logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Andrzej Marciniak (---.szczecin.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2004-03-05 18:15

Witam,
Nie lubie gdybania, jednak chce zadac jedno pytanie. Co by sie stalo gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie "Nie", nie spelnil do konca woli Ojca. Jest Synem Bozym,Slowem, Bogiem, czy wtedy zaprzeczylby Sam Sobie jako Bog. Nie pytam co z nami by sie stalo, lecz co stalo by sie z Panem Jezusem.
Pozdrawiam, Andrzej

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Norbert Frejek SJ (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-03-06 09:35

Witam!
W Jezusie wszystko wobec Ojca było "tak". Zbawił On nas przez swoje posłuszeństwo. Gdy się czyta Ewangelie oraz inne pisma, zwłaszcza List do Hebrajczyków, przebija się posłuszeństwo Jezusa Ojcu.
Pozdrawiam, Norbert Frejek SJ

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: aga (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-03-06 11:08

Było tak jak było, nier mogło byc inaczej. po prostu nie mogło.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Adam M. (---.aster.pl)
Data:   2004-03-06 15:24

Też zadawałem sobie takie pytanie. Ono ma sens, bo przecież Jezus był całkowicie wolny. A więc mógł wybrać to, co nie byłoby wolą Ojca. Ale był też z Ojcem zjednoczony taką miłością, której ludzki rozum nigdy nie będzie w stanie pojąć. I z tej jedności rodziło się Jego posłuszeństwo. Ilekroć o tym myślę mam poczucie dotykania czegoś, czego nie jestem godzien, co mnie przekracza. To jest chyba ta najgłębsza tajemnica naszej wiary (ktoś tu niedawno o to pytał). Ewangelie dają pewien obraz zmagania przeżywanego przez Jezusa - modlitwa w Ogrójcu i okrzyk "Boże mój, czemuś mnie opuścił" (Mt 27,46), Niemniej tajemnica pozostaje dla nas ludzi niezgłębiona.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Bogna (---.gdynia.mm.pl)
Data:   2004-03-06 22:16

Twoje pytanie rzeczywiście, mimo, iż jak piszesz, nie lubisz gdybania, można właśnie do tego gatunku zaliczyć. Samo w sobie jest nielogiczne dla wierzących, i gdybym nie poznała Cię trochę z wypowiedzi na Forum, pomyślałabym, że nie masz zbyt dużej wiedzy, wyniesionej z katechez szkolnych, na temat Boga. Jego przymiotów, natury, a przede wszystkim istoty Trójjedyności Bożej. Dziwi mnie, że właśnie Ciebie nachodzą takie wątpliwości. Już odpowiadałam komuś w innym wątku, że największą, bynajmniej dla mnie, tajemnicą wiary jest właśnie rzeczona Trójjednia - Bóg w Trójcy Świętej Jedyny. Nie nam zgłębić ją do końca. I nawet, gdyby już udało nam się trafić do Królestwa niebieskiego, by stanąć przed Nim i: "wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz". (1Kor 13, 12b). Nie poznamy, gdyż nasza wiedza, w porównaniu do Bożej, była, jest i będzie zawsze mizerna.
Ale wracając do Twego pytania - nie widzę innego sposobu odpowiedzi (chociaż przyznaję nie uważam się za eksperta, bowiem uznaję z pokorą, że posiadam tyle wiedzy, w tym zakresie, ile jej Bóg przede mną odsłonił, obdarzając mnie łaską wiary), jak nie odwołania się do Trójcy Przenajświętszej. To właśnie Ona wskazuje na jego nielogiczność, a w moim odczuciu, świadczy ono (pytanie) o Twoim braku zaufania do Boga. Trójjedyność, podobnie jak, nieskończenie pełne, czyste istnienie samoistne, jest istotą Boga. A więc Bóg w Trójcy Jedyny nie może być s p r z e c z n y Sam w Sobie. W Starym Testamencie lud Boży nie posiadał świadomości istnienia Boga Trójjedynego. Dopiero w Nowym Testamencie Bóg Objawił całą swoją pełnię, co pokazują dwa opisy teofanii trynitarnych. Pierwsza to: Chrzest Jezusa w Jordanie - Mt 3,13-17), druga: Przemienienie Pańskie - (Mt 17, 1-9). Jednocześnie oba te teksty wyraźnie mówią o Bóstwie Chrystusa - Człowieka, pozostającego w jedności z Ojcem i Duchem Świętym. Przytoczę tu kilka tekstów do przeanalizowania i poparcia tego o czym piszę: 1Kor 2, 10; Mt 4,1; J 15, 26; 1Kor 3, 16.
Osoby Boskie, których pochodzenie - pojęcie to wprawdzie ogólnie tłumaczymy jako powstanie danego bytu z innego bytu - możemy po ludzku rozumując, traktować tylko i wyłącznie analogicznie, działają wspólnie, bo są Jednością, Jedną N a t u r ą, a jednocześnie każda z Trzech Osób spełnia swoje zadanie. Bóg Ojciec posiadający naturę boską, nie pochodzącą od nikogo jest niezależny w istnieniu i działaniu - stwarza; Syn Boży przez relację synostwa pochodzi od Ojca, chociaż jest Mu współistotny - zbawia, odkupując nasze winy; Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna, jako jednej przyczyny - uświęca, dając nam światło, jak żyć by dostąpić zbawienia i życia wiecznego.
Trzy Osoby w Bogu posiadające jedną N a t u r ę współ przenikają się i dlatego są równe w działaniu, a prawda ta jest dogmatem naszej wiary z uroczystego ogłoszenia (de fide divina catholika definita) na soborze Laterańskim IV (1215r). Ustalono tam jeszcze, że przedmiotem wszelkiego działania Bożego na zewnątrz (a więc i wola zbawienia człowieka), jest Jego n a t u r a, a nie, którakolwiek z Jego Osób. To współ przenikanie się Boskich Osób zakłada trzy rzeczywistości: po pierwsze - odrębność Osób; po drugie - tożsamość natury; po trzecie - życiową wspólnotę. Mówią o tym teksty: J 1, 18; 14, 9-11; !Kor 2, 10-11) I nie ma w tym kontekście, szczególnego znaczenia fakt, że Jezus do natury Boskiej, żeby nas zbawić, czyli wypełnić również S w o j ą w o l ę, przyjął naturę człowieczą, by być doświadczonym: "...we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu" (Hbr 4, 15b).
To o czym napisałam wyżej, chyba jasno wskazuje, że Jezus, będąc jednocześnie i Bogiem, i człowiekiem, ale bezgrzesznym, jako taki z pewnością nie sprzeciwiłby się Swemu Ojcu.
Po ludzku rozumując, wydaje mi się, iż chociażby właśnie ta bezgrzeszność, pozwala przypuszczać, że Jezus nigdy nie powiedziałby Swemu Ojcu "NIE". A więc dalsza część Twego gdybania, nie ma już najmniejszego sensu.
Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Calina (---.rasserver.net)
Data:   2004-03-07 01:31

"Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo" (J 19, 36)
Gdyby Jezus powiedział "nie", tym samym i wszystkie przepowiednie proroków musiałyby być inne, bo Bóg nie może sam sobie zaprzeczyć. Zbawienie mogłoby dokonać się i w inny sposób, ale wtedy i proroctwa o Mesjaszu byłyby inne.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Kasia (---.tele2.pl)
Data:   2004-03-07 17:52

Myślę, że nie ma co się zastanawiać... Choć pytanie jest kuszące. Ale stało się to, co stać się musiało, w końcu Jezus po to przyszedł na ziemię, żeby umrzeć za nas i nas zbawić. Nie mógł się sprzeciwić Ojcu, bo kocha Go i jest z nim Jednością, a poza tym kocha NAS, bo dla kogóż innego Jezus umarł jak nie dla nas. A gdyby sprzeciwił się Ojcu...? Wtedy my mielibyśmy doskonałe usprawiedliwienie dla każdego naszego grzechu. Bo moglibyśmy powiedzieć: "że przecież nawet Jezus, Syn Boży, nie posłuchał Ojca, więc dlaczego my mamy Go słuchać...?" Dlatego nie zastanawiajmy się "co by było gdyby...", tylko dziękujmy, że Jezus przyszedł tu dla nas i umarł za nas zgodnie z Wolą Ojca, dając nam przez to zbawienie, a zarazem doskonały przykład posłuszeństwa, za którym mamy nieustannie podążać. Jezus umarł za nas, bo nikt inny nie mógłby tego dokonać, nikt inny by nas nie zbawił! Dziękujmy Jezusowi!!!
Pozdrawiam i z Bogiem!

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: paskalina (---.chello.pl)
Data:   2004-03-07 21:32

Nnnno, jak dobrze, że mamy tu teologa :) Bogna błagam o pomoc, bo nad tym wątkiem zastanawiam się od dwóch dni, i nie wysłałam odpowiedzi, bo w trakcie pisania jej pojawiło się w mojej głowie parę pytań. Taka była moja odpowiedź (na końcu są pytania):

'Ja i Ojciec jedno jesteśmy.' (J 10:30)
Z całego fragmentu (J 10:24-30) wynika, że to nie były słowa wyrażające tylko i wyłącznie jedność woli, ale przede wszystkim jedność natury Bożej. Wydaje mi się. że jedność woli wynika z jedności tej natury. Jeśli są jedno, to chyba nie są od siebie niezależni. Będąc człowiekiem, Jezus był również Bogiem. Więc swoją wolę ludzką musiał chyba koordynować ze swoją własną wolą Bożą, a tym samym z wolą Bożą swego Ojca. Nie istnieje sprzeczność w jedności, więc Bóg nie mógł zaprzeczyć Bogu. Tak jak nie możemy myśleć, że decyzja o ofierze Jezusa zapadła bez Jego udziału, a On tylko miał się do niej dostosować. Jeśli Ojciec i Syn są jedno, to znaczy, że ta decyzja była podjęta nie tylko przez Ojca, ale przez BOGA w Trójcy Jedynego.
Kiedy czytam słowa z Ogrójca, jak Jezus mówi 'nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie' (Łk 22:42), to widzę nie różnicę woli Ojca i Syna, ale różnicę woli ludzkiej i Bożej w dwóch naturach Jezusa. Ludzka, czyli ta, która odczuwa lęk, podporządkowuje się naturze wyższej, czyli boskiej, tej która jest wspólną dla Ojca i Syna. I to jest dla mnie posłuszeństwo Jezusa. Nie wiem, czy słusznie tak rozumiem, po prostu wydaje mi się niemożliwe, by wola Boga-Ojca i wola Boga-Syna były różne, bo przecież Oni są tym samym Bogiem, są jedno. Dla mnie scena w Ogrójcu obrazuje różnicę woli ludzkiej i woli Bożej, i konieczność ustąpienia tej pierwszej na rzecz tej drugiej.
Może pytanie z tego wątku lepiej by zabrzmiało, gdyby sformułować je w taki sposób: 'a gdyby ludzka wola Pana Jezusa powiedziała Bożej woli Pana Jezusa - nie'. I tu odpowiedź jest prostsza - ta ludzka wola, gdy przemówiła w Ogrójcu, była inna od woli Bożej, ale jej ustąpiła. Tak się musiało stać, byśmy wiedzieli, że zawsze ludzką wolę trzeba podporządkować woli Bożej. Po to m. in. Bóg przyjął słabą ludzką naturę, nie wolną od odczuwania lęku, bólu, głodu, żeby dać nam przykład, nauczyć nas takiego podporządkowania, bez tego nie mógłby nas zbawić (Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7:21).
A czy Bóg mógł zmienić decyzję i zrezygnować z misji zbawczej? Nie chcę odbierać Mu wszechmocy, więc odpowiem, że pewnie mógł. Ale wg powyższego rozumowania to by i tak nie był sprzeciw woli Bożej, tylko zmiana decyzji. Pojęcie 'sprzeciw własnej woli' nie może istnieć, jest nielogiczne, bo sam sprzeciw jest już wyrazem własnej woli. Jeśli mam wolę pomóc sąsiadowi, a potem już nie mam takiej woli, to nie mówię przecież, że sprzeciwiłam się własnej woli, tylko, że zmieniłam decyzję i mam wolę nie robić tego, co wcześniej planowałam. Tak samo Bóg nie sprzeciwia się samemu sobie. Pytanie sformułowane jak w wątku po prostu odbiega trochę od faktu, iż katolicyzm to religia MONOteistyczna.

Tak sobie dywagowałam, i nagle pomyślałam, że są dwa okresy w życiu Jezusa, kiedy krąży wokół Niego szatan. Po pierwsze - pustynia. Wydaje mi się, że kuszenie Jezusa-Boga nie miałoby sensu; wiadomo, że Bóg nie ulegnie pokusie szatana. Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale myślę, że na pustyni Jezus musiał jako CZŁOWIEK a nie jako Bóg, odmówić współpracy z szatanem. Że Bóg-Ojciec mógł Mu w tym pomagać, ale nie własna Boża natura Jezusa, bo czy gdyby jako Bóg oparł się pokusie, to byłby dla nas wówczas przykładem? Po okresie pustynnym Łukasz pisze: 'diabeł (...) odstąpił od Niego do czasu' (4:13), co w przypisach tłumaczone jest 'do czasu męki'. W filmie "Pasja" pokazują, jak na Jezusa modlącego się w Ogrójcu czyha szatan. To jest drugi taki moment, kiedy - jak sądzę - Jezus musi podjąć decyzję jako CZŁOWIEK, a nie jako Bóg. Gdyby podjął ją jako Bóg, nie byłoby posłuszeństwa Ojcu, gdyż wola Ojca i Syna są jedno. Nie byłoby przykładu dla nas. I przede wszystkim - nie byłoby wahania, lęku przed śmiercią. No i znowu - czy szatan czyhałby na Boga? Czy Bóg mógłby stać się ofiarą szatana? A może w Ogrójcu szatan krąży wokół Jezusa-człowieka i to Jezusa-człowieka obserwuje, licząc na Jego bunt wobec Ojca? Być może w Ogrójcu, podobnie jak na pustyni (?) Jezusowi nie może pomóc Jego jedność w Bożej naturze i woli z Ojcem?
Wiem, że Jezus przeżywał opuszczenie od Ojca w czasie męki, ale
1) nic nie wiem na ten temat jeśli chodzi o czas kuszenia na pustyni i konkretnie czas modlitwy w Ogrójcu
2) nie wiem jak rozumieć opuszczenie jako stan Jezusa, czy rozumieć to jako czasową utratę natury Bożej przez Jezusa, czy po prostu dominację natury ludzkiej, czy rozumieć to tak, że Jezus dysponował w takim okresie zarówno naturą ludzką jak i Bożą, a tym samym własną Bożą mocą, a może obydwiema naturami, ale nie miał Bożej mocy?
3) jeżeli w czasie kuszenia na pustyni i w czasie najdramatyczniejszej decyzji w Ogrójcu Jezus zachował własną naturę i moc Bożą, to czy może być przykładem dla człowieka? I po co szatan Go kusił?
4) czy może własną mocą Bożą Jezus dysponował tylko wówczas, kiedy był w pełnej łączności z Ojcem, a tym samym nie dysponował nią w czasie opuszczenia?
5) jak to jest z dwiema naturami Jezusa: czy generalnie w czasie ziemskiego życia posiadał je cały czas obydwie? Czy 'zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Dziewicy Maryi i stał się człowiekiem' oznacza może, że na ten czas zrezygnował z własnej natury i mocy Bożej i 'zdany' był na Ojca i na własną ludzką wolę?
6) czy na ziemi wola Syna i Ojca to jedno, czy wola Syna ustępuje woli Ojca?
7) czy sformułowanie, iz 'Syn pochodzi od Ojca' oznacza, iż w swojej woli Bożej jest zależny od woli Bożej Ojca?
Oczywiście we wszystkich pytaniach chodzi mi o okres ziemski Jezusa, a dokładnie o pustynię i Ogrójec. Pisząc o własnej Bożej mocy Jezusa, mam przede wszystkim na myśli Bożą moc nie ulegania żadnym pokusom szatana, ani woli ludzkiej niezgodnej z wolą Bożą.
Z góry dziękuję za odpowiedzi, przepraszam, że piszę w tym samym wątku, ale sprawy wydają mi się ściśle powiązane.
Pozdrawiam serdecznie.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Sławek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2004-03-07 22:03

Andrzeju!
Wspomnij modlitę Jezusa w Ogrójcu. Co to było twoim zdaniem? "Ojcze, jeśli to możliwe oddal ode mnie ten kielich". Dla mnie to jest potworny strach Człowieka, który mimo całej swej wiary, miłości, duchowości i oddania, po prostu mówi "Nie". Ale drugie zdanie to pełnia Zaufania:"Niech nie moja, ale Twoja wola się stanie". Syn poddaje się woli Ojca. I gdyby nie Tajemnica Trójcy Przenaświętszej - zjednoczonenie w miłości, nie byłoby Cudu Zmartwychwstania, a przecież o to chodziło.
Pozdrawiam
Sławek

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Tadeusz (---.cn.net.pl)
Data:   2004-03-08 18:28

Myślę, że tu Pan Jezus był Odkupicielem, a żeby odkupić ludzkość, musiał być traktowany przez Ojca całkowicie jak Człowiek pozbawiony Jego ochrony w chwilach odkupieńczych cierpień. Pięknie opisuje to „Poemat Boga-Człowieka”. Ojciec coraz bardziej oddalał się od Niego, w miarę jak zbliżała się chwila Odkupienia. W Ogrójcu zwyciężył dzięki modlitwie, a pomoc z Nieba wyprosiła Mu Maryja – Ona, która nie prosiła nawet w takiej chwili dla Siebie a dla Niego. Potrafiła wyprosić tę łaskę w chwili, gdy Niebo było zamknięte. Taka już Ona jest... i dla mnie potrafi wyprosić, gdy wydaje się, że Niebo jest zamknięte wskutek grzechów.
Jest jednak tak, że Pan Jezus przygotowywał się do tej chwili przez trzy lata. Był Człowiekiem pozbawionym grzechu, ale w tej chwili Człowiekiem, który w człowieczeństwie musi wziąć na Siebie cały grzech ludzkości.

Tu pragnę posłużyć się cytatem z „Poematu...” ukazującym rozmowę z Łazarzem, która daje wiele do myślenia:

„ROZMOWA CHRYSTUSA Z ŁAZARZEM
na tydzień przed Męką
Z „Poematu Boga-Człowieka,
według widzeń Marii Valtorty

Fragment rozmowy z Łazarzem:„...Łazarzu, ty, który umarłeś i zostałeś wskrzeszony, powiedz Mi: co znaczy umrzeć? Czego doświadczyłeś? Co sobie przypominasz?”
„Umrzeć? ...Nie pamiętam dokładnie, co to było. Po wielkim cierpieniu następuje wielka niemoc... Wydawało mi się, że już więcej nie cierpię i zapadłem w wielki sen... Światło i odgłosy stawały się coraz słabsze i coraz bardziej odległe...”
„Tak. Litość Ojca przytępia umierającym wrażliwość intelektualną. Cierpią jedynie w ciele, które jest tym, co ma zostać oczyszczone przez ten przedsionek czyśćca, którym jest agonia. Ale Ja... A ze śmierci co pamiętasz?”
„Nic, Nauczycielu. Mam ciemną przestrzeń w duchu... pusty obszar... Mam wyrwę w moim życiu, której nie potrafię wypełnić. Nie mam wspomnień. Gdybym popatrzył do wnętrza tej czarnej dziury, która trzymała mnie przez cztery dni – choć była to noc, a ja w niej byłem cieniem – nie zobaczyłbym nic, lecz odczułbym wilgotny chłód, wychodzący z jej czeluści i wionący mi w twarz. Tak, to jedynie odczucie. Kiedy myślę o tym po tych czterech dniach... nie mam nic. Nawet słowa.”
„Tak, ci, którzy powracają, nie mogą mówić... Tajemnica odsłania się dopiero stopniowo przed tym, który tam wchodzi. Ale Ja, Łazarzu, Ja wiem, co wycierpię. Wiem, co wycierpię z pełną świadomością. Nie będzie żadnego złagodzenia przez napój ani przez niemoc, dzięki czemu mniej straszna byłaby dla Mnie Agonia. Będę odczuwał Moją śmierć. Już ją odczuwam. Już umieram, Łazarzu. Jak chory na nieuleczalną chorobę ustawicznie umierałem w ciągu tych trzydziestu lat. I umieranie coraz bardziej się przyspieszało, w miarę jak czas zbliżał Mnie do tej godziny. Najpierw umieraniem była wiedza o tym, że narodziłem się po to, aby być Odkupicielem. Potem umieraniem było to, że spotykałem się ze zwalczaniem, oskarżeniami, drwiną, prześladowaniem i przeszkodami... Co za zmęczenie! Następnie... umieraniem było posiadanie u boku, coraz bliżej – aż wreszcie przyczepionego do Mnie jak ośmiornica do rozbitka – tego, który jest Moim Zdrajcą. Co za obrzydzenie! Teraz umieram w udręce, gdyż będę musiał pożegnać się z najdroższymi przyjaciółmi i z Matką... Jestem Człowiekiem, Łazarzu. Nie tylko Bogiem. Mam ludzką wrażliwość i uczucia. I dusza Mi się napełnia udręką, gdy myślę o Matce. Powiadam ci, potworne stało się Moje udręczenie znoszenia bliskości Zdrajcy, szatańskiej nienawiści całego świata, głuchoty tych, którzy – jeśli nawet nie nienawidzą – to przecież nie potrafią kochać aktywnie... Kochać aktywnie, to dążyć do tego, aby stać się takim, jakim chce mieć kogoś ukochana osoba i jak ona naucza. A tymczasem tutaj... Tak, wielu Mnie kocha, ale pozostali sobą. Nie przyjęli nowego „ja” z miłości do Mnie. (Oto przyczyna, dlaczego na przestrzeni wieków niewielu osiągnie prawdziwą świętość spośród tych, którzy są chrześcijanami – nie potrafią oni mimo wszystko ogołocić własnego „ja” i przemienić swojej natury, mimo, iż wiele czasu poświęcają na praktyki religijne). Czy wiesz, kto potrafił pośród Moich najbliższych przemienić swą naturę, aby stać się „Chrystusowym”, takim jakim Chrystus pragnie? Jedna istota: twoja siostra Maria. Ona odeszła od całkowitego zezwierzęcenia i zepsucia, aby dojść do duchowości anielskiej. A to jedynie dzięki sile miłości.” ...Wszystkich ocaliłem przez Słowo. Ale tylko ona przemieniła się całkowicie dzięki działaniu miłości. Powiedziałem: tak straszliwe jest Moje cierpienie z powodu tego wszystkiego, że tęsknię jedynie za tym, by wszystko się dokonało. Moje siły uginają się...”

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Bogna (---.gdynia.mm.pl)
Data:   2004-03-09 02:04

Kochana Paskalino, wywołana przez Ciebie do tablicy, spróbuje na miarę mojej wiedzy odpowiedzieć na Twego posta. Wprawdzie z wykształcenia, jak zresztą wiesz, jestem teologiem, ale przy Tobie czuję się zaledwie przedszkolakiem. Początek Twojej odpowiedzi jest super doskonałym, płynącym z Twoich przemyśleń, uzupełnieniem tego co napisałam Andrzejowi. I trafnie zauważyłaś, że pytanie Andrzeja powinno być takie jak Ty proponujesz, a i odpowiedź taka jak Twoja, byłaby słuszna.
Nie znam chyba, prawidłowej odpowiedzi na wiekszość zadanych przez Ciebie pytań, gdyż nie chcę spekulować, a jest to dla mnie tak samo tajemnicą, jak dla Ciebie, czy w ogóle ludzkości. Spróbuję odpowiedzieć na to, co wydaje mi się w miarę oczywiste.
Jezus jako Człowiek, nigdy nie stracił samoświadomości, w kwestii swojego Boskiego zrodzenia (pochodzenia): "Czemuście mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?" (Łk 2, 49b) - powiedziane ziemskim rodzicom, gdy odnaleźli Go - Dwunastolatka nauczajacego strszych w świątyni to potwierdza. Zawsze, gdy czynił znaki i cuda, czy to w długiej modlitwie, czy to w westchnieniu, prosił Ojca o wspólne działanie. Objawia jednak swoje Bóstwo stopniowo. W zasadzie ani razu nie mówi tego wprost, że jest Bogiem. Korzysta z wyznań kogoś innego by to potwierdzić.(por.J 18, 33-37 - przesłuchanie u Piłata). Sądzę też, że nie może być mowy o rozdzielaniu obu natur w Osobie Jezusa. Przecież On, żeby wypełnić swoją misję, do Boskiej natury dołączył naturę ludzką, przyjmując ciało z Maryi Dziewicy.
Odn.1. A czy zwróciłaś uwagę na to, w jaki sposób Jezus prowadził rozmowę z szatanem? Jak odpierał jego pokusy? Nie był zostawiony sam sobie na pustyni: "Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu Świętym na pustyni czterdzieści dni, ..." (Łk 4, 1-2a)
Odn.2. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nie ma chyba mowy, by Jezus utracił kiedykolwiek naturę Boską. A co z Bożą Wszechmocą? Jako człowiek nie mógł jej posiadać, gdyż jest ona przymiotem Bożym, a nie człowieczym.
Odn.3. z powyższych odpowiedzi wysnuj wnioski
Odn.4. Dokładnie tak jak napisałaś.
Odn.5. Generalnie nigdy nie rozstał się ze swoją Boską naturą, do której przyjął ludzką naturę, jak już wyżej napisałam, świadczą o tym teksty Kol 1, 15-20; a zwłaszcza werset 19: "Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia" (należy tu rozumieć pełnię natury Boskiej); a także Flp 2, 5-11; 2 Kor 8, 9; Hbr 12, 2, no i Jezusowa samoświadomość Bóstwa. Jednak przez cały czas swojej publicznej działalności, ściśle współpracował z Ojcem, wcale nie będąc 'zdany' tylko na Niego.
Odn.6. Myślę, że jedno, ale jak sama zauważyłaś, w opisie modlitwy, gdy oblewał się krwawym potem, i prosił Ojca, by zabrał ten kielich, Syn poddał się woli Ojca, by wypełnić swoją misję do końca; również nas do tego namawia, ucząc najpiekniejszej i uniwersalnej po wszystkie wieki Modlitwy Pańskiej: (Mt 6, 9-13).
Odn.7. Nie, nie oznacza tego. Gdyż jest Mu Współistotny. "Chrystus posiadał dwie natury i jedną Osobę Boską" - orzeczenie soboru Efeskiego (431r) i Chalcedońskiego (451r) a także Konstantynopolitański II (553r) i III (680-681r). A więc: Bedąc w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem, posiadał Boską i ludzką naturę, w Jednej Osobie - Osobie Boskiej. Natura ludzka nie ma swojej osoby ludzkiej w Chrystusie, istnieje tylko przez Osobe Syna Bożego, który w Niej i przez Nia działa.

Na zakończenie tych moich wywodów dodam kilka słów o dwóch wolach i dwóch działaniach w Jezusie. Na podstawie tekstów: J 4, 34; 5, 17. 19-21; 6, 38; Mt 20, 28; Łk 22, 42; mozemy stwierdzić, ze w Jezusie istnieja dwie pełne, autonomiczne i niezmieszane wole: Boska i ludzka. A wynika to z dwóch Jego natur. Mozna więc wysnuc wniosek, ze istnieja też w Nim dwa działąnia: Boskie i ludzkie. Czasem działania te wystepuja jednocześnie, stąd ich nazwa: teandryczne; z greckiego tłumaczymy: Theos (Bóg) - aner (mężczyzna, człowiek). Na soborze Konstantynopolitańskim orzeczono, co następuje w tej kwestii:
"Głosimy, ze w Nim sa dwie naturalne wole i dwa działania naturalne, nierozłączne, niezmieszane, nieodłączalne i bez pomieszania (...) Jego ludzka wola idzie za Jego wolą Boską i wszechmocną, nie sprzeciwia się jej, lecz jej ulega."
A wzajemna zależność i uległość nie jest brakiem wolności człowieczej, ale oparta jest na zasadzie świadomego podporządkowania. por Łk 22, 42. - jest to dogmatem naszej wiary z uroczystego nauczania.
Dodam jeszcze tylko odpowiedź na temat wiedzy Jezusa. Przytoczę znowu kilka tekstów Biblijnych: J 8, 45; 14, 6; Mt 23, 10; Kol 2, 3 do rozważenia. Chrystus jako człowiek posiadał wiedzę plynąca z trzech źródeł:
1. widzenie uszczęśliwiające - płynące z bezpośredniego oglądu Boga (dot. to zwłaszcza całego Jego posłannictwa jako Pośrednika, Odkupiciela i Głowy Kościoła)
2. wiedza wlana - tj. bezpośrednio otrzymana od Boga i również dotyczy całego posłannictwa
3. wiedza doswiadczalna - taka jaką zdobywa każdy człowiek. Przy czym jako, że nie był On obciążony skutkami grzechu pierworodnego, zdobywał ją w sposób bardziej doskonały od innych ludzi, jednak częściowo ograniczony możliwościami umysłu ludzkiego.
Ufffff. Napracowałam się trochę Paskalino, ale mam nadzieję, że chociaż w pewnej części odpowiedziałam na Twoje wątpliwości. O ile nie zapraszam na priva. Pozdrawiam serdecznie, szczęść Boże.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: paskalina (---.chello.pl)
Data:   2004-03-10 14:50

Dziękuję, bardzo bardzo. Powoli się rozjaśnia, zwłaszcza odpowiedź na pyt. 4 wiele tłumaczy, ale będę musiała przemyśleć to jeszcze trochę :) takie to wszystko niepojęte.
Jeszcze raz dziękuję, nie pytałam z pustej ciekawości tylko z pragnienia lepszego poznania prawdy o Jezusie.
Szczęść Boże.

 Re: A gdyby Pan Jezus powiedzial w pewnym momencie Nie.
Autor: Bogna (---.gdynia.mm.pl)
Data:   2004-03-10 19:20

Wiem to paskalina, dobrze to wiem, że nie kieruje Tobą czcza ciekawość. Dlatego spróbowałam Ci odpowiedzieć, tak jak umiałam. Napisz na priv, proszę, to spróbuję dopowiedzieć, co bedę wiedziała. Oj tak, niepojęty jest nasz Pan. :-)))Pozdrawiam. Szczęść Boże.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: