logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zataiłem grzech, którego nie popełniłem.
Autor: Paweł (---.31.170.47.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2023-06-05 14:38

/.../

A. Skrupulant nie zazna długo spokoju, nawet jeśli uzyska odpowiedź na swoje wątpliwości.

B. Po chwili ogarną go następne.

C. I tak w nieskończoność…


1. Najlepsza pomoc - nie grzebać po internetach, ale stosować się do poleceń spowiednika/kierownika duchowego.

moderator

Ps. jedną z przyczyn obawy/męki nt. spowiedzi jest zafiksowanie, postawienie grzechu i siebie w centrum sakramentu pojednania (szatańskie podejście do tematu). Bo w centrum sakramentu pojednania (każdego sakramentu, jak i w ogóle duchowości chrześcijańskiej) nie jest grzech, strach, ty czy cokolwiek innego, ale, jeszcze raz - Pan Bóg, ok? Zostawiając grzech w Sakramencie Pojednania idziesz po Bożą Miłość, Miłosierdzie, łaski Ducha Świętego, łaskę uświęcającą. To one są istotą sakramentu pojednania - tak jak w Sakramencie Eucharystii - a nie grzech/męka etc.

z forowego archiwum:

Witaj
Myślę, że masz niewątpliwy problem ze skrupulantyzmem. Jako dawny skrupulant, chcę Ci powiedzieć kilka rzeczy:

1
Nadmierne skupianie się na tym "czy na pewno", "czy wszystko wyznałam" itd. Jest bardzo niebezpieczne - bo skłonność ta prezentuje się jako "gorliwość" (czyli jako coś dobrego), gdy tymczasem jest czymś nadzwyczaj rujnującym dla życia chrześcijańskiego

Łatwo to sprawdzić: na pewno sama widzisz, że skrupuły odsuwają Cię od relacji z Bogiem, a nie przybliżają do Niego.
Tak więc pierwsza rada: NIGDY NIE MYŚL, ŻE SKRUPUŁY TO COŚ DOBREGO, ŻE WYNIKAJĄ Z TWOJEGO CHRZEŚCIJAŃSTWA
(przepraszam za wielkie litery - forum pomocy niestety nie dopuszcza pogrubiania)

Samo to, że skrupuły utrudniają Ci życie sakramentalne (np. pójście do spowiedzi) obnaża ich naturę i pokazuje, że właściwą drogą jest ich odrzucenie

2
Wyspowiadałaś się i to zostało wybaczone. Nie kwestionuj Miłosierdzia Bożego "księgowym" podejściem do Sakramentu Pokuty. Chciałaś przebaczenia, więc je otrzymałaś. Koniec, kropka.
Zajmij się swoimi bieżącymi, aktualnymi przywarami - bo te są dla Ciebie niebezpieczne, a nie te odpuszczone (bo, nawet jak o nich zapomniałaś, to one SĄ odpuszczone).

Skrupuły to narzędzie szatana, które sprawia, że nie jesteś w stanie pracować nad teraźniejszością, nad swoją aktulną formacją.
Czyli druga rada: ZWRÓĆ UWAGĘ NA TWOJE AKTUALNE GRZECHY. Przeszłe, zostaw przeszłości

3
Kolejna sprawa - natręctwa bazują na fałszywym obrazie Boga (jako surowego sędziego - śledczego itd., kogoś kto tylko patrzy czy czemuś przy spowiedzi nie uchybiłaś) Może pomóc zgłębianie i kontemplowanie Miłości i miłosierdzia Boga (tego, że umarł po to, by dać możliwość zbawienia każdemu nas).
Czyli rada trzecia: POSTARAJ SIĘ POZNAĆ MIŁOSIERNEGO BOGA, KTÓRY ZROBI WSZYSTKO, BY TYLKO CI POMÓC - I ODRZUĆ TĘ SUROWĄ KARYKATURĘ, KTÓRĄ MASZ ZA "OBRAZ BOGA" OBECNIE

Pomocą może być dobry, rozumiejący sprawy skrupulanctwa spowiednik. Najlepiej stały.

4
Ciesz się Panem w Eucharystii już od teraz. Od dziś, najpóźniej od jutra. Przylgnij do Niego - nie jako do "Księgowego grzechów" lecz do Kogoś, kto tak pragnie Twojego zbawienia, że umarł za Ciebie. Myślisz, że PO CZYMŚ TAKIM będzie miał pretensje za coś, czego nie powiedziałaś bo zapomniałaś, czy nie pomyślałaś że należy powiedzieć?

Rada czwarta: CIESZ SIĘ BOGIEM, ZAMIAST SIĘ GO OBAWIAĆ

5
Ważne: nie myśl o natręctwach. Nie rozumuj, nie "próbuj sobie wytłumaczyć", nie "szukaj argumentów by się przekonać" że aktualne natręctwo jest głupotą.
Zapewniam Cię - nawet jeśli sobie to wytłumaczysz, pojawi się następne. Myślenie o natręctwach, "walka z nimi" jest ich siłą.

Co zatem należy zrobić? Coś bardzo trudnego, o czym mówi rada piąta: ZLEKCEWAŻ NATRĘCTWA. Przychodzą - przyjmij, że nie są od Boga ani nie są "Twoje". Nie walcz z nimi - "puszczaj je bokiem" nie myśląc o nich, nie rozważając - po prostu odrzucaj.
To według mnie jedyny sposób, by po jakimś czasie zaczęły się zmniejszać. To jest bardzo podobne do walki z nałogiem - jeszcze nie raz Cię prawdopodobnie "dopadną" - ale zawsze wracaj do lekceważenia ich.
Mi się udało - Tobie też się uda.

6
Aha, jeszcze jedna sprawa, tym razem prosta: NIE DRAMATYZUJ. Nie przeceniaj swojej sytuacji - miliony ludzi w mniejszym czy większym stopniu miało podobny problem. Setki tysięcy, a może miliony go mają w tej chwili. To dość powszechne. I choć jest przykre, nie ma powodów do dramatyzmu. Wyjdziesz z tego i zobaczysz, że będziesz się jeszcze z tego śmiała.

Życzę Ci powodzenia. Zwalcz skrupuły podczas tego Wielkiego Postu. Zacznij od razu.
Postanowienie ich lekceważenia i prowadzenia regularnego życia sakramentalnego będzie prawdopodobnie najcięższym postanowieniem wielkopostnym, jakie kiedykolwiek podjęłaś.
Były skrupulant
Marek

 Re: Zataiłem grzech, którego nie popełniłem.
Autor: elina (77.111.246.---)
Data:   2023-06-05 20:43

Jak można zataić grzech, którego się nie popełniło? To niemożliwe.

Skrupuły można leczyć na terapii. To objaw nerwicy natręctw. Idź do lekarza i na terapię.

 Re: Zataiłem grzech, którego nie popełniłem.
Autor: Paweł (---.31.170.47.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2023-06-05 23:27

Sam mam problem, żeby to pojąć. W skrócie chodzi o to, że powtarzam ten sam grzech, na wszelki wypadek, chociaż go nie popełniłem, ale boję się, że może jakoś popełniłem. Ostatnio przypomniał mi się pod koniec spowiedzi i już go nie powiedziałem. Ale refleksja, że go nie popełniłem przyszła już później. Więc zatajając go, mogłem myśleć, że to jest grzech ciężki. Więc intencje mogły nie być czyste.
Leczę się na nerwicę, ale to nie tak prosto się wyleczyć, czy nawet trafić odpowiwdnie leki.

---------

od moderacji:

 Z broszury o. Emmanuela Działa OP 'Skrupulatom na ratunek'
https://wdrodze.pl/produkt/skrupulatom-na-ratunek-pakiet/

[fragment]

* CO RO­BIĆ? *

Po­wy­ższe wy­nu­rze­nie wska­zu­je in­nym skru­pu­la­tom mo­żno­ść — je­śli już nie ule­cze­nia, to w ka­żdym ra­zie po­lep­sze­nia swe­go sta­nu, co samo jest już czy­mś bar­dzo cen­nym. Te­raz zo­sta­ną po­da­ne prak­tycz­ne rady, jak ra­dzić so­bie ze skru­pu­ła­mi.

1. Głów­nym wa­run­kiem uzdro­wie­nia skru­pu­la­ta jest zro­zu­mie­nie swe­go sta­nu. Zro­zu­mie­nie, że to, co bie­rze za wy­rzu­ty su­mie­nia, jest w rze­czy­wi­sto­ści prze­ja­wem ner­wi­cy. Skru­pu­lat głębo­ko bo­le­je nad do­mnie­ma­ną nie­wier­no­ścią Bogu, tym­cza­sem ma do czy­nie­nia tyl­ko z pseu­do­wy­rzu­ta­mi su­mie­nia. Skru­pu­lat jest oczy­wi­ście ta­kże pod­le­gły grze­chom, jak ka­żdy czło­wiek, lecz ma na nie le­kar­stwo, jak ka­żdy wie­rzący w Chry­stu­sa. Pe­łne ulgi wy­zna­nia ule­czo­nych skru­pu­la­tów: „wresz­cie zro­zu­mia­łem”, „na­resz­cie po­jąłem” — świad­czą o głębo­kiej po­trze­bie zro­zu­mie­nia swe­go sta­nu.

2. Prak­tycz­ne roz­wi­ąza­nie pro­ble­mu skru­pu­łów po­le­ga na dąże­niu do zdo­by­cia doj­rza­ło­ści emo­cjo­nal­nej, sa­mo­dziel­nej po­sta­wy ży­cio­wej przez po­dej­mo­wa­nie sa­mo­dziel­nych de­cy­zji. Spo­wied­nik jest skru­pu­la­to­wi po­trzeb­ny jak do­rad­ca, któ­re­mu trze­ba za­ufać, lecz to on sam ma świa­do­mie wzi­ąć w swo­je ręce spra­wę swe­go sa­mo­wy­cho­wa­nia. Nikt tego za nie­go nie może uczy­nić. Spo­wied­nik może mu tyl­ko dys­kret­nie po­móc, cie­sząc się z usa­mo­dziel­nie­nia pe­ni­ten­ta, za­chęca­jąc do po­dej­mo­wa­nia de­cy­zji na wła­sną rękę, do nie­za­le­żno­ści i sa­mo­dziel­no­ści god­nych oso­by ludz­kiej.

3. Na świa­do­me ży­cie skru­pu­la­ta mają wpływ licz­ne czyn­ni­ki nie­uświa­do­mio­ne, ob­ja­wia­jące się w od­ru­chach, na­wy­kach uczu­cio­wych, ura­zach, dążno­ściach emo­cji. Prze­no­si on na świat i na Boga uczu­cia, któ­re ży­wił do ro­dzi­ców. W wy­ni­ku kon­flik­tów, któ­re uczy­ni­ły go skru­pu­la­tem, Bóg ja­wił mu się nie­raz jako ktoś obcy, da­le­ki, obo­jęt­ny, su­ro­wy sędzia, bez­względ­ny wład­ca. Do­świad­cza on nie­raz po­czu­cia winy tak pa­to­lo­gicz­nie, że praw­da o Bogu Sędzim jest ostro przez nie­go prze­ży­wa­na, na­to­miast praw­da o Bogu Mi­ło­ści i Zbaw­cy za­cie­ra się. Tym­cza­sem pod­sta­wo­wą praw­dą jest, że Bóg mi­łu­je i zba­wia, że czło­wiek jest po­wo­ła­ny do mi­ło­wa­nia Boga i swych bra­ci i że ma przy­czy­nić się do ich zba­wie­nia. Te praw­dy uświa­do­mio­ne so­bie przez skru­pu­la­ta, zmie­nią jego na­sta­wie­nie do Boga, lu­dzi i sie­bie.

4. Za­sad­ni­czą rolę dla skru­pu­la­ta ma od­gry­wać jego po­sta­wa wo­bec sa­kra­men­tu po­ku­ty. Ten sa­kra­ment nie ma być ma­gicz­nym środ­kiem od­pusz­cza­nia grze­chów ani obrzędem sa­mo­uka­ra­nia, lecz uzna­niem sta­nu grzesz­nej na­tu­ry ludz­kiej oraz spo­tka­niem z Chry­stu­sem prze­ba­cza­jącym i le­czącym. Po­sta­wa dąże­nia do do­sko­na­ło­ści jest słusz­na. Nie może jed­nak po­le­gać na pra­gnie­niu nie­mo­żno­ści po­pe­łnia­nia grze­chów. Będzie to mo­żli­we do­pie­ro w nie­bie. Nie po­win­ni­śmy co do tego mieć żad­nych złu­dzeń. Fa­łszy­wy wy­bór fa­łszy­wych dóbr zda­rzy nam się od cza­su do cza­su, choć mo­że­my zmniej­szać licz­bę i ci­ężar.

Skru­pu­lat żywi w so­bie pra­gnie­nie nie­mo­żno­ści grze­sze­nia, a po­nie­waż to się nie spe­łnia, ro­dzi się w nim sil­ny za­wód — fru­stra­cja. Na­stęp­stwem tego za­wo­du jest au­to­agre­sja, nie­na­wi­ść do sie­bie, chęć sa­mo­uka­ra­nia. Stąd ro­dzi się pa­to­lo­gicz­na po­sta­wa — skru­pu­ły. Chcąc po­stąpić w do­sko­na­ło­ści, trze­ba naj­pierw zdać so­bie spra­wę, że grzech jest po­wszech­ną rze­czy­wi­sto­ścią ludz­ką. Chrze­ści­ja­nin po­wi­nien za­cho­wy­wać po­sta­wę usta­wicz­ne­go od­wra­ca­nia się od grze­chu i nie­ustan­ne­go na­wra­ca­nia się ku do­bru; ma pa­trzeć z re­ali­zmem na grzesz­ny stan ludz­ki. To, co czło­wiek może czy­nić, to nie­ustan­nie na­wra­cać się, na­wet je­śli przy­da­rza się upa­dek. I to jest praw­dzi­wa po­sta­wa dąże­nia do do­sko­na­ło­ści. Bez Chry­stu­sa by­li­by­śmy bez­rad­ni wo­bec grze­chu. Przy­cho­dzi On nam z po­mo­cą w sa­kra­men­cie po­ku­ty. Dzie­ło raz do­ko­na­ne na krzy­żu, za­cho­wu­je war­to­ść na wszyst­kie cza­sy, lecz ma się urze­czy­wist­niać w ka­żdym czło­wie­ku, dzień po dniu. Chry­stus chce, by umie­ra­nie grze­cho­wi i zwra­ca­nie się do Nie­go od­by­wa­ło się dzień po dniu; po to ist­nie­je cno­ta po­ku­ty i sa­kra­ment prze­ba­cze­nia. Na udo­sko­na­le­nie się czło­wiek po­trze­bu­je cza­su. W sa­kra­men­cie po­ku­ty je­ste­śmy ogar­ni­ęci zbaw­czym pla­nem mi­łu­jące­go Boga.

5. W zwi­ąz­ku z częstym kon­flik­tem prze­ży­wa­nia przez skru­pu­la­tów fak­tu płci, wy­jście na­po­ty­ka na głęb­sze prze­szko­dy niż w in­nych kon­flik­tach. Ta dzie­dzi­na jest bar­dzo głębo­ko prze­ży­wa­na przez czło­wie­ka, do­ty­czy sa­mej jego eg­zy­sten­cji, po­cząt­ków, ży­cia spo­łecz­ne­go, wi­ąże się z naj­głęb­szą wi­ęzią mi­ędzy­ludz­ką — mi­ło­ścią. Ura­zy na­stępu­ją bar­dzo wcze­śnie, tym sil­niej, że obej­mu­ją war­to­ścio­wa­nie etycz­ne mo­ty­wo­wa­ne re­li­gij­nie. I tu jest wy­jście, wy­ma­ga to tyl­ko wie­le wy­si­łku i cza­su. Trze­ba prze­my­śleć wszyst­kie war­to­ści zwi­ąza­ne z tą dzie­dzi­ną: war­to­ść ro­dzi­ny jako gru­py spo­łecz­nej, mi­ło­ść i z nią zwi­ąza­ne ro­dzi­ciel­stwo, śro­do­wi­sko da­jące szczęście, ży­cie cie­le­sne i re­li­gij­ne, śro­do­wi­sko wpro­wa­dza­jące w ży­cie spo­łecz­ne. Na­le­ży prze­my­śleć zwi­ązek mi­ło­ści oso­bo­wej i ro­dzi­ciel­skiej, któ­ry ma cha­rak­ter re­li­gij­ny. Za­sta­no­wić się nad mi­ło­ścią ludz­ką, miej­scem, ja­kie zaj­mu­je w niej ży­cie płcio­we, nad ży­ciem ludz­kim po­wsta­łym na sku­tek dzia­ła­nia płcio­we­go. Roz­wa­żyć, co Pi­smo Świ­ęte mówi o tym wszyst­kim. At­mos­fe­ra lęku przed sek­sem prze­mie­ni się stop­nio­wo w sza­cu­nek dla Bo­żej my­śli, w zro­zu­mie­nie, że cia­ło i jego części nie są nie­czy­ste, lecz uczest­ni­czą w god­no­ści oso­by. „Grze­chem nie jest sam po­pęd ani do­świad­cze­nie mi­mo­wol­nych od­ru­chów tego sil­ne­go dy­na­mi­zmu; nie­ła­dem mo­ral­nym jest ta­kie dzia­ła­nie, w któ­rym war­to­ści oso­bo­we, ro­zum­no­ść czło­wie­ka i sens jego ist­nie­nia zo­sta­ją pod­po­rząd­ko­wa­ne dążno­ściom po­pędo­wym”. Z cza­sem poj­mie­my, że czy­sto­ść i ład mo­ral­ny w tej dzie­dzi­nie nie po­le­ga­ją na tłu­mie­niu po­pędu, lecz na har­mo­nij­nym roz­wo­ju oso­bo­wo­ści męskiej czy ko­bie­cej. Wte­dy po­pęd płcio­wy nie na­ru­szy tej har­mo­nij­nej ca­ło­ści i wy­ższych dążno­ści, lecz zo­sta­nie włączo­ny jako cen­ny skład­nik w ro­zum­ne ży­cie ludz­kie. Ka­żdy czło­wiek w tej dzie­dzi­nie nosi kon­flikt w so­bie, wie­lu zaś nie­zrów­no­wa­żo­nych — w tym i skru­pu­la­tów — na­po­ty­ka tu na do­dat­ko­we trud­no­ści. Skłon­no­ść do nie­ła­du — sku­tek grze­chu pier­wo­rod­ne­go — szcze­gól­nie do­tknął tej sfe­ry. Trud­no­ści sek­su­al­ne były, są i będą bo­lącz­ką psy­chi­ki ludz­kiej. Ład mo­ral­ny mo­żna tu jed­nak osi­ągnąć przez cier­pli­we wy­si­łki. Ro­dzi­ce i wy­cho­waw­cy win­ni pa­mi­ętać, by nie stwa­rzać w ro­dzi­nie at­mos­fe­ry pu­ry­ta­ńskiej. Wie­lu skru­pu­la­tów bro­ni się roz­pacz­li­wie przed wszel­ką my­ślą i uczu­ciem ma­jącym zwi­ązek z płcią. Niech na­ka­żą so­bie spo­koj­ne prze­my­śle­nie tych spraw, prze­czy­ta­ją to i owo, co spe­cja­li­ści na­pi­sa­li o tych za­gad­nie­niach. Niech ogląd­ną od­po­wied­nie ry­ci­ny, mimo po­cząt­ko­we­go wzbu­rze­nia wy­obra­źni. Niech nie nisz­czą, nie za­kry­wa­ją, nie usu­wa­ją tego ro­dza­ju ry­cin sprzed oczu in­nych. Ta­kie ro­zum­ne po­de­jście do spraw sek­su osła­bi na­pi­ęcie, ja­kie spo­ty­ka się u wie­lu skru­pu­la­tów.

6. Ze względu na swą nie­doj­rza­ło­ść, skru­pu­lat jest ku­szo­ny my­ślą o od­su­ni­ęciu się, izo­la­cji od lu­dzi. Po uświa­do­mie­niu so­bie źró­dła swych kon­flik­tów, nie będzie ich pod­trzy­my­wał i nie będzie już bez­rad­ny wo­bec nich. Stop­nio­wo zy­ska wi­ęk­szy wpływ na swo­je po­stępo­wa­nie i nie będzie kie­ro­wać się nie­prze­my­śla­ny­mi od­ru­cha­mi uczu­cio­wy­mi. Skru­pu­lat, któ­ry z ra­cji swo­jej in­no­ści czu­je się nie­kie­dy nie­lu­bia­ny, niech zwró­ci uwa­gę na ota­cza­jących go lu­dzi, któ­rzy mogą od­czu­wać to samo, co on. Może on dać im wte­dy to, cze­go sam po­trze­bu­je. Otwo­rzyć się na po­trze­by lu­dzi. Je­śli nie uda mu się po­zy­skać wszyst­kich, któ­rych by chciał, niech cie­szy się przy­ja­źnią, któ­rą ma, a zwłasz­cza naj­wa­żniej­szą — przy­ja­źnią Tego, któ­ry ni­g­dy nie za­wo­dzi.

7. Skru­pu­la­ci upra­wia­ją za­zwy­czaj te­ra­pię skru­pu­łów w spo­sób nie tyl­ko że nie­sku­tecz­ny, ale wręcz szko­dli­wy. Bar­dzo szcze­gó­ło­wo i często przed­sta­wia­ją spo­wied­ni­ko­wi całą li­ta­nię grze­chów i wąt­pli­wo­ści, zy­sku­ją chwi­lo­we uspo­ko­je­nie, a przy naj­bli­ższej oka­zji po­wta­rza­ją to samo. Ta zu­pe­łna za­le­żno­ść od spo­wied­ni­ka jest nie do przy­jęcia, gdyż nie le­czy skru­pu­łów, utrzy­mu­je pe­ni­ten­ta w in­fan­ty­li­zmie, nie po­zwa­la mu doj­rze­wać psy­chicz­nie oraz za­bie­ra dużo cza­su obu stro­nom. Za­le­żno­ść skru­pu­la­ta od spo­wied­ni­ka nie może być wi­ęk­sza od za­le­żno­ści nor­mal­ne­go pe­ni­ten­ta. Dla­te­go pierw­sze­mu ta­kże po­zo­sta­je je­dy­nie dro­ga sa­mo­dziel­ne­go uwol­nie­nia się od swe­go cier­pie­nia. Przy­po­mnij­my so­bie wy­zna­nie przy­to­czo­ne przez Ey­mieu: „Gdy­bym się od­wa­żył, by­łbym bar­dzo szyb­ko uwol­nio­ny, tyl­ko nie chcia­łbym tej wol­no­ści oku­pić za cenę grze­chu”. Skru­pu­lat nie jest wca­le wi­ęk­szym grzesz­ni­kiem niż czło­wiek nor­mal­ny. To, co go dręczy, to ner­wi­ca. Po­zo­sta­je tyl­ko spra­wa me­to­dy po­zby­cia się skru­pu­łów. Otóż wy­zna­nia ka­pła­na, któ­re zo­sta­ły przy­to­czo­ne wy­żej, dają skru­pu­la­to­wi taką me­to­dę. Trze­ba tyl­ko się od­wa­żyć i ją za­sto­so­wać. Po­trzeb­ny jest tu czyn sa­me­go za­in­te­re­so­wa­ne­go. Tyl­ko ten czyn po­tra­fi wy­ko­le­jo­ny wa­gon ży­cia usta­wić na nowo na do­bry tor. Ka­żdy taki czło­wiek ma swo­je skru­pu­lac­kie zwy­cza­je, po­dob­nie jak wspo­mnia­ny ka­płan z prze­cho­dze­niem obok kuch­ni. Niech naj­pierw zde­cy­du­je się prze­zwy­ci­ężyć jed­ną ze swo­ich trud­no­ści i za­sto­su­je me­to­dę opi­sa­ną przez owe­go ka­pła­na. Nie musi to być naj­trud­niej­sza dla nie­go rzecz, mo­żna za­cząć od cze­goś ła­twiej­sze­go.

8. Po­dam kil­ka przy­kła­dów, od cze­go mo­żna roz­po­cząć re­edu­ka­cję.

Pe­ni­tent skru­pu­lat­ny, po uko­ńcze­niu oska­rża­nia się, nie słu­cha na­uki ka­pła­na, lecz szpe­ra po za­ka­mar­kach swego su­mie­nia, żeby jesz­cze przed roz­grze­sze­niem coś do­dać. Dla­te­go na­le­ży po­sta­no­wić so­bie, by gdy raz uko­ńczy się oska­rże­nia, ni­cze­go wi­ęcej nie do­da­wać. To po­sta­no­wie­nie ma obo­wi­ązy­wać całe ży­cie. Ma­te­riał szó­ste­go przy­ka­za­nia, je­śli pe­ni­tent ma tu coś do po­wie­dze­nia, do­brze jest za­mknąć w jed­nym krót­kim zda­niu, bez po­bocz­nych zdań wy­ja­śnia­jących. Je­śli ktoś za­pi­su­je grze­chy, niech już tego nie czy­ni, bez względu na to, ile by go to kosz­to­wa­ło. Je­śli ma trud­no­ści z ża­lem, niech za­do­wo­li się od­mó­wie­niem ja­kie­jś krót­kiej for­mu­ły i niech się nie oska­rża, że go nie wzbu­dził.

Mo­żna za­ata­ko­wać skru­pu­ły, re­du­ku­jąc często­tli­wo­ść my­cia rąk; wy­star­czy myć je tyle razy, ile czy­ni­li­by to do­brze wy­cho­wa­ni lu­dzie. Mo­żna wy­brać jesz­cze wie­le spraw, za­le­żnie od in­dy­wi­du­al­nych po­trzeb. Trwa­łe zwy­ci­ęstwo w jed­nym — dzia­ła od razu do­bro­czyn­nie na cały or­ga­nizm psy­chicz­ny.

9. Wa­żne jest ure­gu­lo­wa­nie często­ści spo­wie­dzi. Nie­do­pusz­czal­na jest spo­wie­dź co­dzien­na lub co kil­ka dni. Dla skru­pu­la­tów pro­wa­dzących głęb­sze ży­cie we­wnętrz­ne naj­lep­szą mia­rą będzie spo­wie­dź co dwa, trzy ty­go­dnie, co­mie­si­ęcz­na. Są wy­pad­ki, kie­dy po­win­na być jesz­cze rzad­sza. Nie na­le­ży zmu­szać do częste­go przyj­mo­wa­nia Eu­cha­ry­stii. Skru­pu­la­ci nie mu­szą dłu­go przy­go­to­wy­wać się do sa­kra­men­tów ani od­pra­wiać dłu­gie­go dzi­ęk­czy­nie­nia. Mi­sje, tak zwa­ne re­ko­lek­cje lu­do­we, gdzie ka­zno­dzie­ja ostrze­ga przed pie­kłem i spo­wie­dzia­mi świ­ęto­kradz­ki­mi, nie są wska­za­ne dla nie­któ­rych z nich.

10. W spo­wie­dziach niech uży­wa­ją zdań pro­stych, bez dy­gre­sji i wy­ja­śnień. Niech pa­mi­ęta­ją, że tyl­ko grze­chy śmier­tel­ne są ma­te­rią ko­niecz­ną, na­to­miast grze­chy po­wsze­dnie są wy­star­cza­jącą i nie ma obo­wi­ąz­ku wy­li­cza­nia ich wszyst­kich, gdyż jest to na­wet nie­mo­żli­we. Nie po­tra­fi­my zli­czyć pyłu i zia­re­nek maku, lecz po­tra­fi­my wy­li­czyć ziar­na gro­chu; wy­brać dwa lub trzy znacz­niej­sze ziar­na, ma­jące spe­cjal­ne zna­cze­nie, resz­tę zaś za­łączyć ogól­nie. Jest to rada rów­nież dla osób nor­mal­nych, któ­re nie­raz za­sy­pu­ją spo­wied­ni­ka py­łem nie wia­do­mo cze­go, a tro­skli­wie bro­nią się przed tym, co mo­gło­by im przy­nie­ść głęb­sze na­wró­ce­nie.

11. Zda­rza się, że nie­któ­re pierw­sze spo­wie­dzi by­wa­ją źle od­pra­wio­ne. Bar­dzo często po­wo­dem jest strach przed spo­wied­ni­kiem. Obo­wi­ąz­kiem spo­wied­ni­ka jest przy­jęcie po­cząt­ku­jących pe­ni­ten­tów z ser­cem oj­cow­skim, bez su­ro­wo­ści i dro­bia­zgo­we­go wy­py­ty­wa­nia. Rana otrzy­ma­na na pierw­szej spo­wie­dzi krwa­wi nie­raz przez całe ży­cie i nie­rzad­ko jest po­cząt­kiem skru­pu­łów.

12. Oso­by gor­li­we ży­jące w świe­cie, se­mi­na­riach i za­ko­nach, prze­ży­wa­ją nie­rzad­ko to, co pi­sa­rze du­chow­ni na­zy­wa­ją dru­gim na­wró­ce­niem. To pro­ces bar­dzo zło­żo­ny, an­ga­żu­jący ca­łe­go czło­wie­ka. Nie­rzad­ko się zda­rza, że ci lu­dzie mają chęć po­wta­rza­nia pew­nych grze­chów na spo­wie­dzi lub zbyt często ko­rzy­sta­ją z tego sa­kra­men­tu, po­wo­do­wa­ni nie­po­ko­jem. Może to ozna­czać po­cząt­ki skru­pu­łów. Czuj­ny ka­płan po­wi­nien za­uwa­żyć nie­bez­pie­cze­ństwo i za­bro­nić wa­łko­wa­nia tego sa­me­go grze­chu i częst­sze­go ko­rzy­sta­nia ze spo­wie­dzi. Nie­raz dało się za­że­gnać w ten spo­sób ro­dzące się skru­pu­ły.

13. Nie­ma­ło oso­bo­wo­ści skru­pu­la­tów gra­ni­czy ze sta­nem nor­mal­nym. Ani oni, ani spo­wied­ni­cy nie zda­ją so­bie z tego spra­wy. Oto­cze­nie jed­nak to od­czu­wa. Będzie się to wy­ra­żać w prze­sad­nym ak­cen­to­wa­niu i przedłu­ża­niu ra­chun­ku su­mie­nia, w prze­pra­sza­niu za byle głup­stwo, jak ów urzęd­nik z opo­wia­da­nia Cze­cho­wa, w prze­sad­nej do­kład­no­ści li­cze­nia, w pe­dan­tycz­nym usto­sun­ko­wa­niu się do praw­dy, w utrzy­my­wa­niu po­rząd­ku. Ta­kie po­stępo­wa­nie — oprócz za­let — ma swo­je bra­ki, uci­ążli­we dla tych osób i oto-cze­nia. Na­le­ży to so­bie uświa­do­mić i uwol­nić swe ży­cie od tego ba­la­stu.

14. Od daw­na spo­wied­ni­cy na­ka­zy­wa­li skru­pu­la­tom, aby kie­ro­wa­li się w ży­ciu za­sa­dą oczy­wi­sto­ści. Tę za­sa­dę jesz­cze dzi­siaj po­win­ni skru­pu­la­ci — po­wta­rza­my: skru­pu­la­ci, lu­dzie do­tkni­ęci cho­ro­bą skru­pu­łów — sto­so­wać. Po­le­ga ona na tym, że je­śli taki czło­wiek nie mó­głby przy­si­ąc, że po­pe­łnił grzech śmier­tel­ny, to go nie po­pe­łnił i ma się za­cho­wać tak, jak­by go nie po­pe­łnił. Wy­ra­ża się to jesz­cze ina­czej: je­śli skru­pu­lat ma 99% pew­no­ści, że po­pe­łnił grzech śmier­tel­ny, a tyl­ko 1%, że nie, ma uwa­żać, że go nie po­pe­łnił, gdyż za­sa­da oczy­wi­sto­ści wy­ma­ga­ła­by od nie­go 100% pew­no­ści. Nie­któ­rzy skru­pu­la­ci twier­dzą, że nie są w sta­nie kie­ro­wać się za­sa­dą oczy­wi­sto­ści, gdyż są za­wsze prze­ko­na­ni, że zgrze­szy­li śmier­tel­nie. Na­le­ży jed­nak od­ró­żnić oczy­wi­sto­ść su­biek­tyw­ną i obiek­tyw­ną. Su­biek­tyw­nie mogą mieć to, co na­zy­wa­ją pew­no­ścią, lecz jest to pew­no­ść neu­ro­tycz­na; za­wsze jed­nak po­zo­sta­je w nich tro­chę świa­tła ro­zu­mu, któ­ry im pod­po­wia­da, że nie jest to pew­no­ść stu­pro­cen­to­wa. (Lu­dzie psy­chicz­nie zrów­no­wa­że­ni mu­szą — rzecz ja­sna — za­wsze po­stępo­wać w myśl za­sad mo­ral­nej pew­no­ści).

15. Teo­lo­go­wie już od daw­na wy­pra­co­wa­li dla skru­pu­la­tów ci­ężej do­tkni­ętych tak zwa­ne „przy­wi­le­je skru­pu­la­tów” lub ści­ślej mó­wi­ąc — re­gu­ły roz­trop­ne­go po­stępo­wa­nia. Opie­ra­ją się one na za­sa­dzie, że nie­któ­re pra­wa po­zy­tyw­ne nie mogą w ca­łej roz­ci­ągło­ści obo­wi­ązy­wać skru­pu­la­tów ze względu na ich struk­tu­rę psy­chicz­ną, sko­ro mo­żna uzy­skać to samo do­bro mniej kosz­tow­ny­mi dla nich środ­ka­mi. Duf­f­ner — w cy­to­wa­nej już ksi­ążce — ze­brał te przy­wi­le­je. Rze­czą spo­wied­ni­ków jest do­sto­so­wy­wać je do po­trzeb okre­ślo­nych pe­ni­ten­tów.

PRZY­WI­LEJ I: Skru­pu­lat może być wy­jęty przez spo­wied­ni­ka, na okre­ślo­ny czas lub na całe ży­cie, spod pra­wa od­by­wa­nia ra­chun­ku su­mie­nia i me­ry­to­rycz­nej do­kład­no­ści spo­wie­dzi.

Świ­ęty Al­fons Li­gu­ori wy­ra­źnie uczy, że skru­pu­ły są tak wiel­kim nie­bez­pie­cze­ństwem dla nimi ob­ci­ążo­ne­go, że le­piej dla nie­go być zwol­nio­nym z ma­te­rial­nej do­kład­no­ści spo­wie­dzi, niż przez wy­czer­pu­jące ra­chun­ki i do­kład­ne spo­wie­dzi po­głębiać cho­ro­bę.

PRZY­WI­LEJ II: Wy­jęcie spod obo­wi­ąz­ku wy­pe­łnia­nia spe­cjal­nej po­ku­ty sa­kra­men­tal­nej, je­śli tak za­de­cy­du­je spo­wied­nik.

PRZY­WI­LEJ III: Wy­jęcie spod po­zy­tyw­ne­go pra­wa spo­wia­da­nia się przed ko­mu­nią świ­ętą.

Skru­pu­lat może ko­mu­ni­ko­wać co­dzien­nie, mi­ędzy dwie­ma usta­lo­ny­mi spo­wie­dzia­mi, na­wet gdy mu się wy­da­je, że po­pe­łnił grzech śmier­tel­ny, by­le­by uczy­nił akt żalu z mi­ło­ści Bo­żej. Pi­sze Du­bo­is: „Niech skru­pu­lat przyj­mu­je ko­mu­nię świ­ętą, któ­rą mu prze­pi­sał jego spo­wied­nik. Niech to czy­ni na śle­po, dep­cąc no­ga­mi nie­po­ko­je, jak­kol­wiek by­ły­by wiel­kie, że po­pe­łnił grze­chy śmier­tel­ne po roz­grze­sze­niu. Ma ko­mu­ni­ko­wać na pod­sta­wie aktu żalu, jak mu to prze­pi­sa­no, nie szu­ka­jąc in­ne­go spo­wied­ni­ka”.

PRZY­WI­LEJ IV: Tyl­ko spo­wie­dź rocz­na jest prze­pi­sa­na. Zda­rza się, że pe­ni­ten­to­wi skru­pu­la­to­wi spo­wied­nik musi ogra­ni­czyć często­tli­wo­ść ko­rzy­sta­nia z sa­kra­men­tu po­ku­ty — nie­raz bar­dzo znacz­nie.

PRZY­WI­LEJ V: Skru­pu­lat nie ma obo­wi­ąz­ku oska­rża­nia się z prze­szłych grze­chów po­prze­dza­jących ostat­nią spo­wie­dź.

Ten przy­wi­lej wy­ni­ka z pierw­sze­go. Na­wrót do prze­szło­ści jest dla skru­pu­la­ta naj­gro­źniej­szym nie­bez­pie­cze­ństwem i dla­te­go po­trze­bu­je on co do tego środ­ków ra­dy­kal­nych, nie pó­łśrod­ków.

PRZY­WI­LEJ VI: Wy­trwa­ło­ść w raz wy­zna­czo­nym kie­run­ku, bez względu na zmie­nia­jących się spo­wied­ni­ków. Jest to bar­dzo wa­żne, gdyż spo­wied­ni­cy zmie­nia­ją się, wy­je­żdża­ją, umie­ra­ją. Wa­żny jest tu kie­ru­nek — raz wska­za­ny, po­wi­nien być utrzy­ma­ny przez całe ży­cie. Jest to wier­no­ść Du­cho­wi Świ­ęte­mu.

Przy­wi­le­je są dla wie­lu skru­pu­la­tów bar­dzo po­ży­tecz­ne. In­nych, któ­rzy ko­rzy­sta­ją tyl­ko z nie­któ­rych, już sama taka do­god­na mo­żli­wo­ść uspo­ka­ja. Przy­wi­le­je tyl­ko ha­mu­ją cho­ro­bę, lecz jej nie le­czą. Rów­no­le­gle z ko­rzy­sta­niem z przy­wi­le­jów ma się od­by­wać u skru­pu­la­ta sa­mo­dziel­na pra­ca sa­mo­wy­cho­wy­wa­nia, by stop­nio­wo osi­ągał wi­ęk­szą doj­rza­ło­ść, brał za swo­je spra­wy od­po­wie­dzial­no­ść i by mógł przyj­mo­wać sakra­ment po­ku­ty i żyć, tak jak żyją lu­dzie nor­mal­ni. Niech Oj­ciec Nie­bie­ski przez Syna, w Du­chu Świ­ętym, za wsta­wien­nic­twem Mat­ki Chry­stu­so­wej, św. Jó­ze­fa i wszyst­kich świ­ętych — da utru­dzo­nym skru­pu­la­tom świa­tło i siłę do nor­mal­ne­go roz­wo­ju w mi­ło­ści.

UWA­GA KO­ŃCO­WA: Rady tu za­war­te do­ty­czą wy­łącz­nie osób do­tkni­ętych cho­ro­bą skru­pu­łów. Jej na­si­le­nie może być bar­dzo ró­żne, od pra­wie nie­znacz­ne­go do bar­dzo za­awan­so­wa­ne­go. Wie­lu skru­pu­la­tów do­brze so­bie ra­dzi, spo­wia­da­jąc się spo­so­bem zwy­czaj­nym. Inni jed­nak po­trze­bu­ją, a na­wet są wręcz obo­wi­ąza­ni trzy­mać się nie­któ­rych — a na­wet wszyst­kich — tak zwa­nych przy­wi­le­jów skru­pu­la­tów. Usta­lić to na­le­ży za­sad­ni­czo ze spo­wied­ni­kiem.

1 Ze­no­me­na Płu­żek zma­rła w 2005 roku. [przyp. red.]

 Re: Zataiłem grzech, którego nie popełniłem.
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2023-06-06 07:33

Zbytnio się zapętlasz w takim myśleniu. Ewidentnie nerwica natręctw, nie żadne zatajenie.

 Re: Zataiłem grzech, którego nie popełniłem.
Autor: elina (77.111.246.---)
Data:   2023-06-06 20:49

To dobrze, że się leczysz. Może terapia by się przydała, oprócz leków?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: