potem nie możesz stworzyć związku, nie możesz stworzyć przyjaźni - więc podwójnie jesteś okaleczona. Celem nie jest obwinianie innych (to jest slepa uliczka w terapiach: utykasz na etapie obwiniania, ktore nadal nie pozwala ci normalnie żyć; ten okres obwiniania jest normalny, potrzebny i zdrowy, byle w nim nie utknąć na lata) celem jest zdanie sobie sprawy, że twoja nieufność wzięła się z realnych podstaw i że teraz, jako osoba dorosła, możesz coś z tym zrobić. Masz na siebie wpływ.
Nie warto dopuścić, by czyjeś złe zachowanie z przeszlosci miało na ciebie tak okaleczający wpływ: że przez ich egoizm, z którym cię potraktowali ty nie jesteś w stanie po dziś dzień stworzyć przyjaźni czy związku. Na takich ludzi trafiłaś, ale zapewniam cię, że nie wszyscy są tacy. Często jest tak, że człowieka ciągnie do ciągle tego samego typu ludzi. I dopiero w trakcie terapii uczysz się zdrowego zachowania i ono "odpycha" ludzi niewartych zaufania, po prostu już nie potrafisz dalej z takimi ludźmi żyć, znosić ich albo ich "odpycha" od ciebie, bo wolą kogo innego.

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: nowy (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2022-01-20 00:57

Moniko, bardzo Ci współczuję z powodu sytuacji, w które się znalazłaś.
Chciałbym tylko zauważyć, że nie ma żadnego przykazania, które mówiłoby, że nie można żyć w samotności. Wiele, osób, które wybrały życie w samotności zostało świętymi:

Książka: "Święci pustelnicy, rekluzi i stylici"
Autor: Bruna od Maryi (klik). W tej unikalnej księdze zebrano żywoty wszystkich świętych samotników, których Kościół wyniósł do chwały ołtarzy. Jest ich 378. Są wśród nich pustelnicy i pustelnice, rekluzji i rekluzki oraz stylici. To ludzie dla których samotność stanowiła istotny element powołania. Biogramy zostały ułożone w kolejności w jakiej w kalendarzu liturgicznym występują wspomnienia tych świętych i błogosławionych. Na końcu opracowania nie zabrakło także indeksów alfabetycznego i rzeczowego."

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: Marta (---.vm31.cable.virginm.)
Data:   2022-01-21 23:50

Robisz źle, odsuwając się od innych ludzi aż tak bardzo. Ale to głównie sobie w ten sposób szkodzisz, mimo, że pewnie tego nie zauważasz teraz.
Nie obwiniaj się, że ktoś z Twoich byłych znajomych popełnił samobójstwo - na pewno nie dlatego, że Ty mu na wiadomości nie odpisywałaś. Jest tylko bardzo nikły cień szansy, że jakbyś była blisko z tą osobą, to by to ją w jakiś sposób powstrzymało przed samobójstwem. Samobójstwa to złożony problem psychiczny i tego się nie da załatwić "odpisywaniem na wiadomości". Więc naprawdę nie obwiniaj się o to, ale pomyśl o zmianie na przyszłość (jak już Hanna napisała).

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: chłopina (---.centertel.pl)
Data:   2022-01-30 22:38

Zabolało Cię to, bo Pan Bóg pokazał Ci coś ważnego. Może właśnie dostałaś kolejną misję.

 Re: Działa się tragedia. Nawet nie kiwnęłam palcem.
Autor: Andrzej (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2022-05-10 19:18

Nadal możesz pomóc tej osobie, która popełniła samobójstwo. Zamów za nią Mszę (nawet gregoriańskie, jeśli możesz sobie na to pozwolić), módl się za tę osobę, uzyskuj odpusty. Pomagaj zmarłym, jeśli przed żywymi masz obawy, a z czasem Pan Bóg poprawi i relacje z żywymi.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: